Mamo, lecz depresję!
Dzieci matek cierpiących na depresje częściej niż inne cierpią z powodu zaburzeń psychicznych, są wycofane i wykazują objawy chronicznej infekcji. Nieleczona matczyna depresja kładzie się cieniem na całe ich życie.
Można się domyślać, że jeśli matka małego dziecka cierpi na depresję, musi to niekorzystnie odbijać na jego zdrowiu. Nauka weryfikuje takie intuicyjne hipotezy. W tym przypadku znaleziono dowody na to, że są one zgodne z faktami. Co gorsza, okazuje się, że depresja matki wpływać może na całe życie dziecka, także w wymiarze jego zdrowia somatycznego.
Takie wnioski wypływają z opublikowanej niedawno na łamach „Depression & Anxiety” pracy zespołu psycholożki Adi Ulmer-Yaniv z Bar-Ilan University.
Uczeni przez 10 lat śledzili losy 125 matek oraz ich dzieci. Warto tu nadmienić, że wszystkie kobiety były przez ową dekadę kilkukrotnie zbadane pod kątem depresji. Kiedy dzieci miały 6 lat, 35 matek miało zdiagnozowaną depresję, 90 zdrowych stanowiło zaś grupę kontrolną. Podobne badanie przeprowadzono, kiedy dzieci miały 10 lat. Z wcześniejszych 35, 15 wciąż cierpiało z powodu tej choroby, zdiagnozowano również depresję u siedmiu matek z grupy kontrolnej. Ostatecznie, do grupy matek z depresją zaliczono kobiety, które otrzymały taką diagnozę, kiedy dzieci miały 6 lat lub 10 lat i w obydwu tych przypadkach. Razem były to 42 matki.
Kolejnym etapem było badanie dzieci pod kątem zaburzeń zachowania. W tym celu wykorzystano specjalny test. Następnie psychologowie obserwowali interakcje matki z dzieckiem. W pierwszym zadaniu para miała rozmawiać o typowym konflikcie, który muszą rozwiązywać. W drugim – planować „najwspanialszy dzień w ich życiu”.
Istotnym parametrem mierzonym w eksperymencie były wyniki badań laboratoryjnych. Zarówno matkom, jak i dzieciom pobierano próbki śliny i analizowano je pod kątem zawartości hormonu stresu – kortyzolu, a także immunoglobuliny typu A (IgA) - przeciwciała, którego podwyższony poziom stanowi dowód, że dany organizm jest w stresie, zupełnie tak, jakby walczył z infekcją.
Skutki depresji matki na rozwój dziecka
Okazało się, że u dzieci matek z depresją da się znacznie częściej zaobserwować zaburzenia zachowania. Były też bardziej wycofane, a poziom ich kortyzolu i IgA wskazywał na życie w permanentnym stresie, który może wywołać reakcje zapalne.
Było to najprawdopodobniej wynikiem tego, że kobiety z depresją (co zauważyli badacze w trakcie obserwacji), miały kiepski nastrój, krytykowały swoje dzieci i wciąż starały się wpływać na ich zachowanie.
Zaobserwowano również, że w parze matka – dziecko, obydwoje byli ze sobą wyraźnie zsynchronizowani. Otóż jeśli jeden parametr biologiczny, np. poziom kortyzolu, był podwyższony u kobiety - u jej malucha również.
- Śledząc matki i ich dzieci przez pierwsze 10 lat zauważyliśmy, że matczyna depresja źle wpływa na funkcjonowanie układu odpornościowego dziecka i odpowiedź na stres. Takie zaburzenie z kolei wprowadzi do większych zaburzeń psychicznych u dziecka – podsumowała wyniki badań dr Ruth Feldman, z Interdisciplinary Center Herzliya, która nadzorowała prace zespołu Adi Ulmer-Yaniv.
- To badanie daje twardy dowód biologiczny bardzo istotnego niekorzystnego wpływu depresji matki na zdrowie dziecka – komentuje prof. Piotr Gałecki z Łódzkiego Uniwersytetu Medycznego, krajowy konsultant ds. psychiatrii
Dlaczego depresja matki wpływa na zdrowie dziecka, także w dorosłości?
Człowiek nie rodzi całkowicie rozwinięty i ukształtowany – jego rozwój trwa aż do trzeciej dekady życia. Kluczową rolę na wczesnym etapie tego rozwoju odgrywa matka (lub – w jej zastępstwie – osoba bezpośrednio opiekująca się dzieckiem od jego narodzin).
W ciągu pierwszych lat życia dziecka tworzą się w mózgu główne drogi (szlaki) nerwowe, które umożliwiają nam naukę przez całe życie (nie chodzi bynajmniej jedynie o zdolność do zdobywania wiedzy w szkole, ale o uczenie się w szerszym kontekście – prawidłowych reakcji, spostrzegania itd.). Ta najbliższa dziecku osoba w relacji z dzieckiem uczy rozpoznawania emocji swoich i drugiego człowieka, reakcji na nie, sposobów radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, odpowiedzi na to, co spotyka nas w życiu. Mówimy tu przede wszystkim o kształtowaniu się osobowości człowieka i schematów, według których będzie działał przez całe życie. To w dzieciństwie kształtują się szlaki w mózgu stanowiące podłoże biologiczne osobowości w ośrodkowym układzie nerwowym.
- Trzeba pamiętać, że tworzenie się szlaków w OUN odbywa się jedynie na pewnym etapie rozwoju. Potem jest już raczej niezmienne – tłumaczy prof. Gałecki.
Ale to nie wszystko.
- Rozwój osobowości jest powiązany z rozwojem układu odpornościowego - podkreśla psychiatra.
