Zapalenie płuc wciąż groźne
Autorka: Luiza Łuniewska
Zapalenie płuc to jedna z najstarszych, a zarazem najbardziej podstępnych chorób, jakie zna medycyna. Atakuje pęcherzyki płucne, wypełnia je płynem, utrudnia wymianę gazową i – w najcięższych przypadkach – odbiera tlen.
Choć brzmi jak relikt XIX wieku, wciąż zabija. Według danych „The Lancet Global Health” i Światowej Organizacji Zdrowia zapalenie dolnych dróg oddechowych pozostaje jedną z głównych przyczyn zgonów na świecie – zwłaszcza u małych dzieci i osób starszych.
„To choroba, której często nie doceniamy, bo jej objawy początkowo mogą przypominać zwykłe przeziębienie – ale jeśli w porę nie zostanie rozpoznana, potrafi w ciągu kilku dni doprowadzić do niewydolności oddechowej” – mówi prof. Antoni Torres z Uniwersytetu w Barcelonie, współautor międzynarodowych wytycznych dotyczących leczenia zapalenia płuc.
Czym właściwie jest zapalenie płuc?
W najprostszej definicji to infekcja tkanki płucnej, która obejmuje pęcherzyki i drobne oskrzeliki. Przyczyną mogą być różne patogeny: klasyczny Streptococcus pneumoniae, bakterie „atypowe” jak Mycoplasma pneumoniae, a także wirusy – grypy, RSV czy SARS-CoV-2. U ciężko chorych pacjentów z obniżoną odpornością infekcję mogą wywołać również grzyby.
„Etiologia zapalenia płuc nie jest jednorodna, co utrudnia diagnostykę i dobór leczenia. Wiek pacjenta, miejsce zakażenia, a nawet pora roku mogą wpływać na to, który patogen dominuje” – tłumaczy dr Francesco Blasi, włoski pulmonolog i badacz z Uniwersytetu w Mediolanie, autor przeglądu o etiologii i przebiegu choroby opublikowanego w „European Respiratory Review”.
Lekarze dzielą zapalenia płuc na dwa główne typy: pozaszpitalne (CAP, community-acquired pneumonia) i szpitalne (HAP, hospital-acquired pneumonia). Te pierwsze pojawiają się u osób, które nie przebywały ostatnio w placówkach medycznych. Te drugie dotyczą pacjentów już hospitalizowanych, często z obniżoną odpornością lub podłączonych do respiratora – i właśnie one stanowią największe wyzwanie terapeutyczne.
Zapalenie płuc – wyzwanie diagnostyczne
Z pozoru rozpoznanie wydaje się proste: gorączka, kaszel, duszność i charakterystyczne zmiany w płucach. Ale w praktyce – jak przyznają lekarze – diagnoza bywa trudna.
„To nie jest banalny problem diagnostyczny. Niepodjęcie leczenia u osoby rzeczywiście chorej może skończyć się katastrofą, ale nadmierne rozpoznawanie zapalenia płuc również przynosi szkody, bo prowadzi do nadużywania antybiotyków” – mówi prof. Jonathan Metlay z Uniwersytetu Pensylwanii, współautor amerykańskich wytycznych opublikowanych w „American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine”.
Zdjęcie rentgenowskie, które przez lata stanowiło złoty standard, potrafi zwieść na manowce. Wczesne zmiany zapalne bywają niewidoczne, a podobny obraz radiologiczny mogą dawać inne choroby – od zapalenia oskrzeli po niewydolność serca. Tomografia komputerowa jest dokładniejsza, lecz kosztowna i nie zawsze dostępna. Z kolei posiewy krwi czy plwociny często nie ujawniają winowajcy, bo patogeny bywają trudne do hodowli.
Dlatego lekarze coraz częściej sięgają po nowoczesne testy molekularne – badania PCR, które pozwalają w ciągu godzin zidentyfikować bakterię lub wirusa. Jednak, jak zauważa prof. Richard Wunderink z Northwestern University w Chicago, „nadal szukamy diagnostycznego Świętego Graala – prostego, taniego i dokładnego testu, który natychmiast powie nam, z czym mamy do czynienia” („New England Journal of Medicine” – „Severe Community-acquired Pneumonia”).
