Polacy wierzą w związki na całe życie, choć jest i drugie dno

Polacy to romantycy. Taki obraz wyłania się z badania „Anatomia relacji. O związkach twarzą w twarz” zleconego przez Gedeon Richter Polska. Zdecydowana większość Polaków uważa, że związek może trwać całe życie, a średni staż relacji wynosi 19 lat. Przeważa też pogląd, że wiążemy się z miłości. Co jednak może się kryć pod deklaracjami? – zastanawiali się eksperci zajmujący się m.in. terapią par.

Adobe Stock/Darya
Adobe Stock/Darya

Jeśli spojrzeć na statystykę, to okazuje się, że aż 83 proc. Polaków w wieku 18–69 lat będących w związku uważa, że może być on na całe życie. Średnia długość relacji wynosi 19 lat, a w związkach tej samej płci – 17 lat. Ponad dwie trzecie par (68 proc.) deklarują monogamię, a blisko co dziesiąty badany, że jest w związku z osobą tej samej płci. U tych, którzy są ze sobą 30 i więcej lat, zadowolenie z życia jest najwyższe (7,9/10). Zdecydowana większość z nich (97 proc.) to małżeństwa. Dla 89 proc. relacja jest też tą pierwszą i jedyną, którą mieli.

Dla zdecydowanej większości badanych (81 proc.) niezbędnym elementem dobrego związku jest umiejętność rozmowy, a trzy na cztery osoby uważają, że istotna jest również bliskość emocjonalna i fizyczna. Polacy czują się w związkach bezpiecznie (80 proc.), doświadczają wsparcia i miłości partnera (blisko 75 proc.).

Romantyczny mit

Eksperci, komentując silną wiarę większości badanych w to, że związek jest na całe życie zaznaczyli, że jest to „rozczulające”, ale jednocześnie zastanawiali się, na ile takie podejście sprawdza się w rzeczywistości. Z jednej strony mamy przekonanie, że związek zapewnia stabilizację i że zawieramy go z miłości, z drugiej pod tym romantycznym mitem nierzadko ukrywa się przemoc, nieszczęście, trwanie ze sobą za wszelką cenę – np. dla dzieci. 

„Gdyby było tak pięknie, to dlaczego jest tak, jak jest?” – zastanawiał się w kontekście swojego zawodowego doświadczenia dr Robert Kowalczyk, seksuolog kliniczny, psycholog i psychoterapeuta z Instytutu Splot. 

Jak zauważył dr Kowalczyk, ten romantyczny mit jest głęboko zakorzeniony w naszej kulturze. Dopiero z perspektywy gabinetu widać, że w związkach rodzi się czasem ogromne rozczarowanie. 

„Powinno być właśnie jak w filmie romantycznym. Często daję takie porównanie do pornografii. Pornografia to oczywiście fantazja o seksie, a komedie romantyczne to taka pornografia o związkach. I niestety, jeżeli cały czas ten schemat dominuje, to mamy coraz większą liczbę pacjentów, którzy w imię takiego poczucia, że będzie wspaniale, pięknie i tak romantycznie, lądują w gabinecie” – zauważył specjalista. 

Obserwacje seksuologa wskazują, że to głównie kobiety, jako „opiekunki domowego ogniska”, interesują się relacjami – mężczyźnie wystarczy w związku tylko być. 

„Większość kobiet jest socjalizowanych do tego, że odpowiedzialność za związek jest po ich stronie. To kobieta ma być regulatorem, receptą na szczęście w związku, a jak jest rozczarowanie, no to oczywiście winna jest temu matka” – powiedział dr Kowalczyk. 

„To właśnie kobiety dzierżą te troski związkowe” – podsumowała Marta Niedźwiecka, terapeutka i trenerka osobista, autorka podcastu „O zmierzchu”. 

Potwierdza to również badanie. Pokazuje, że kobiety wobec relacji mają wyższe oczekiwania niż mężczyźni. 

„Mężczyźni szybciej osiągają stan (…) zadowolenia z związku, przy mniejszej liczbie spełnionych wskaźników. A nad tym unosi się romantyczna miłość i wszyscy mają być bardzo szczęśliwi w jednym związku, który ma dźwignąć wszystko przez całe życie” – dodała Niedźwiecka.

Adobe Stock

Polski mężczyzna w budowie – raport o współczesnej męskości

Nasz obraz męskości się zmienia. Jeszcze do niedawna była synonimem odwagi i siły, a „prawdziwy mężczyzna” miał „spłodzić syna, zasadzić drzewo, wybudować dom” – i zapewnić podporę finansową rodzinie. Czy przekonanie to pozostaje żywe? Jaka jest rzeczywistość współczesnego polskiego mężczyzny? Czy jest on bardziej wrażliwy i skory do rozmów o emocjach niż jego ojciec? 

