Wyzwania medycyny: niskorosłość
Autorka: Luiza Łuniewska
Niskorosłość to nie tylko kwestia centymetrów. Za niższym niż przeciętny wzrostem kryje się zróżnicowana grupa zaburzeń — od wrodzonych mutacji genetycznych, przez problemy hormonalne, po konsekwencje warunków w okresie życia płodowego. Jeszcze niedawno wielu pacjentów otrzymywało diagnozę „idiopatycznej niskorosłości”, czyli bez ustalonej przyczyny. Dziś coraz częściej udaje się wskazać konkretne źródło problemu, a w niektórych przypadkach zaproponować leczenie ukierunkowane na mechanizm choroby.

Jedną z najczęstszych sytuacji klinicznych są dzieci urodzone zbyt małe w stosunku do wieku ciążowego, określane jako SGA (small for gestational age). Większość z nich nadrabia różnicę w pierwszych dwóch latach życia. U części jednak niski wzrost się utrwala. Międzynarodowe wytyczne opublikowane w 2023 roku wskazują, że jeśli w wieku 3–4 lat dziecko nadal znajduje się poniżej dwóch odchyleń standardowych od średniej, należy rozważyć diagnostykę i ewentualne leczenie hormonem wzrostu.
Co ciekawe, dzieci urodzone SGA stanowią swoisty pomost między fizjologią a patologią. Wiele z nich rozwija się całkowicie prawidłowo, ale pewna grupa doświadcza poważnych problemów zdrowotnych w dorosłości, w tym cukrzycy typu 2, nadciśnienia i chorób sercowo-naczyniowych. To dlatego pediatrzy zwracają uwagę, by nie koncentrować się wyłącznie na centymetrach, ale też na tempie przybierania na masie ciała, które może zaważyć na późniejszym ryzyku zdrowotnym.
Hormony i geny
Klasyczną przyczyną niskiego wzrostu pozostaje niedobór hormonu wzrostu. Terapia rekombinowanym hormonem wzrostu poprawia tempo wzrastania, ale nie zawsze przekłada się na wzrost końcowy. Efekt zależy od przyczyny i od tego, kiedy leczenie zostało rozpoczęte. Wytyczne towarzystw endokrynologicznych jasno wskazują, że konieczne jest monitorowanie odpowiedzi i ostrożne dobieranie pacjentów, bo leczenie jest kosztowne i wymaga wieloletniego stosowania.
W ostatnich latach coraz więcej mówi się też o przypadkach, które dawniej określano jako „idiopatyczne”. Wprowadzenie badań genetycznych — od paneli genowych, przez sekwencjonowanie eksomu, aż po badania całogenomowe — ujawnia mutacje w genach odpowiadających za wzrastanie. Jeszcze dwie dekady temu taki poziom diagnostyki wydawał się niedostępny, dziś staje się standardem.
Szczególne miejsce zajmują mutacje w genie ACAN, który koduje białko agrekan, kluczowe dla budowy chrząstki. Dzieci z takimi zmianami rosną wolniej i często mają przyspieszony wiek kostny, co prowadzi do wcześniejszego zakończenia wzrastania. Z kolei mutacje w genie SHOX odpowiadają za spektrum objawów od łagodnej niskorosłości rodzinnej po klasyczny zespół Leri-Weill z dysproporcjami budowy ciała. Rozpoznanie takich mutacji zmienia nie tylko na sposób leczenia, ale wpływa też na planowanie rodziny, bo rodzice otrzymują informację o ryzyku przekazania cechy kolejnym pokoleniom.
Różnicowanie między poszczególnymi formami niskorosłości wymaga przede wszystkim spojrzenia na proporcje ciała i obraz szkieletu. W tzw. niskorosłości proporcjonalnej, związanej np. z niedoborem hormonu wzrostu, zespołem Turnera czy SGA, wszystkie części ciała są skrócone w podobnym stopniu. Dziecko wygląda jak harmonijnie mniejsza wersja rówieśników.
W achondroplazji proporcje zostają zaburzone. Kończyny — zwłaszcza bliższe odcinki, czyli ramiona i uda — są wyraźnie krótsze niż tułów, a głowa bywa większa i o charakterystycznym kształcie. Ta dysproporcja jest łatwa do zauważenia i stanowi kluczową wskazówkę diagnostyczną. Hipochondroplazja, uznawana za łagodniejszą „siostrę” achondroplazji, ma podobny mechanizm genetyczny (również mutacje w genie FGFR3), ale objawy są mniej wyraźne. Dzieci są niskie, ale dysproporcje są subtelniejsze i czasami rozpoznanie stawia się dopiero w wieku szkolnym. Niektórzy pacjenci początkowo bywają klasyfikowani jako przypadki „niskorosłości idiopatycznej”, dopóki badania genetyczne nie potwierdzą właściwej diagnozy.