Leczenie zapalenia płuc
Leczenie zapalenia płuc to w dużej mierze sztuka podejmowania decyzji w warunkach niepewności. Większość pacjentów otrzymuje antybiotyki jeszcze zanim lekarz pozna wynik badań, kierując się doświadczeniem i lokalnymi wytycznymi.
Zgodnie z rekomendacjami Amerykańskiego Towarzystwa Chorób Klatki Piersiowej (ATS) i Infectious Diseases Society of America (IDSA) z 2019 roku, pacjentów klasyfikuje się według ryzyka – od tych, którzy mogą być leczeni w domu, po wymagających intensywnej terapii. Zazwyczaj stosuje się połączenia antybiotyków β-laktamowych z makrolidami lub fluorochinolonami, a długość leczenia wynosi od pięciu do siedmiu dni (Metlay et al., AJRCCM 2019).
Współautor tych wytycznych, dr Grant Waterer z Uniwersytetu Zachodniej Australii w wywiadzie dla „ATS Daily Bulletin” zwraca uwagę, że „kluczowe jest nie tylko leczenie, ale też jego ograniczanie. Musimy stosować antybiotyki tam, gdzie są potrzebne – i tylko tam. W przeciwnym razie sami pozbawimy się skutecznych narzędzi”.
Dlaczego antybiotyki nie zawsze są właściwe?
Rosnąca antybiotykooporność to jeden z najpoważniejszych problemów współczesnej medycyny. Według analiz opublikowanych w „Lancet Infectious Disease” oporne szczepy bakterii powodują już miliony ciężkich infekcji rocznie. W kontekście zapalenia płuc to szczególnie niebezpieczne – im dłużej trwa niewłaściwe leczenie, tym większe ryzyko zgonu.
„Oporność bakterii to nie kwestia przyszłości, to teraźniejszość. Bez skutecznej diagnostyki i racjonalnej antybiotykoterapii zapalenie płuc może znów stać się chorobą śmiertelną na masową skalę” – ostrzega dr Catia Cilloniz z Hospital Clinic w Barcelonie, współautorka przeglądu „Fighting Pneumonia and Antimicrobial Resistance” opublikowanego właśnie we „Frontiers in Public Health”.
Dlatego w wielu krajach powstały programy tzw. „antibiotic stewardship” – systemy nadzoru nad stosowaniem antybiotyków. Ich celem jest zmniejszenie niepotrzebnych recept i skracanie długości terapii bez pogarszania wyników leczenia.
Wbrew pozorom profilaktyka zapalenia płuc istnieje – i działa. Szczepienia przeciwko pneumokokom, grypie i COVID-19 znacząco obniżają liczbę ciężkich zachorowań. Ograniczenie palenia, aktywność fizyczna i kontrola chorób przewlekłych (takich jak POChP czy cukrzyca) dodatkowo wzmacniają odporność układu oddechowego.
Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że dzięki powszechnym szczepieniom dziecięcym można by uratować nawet 800 tys. istnień ludzkich rocznie. Tymczasem – jak przypomina raport UNICEF – zapalenie płuc nadal zabija jedno dziecko co 43 sekundy (UNICEF Pneumonia Report, 2023).
Zapalenie płuc pozostaje groźne
Zapalenie płuc przeszło długą drogę – od czasów, gdy nazywano je „starym przyjacielem lekarzy” (bo uczyło ich pokory), po współczesność, gdy lekarze dysponują laboratoriami molekularnymi i antybiotykami ostatniej generacji. A jednak, jak zauważa w wywiadzie dla „European Respiratory Journal” prof. Antoni Torres: „Nie możemy uznać, że już nad nim panujemy. Choroba wciąż nas zaskakuje – zmienia się, mutuje, szuka nowych dróg. Dlatego potrzebujemy czujności i wiedzy, nie tylko leków”.
Dla pacjenta najważniejsze jest jedno: przy uporczywym kaszlu, gorączce i duszności nie warto czekać. Wczesne rozpoznanie i właściwe leczenie decydują o rokowaniu.