Agresja zaczyna się od słów
Autorka: Monika Grzegorowska
Agresja wobec personelu medycznego niemal zawsze zaczyna się od słów – wulgaryzmów, gróźb, presji, by wystawili receptę czy zwolnienie. Trzeba zacząć od uświadamiania, że każda agresja wobec medyków jest niedopuszczalna. Tylko tak można zacząć budować granice przyzwolenia dla zła, jakie z tej agresji wynika.

– Długo zastanawialiśmy się, jak wytłumaczyć, skąd bierze się ta agresja wobec nas. Mówiliśmy: to system, być może w kolejce pacjent traci cierpliwość, być może zasmucony swoim stanem zdrowia, stanem zdrowia bliskiego, nie zrozumiawszy co się z nim dzieje nie panuje nad sobą i atakuje medyka. Ale dziś mówimy: już dość. Zero tolerancji wobec agresji – mówił podczas spotkania zorganizowanego na WUM przez Okręgową Izbę Lekarską w Warszawie prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski.
Grupa psychologów z Yale University stwierdziła, że agresja jest popędem nabytym. „Doznana frustracja pobudza do zachowania agresywnego, a siła tego pobudzenia jest wprost proporcjonalna do wielkości doświadczonej frustracji. Jej nasilenie zależy od różnych czynników, np.: nasilenia motywacji w dążeniu do obranego celu, liczby niepowodzeń, poziomu sprawności intelektualnej i sposobu, w jaki człowiek postrzega daną sytuację. Pojawiające się przeszkody w życiu codziennym mogą wywoływać wiele frustracji. Doświadczanie niezadowolenia czy złości jest czynnikiem skłaniającym do reakcji agresywnych; zwiększający się dystans pomiędzy oczekiwaniami a realizacją upragnionego celu prowadzi do agresji” – tłumaczą naukowcy.
„Zmieniające się normy społeczne powodują, że odczuwamy rosnące przyzwolenie na agresję i przemoc. Określone grupy co pewien czas odczuwają tego skutki – teraz są to akurat pracownicy ochrony zdrowia” – powiedział w wywiadzie dla PAP prof. Wojciech Kulesza z Uniwersytetu SWPS.
Jego zdaniem w szpitalach nie dzieje się nic na tyle specyficznego, żeby wyzwalało w ludziach bardziej agresywne zachowania niż gdzie indziej.
„W wielu miejscach mamy przecież do czynienia ze stresem czy bezsilnością. Problemem nie są więc konkretne miejsca, tylko rosnące w społeczeństwie przyzwolenie społeczne na zachowania agresywne i przemoc. W efekcie określone grupy co pewien czas dość losowo odczuwają tego skutki. Teraz są to akurat pracownicy ochrony zdrowia, ale kiedyś mieliśmy falę ataków np. na nauczycieli.” – uważa psycholog.
Agresja wpisana w codzienność
Agresja wobec personelu medycznego niemal zawsze zaczyna się od słów, a przemoc fizyczna to najczęściej konsekwencja stopniowej eskalacji.
– Najpierw są groźby, wyzwiska, znieważanie, a dopiero potem dochodzi do rękoczynów – zauważył Joachim Budny z OZZL.
Zabójstwo lekarza z Krakowa czy ratownika medycznego w Siedlcach, które miały miejsce na początku roku, zszokowały opinię publiczną. Ale medycy codziennie w trakcie swojej pracy stykają się z agresją.
Ratownik medyczny z Warszawy został uderzony w twarz przez pacjenta, który po przebudzeniu się w ambulansie próbował się z niego wydostać. Nastolatek z 2,7 promilami alkoholu kilkukrotnie uderzył ratownika podczas transportu do szpitala. Na warszawskiej Woli pacjent wyjął nóż i groził ratownikom, zanim zdążyli zareagować.
