W onkologii interwencyjnej leczymy też psychikę
Autorka: Monika Grzegorowska
Onkologia integracyjna to praca nad psychiką pacjenta, która pomaga wyeliminować lęk i stres u osób w trakcie leczenia. Drugim ważnym elementem jest zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna. W oparciu o sprawdzone naukowo metody ma poprawiać jakość życia pacjenta w trakcie i po leczeniu onkologicznym – tłumaczy dr hab. n. med. Bogdan Michalski, ginekolog onkolog, wieloletni śląski konsultant wojewódzki w dziedzinie ginekologii onkologicznej, past-prezes Polskiego Towarzystwa Hipertermii Onkologicznej.
Na czym polega onkologia integracyjna?
Na początku tego wieku zauważono, że połączenie tradycyjnej onkologii z psychologicznym i dietetycznym wsparciem pacjenta przynosi lepsze efekty w jakości i długości życia pacjentów. Onkologia integracyjna zajmuje się więc całościowym leczeniem człowieka, łącząc konwencjonalne metody leczenia z terapiami wspomagającymi naturalną zdolność człowieka do samoleczenia. Wykorzystuje metody umysł – ciało, czyli techniki łączące świadomość umysłu z ruchem fizycznym. Wszystkie one wpisują się do trzech podstawowych grup działania, takich jak ćwiczenia aktywne z terapeutą do których należą arteterapia, muzykoterapia, interwencje oparte na uważności, tai chi, qi gong czy yoga. Do ćwiczeń pasywnych z udziałem terapeuty, czyli akupresura, akupunktura, biofeedback, terapie poznawczo – behawioralne, terapia rozmową, masaż terapeutyczny oraz refleksologia. Trzecia grupa to działania pasywne, które pacjenci mogą wykonywać samodzielnie, po wstępnym instruktażu terapeuty i są nimi: aromaterapia, uważność i medytacja, terapie relaksacyjne, praktyki duchowe. Wszystkie metody są zbadane, ocenione, a opinie i zalecenia zamieszczone na stronach ASCO (American Society of Clinical Oncology).
Kiedy zaczęto stosować takie metody w leczeniu onkologicznym?
W 1999 roku słynne Memorial Sloan Kettering Cancer Center w Nowym Jorku powołało pierwszą w USA jednostkę medycyny integracyjnej. Wkrótce dołączyły kolejne ośrodki –MD Anderson Cancer Center w Teksasie, Dana-Farber Cancer Institute w Bostonie. W 2003 roku powstało Międzynarodowe Towarzystwo Onkologii Integracyjnej, które zebrało specjalistów ze wszystkich centrów onkologicznych w Stanach Zjednoczonych, a centra onkologii integracyjnej zaczęły powstawać w zasadzie we wszystkich ośrodkach onkologicznych w Stanach.
W międzyczasie National Cancer Institute podpisało umowę z Chińską Akademią Nauk Medycznych i przebadało - robiąc bardzo poważne analizy - niemal wszystkie praktyki stosowane na Dalekim Wschodzie, np. ziołolecznictwo i wszystko, co działania na umysł i ciało. Po dwóch latach badań okazało się, że te metody są bezpieczne, nie przynoszą żadnej szkody pacjentom, wręcz przeciwnie.
Oczywiście nie każda metoda pasuje do danego profilu pacjenta, nie każdy ma z jej stosowania korzyści, ale u wielu osób to naprawdę pomaga.
Jaki jest zamysł takiego podejścia do leczenia?
Onkologia integracyjna to praca nad psychiką pacjenta. Chodzi o wyeliminowanie lęku i stresu u osób w trakcie leczenia. Drugim ważnym elementem jest zdrowe odżywianie się i aktywność fizyczna.
Definicja onkologii integracyjnej mówi o tym, że jest to sprawdzona naukowo metoda, której zadaniem jest poprawienie jakości życia pacjenta w trakcie i po leczeniu onkologicznym.
W stanach Centra onkologii integracyjnej zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu, z czasem takie ośrodki powstały też Europie. Wiodącym ośrodkiem jest MD Anderson Cancer Center w Houston, stamtąd idą główne zalecenia co do leczenia.
Jakie to zalecenia?
Aby leczyć pacjentów onkologicznie dwutorowo, czyli z jednej strony stosujemy tradycyjną chirurgię, radioterapię, chemioterapię, immunoterapię – w zależności od potrzeb - i jednocześnie podejmujemy działania wspierające pacjenta. Według najnowszych doniesień diagnoza choroby onkologicznej sprawia, że świat ucieka spod nóg, pojawia się lęk, stężenie hormonów stresu natychmiast wzrasta. Zgodnie z zasadami onkologii integracyjnej taki pacjent dostaje skierowanie na cykl badań diagnostycznych ustawiających leczenie onkologiczne i jednocześnie – np. w przypadku chorych na raka piersi - na akupunkturę, bo w badaniach naukowych okazało się, że u tych pacjentek akupunktura jest najlepszą metodą szybko niwelującą lęk i stres, obniżającą poziom kortyzolu. Obecnie akupunktura jest w USA zalecana u wszystkich pacjentek, które dowiadują się, że zaczynają chorować na raka piersi.
