Świadomość śmierci dana człowiekowi
Jesteśmy jedynym gatunkiem, który ma świadomość własnej śmierci i przeżywa trwogę z nią związaną. Na różne sposoby staramy się wydłużyć życie i dążymy do nieśmiertelności. O tym, jakie procesy zachodzą w naszym organizmie wraz z wiekiem, dlaczego życie ma kres i jak sobie radzimy z przemijaniem, dyskutowali eksperci w kontekście polskiej premiery książki noblisty Venkiego Ramakrishnana zatytułowanej „Dlaczego umieramy”.

Czy da się oszukać śmierć?
To, że wszyscy umrzemy, z punktu widzenia biologii jest niepodważalnym faktem, choć w podaniach, legendach, dziełach literackich czy filmowych prowadzi się ze śmiercią negocjacje. Chce się ją przekupić lub oszukać. Człowiek jest śmiertelny, z tym trudno polemizować.
– Moja babcia zwykła mawiać: „a kto umarł, ten nie żyje” i uważam, że nie ma bardziej prawdziwego stwierdzenia – mówiła dr Joanna Gutral, psycholożka i psychoterapeutka podczas spotkania zorganizowanego przez Wydawnictwo Naukowe PWN.
Zwróciła uwagę, że współcześnie dąży się do wydłużenia życia i uczynienia go bardziej komfortowym (biohacking). Postęp medycyny, również estetycznej, sprawia, że człowiek dłużej żyje w zdrowiu, komforcie, jakości, choć – jak zauważyła – nie jest to równoznaczne z tym, że chcielibyśmy żyć wiecznie.
– Nie każdy chce żyć wiecznie, ale każdy chce żyć „jutro”. Od jakiego momentu stwierdzamy, że „jutro” to już nie? – zastanawiał się dr inż. Konrad Skotnicki, chemik i popularyzator nauki znany jako „doktor z TikToka”.
Ta świadomość – odpowiedziała dr Gutral – może rodzić się, gdy doświadczamy kryzysu w relacjach lub zdrowiu.
Prawdziwa rewolucja biomedyczna
Dr Łukasz Sobkowiak, biolog molekularny i naukowiec podkreślił, że nasze życie to pewien cykl. Rodzimy się, rozwijamy, a potem odchodzimy. Z chemicznego punktu – jego zdaniem – oznacza to, że cząsteczki budujące organizmy „wracają do macierzy”: do wody, ziemi, powietrza.
Zauważa, że w chwili śmierci ponownie stajemy się „częścią większej całości”. Przestajemy być jednostką na podobieństwo kropli, która wraca do oceanu.
Jednocześnie na naszych oczach dokonuje się prawdziwa rewolucja biomedyczna, która ma na celu przedłużanie ludzkiego życia. O tym jak wielka, zdaniem biologa, świadczy fakt, że w ostatnich 10 latach opublikowano blisko 300 tys. prac dotyczących procesu starzenia się i tego, w jaki sposób mu przeciwdziałać. Wciąż jednak nie osiągnęliśmy nieśmiertelności, choć granica życia niewątpliwie się przesuwa. Rekord należy do Jeanne Calment, która przeżyła 122 lata i 164 dni. Biolog jest przekonany, że z biegiem lat będziemy żyć coraz dłużej. Już teraz badania naukowe dowodzą, że po wprowadzeniu odpowiedniego zestawu genów do mysich komórek można nie tyle spowolnić proces starzenia, co przywrócić im „stan młodzieńczy”.
Śmierć jest wieczną ucztą
Noblista Venki Ramakrishnan w swojej książce używa metafory – śmierć to wieczna uczta. Jedni na nią przychodzą, podczas gdy inni ją opuszczają. W tym kontekście jednak rodzi się pytanie: kiedy rzeczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że śmierć jest nieuchronna?
Dr Joanna Gutral odwołuje się tutaj do amerykańskiego psychiatry Irvina Yaloma, który stwierdził, że ten moment przychodzi, gdy zaczyna umierać najstarsze pokolenie lub ktoś bliski.
