Suplementy na serce tylko pod okiem specjalisty
Chore serce? Zażywanie przepisanych leków to elementarna konieczność, podobnie jak odpowiednia dieta i dawka ruchu. Z suplementów zaś tylko te wskazane przez lekarza.
Takie priorytety - czyli dobry styl życia jako podstawa, oraz stosowanie się do zaleceń lekarskich w sprawie leków i suplementów, zwiększają skuteczność leczenia.
Stosowanie suplementów w kardiologii, jak w każdej innej dziedzinie budzi kontrowersje. Panuje w tej kwestii spore zamieszanie, gdyż zdarza się, że te same substancje (chociaż w innych dawkach) klasyfikowane mogą być jako suplementy diety lub trzeba je rejestrować jako leki.
Przykładem jest chociażby koenzym Q10, który w dużych dawkach zarejestrowany jest w kilku krajach jako lek na receptę.
- Jak najbardziej należy zgodzić się z taką „ewolucją rejestracyjną” tej substancji, bowiem niedawno w badaniu Q-SYMBIO wykazano, że dawki 3 x 100 mg dziennie, przedłużają życie pacjentom z niewydolnością serca - mówi prof. Krzysztof J. Filipiak z I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Czym różni się suplement diety od leku
Lek - leczy, zaś suplement jest dodatkiem do żywności. Inna jest procedura rejestracyjna. W przypadku leku jego producent musi przedstawić rezultaty wiarygodnych badań klinicznych na hodowlach komórkowych, zwierzętach i ludziach sprawdzających sposób działania substancji, jej skuteczność i bezpieczeństwo stosowania. Takiego obowiązku nie ma przy rejestracji suplementu diety. Skład, wygląd, ewentualnie konsystencja leku jest ściśle określona i wszelkie odstępstwa w tej mierze skutkują najczęściej wycofaniem danej partii leku z rynku. Takich obostrzeń nie ma co do suplementów diety.
Wyjaśnia, że wysokość zalecanej dawki zależy od danych rejestracyjnych w danym kraju. Podaje przykład kwasów omega-3 - innej substancji funkcjonującej na rynku bądź jako suplement diety (małe dawki np. 200-300 mg ) lub jako lek (duże dawki – 1000 mg).
Jak obniżyć poziom cholesterolu i zapobiec powstawaniu skrzeplin
Towarzystwa naukowe starają się porządkować wskazania dla stosowania nowych preparatów sięgając do opinii specjalistów.
- W piramidzie modyfikującej lipidogram podstawą są działania niefarmakologiczne związane ze zmianą stylu życia – zaleca się więc pacjentowi więcej ruchu, próbę zmniejszenia masy ciała, stosowanie prawidłowej diety, dołączenie żywności funkcjonalnej, czyli np. szeroko reklamowane w środkach masowego przekazu margaryny obniżające stężenie cholesterolu. Kolejnym krokiem jest zalecenie preparatu sprzedawanego w aptece bez recepty jako suplement diety, ale wpływającego na stężenie cholesterolu – monakoliny, która jest produktem naturalnym pozyskiwanym z czerwonego ryżu drożdżowego czy wyciągu z bergamoty – rodzaju dzikiej pomarańczy bogatej w polifenole - wyjaśnia prof. Filipiak.
Jak tłumaczy, monakolinę - w sensie mechanizmu działania - można ją uznać za naturalną statynę.
- Efekty jej stosowania potwierdza Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności, który określił optymalną dawkę jej stosowania - 10 mg na dobę. Dopiero następny szczebel piramidy to statyny – czyli leki przepisywane przez lekarza – dodaje kardiolog.
- W piramidzie metod wpływu na agregację, czyli zlepianie płytek krwi, które może prowadzić do powstawania niebezpiecznego skrzepu blokującego przepływ krwi w naczyniach, również zaczynamy od metod niefarmakologicznych, takich jak ruch i dieta, wspominamy o korzystnym wpływie niektórych produktów żywnościowych, szczególnie tych zawierających witaminę E (oleje roślinne: słonecznikowy, sojowy, rzepakowy, kukurydziany, kiełki pszenicy, produkty pełnoziarniste, migdały, orzechy laskowe, jajka, mleko, warzywa zielone takie jak brukselka, kapusta, czy szpinak). Zanim dotrzemy na szczyt piramidy, gdzie znajduje się kwas acetylosalicylowy zwany popularnie aspiryną i inne leki przeciwpłytkowe, wymieniamy pierwszy zarejestrowany produkt – suplement diety - preparat wyciągu aktywnych substancji z pomidora” – wyjaśnia dalej prof. Filipiak.
Ostrożnie z potasem i magnezem
Spośród wszystkich witamin, szczególną atencją kardiologów darzona jest witamina D. Praktycznie tylko dla tej witaminy dostępne są meta-analizy badań sugerujące jej korzystny wpływ u chorych z chorobami krążenia – jej stosowanie wydaje się zmniejszać śmiertelność sercowo-naczyniową.
- Ostrożny byłbym z suplementami diety uzupełniającymi potas, gdyż wiele współczesnych leków kardiologicznych spiętrza jego stężenie w organizmie. Stąd jego uzupełnianie nie jest już tak istotne jak dawniej – ostrzega kardiolog.
Specjaliści pozostają również sceptyczni co do uzupełniania magnezu.
- Wbrew temu, że jest to chyba najczęściej reklamowany obecnie suplement diety, brak jest przekonywujących danych naukowych, które potwierdzałyby, że jego uzupełnianie poprawia rokowanie w chorobach sercowo-naczyniowych czy pomaga w prewencji zawału serca. Wiele przed nami badań, aby odpowiedzieć na te pytania - wyjaśnia.
Trzeba też pamiętać, że prawidłowo zbilansowana dieta dostarcza odpowiednich i wystarczających ilości magnezu. Problem może pojawić się w przebiegu niektórych chorób, np. jelit, kiedy nie tylko magnez, ale i inne składniki mogą nie wchłaniać się z przewodu pokarmowego. Wówczas jednak nie należy na własną rękę brać suplementów, ale udać się do lekarza i leczyć przyczynę zjawiska. Zwłaszcza, że także suplementy, przyjmowane niepotrzebnie, mogą skutkować działaniami niepożądanymi. Np. zbyt dużo magnezu to ryzyko biegunki.
Monika Wysocka/jw (zdrowie.pap.pl)