„Ciche dni” to przemoc emocjonalna
Mimo że większość osób będących w związkach deklaruje, że potrafi rozmawiać z partnerem na każdy temat to – gdy pojawia się spór – często zapada milczenie. Jest w tym pewna sprzeczność. Nieraz też rozmowa przypomina bardziej wydawanie oświadczeń niż dialog – komentują eksperci wyniki badania zleconego przez Gedeon Ritcher Polska.

Raport „Anatomia relacji. O związkach twarzą w twarz” bierze związki pod lupę. Jednym z analizowanych aspektów jest komunikacja, która wciąż dla par, szczególnie tych z długoletnim stażem wydaje się wyzwaniem.
Otwarci, ale milczący
Pomimo że 80 proc. badanych twierdzi, że może otwarcie porozmawiać na każdy temat ze swoim partnerem, to 48 proc. miewa „ciche dni”, które, jak twierdzą eksperci, są przemocą emocjonalną. 40 proc. wycofuje, gdy atmosfera robi się napięta.
Zdaniem Marty Niedźwieckiej, terapeutki i trenerki osobistej, autorki podcastu „O zmierzchu” to rzeczy w kontrze ze sobą. Z jednej strony mamy świadomość, że należy się dogadywać, by utrzymać dobrą relację przez wiele lat, z drugiej, gdy atmosfera gęstnieje, milkniemy.
„Chwyciliśmy tutaj moment jakieś kulturowej zmiany. Z jednej strony mamy oczekiwania i wiemy, co powinniśmy robić, ale praktyka trochę za tym nie nadąża. Gdy nadchodzą trudne emocje, z którymi sobie nie radzimy, wolimy zarządzić >>ciche dni<<, które były na przykład strategią naszych rodziców i mieć temat z głowy, niż wyregulować się emocjonalnie i podejść z otwartością i chęcią porozumienia do tego, o co się sprzeczaliśmy” – wyjaśnia terapeutka.
Jednocześnie zauważa, że „80 proc.” kryje pod sobą dużo niespodzianek, zważywszy też na to, że 36 proc. badanych w ogóle ma problem z określeniem, co czują.
„To te osoby, które pytane: >>kochanie, czy ty jesteś wściekły?<<, odpowiadają: >>nie, a czemu pytasz?<<. A osoba jest jak chmura gradowa – nieprzystępna, niekomunikatywna niewspółpracująca. I to może dotyczyć rzeczywiście mężczyzn i kobiet” – zaznacza Niedźwiecka.
Oświadczenia zamiast rozmów
Dr n. med. Robert Kowalczyk, seksuolog kliniczny, psycholog i psychoterapeuta z Instytutu Splot zwraca uwagę, że w terapii par pracuje się nad tym, by rozmawiać ze sobą. Jak pokazuje badanie to właśnie umiejętność rozmowy (81 proc.) pozostaje jednym z najczęściej wskazywanych aspektów idealnego związku, tuż za szacunkiem (89 proc.), lojalnością (86 proc.) i emocjonalnym wspieraniem (85 proc.). Z upływem czasu jednak traci na znaczeniu.
„Oczywiście wszyscy chcą rozmawiać tylko, gdy para przychodzi do mnie, to słyszę, że nie mówi do siebie, tylko każdy wygłasza swoje zdanie i oczekuje feedbacku. I musi upłynąć nieraz kilka sesji, żeby w ogóle zaczęły mówić do siebie, obróciły się do siebie. Pula słów oczywiście została wypowiedziana, natomiast czy to była rozmowa, to daleko idące wnioski” – zaznaczył dr Kowalczyk.
Dogadujemy się zazwyczaj w kwestii np. opieki nad dziećmi i to postęp wobec tego, co działo się w latach 70. czy 80., gdy spadało to głównie na kobietę. Niemniej to jeszcze nie ma szansy zbudować prawdziwego związku, bo to raczej aspekt z kategorii organizacji i zarządzania – zaznacza Niedźwiecka. Ten schemat jednak ochoczo wspierają nieraz najbliżsi.
„Ten związek też jest dyscyplinowany, bo ten chór rodziny: >> przecież jest tak dobrze, przecież taki piękny dom, takie dorodne dzieci, to wszystko działa<<, więc jakiekolwiek dyskusje o przyjemności w relacji czy spełnieniu to jakiegoś rodzaju dziwactwa (…). To jest taki argument, z którym wiele osób sobie nie radzi” - dodaje psycholog.
Tabu w związkach
Pomimo że związki cenią sobie otwartość, to istnieją pewne tematy tabu np. byli partnerzy (17 proc.), seks i potrzeby seksualne (16 proc.), polityka (13 proc.), relacje z dalszą rodziną (10 proc.), finanse (9 proc.) czy wiara i religia (7 proc.).
„To, że nie mówimy o >>eks<< to nie znaczy, że o nich nie myślimy (…) Ustawiam partnerkę czy partnera albo w opozycji, albo w powieleniu jakiegoś schematu z >>eks<<. To porównywanie jest czymś, co wywołuje falę kłótni i rzeczywiście wiele par to doskonale czuje” – zauważa dr Kowalczyk.
Tabu jest schowane często pod wieloma warstwami, właśnie po to, by nie wychodziło na światło dzienne. Nawet przyszłość związku dla co dziesiątej osoby w takiej kategorii zamyka się.
„Czyli jesteśmy w relacji i nie rozmawiamy dokąd zmierza?” – zastanawia się terapeutka.
Dodaje, że wszystkie te tematy są kwestiami stanowiącymi bazę związku.
„Ludzie łączą się po to, by uprawiać seks. Łączą się ich rodziny. Razem budują jakąś przyszłość. Nie muszą mieć identycznych wartości, ale muszą mieć jakąś wspólne wartości, bo inaczej nie dałoby rady zbudować podstawowej komórki społecznej” – zaznacza Niedźwiecka.
To może być odpowiedzią, dlaczego czasem milkniemy w związkach, przeczekujemy sporne kwestie. Boimy się, że pewne tematy zdetonują ładunek negatywnych emocji. Ale one i tak nie znikają. Wiszą nad związkiem i znajdują ujście w kłótniach pod innym szyldem.
„Wolimy latami omijać temat kto na kogo głosuje. Domyślamy się, że druga osoba ma na przykład konto, o którym nie wiemy. Wolimy ten rodzaj zaprzeczenia niż jakiś rodzaj konfrontacji” – wyjaśnia.
„Bezpieczniej jest pokłócić się o to kto wkłada, kto wyciąga talerze ze zmywarki, niż właśnie o te pryncypia” – podsumowuje dr Kowalczyk.