Śmiercią miłości jest obojętność

Badanie pokazuje, że blisko w co dziesiątym związku nigdy nie dochodzi do nawet drobnych kłótni, a w przypadku niemal połowy – kłótnie zdarzają się nie częściej niż raz w miesiącu. Do częstych sprzeczek, mających miejsce minimum raz w tygodniu, przyznaje się co czwarta osoba w związku. Polacy w związkach kłócą się głównie o drobiazgi. Ale czy rzeczywiście obraz jest tak idylliczny? Eksperci wątpią. Jak zauważa terapeutka, silne napięcie można zracjonalizować sobie tym, że partner zaniedbał np. domowe obowiązki.

„Jeżeli ta para trafiłaby do gabinetu – nie mówię, że w każdym przypadku, ale w wielu – mogłoby się okazać, że pod tymi drobiazgami jest naprawdę gruz (…). Bardzo głęboki poziom niedogadania, bardzo nierówna dystrybucja odpowiedzialności związana z rodzinnymi i codziennymi zadaniami. Więc mnie te drobiazgi napawają obawą” – skomentowała wyniki badania Niedźwiecka. 

Kłótnie to emocje, których czasem nie umiemy inaczej okazać. Nie oznaczają wcale śmierci związku. 

„Jak przychodzi para, która się kłóci, to przynajmniej ze sobą rozmawia. I zdarza się nierzadko, że te pary bardzo dobrze ze sobą żyją. Śmiercią miłości nie jest kłótnia, ale obojętność” – podkreśla dr Kowalczyk. 

Badanie pokazuje, że 33 proc. respondentów uważa, że „złość minie z czasem”, a tyleż samo kłóci się, ale rozwiązuje problem. Warto jednak w tym kontekście pamiętać – jak podkreśla terapeutka – że złość jest wysoce lepkim materiałem i zbierana latami eksploduje w ten czy inny sposób. 

„Kultura nam mówi, że jak się wydarzy kłótnia, to znaczy, że dzieje się coś bardzo złego, a nie że właśnie doprecyzowujemy historię w tym związku wokół tej zmywarki, psa czy dzieci” – zauważa Niedźwiecka.

Zdaniem dr. Kowalczyka jeśli nie ma kłótni, to związek zamienia się w rodzinną firmę. Partnerzy okopują się na własnych pozycjach, przestają mieć ze sobą coś wspólnego.

„Oni po prostu zajmują się tą firmą. A dziecko, jako >>owoc żywota<<, jako >>projekt<< uznawane jest za to, co jest tym nadrzędnym celem” – podsumowuje psycholog. 

A czy da się zdrowo kłócić? Tak, pod warunkiem, że pod wyrażaną złością nie ukrywa się wrogość i chęć unicestwienia partnera.

„To jest bardzo subtelna granica, bo często właśnie w tej złości jest taka fantazja o unicestwieniu. No i jeżeli ona zaczyna dominować, to jest źle” – wyjaśnił dr Kowalczyk.

Zdaniem Niedźwieckiej warto też uświadomić sobie, że reakcja nie zawsze ma związek z przedmiotem kłótni.

„Czyli jeżeli wścieknę się o zmywarkę, to oczywiście problemem może być nierozładowana zmywarka, ale mogę też na przykład przeżywać siebie w tej relacji jako osobę osamotnioną, pozbawioną wsparcia, niezrozumianą (…)” – wyjaśnia. Radzi, by komunikować swoje potrzeby i czynić to „z miejsca ja”, a nie z miejsca, że chce się drugą osobę „zmieść z planszy”. 

„Bardzo łatwo możemy się wkręcić w sytuację, że walczymy o życie w związku, tak jakby ta druga osoba naprawdę chciała zrobić nam straszną krzywdę. Nie do końca (w kłótni) jesteśmy tu i teraz, nie do końca odnosimy się do realnej sytuacji, nie do końca prosimy o to, żeby ktoś dbał o zmywarkę tak, jak się umawialiśmy. Tam, w tę poranną dyskusję o naczyniach są włożone grzechy przodków i wszystkie nasze zranienia” – zauważa Niedźwiecka.

Specjaliści podkreślają, że emocje są potrzebne, wbrew temu, co często twierdzą partnerzy, że bez nich mogliby razem żyć długo i szczęśliwie. 

Fot. PAP/P. Werewka

Polka w sypialni: jest nowy raport

Wcześniejsza inicjacja seksualna u młodych córek niż u ich matek, internet głównym źródłem wiedzy o zdrowiu intymnym, złe doświadczenia z gabinetu ginekologicznego i seks traktowany jako przyjemność i element budowania relacji – to niektóre wnioski z najnowszego raportu na temat życia seksualnego Polek. Przy czym ankietowane deklarowały, że myślą o seksie nawet kilka razy w tygodniu, ale uprawiają go znacznie rzadziej, bo są zmęczone lub mają problemy w związku.

Od kłótni do kryzysu

Kłótnie mogą prowadzić do kryzysu, który postrzega się jako zagrożenie, a tymczasem bez niego ludzie w związkach nie rozwijaliby się. To pewna dezintegracja, która może być pozytywna albo negatywna. Bez kryzysu – jak zauważają specjaliści – nie pójdzie się o krok dalej. 

