Obiecująca, ale wciąż eksperymentalna metoda leczenia nowotworów
31 lipca w Wojewódzkim Szpitalu w Poznaniu przeprowadzono zabieg metodą PIPAC. To forma chemioterapii, w której leki przeciwnowotworowe w formie aerozolu podawane są do jamy otrzewnej pod ciśnieniem – technika dotychczas dostępna jedynie w zagranicznych ośrodkach. Przedstawiciele towarzystw onkologicznych ostrzegają jednak, że to wciąż eksperymentalna metoda.

Do tej pory zabiegi metodą PIPAC – która ma być wyjątkowo skuteczna w walce z rozsianym rakiem jelita grubego, żołądka czy jajnika – wykonywano jedynie w Berlinie czy Paryżu. Wielu chorych z Polski zbierało pieniądze na zrzutkach, by poddać się tej procedurze za granicą (koszt jednego pobytu oscyluje w granicach 60 tys. dolarów). Pod koniec lipca zabiegi PIPAC przeprowadzono w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu.
"To przełomowy moment dla pacjentów z zaawansowanymi nowotworami jamy brzusznej, którzy dotychczas mieli ograniczony dostęp do tej formy terapii" – uważa prof. Dawid Murawa, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu.
Pierwsze w Polsce zabiegi PIPAC wykonano już 10 maja 2017 roku w Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Przeprowadzili je wówczas prof. Wojciech Zegarski, dr Maciej Nowacki i ich zespół. Współpracował z nimi twórca metody – prof. Marc Reymond z Niemiec. Metoda nie została włączona do standardów leczenia onkologicznego w kraju m.in. z uwagi na wysokie koszty związane z drogim systemem importowanym z USA.
Procedura ta nie była realizowana od 2017 roku w żadnym polskim ośrodku – aż do teraz.
Na czym polega PIPAC
PIPAC to nowoczesna forma chemioterapii podawanej laparoskopowo w postaci aerozolu pod ciśnieniem bezpośrednio do jamy otrzewnej. Dzięki temu lek lepiej penetruje tkanki nowotworowe, a jego działanie może być bardziej efektywne przy jednocześnie mniejszych skutkach ubocznych. To szczególnie ważne u pacjentów w stanie paliatywnym, dla których inne metody leczenia są zbyt obciążające lub nieskuteczne.
„Zastosowanie chemioterapii w formie aerozolu pod ciśnieniem pozwala na zwiększenie skuteczność leczenia. Jednocześnie ogranicza skutki uboczne. Zalecane jest powtarzanie metody co sześć tygodni. Procedura jest powtarzana do czasu, kiedy pacjent ma możliwość powrotu do bardziej radykalnych metod stosowanych w onkologii chirurgicznej. Między 8 a 15 proc. osób przy dobrej reakcji ma szansę na taki powrót” – wyjaśniał podczas swojego wystąpienia na temat metody PIPAC na Instagramie prof. Murawa.
Jak można przeczytać na stronie szpitala, u części chorych możliwe jest jednak chirurgiczne usunięcie wszystkich widocznych ognisk nowotworu – tzw. cytoredukcja (CRS). W takich przypadkach najskuteczniejszym leczeniem pozostaje CRS + HIPEC (Hyperthermic Intraperitoneal Perfusion Experience), czyli połączenie operacji z podaniem do jamy brzusznej podgrzanej chemioterapii w warunkach hipertermii (ok. 42°C). Metoda ta uważana jest za standard leczenia przy ograniczonym rozsiewie nowotworu.
„Aby zakwalifikować pacjenta do odpowiedniej terapii, lekarze posługują się specjalną skalą – PCI (Peritoneal Cancer Index) – która pozwala ocenić, jak bardzo zaawansowana jest choroba w jamie brzusznej. Im niższy wynik PCI, tym większe szanse na skuteczne leczenie chirurgiczne z użyciem HIPEC. W przypadku wysokiego PCI lub niemożności przeprowadzenia operacji, PIPAC staje się wartościową i mniej obciążającą alternatywą” – wyjaśniają specjaliści z poznańskiego szpitala.
Ich zdaniem „wprowadzenie zabiegów PIPAC w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu to ważny krok w stronę nowoczesnej i dostępnej terapii nowotworów zaawansowanych. Dla wielu pacjentów może to oznaczać szansę na wydłużenie życia, poprawę jego jakości i zmniejszenie dolegliwości związanych z chorobą”.
Co zrozumiałe, pierwsze poznańskie zabiegi i medialne doniesienia na ten temat rozbudziły nadzieje chorych. W ciągu jednego dnia do poznańskiego szpitala, gdzie wykonuje się PIPAC, miało zgłosić się około 400 pacjentów. W kolejnych dniach, jak poinformował dyrektor szpitala, ta liczba doszła do 900.
PIPAC to wciąż metoda eksperymentalna
W środowisku medycznym metoda PIPAC budzi jednak kontrowersje. Eksperci Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej i Polskiego Towarzystwa Onkologicznego wystosowali w tej sprawie swoje stanowisko.