– Jest taki piękny fragment opisu jego pracy terapeutycznej, w którym mówi, że jeżeli na jednej stronie kartki napiszemy życie, to na drugiej musimy napisać śmierć. To znaczy, że nie ma życia bez śmierci – zaznacza psycholożka.
Jednak często stosujemy mechanizmy, które mają odwracać naszą uwagę od tego, że jesteśmy śmiertelni. Czynimy to po to, by móc mieć plany, marzenia, motywację do działania. To może być na przykład nierealistyczny optymizm, czyli założenie, że jest większe prawdopodobieństwo, że komuś innemu, a nie nam, przydarzy się jakieś nieszczęście.
Jak wyjaśniła dalej, to właśnie poczucie nieuchronnej śmierci uruchamia procesy psychologiczne – uświadamiamy sobie, jakie to życie jest, czego pragniemy, dlaczego jest ono ważne. Jednak nie zawsze człowiek oswaja się ze śmiercią stopniowo – czasem musi zmierzyć się z nią zbyt wcześnie.
Uczestnicy spotkania poruszyli też kwestię tego, że jako społeczeństwo izolujemy się często od tematu śmierci. Młodzi skupiają się bardziej na doczesnych sprawach. Rozwijają karierę, zakładają rodzinę, gromadzą dobra. Wraz z wiekiem jednak przychodzi chwila większej koncentracji na celach wspólnotowych, czyli budowaniu relacji i spędzaniu czasu z bliskimi – tłumaczyła psycholożka.
Dlaczego umieramy
Z naukowego punktu widzenia umieramy, bo tracimy zdolność do utrzymywania homeostazy w organizmie. Stoi za tym wiele procesów.
– Bardzo często w kontekście starzenia się i umierania mówimy o tym, że w komórkach skraca się telomerowy DNA na zakończeniach chromosomów – powiedział dr Łukasz Sobkowiak.
Wyjaśnił, że ten proces z czasem prowadzi do tego, że komórka przestaje się dzielić. Dodał, że najnowsze badania dowodzą, że telomery skracają się przez całe życie, ale najbardziej w młodości, gdy te podziały komórkowe są najbardziej intensywne. Ponadto każda komórka ma też tzw. limit Hayflicka, czyli kiedyś po prostu przestaje się dzielić. W organizmie znajdują się też komórki macierzyste, które pozwalają, by organizm się odbudowywał, ale w pewnym momencie po prostu „wyczerpują się”.
– Ciało to nie jest rzecz, to proces – zaznacza biolog.
Ale to nie koniec. Jak przypomniał naukowiec, aby utrzymać procesy biochemiczne i fizjologiczne, jako produkt uboczny powstają reaktywne formy tlenu, które uszkadzają nie tylko kwasy nukleinowe, białka, lipidy – które w dużej mierze budują błony komórkowe – ale również niszczą mitochondria w komórkach.
– Jest naprawdę całe spektrum różnego typu takich molekularnych podstaw, które ostatecznie prowadzą do tego, że nasz organizm nie radzi sobie już z chaosem, który zaczyna w nim narastać. Nie radzimy sobie ze stresorami, z różnego rodzaju stresem, który te komórki atakuje przez długi okres życia. To są procesy, które toczą się latami – podkreślał dr Sobkowiak i przytoczył słowa autora książki, że „umieramy powoli, a potem nagle”.
Dr inż. Konrad Skotnicki zastanawiał się, czy śmierć będzie można kiedyś potraktować bardziej jako chorobę, w której wystarczy tylko odbudowywać komórki, by żyć wiecznie, i czy w związku z tym nie powstaną inne wyzwania psychologiczne.
– Z tym wiążą się tysiące nowych psychologicznych problemów, bo tak jak teraz musimy sobie radzić z opanowaniem trwogi, bo wiemy, że umrzemy, to być może kiedyś będziemy musieli sobie radzić z tym, że będziemy żyli wiecznie. I to będzie kompletnie nowa gałąź psychologii, traktująca o tym, jak sobie poradzić z tym, że za pięć tysięcy lat wciąż będziemy żyć – dywagował popularyzator nauki.