Diametralnie inną kategorię stanowią formy letalne, jak niskorosłość tanatoryczna (thanatophoric dysplasia). To jedna z najcięższych dysplazji kostnych, w której dochodzi do tak poważnych zaburzeń budowy szkieletu i klatki piersiowej, że noworodki z tym schorzeniem najczęściej nie przeżywają okresu niemowlęcego z powodu niewydolności oddechowej. Choć mechanizm genetyczny również wiąże się z mutacjami FGFR3, spektrum objawów i rokowanie są zupełnie inne niż w achondroplazji czy hipochondroplazji.
Odrębną grupę tworzą także rzadkie dysplazje, takie jak pseudoachondroplazja czy dysplazje metafizowe, gdzie charakterystyczne są zmiany w określonych częściach kości - na przykład w okolicach chrząstek wzrostowych. Tu diagnostyka opiera się głównie na obrazowaniu i badaniach genetycznych, bo klinicznie objawy bywają mylące.
Dysplazje kostne i terapie celowane
Najwięcej uwagi w ostatnich latach przyciąga achondroplazja — najczęstsza dysplazja kostna powodująca niskorosłość dysproporcjonalną. Choroba wynika z mutacji w genie FGFR3, która prowadzi do nadmiernego hamowania wzrostu kości długich. Jeszcze niedawno jedynym wsparciem dla pacjentów była rehabilitacja i leczenie powikłań ortopedycznych. Obecnie dostępna jest terapia ukierunkowana na mechanizm choroby. Zmodyfikowany rekombinowany ludzki peptyd natriuretyczny typu C o nazwie wosorytyd, działający na szlak sygnalizacji komórkowej, zwiększa tempo wzrastania i poprawia proporcje ciała u dzieci z achondroplazją.
„Wosorytyd staje się obecnie standardem leczenia achondroplazji, bo mamy dowody nie tylko na poprawę tempa wzrostu, ale też na korzystny wpływ na proporcje ciała i jakość życia pacjentów” — mówi prof. Ravi Savarirayan, jeden z głównych badaczy tej terapii.
Pojawiły się także pierwsze doniesienia o terapii doustnej. W „New England Journal of Medicine” opublikowano wyniki badań nad infigratynibem, inhibitorem FGFR3, który wstępnie wykazał poprawę wzrastania u dzieci z achondroplazją. Jeden z autorów podsumował wyniki słowami: „To pierwsze dowody na skuteczność inhibitora FGFR podawanego doustnie u dzieci z achondroplazją”. Jeśli dalsze badania potwierdzą bezpieczeństwo, być może w przyszłości pacjenci będą mogli przyjmować lek w formie tabletki zamiast codziennych zastrzyków.
W praktyce klinicznej rozpoznaje się także niskorosłość towarzyszącą zespołom genetycznym, takim jak zespół Turnera. To jedno z najczęstszych wskazań do leczenia hormonem wzrostu u dziewcząt. Przyczyna tkwi w utracie lub uszkodzeniu jednego z chromosomów X. Oprócz niskiego wzrostu zespół wiąże się z charakterystycznymi cechami budowy ciała, problemami z płodnością i zwiększonym ryzykiem chorób układu krążenia. Dzięki nowoczesnej opiece medycznej kobiety z zespołem Turnera żyją coraz dłużej i mają lepszą jakość życia, ale wymagają systematycznego monitorowania zdrowia.
Niskorosłość od dawna obecna jest w kulturze i historii. W medycynie długo traktowano ich przypadki jako ciekawostki. Dopiero rozwój endokrynologii w XX wieku pozwolił zrozumieć, że za wieloma zjawiskami stoją konkretne zaburzenia hormonalne lub genetyczne. Dziś oprócz aspektu czysto medycznego pojawia się także społeczny. Wzrost bywa postrzegany jako element atrakcyjności czy pozycji społecznej. Dzieci niskorosłe częściej spotykają się z wykluczeniem w grupie rówieśniczej, a dorośli — z ograniczeniami na rynku pracy. To sprawia, że leczenie staje się nie tylko kwestią zdrowia, ale też jakości życia i równych szans. Z perspektywy pacjenta różnica między „po prostu niskim wzrostem” a konkretną diagnozą genetyczną czy hormonalną jest ogromna. To, co dawniej zamykało się w rubryce „wariant rozwojowy”, dziś coraz częściej ma nazwę, znane mechanizmy i możliwości terapii. Ale wraz z nowymi lekami pojawiają się pytania: kto powinien je otrzymywać, jak długo je stosować i jak oceniać ich wpływ na zdrowie w dorosłości.
Metaanalizy pokazują, że sekwencjonowanie eksomu i badania mikromacierzy pozwalają postawić trafną diagnozę u znacznej części dzieci z niejasną niskorosłością. Kiedyś decyzja o leczeniu opierała się głównie na obserwacji tempa wzrostu i wynikach badań hormonalnych. Dziś coraz częściej bierze się pod uwagę ryzyko powikłań związanych z konkretną mutacją. To pozwala lepiej dobrać terapię, a czasem uniknąć leczenia, które i tak nie przyniosłoby efektu.