To dlatego wczesne dzieciństwo dla rozwoju człowieka jest krytycznym okresem.
Oczywiście w kształtowaniu się osobowości oraz układu odpornościowego dużą rolę odgrywają geny. Dzięki dziedziczeniu pewnych cech otrzymujemy pewien „pakiet startowy”, ale to, co się z nim stanie, które cechy zostaną wzmocnione, a które – wprost przeciwnie, zależy już od środowiska, w tym – relacji z najbliższym opiekunem we wczesnym dzieciństwie.
- U dziecka matki, która ma depresję, impulsy, które tworzą szlaki w mózgu, wytworzone są w reakcji na bodźce stwarzające dziecku atmosferę zagrożenia – wskazuje prof. Gałecki.
A nie jest to atmosfera dobra. Jak wyjaśnia psychiatra, matka z depresją z powodu choroby nie będzie w stanie reagować na dziecko prawidłowo, wskutek czego nie może efektywnie rozwiązywać problemów, znosić frustracji, itp.
– Takie dzieci pewnych rzeczy nie będą widziały albo będą je widziały opacznie, będą miały predyspozycje do reakcji prozapalnych – dodaje.
Nie chodzi tu o umiejętność racjonalnego myślenia, bo ono – w nieprawidłowym schemacie działania – nie załatwia wszystkiego.
– To tak jak u ludzi z klaustrofobią – racjonalnie wiedzą, że w windzie nic im nie grozi, a jednak nie są w stanie zapanować nad paniką – tłumaczy profesor.
Chodzi o stres, który oddziałuje zarówno na psychikę, jak i na ciało. Stres to reakcja fizjologiczna objawiająca się m.in. skurczem naczyń i wydzielaniem kortyzolu i immunoglobuliny IgA. W związku z życiem w stresie dzieci depresyjnych matek prawdopodobnie będą miały większą skłonność do zapadania na choroby, w których u podłoża leżą reakcje prozapalne. W tym spektrum mieszczą się także choroby cywilizacyjne, jak otyłość czy cukrzyca.
Co robić, gdy matka ma depresję
Każdą depresję trzeba leczyć. Tę matczyną zaś ze świadomością faktu, że jednocześnie wspieramy rozwój dziecka kobiety.
Prof. Gałecki porównuje wczesny okres dzieciństwa do budowy domu.
- Dobre fundamenty dają stabilny dom. Depresja matki nie powoduje, że dziecko się nie rozwinie. Tak jak z domem - budowany w atmosferze spokoju i równowagi emocjonalnej na pewno będzie bardziej przemyślany, stabilny i dający dużo satysfakcji. Jeśli sam proces tworzenia daje radość, to zwykle, także w przyszłości, budzi więcej pozytywnych skojarzeń. Ten aspekt jest kluczowy jeśli chodzi o rozwój depresji w życiu dorosłym: spokojny, zrównoważony emocjonalnie rozwój w przyszłości daje mocny fundament pod radzenie sobie ze stresem - tłumaczy.
Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że samo pojawienie się dziecka jest - niezależnie od choroby i sytuacji - dużym stresem dla matki.
- Kiedy jednak matka nie jest w stanie sobie z nim radzić, to dziecko jest obserwatorem jej bezradności. Można wówczas przypuszczać, że organizm nie nauczy się prawidłowo reagować na stres, będzie reagował bezradnością, zarówno emocjonalnie jak i biologicznie. Układ immunologiczny reaguje biernością. Potrzeba otrzymywania przez dziecko wsparcia, zaspokajania potrzeb jest w pewnym zakresie frustrowana. Wówczas układ immunologiczny również reaguje swoistą anergią: im bardziej będzie się aktywował, tym będzie większa potrzeba zaspokajania owych potrzeb, a co za tym idzie większa frustracja - mówi prof. Gałecki.
W razie depresji matki dziecko instynktownie zaczyna z nią współbrzmieć, co jest dla niego w pewien sposób korzystną strategią przetrwania.
- Ale tylko na krótki okres czasu. Długofalowo powoduje w przyszłości tendencję do reakcji depresyjnych, jako przejaw próby poradzenia sobie ze stresem. Jest to bardzo widoczne u osób z zaburzeniami depresyjnymi, które często jakby stają się bezradne, wycofują się z życia, nie podejmują wyzwań, unikają wszelkich bodźców, często także tych, które wcześniej sprawiały im radość - tłumaczy prof. Gałecki.
Mówi, że w razie depresji matki niezbędna jest profesjonalna i szybka pomoc dla matki w postaci bezpiecznego leczenia farmakologicznego oraz psychoterapeutycznego. Najważniejsze dla dziecka jest budowanie bezpiecznego środowiska, dlatego taka sytuacja wymaga wzmożonej pomocy ze strony bliskich w opiece nad dzieckiem, ale także wsparcie w kontakcie matka – dziecko. Ekspert zaznacza, że błędem jest izolowanie dziecka od matki, bo może nasilać depresję matki, wzmagać w niej poczucie bezradności i winy. Odciążenie matki z zapewnieniem dziecku bezpiecznego środowiska oraz kontaktu z nią to optymalny.
- Wówczas zachowana jest bliskość w relacji matka – dziecko, a maluch dostaje doświadczenie, że można sobie poradzić z sytuacją, np. jeśli mama źle się czuje, to mogę poprzytulać się do taty czy babci, a mama jest i pewnie jak będzie jej lepiej, to też przytuli. Taka sytuacja buduje właśnie bezpieczny życiowy fundament - wyjaśnia.
Justyna Wojteczek, Anna Piotrowska (zdrowie.pap.pl)