„Dotychczas nie opublikowano wyników randomizowanych badań klinicznych wykazujących przewagę tej metody nad leczeniem systemowym (chemioterapią, immunoterapią czy terapiami celowanymi w zależności od rodzaju nowotworu). Z uwagi na brak jednoznacznych dowodów naukowych z randomizowanych badań klinicznych terapia PIPAC pozostaje nadal metodą eksperymentalną, która powinna być stosowana wyłącznie w warunkach badań klinicznych po uzyskaniu zgody komisji bioetycznej i odpowiednich organów administracyjnych oraz przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa. Z tego też powodu metoda PIPAC nie jest rekomendowana przez polskie ani międzynarodowe towarzystwa onkologiczne w leczeniu jakiegokolwiek rodzaju nowotworu” – czytamy w oświadczeniu.
Zarządy PTOK i PTO są zaniepokojony doniesieniami medialnymi o wprowadzeniu zabiegów PIPAC do praktyki klinicznej, które sugerują możliwość ich wykonywania poza warunkami badania klinicznego lub eksperymentu medycznego. Ich zdaniem przekazy te wprowadzają opinię publiczną w błąd, sugerując, że jest to metoda o udowodnionej skuteczności oraz określonych wskazaniach do stosowania u pacjentów z masywnym rozsiewem nowotworowym do jamy brzusznej. „Takie informacje mogą wzbudzać u chorych poczucie fałszywej nadziei”.
„Chcemy z całą mocą podkreślić, że obowiązkiem wszystkich pracowników ochrony zdrowia jest prowadzenie leczenia onkologicznego według wytycznych krajowych i międzynarodowych towarzystw naukowych, które to wytyczne oparte są na dowodach naukowych. Stosowanie metod o nieudowodnionej skuteczności może działać na szkodę pacjenta” – czytamy w oświadczeniu.
PIPAC to nie metoda dla wszystkich
Kilka dni po pierwszych zabiegach do zarzutów odniósł się prof. Dawid Murawa, który wprowadził PIPAC do poznańskiego szpitala. Podczas półgodzinnej transmisji na żywo na Instagramie wyjaśniał, na czym polega zabieg i jakie grupy pacjentów mogą z niego skorzystać. Podkreślił, że standardowym postępowaniem w przypadku pacjentów paliatywnych z rozsianym nowotworem wciąż pozostaje leczenie systemowe.
"Jednak w określonych grupach pacjentów szukamy lepszych rozwiązań, które dadzą choremu większe możliwości, poprawią im komfort życia, być może wydłużą długość życia. Chciałbym jednak wyraźnie powiedzieć: nie jest to metoda dla wszystkich i nie należy upatrywać w niej „cudownego leku na raka” – mówił.
Prof. Murawa od czterech lat wykonuje również zabiegi HIPEC, które pozostają standardową metodą leczenia przy ograniczonym rozsiewie nowotworu.
Dla kogo PIPAC, dla kogo nie
Pierwsza grupa to wyselekcjonowani (m.in. na postawie wyników badań laboratoryjnych i ogólnej kondycji) pacjenci, u których zaprzestano jakiegokolwiek leczenia onkologicznego ze względu na stopień zaawansowania choroby.
– To jest bardzo często grupa pacjentów z masywnym wodobrzuszem, dużą ilością wody w jamie otrzewnej, powodującą bardzo duży dyskomfort w codziennym funkcjonowaniu – mówi prof. Murawa.
Druga grupa to pacjenci leczeni standardowymi terapiami systemowymi, u których mimo ich stosowania dochodzi do progresji choroby. Wówczas można spróbować połączenia PIPAC z leczeniem systemowym.
Zabiegi z wykorzystaniem techniki PIPAC według dostępnych badań (około 400 publikacji w bazach medycznych) mogą poprawiać jakość życia, zmniejszyć zaawansowanie choroby (kilka do kilkunastu procent pacjentów), niektórym umożliwiając przez to powrót do leczenia systemowego lub nawet radykalnego, czyli operacji.
Nie jest to jednak metoda dla pacjentów z rozsiewem nowotworu do wielu narządów, w wątrobie, płucach czy kościach. To technika tylko dla wyselekcjonowanej grupy chorych z rozsiewem otrzewnowym, czyli do wnętrza jamy brzusznej. Wciąż potrzeba więcej danych.
– Obecnie czekamy na wyniki aż 19 toczących się badań klinicznych, które pewnie dadzą nam więcej informacji i być może rozszerzą możliwości i standardy postępowania, ale póki co te badania są w trakcie – wyjaśnił prof. Murawa.
W ramach wieloośrodkowej współpracy na terenie Polski wraz ze specjalistami z Wrocławia, Gdańska i Szczecina profesor będzie dążył to tego, aby polskie ośrodki zostały włączone do toczących się badań klinicznych na terenie Europy.
– Mamy plan, by realizować również polskie badania dotyczące techniki PIPAC, by włączyć się w szeroki wir postępowania naukowego, który ma obecnie miejsce na świecie, i zaprojektować możliwości szerszego dostępu do tej metody polskim pacjentom – zapowiedział.