Właściwie co chwila pojawiają się nowe doniesienia na temat znaczenia w leczeniu onkologicznym zdrowego odżywiania, aktywności ruchowej. Fizjoterapeuci powinni zalecać ją w trakcie leczenia, także zaraz po chemioterapii i już po zakończeniu leczenia onkologicznego. Korzyści z aktywności fizycznej zostały potwierdzone w wielu badaniach naukowych. Okazuje się np., że gdyby mężczyzna w ciągu tygodnia wykonał dwa pół godzinne treningi nordic walking, obniżyłby ryzyko zachorowania na raka jelita grubego aż o 50 procent. A to przecież zaledwie jedna godzina aktywności tygodniowo.
Ale przecież onkolodzy też radzą swoim pacjentom, by dobrze się odżywiali i zażywali ruchu. Czym takie podejście różni się od tradycyjnej onkologii?
Przede wszystkim onkologia integracyjna jest skierowana na pacjenta. Pięknie powiedział to Andrew Davis, profesor medycyny paliatywnej z Dublina, związany z Trinity College Dublin: onkologia integracyjna leczy pacjenta, a onkolog leczy jego raka.
Ale to się chyba nie wyklucza…
Oczywiście, każdy skupia się na pomocy pacjentowi. Chodzi o to, by się uzupełniać. Rzeczywistość jest jednak taka, że onkolog nie ma czasu tłumaczyć pacjentowi, że powinien współpracować z psychoterapeutą, zdrowo się odżywiać i tak dalej - pacjentów mamy bez liku, a onkologów zbyt mało. Dlatego kilka lat temu w Stanach zorganizowano specjalne kursy dla onkologów, aby poinformować ich o metodach wspomagających leczenie onkologiczne, które stosują pacjenci. Z badań wynika, że 85 procent wszystkich pacjentów onkologicznych w Stanach stosuje jakieś dodatkowe metody. Chodziło o to, by mogli zgodnie z najnowszą wiedzą informować pacjentów co jest dla nich dobre, a co ewentualnie może im zaszkodzić lub nie przyniesie korzyści, by pomóc pacjentowi w doborze odpowiednich metod działania.
Czy onkologia integracyjna ma poparcie w świecie nauki?
Wszystkie te zalecenia są pod kontrolą ASCO, czyli Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, największej organizacji onkologicznej na Świecie. Zalecenia zgodne ideą onkologii integracyjnej wydaje też Narodowy Instytut Walki z Rakiem w Stanach. Czyli dwie bardzo poważne instytucje.
A jak jest u nas?
Dopiero zaczynamy. Kilka lat temu uczestniczyłem w kilku konferencjach Niemieckiego Towarzystwa Medycyny Naturalnej, gdzie dwa sympozja były poświęcone tylko pacjentom onkologicznym. Po powrocie zaczęliśmy wdrażać tę wiedzę u naszych pacjentów i wyraźnie widzimy pozytywne efekty: nasi pacjenci żyją dłużej i w doskonałej jakości życia. W związku z tym w zeszłym roku do Urzędu Miasta w Katowicach zgłosiliśmy nasz projekt dotyczący onkologii integracyjnej, w ramach którego zaproponowaliśmy grupie osób cykliczne spotkania, raz w tygodniu, podczas których psychoterapeutki pracowały z pacjentami, najczęściej w plenerze, bo to był okres między majem a październikiem.
Co to były za zajęcia?
Mariola Nowak, prezeska Fundacji onkologicznej „Różowa konwalia” zorganizowała zajęcia z metod uwolnienia emocji, a więc było tai chi i były spacery Nordic Walking. Dostaliśmy olbrzymie wsparcie z Nadleśnictwa w Katowicach, które nieodpłatnie użyczyło nam salkę edukacyjno- przyrodniczą. Dzięki temu mogliśmy spotykać się z pacjentami nie w placówce medycznej, tylko w pięknych okolicznościach natury, a na tym nam zależało – aby wyeliminować jak najwięcej medycyny z tych spotkań. Podczas zajęć z artteterapii było malowanie obrazów, ale też praca nad wyzwoleniem się spod presji choroby. Obserwowałem wtedy pacjentów, widziałem, że podczas godzinnych zajęć z arteterapii nikt z tych osób nie myślał o swojej chorobie, ich głowy były zajęte kolorami, panowała ogólna radość. Kiedy skończyliśmy te nasze spotkania, uczestnicy kursu doszli do wniosku, że wszyscy czują się wspaniale, zrozumieli o co chodzi w tej chorobie i że szkoda byłoby to tak zakończyć. Spontanicznie zawiązała się kilkunastoosobowa grupa wsparcia. Ale nie chodziło o wzajemne wspieranie się, bo wszystkie te osoby były w dobrej kondycji psychicznej i bardzo świadome zdrowego trybu życia. Postanowili, że chcą pomagać osobom, które rozpoczynają leczenie i nie wiedzą jak się w tym odnaleźć.
