Śmiertelne sekrety grzybów – dziewięć toksyn, które wciąż zaskakują naukę
Autorka: Luiza Łuniewska
Polska od dawna jest krajem grzybiarzy. Jesienią lasy zapełniają się ludźmi z koszykami, którzy z pasją zbierają borowiki, kurki czy podgrzybki. Jednak w tej samej ściółce kryją się grzyby zawierające substancje, które potrafią w ciągu kilku godzin doprowadzić do poważnych uszkodzeń organizmu, a nawet śmierci. Toksyny grzybów wciąż pozostają wyzwaniem dla lekarzy, a przypadki zatruć – mimo rosnącej wiedzy i kampanii edukacyjnych – nie należą do rzadkości.

Toksyczność grzybów to efekt milionów lat ewolucji, w której naturalny dobór promował substancje chroniące grzyby przed zjadaniem i konkurencją biologiczną. Dla człowieka te same mechanizmy mogą być niebezpieczne, ale z punktu widzenia przyrody pełnią ważną funkcję ochronną. Nauka wciąż odkrywa nowe grzybowe toksyny, których lista pozostaje otwarta. Można jednak pogrupować je według klasy i mechanizmu działania.
Jedną z najbardziej niebezpiecznych grup trucizn są amatoksyny, występujące w muchomorze sromotnikowym (Amanita phalloides, muchomor zielonawy) czy muchomorze jadowitym (Amanita virosa). Ich siła polega na blokowaniu polimerazy RNA II – enzymu odpowiedzialnego za syntezę białek. Organizm w krótkim czasie traci zdolność regeneracji komórek, zwłaszcza w wątrobie i nerkach. „To jeden z najdoskonalszych naturalnych mechanizmów niszczenia ludzkiego ciała” – pisał zespół toksykologów w „Journal of Clinical Toxicology”. Na toksyny te nie ma antidotum o udowodnionej skuteczności; stosuje się leczenie wspomagające, w tym przeszczepy wątroby.
Toksyny działają "wspólnie i w porozumieniu"
Nie mniej zdradliwe są fallotoksyny, również obecne w muchomorze sromotnikowym. Choć gorzej przenikają do krwiobiegu niż amatoksyny, mogą nasilać uszkodzenia komórek i potęgować toksyczne działanie. Ich mechanizm związany jest ze stabilizacją filamentów aktynowych – cienkich włókien białkowych wchodzących w skład cytoszkieletu, co prowadzi do zaburzeń w jego strukturze. To właśnie współdziałanie różnych toksyn czyni spożycie niektórych grzybów tak dramatycznie groźnym.
Na osobną uwagę zasługuje muskaryna, odkryta już w XIX wieku w muchomorze czerwonym (Amanita muscaria) i w strzępiaku ceglastym (Inocybe patouillardii). Jej nazwa nieprzypadkowo przywołuje skojarzenia z układem nerwowym – substancja działa na receptory muskarynowe, wywołując nadmierne pobudzenie przywspółczulne. Objawia się to ślinotokiem, zwężeniem źrenic, spadkiem ciśnienia i w skrajnych przypadkach zatrzymaniem oddechu. Tu jednak medycyna ma skuteczny oręż: atropina, podawana jako antidotum, może uratować życie, jeśli pomoc nadejdzie na czas.
Nieco inny charakter mają gyromitryny, zawarte w piestrzenicy kasztanowatej (Gyromitra esculenta). Dawniej w niektórych regionach Europy uważano ją za jadalną po odpowiedniej obróbce. Dziś wiemy, że to jeden z najbardziej zdradliwych grzybów. Gyromitryna w organizmie przekształca się w monometylohydrazynę, substancję uszkadzającą wątrobę, nerki i ośrodkowy układ nerwowy. Objawy przypominają zatrucie chemikaliami przemysłowymi: drgawki, wymioty, ciężkie uszkodzenia narządów wewnętrznych. Jak pisali badacze w „European Journal of Clinical Pharmacology”, dawne praktyki kulinarne były igraniem z ogniem – żadna obróbka nie usuwa toksyny całkowicie.
Objawy zatrucia po wielu dniach
Orellanina, obecna w zasłonaku rudawym (Cortinarius orellanus), to trucizna wyjątkowo zdradliwa, bo jej objawy pojawiają się dopiero po kilku dniach od spożycia. Do tego czasu grzybiarz może nawet nie pamiętać o trującej potrawie. Tymczasem w organizmie toczy się powolny proces niszczenia nerek. W literaturze medycznej opisano dziesiątki przypadków pacjentów, którzy trafili do szpitala z niewydolnością nerek, nie łącząc tego z pozornie niewinnym posiłkiem sprzed tygodnia. Leczenie jest niezwykle trudne, często wiąże się z koniecznością dializ lub przeszczepu.
Warto wspomnieć o koprynach, związku chemicznym zawartym w czernidłaku pospolitym (Coprinus atramentarius), znanym również jako grzyb atramentowy. Same w sobie nie są śmiertelnie niebezpieczne, ale w połączeniu z alkoholem stają się problematyczne. Kopryna blokuje rozkład aldehydu octowego, co wywołuje silną reakcję przypominającą „katastrofalne” objawy po spożyciu nadmiaru trunków: zaczerwienienie, kołatanie serca, wymioty. Dlatego w ludowym folklorze czernidłaki nazywano czasem „grzybami policyjnymi” – skutecznie zniechęcały do picia.
Nie wierzcie muskarynie
Kolejną grupą toksyn są kwasy ibotenowy i muscymol, charakterystyczne dla muchomora czerwonego i muchomora plamistego (Amanita pantherina). To związki o działaniu psychoaktywnym, wywołujące halucynacje i euforię, ale także drgawki, utratę przytomności i w ciężkich przypadkach zatrzymanie oddechu. Nieprzypadkowo muchomor czerwony pojawia się w mitologiach i opowieściach ludowych jako „magiczny” grzyb. Jak podkreślają badacze w „Neuropharmacology”, jego działanie na receptory GABA i glutaminianowe jest niezwykle złożone i wciąż budzi zainteresowanie naukowców.
Nie mniej niepokojące są toksyny występujące w strzępiaku ceglastym i innych grzybach zawierających alkaloidy tropanowe, mogące wywoływać zaburzenia widzenia, halucynacje czy niewydolność krążenia. Choć rzadziej notowane w Polsce, w literaturze opisywano przypadki zatruć o dramatycznym przebiegu, zwłaszcza wśród dzieci.
Ostatnim z groźnych przykładów jest psylocybina, naturalny alkaloid występujący w łysiczce lancetowatej (Psilocybe semilanceata). Choć sama w sobie nie jest klasyfikowana jako typowa trucizna, to jej działanie psychoaktywne bywa nieprzewidywalne. Wywołuje silne halucynacje i zaburzenia świadomości, a u osób z chorobami psychicznymi może prowadzić do niebezpiecznych epizodów psychotycznych. Co ciekawe, współczesna medycyna prowadzi badania nad jej potencjalnym zastosowaniem w terapii depresji lekoopornej.
Grzyby to więc nie tylko kulinarny skarb, ale i laboratorium natury, pełne związków o niezwykle skomplikowanym działaniu. Wystarczy drobna pomyłka na grzybobraniu, by doszło do tragedii. Dlatego w koszyku powinny lądować tylko te okazy, których jesteśmy absolutnie pewni.