W USA znowu debata o szczepieniach
Amerykańskim lekarzom puszczają już nerwy, kiedy mają wypowiadać się na temat (rzekomej) szkodliwości szczepień. Dyskusję w ostatnim czasie wywołał lekarz-bloger. Zatrudniający go szpital boryka się teraz z kryzysem wizerunkowym, zaś medycy dają ujście frustracji wobec mitów szerzonych przez kolegów po fachu.
„Głupota boli. To, co z siebie wypluwa dr Neides to antyszczpionkowa bzdura najwyższego – czy raczej – najniższego – lotu” – tak skomentował prof. David Gorski z Wayne State University Medical School wpis na blogu dr Daniela Neidesa – szefa szpitala w Cleveland. Wpis dotyczył (rzekomo szkodliwych) toksyn w szczepionkach.
Na notkę, która pojawiła się w tym tygodniu, zareagowało powszechnie środowisko medyczne, a szpital zatrudniający doktora Neidesa wydała oświadczenie, że popiera ideę szczepień, zaś samego lekarza pociągnie do odpowiedzialności służbowej. Temat podchwyciły szeroko amerykańskie media.
Toksyny w szczepionkach?
To, że szczepionki zawierają toksyny, to jeden z powszechnych mitów dotyczących szczepień. Neides, którego do napisania na blogu swoich rozważań na temat szczepionek zainspirowała jego wizyta w celu zaszczepienia się przeciwko grypie, zastanawiał się m.in. nad szkodliwością formaldehydu i rtęci w niektórych szczepionkach.
„Dawka czyni truciznę” – przypomina prof. Gorski na stronie Science-Based Medicine swojemu koledze po fachu. Prof. Gorski znany jest z obalania mitów medycznych i szerzenia idei rzetelnych informacji opartych na wiarygodnych badaniach naukowych.
Formaldehyd to związek, który jest powszechnie stosowany w przemyśle; jego nasycony roztwór wodny to formalina, kojarzona powszechnie z substancją używaną do konserwowania preparatów anatomicznych i zwłok, w niskim stężeniu bywa używana zaś jako środek odkażający. Dr Neides napisał, że w szczepionkach używany jest formaldehyd jako konserwant.
Gorski prostuje, że w szczepionkach nie używa się formaldehydu jako substancji konserwującej, natomiast szczepionki zawierają maleńkie ilości tego związku w postaci pozostałość po procesie inaktywacji (formaldehydem właśnie) wirusa. Taką inaktywację przeprowadza się podczas produkcji szczepionki.
Co więcej, organizm ludzki sam wytwarza formaldehyd – jest to jeden z wielu normalnych produktów metabolizmu. „Z pewnością, jako lekarz, dr Neides musiał tego się dowiedzieć podczas kursu biochemii na pierwszym roku medycyny. Może zapomniał; skorzystam z tej okazji i mu przypomnę” – napomina prof. Gorski.
Zwraca też uwagę, że formaldehyd używany w konserwacji preparatów anatomicznych i zwłok jest używany w znacznie większych stężeniach, co jest sytuacją całkowicie odmienną od jego obecności w niektórych szczepionkach – na dodatek sytuacją nieporównywalną.
Co z tą rtęcią?
Rtęć jest jednym z substratów, których używa się do wytworzenia związku o nazwie tiomersal. Był on stosowany co najmniej kilka lat temu w szczepionkach, obecnie nie jest wykorzystywany. „Dr Neides zaczyna od zrównania tiomersalu z rtęcią, co nie jest właściwe. Tak, tiomersal zawiera rtęć, ale nie jest rtęcią” – pastwi się nad lekarzem z Cleveland prof. Gorski.
Znużenie amerykańskich lekarzy
W ostatnich latach amerykańscy lekarze dają w rozmaity sposób wyraz swojemu znużeniu tematem mitów dotyczących szczepień. Media – nie tylko amerykańskie – obiegł krótki film (ponad 7 mln wyświetleń na You Tube) wyświetlony w popularnym programie przez producenta Jimmy’ego Kimmela w telewizji ABC, w którym lekarze w nieparlamentarnych czasem słowach dawali wyraz swojej frustracji związanej z ciągłym przypominaniem faktów o szczepieniach.
Są też publikacje naukowców, którzy uważają, że energia i pieniądze wydawane na badania, które wciąż uzasadniają dobroczynne skutki powszechnych szczepień lepiej byłoby wydać na badania nad nowymi szczepionkami i lekami.
Do tej pory bowiem wszelkie rzetelne badania wykazują, że szczepienia chronią ludzkość przed śmiertelnymi zakaźnymi chorobami.
Także dlatego na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos ogłoszono powstanie globalnej koalicji na rzecz stworzenia nowych szczepionek o olbrzymim budżecie 500 mln dolarów. W przedsięwzięcie zaangażowały się m.in. Fundacja Billa i Melindy Gatesów oraz rządy: Norwegii, Japonii i Niemiec oraz Britain’s Wellcome Trust.
Justyna Wojteczek