Natomiast dr Joanna Gutral stwierdziła, że trudno przesądzać w ogóle, co stałoby się, gdyby ludziom udałoby się osiągnąć nieśmiertelność, tym bardziej, że człowiek lubi funkcjonować w pewnych ramach.
– Często mówię, że wbrew pop psychologii, takim naczelnym zadaniem człowieka jest przetrwać, a nie być szczęśliwym. Trudno spekulować, co by się stało, gdyby człowiek miał to zagwarantowane, ale na pewno doszłoby do jakichś zmian dotyczących sensu, jakości życia, dobrostanu. No i też pytanie, z jaką jakością fizyczną, psychiczną byłaby ta nieśmiertelność związana – zastanawiała się psycholożka.
Nawiązując do procesu ewolucji, dr Łukasz Sobkowiak zauważył, że śmierć nie jest jej wrogiem do czasu, dopóki geny mogą się rozprzestrzeniać i powstają nowe organizmy. Ewolucja rzeczywiście w pewien sposób preferuje szybki rozród w stosunku do długiego życia. Ale na późniejszym długim życiu ewolucji „nie zależy”.
– Takim najbardziej hardkorowym przykładem ze świata zwierząt są samice ośmiornic, które dopóki się nie rozmnożą, to mogą żyć długo – zaznaczył dr Skotnicki.
Natomiast natura nie wymaga wcale, byśmy tworzyli nowe życie w przypadku, gdy kończy się inne. Taka decyzja uwarunkowana jest nie tylko biologią, ale też aspektami psychologicznymi, społecznymi, kulturowymi.
Świadomość śmierci
Uczestnicy spotkania poruszyli też wątek, który pojawia się w książce. Gatunek ludzki jest jedynym, który ma świadomość swojej śmierci i czuje przed tym trwogę. Choć są oczywiście inne zwierzęta, które pozostają dłużej przy zmarłych osobnikach, np. słonie czy szympansy, ale to człowiek w związku z zagrożeniem życia przeżywa tak ogromną traumę, po której latami może być mu trudno normalnie żyć.
– Człowiek goniony przez seryjnego mordercę (…) będzie musiał bardzo długo dochodzić do siebie, być może latami. Natomiast kot, którego goni pies i w każdej chwili może zostać zagryziony, kilka minut później jest totalnie wyczilowany – stwierdził dr Skotnicki.
Przy okazji nawiązał do zachowań zwierząt, które są człowiekowi obce, a są niezwykle fascynujące, np. hibernacja nietoperzy czy niedźwiedzi.
Powstrzymać starzenie się
Uczestnicy spotkania wskazali na proste rozwiązania, które mogą spowolnić proces starzenia się. Ich skuteczność została wielokrotnie naukowo udowodniona, nie są więc żadnym zaskoczeniem. To zdrowy sen, odpowiednia dieta i ruch, wyeliminowanie używek.
– Jeżeli śpimy zbyt krótko, poniżej 6 godzin, to ryzyko wystąpienia choroby niedokrwiennej serca wzrasta aż o 13 proc., a neuroplastyczność mózgu spada. To też się potem przekłada na choroby neurodegeneracyjne, które niestety są elementem, który w tej końcowej fazie życia jest bardzo obciążający – zaznaczył dr Łukasz Sobkowiak.
Przypomniała też, odnosząc się do innych badań, że u osób, które dostarczają około 12 proc. mniej kalorii niż wynosi ich zapotrzebowanie, mięśnie szkieletowe starzeją się po prostu wolniej. Z kolei wypalenie jednego papierosa skraca życie średnio o 20 minut, a osoby, które wypijają do 350 gramów czystego alkoholu w ciągu tygodnia, żyją – tylko i wyłącznie z tego powodu – około 5 lat krócej.
Jednak, jak skonkludowała psycholożka, w wysiłkach zmierzających do długowieczności najważniejsze jest to, byśmy po prostu nie zapominali żyć tu i teraz.