Na ostatnim spotkaniu poczyniliśmy plan utworzenia małego biuletynu dla chorych z podstawową informacją, co można robić, by radzić sobie z chorobą i jak zadbać o siebie w czasie leczenia.
Wychodzicie gdzieś z tą inicjatywą?
Chcemy rozprowadzać te biuletyny przez placówki onkologiczne w Katowicach. Z czasem będziemy dodawali kolejne wiadomości, o tym jak odżywiać się przed chemioterapią, po chemioterapii, po zakończeniu leczenia. Takie już praktyczne rzeczy, których w zasadzie nigdzie nie ma zebranych.
Podsumowaniem naszych działań jest I Śląska Konferencja Onkologii Integracyjnej „I Ty możesz pokonać raka”, która odbędzie się 21 listopada 2025 r. w Śląskiej Izbie Lekarskiej w Katowicach, pod patronatem Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Zaprosiliśmy na nią psychiatrów, ponieważ oni doskonale rozumieją sprawy ostrego lęku i stresu pacjentów. W planie jest też artteterapia i spotkania w muzeum Śląskim, które ugości nas w swoich progach. To dla nas ważne, bo zależy nam, by spotykać się z chorymi w miejscach, które nie kojarzą się z medycyną i chorowaniem.
Jak onkolodzy odbierają takie podejście? Dużo mówi się przecież o medycynie alternatywnej, która potrafi szkodzić. Czy tutaj nie ma takiego skojarzenia?
To prawda, onkolodzy czasem mylą te pojęcia: medycynę integracyjną, wspierającą z medycyną alternatywną. Tymczasem my jej nie propagujemy, wręcz podkreślamy, że niewłaściwie użyta, może szkodzić. Nie ma takiej możliwości, żeby działaniem naturalnym zastąpić chemioterapię, radioterapię, czy inną formę leczenia onkologicznego.
Na naszej konferencji będzie trzech onkologów, którzy w swojej praktyce zauważyli pozytywny efekt leczenia wspierającego. Nie negowali go, pozwalali pacjentom na działania dietetyczne i psychoterapeutyczne. Są więc lekarze, którzy rozumieją na czym polega onkologia integracyjna. Niestety ze strony zarządu towarzystw onkologicznych na razie nie ma żadnych działań wskazujących na chęć współpracy.
Zresztą jak spojrzymy na aktualnie realizowany program odbudowy onkologii to nie ma w nim człowieka - pacjent jest gdzieś w tle nowoczesnego leczenia, nowoczesnych leków. Cenną inicjatywą są koordynatorzy leczenia onkologicznego - to osoby, które mają czas, żeby być z pacjentem, wyjaśnić mu zawiłości leczenia onkologicznego, poprowadzić przez nie. Ale jest ich za mało.
Holistyczne podejście do leczenia wydaje się najlepszym podejściem, więc w czym problem?
Problem nie leży w osobie onkologa, oni po prostu nie mają czasu na tłumaczenie tych rzeczy pacjentowi. Ale już dyrekcja placówki onkologicznej powinna organizować zajęcia z onkologii integracyjnej, czyli fizjoterapeutę, dietetyka, psychoterapeutę, psychologa, by objąć chorego wszechstronną opieką, ukierunkować go, pomóc mu być aktywnym, spojrzeć na świat bardziej pozytywnie. On musi sobie to wypracować i realizować z pomocą specjalistów. Dlatego takie ośrodki powinny powstać w każdej placówce onkologicznej.
Widzi Pan na to szansę?
Patrząc na to, co się dzieje obecnie i na fundusze NFZ-u, średnio. W Polsce onkologia integracyjna wciąż jest luksusem, na który stać tylko zamożnych. Na szczęście jestem niepoprawnym optymistą więc liczę na to, że małymi krokami w końcu uda się to zmienić. W Rybniku, gdzie powstało pierwsze polskie Centrum Onkologii Integracyjnej udało się pozyskać skromne finansowanie od Urzędu Miasta. Resztę zbiera Fundacja. Nasz letni kurs w Katowicach też udało się poprowadzić bezpłatnie dla pacjentów, dzięki finansowaniu z Urzędu Miasta w Katowicach. Przygotowujemy właśnie drugi wniosek z nadzieją, że dostaniemy większe finansowanie, by dotrzeć do większej grupy pacjentów. Póki co, to raczej pojedyncze działania, w formie akcyjnej, ale mam nadzieję, że z czasem uda się tę działalność poszerzyć i że wejdzie do codziennej praktyki w opiece nad chorymi onkologicznie.