„W związkach rozwijamy się, budujemy świadomość (…) zmieniają się okoliczności, dojrzewamy, pojawiają się dzieci i inne okoliczności, i żeby je w jakiś sposób wziąć i włączyć do schematu, musimy wywołać kryzys. W przeciwnym razie okopiemy się i wrócimy do poprzedniej fazy” – zauważa dr Kowalczyk.

Podkreśla jednak, że kluczowe jest tylko to, jak para tym kryzysem zarządzi. A slogan „całe szczęście, że to kryzys” powinno być takim leitmotivem pomagającym lepiej zrozumieć relację. Nie powinno się o nim myśleć wyłącznie negatywnie. 

Zwykło się uważać, że dobra para nie miewa kryzysów. Traktuje się je – zdaniem terapeutki – często błędnie „jako coś złego i przeciwko związkowi”. Tymczasem kryzysem w związku może być ślub czy narodziny dziecka. Te sytuacje wymagają zmiany tożsamościowej, przeformatowania siebie, odnalezienia w nowych rolach. 

 

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Mikrobiom mózgu. Kontrowersyjna hipoteza, która może zmienić neurologię

    Siedemdziesięciokilkuletni ogrodnik z zaawansowaną demencją powrócił za kierownicę i do pracy po dwóch latach terapii przeciwgrzybiczej – brzmi to jak cud medyczny, ale jest faktem udokumentowanym w naukowym piśmiennictwie. Czy odkrycie mikrobiomu mózgu może zmienić neurologię?

  • Adobe Stock/myboys.me

    Spektrum autyzmu – konkretne drogowskazy

    Zaburzenia ze spektrum autyzmu wiążą się z charakterystycznymi objawami, które występują w różnym nasileniu i konfiguracji. Ujawniają się najczęściej w pierwszych trzech latach życia dziecka, dlatego rodzic musi być czujny, a budzące niepokój zachowania konsultować ze specjalistą. Na co szczególnie zwracać uwagę, wyjaśnia dr Anna Budzińska, psycholożka, twórczyni i dyrektorka Instytutu Wspomagania Rozwoju Dziecka (IWRD) w Gdańsku.

  • HOLO vectors Sp. z o.o.

    Czy klasyczne atlasy odchodzą do lamusa? Przewaga modeli 3D w edukacji medycznej

    Materiał promocyjny

    Papierowe atlasy anatomiczne przez dekady stanowiły podstawę nauki anatomii. Jednak rozwój technologii 3D znacząco zmienia sposób przyswajania wiedzy. Obecnie możesz nie tylko oglądać statyczne ilustracje, ale również interaktywnie eksplorować struktury anatomiczne w przestrzeni - w pełnym trójwymiarze. Co więcej, rozwiązania cyfrowe pozwalają zrozumieć powiązania między układami, a także ich funkcjonowanie w czasie rzeczywistym. Co jeszcze warto o nich wiedzieć?

  • Źródło: Biuro UNICEF ds. Reagowania na Potrzeby Uchodźców w Polsce

    Główny Inspektorat Sanitarny powołuje pierwszy w Polsce Zespół Nauk Behawioralnych w Zdrowiu Publicznym

    Materiał promocyjny

    Przy wsparciu biura UNICEF ds. reagowania na potrzeby uchodźców w Polsce, Główny Inspektorat Sanitarny powołał właśnie nowy Zespół Nauk Behawioralnych w Zdrowiu Publicznym “BOND”. Celem zespołu jest łączenie nauk o ludzkich zachowaniach z projektowaniem polityk zdrowotnych.

NAJNOWSZE

  • AdobeStock

    Zanim kupisz przeczytaj skład

    W 2023 roku do GIS zgłoszono ponad 26 tys. nowych suplementów. "Tymczasem z raportu UOKiK i danych z Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że nie wszystkie produkty zawierają deklarowane substancje w odpowiednich dawkach. Dlatego studenci farmacji postanowili zaanagażować się w kampanię edukacyjną" - mówi mgr farmacji Artur Chojnacki Przewodniczący PTSF.

  • Proste sposoby na upały

  • Kiedy rozpocząć ćwiczenia po porodzie?

  • Lex Szarlatan uderza w pseudoterapie

  • Zawał serca bez miażdżycy. Przyczyną bywa stres, zmęczenie lub używki

  • AdobeStock

    Polskie dzieci z szansą na refundację ultranowoczesnego leczenia białaczki

    W leczeniu białaczek limfoblastycznych immunoterapia zwiększa szanse na wyzdrowienie także dzieciom z grupy wysokiego ryzyka nawrotu choroby. Daje też mniej toksycznych skutków ubocznych i nie wymaga hospitalizacji. Staramy się, aby była dostępna w ramach programu lekowego – mówi prof. dr hab. n. med. Wojciech Młynarski, kierownik Kliniki Pediatrii, Onkologii i Hematologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

  • Lato z komarami, swędzące lato

Serwisy ogólnodostępne PAP