Z przytaczanych przez OIL badań („Prokuratura i Prawo” 1/2024) wynika, że zachowania agresywne według medyków najczęściej polegają na obrażaniu i wyzwiskach (87,4 proc. odpowiedzi), podważaniu kwalifikacji i doświadczenia (66,14 proc.) oraz groźbach użycia przemocy (30,71 proc.). Ponad 20 proc. badanych wskazało, że bywali szturchani, opluwani, popychani i nękani. Tak wygląda codzienność medyków.
– Nie ma tygodnia, by w jakiejś placówce nie doszło do incydentu – mówiła Anna Dudzińska, przewodnicząca Okręgowej Rady Warszawskiej Izby Pielęgniarek i Położnych. I jak podaje, aż 87 proc. pielęgniarek doświadcza w pracy obelżywych słów i wyzwisk w swoim kierunku, 20 proc. – przemocy fizycznej, a wiele sytuacji kończy się też uszkodzeniem sprzętu lub groźbami pod adresem ich rodzin.
Najczęściej takie „incydenty” nie są zgłaszane policji. Często dlatego, że medycy boją się o swoje życie i bezpieczeństwo swojej rodziny – jak pielęgniarka zaatakowana stojakiem na kroplówkę.
Powiedzmy „stop” agresji
– Do ataków na medyków dochodzi coraz częściej i już zaczyna to w społeczeństwie powszednieć, dlatego tak ważne jest powiedzenie „stop” agresji – powiedział Łukasz Jankowski.
Jego zdaniem problemem jest nie tylko agresja w gabinecie lekarskim. Problem zaczyna się wcześniej – w internecie, zaczyna się hejtem, wulgaryzmami – w szkole, w przedszkolu, przez proces wychowawczy. Zaczyna się tym, że ktoś w ważnym momencie nie powiedział: kto bije, przestaje mieć rację, zero tolerancji dla agresji.
– Jeżeli nie powiemy „stop” już przy pierwszych sygnałach agresji, daje to przyzwolenie. Lekarz nie może zastanawiać się nad własnym bezpieczeństwem, gdy ratuje życie pacjenta – podkreślił komendant stołecznej policji inspektor Dariusz Walichnowski.
W walce z agresją pacjentów potrzebne są zmiany systemowe
W teorii personel medyczny chroniony jest jak funkcjonariusze publiczni, a sankcje za ataki na nich są surowsze, bo atak na lekarza czy ratownika to nie tylko naruszenie jego nietykalności – to naruszenie porządku publicznego.
– Nie trzeba czekać na obrażenia ciała, samo znieważenie jest ścigane z urzędu – przypominała Małgorzata Szeroczyńska, zastępczyni Prokuratora Okręgowego w Warszawie.
Choć zdaniem przedstawicieli samorządu lekarskiego obecnie współpraca z organami ścigania w zakresie agresji wobec medyków przebiega dużo lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu, to wciąż brakuje systemowej ścieżki zgłaszania takich zdarzeń.
Zdaniem przewodniczącego OZZL uproszczenie procedur zgłaszania czy integracja z dyspozytorami policji mogłyby przyczynić się do zyskania czasu, który decyduje o bezpieczeństwie medyka. Dzięki temu sytuacje takie jak pobicie pielęgniarki stojakiem od kroplówki czy groźby śmierci wobec ratownika mogłyby zakończyć się szybciej i bezpieczniej. Jankowski uważa też, że wzorem USA zgłoszenia zawsze powinna dokonywać placówka, w której doszło do agresji, a zaatakowany medyk powinien w sprawie występować jako świadek.
Jak przypomniał Jacek Lachowicz z Departamentu Prawa Karnego Ministerstwa Sprawiedliwości, do Sejmu został skierowany projekt nowelizacji przepisów Kodeksu karnego oraz Kodeksu wykroczeń, który ma na celu zwiększenie ochrony przysługującej funkcjonariuszowi publicznemu.
– Będzie to polegało na tym, że każdy atak przeciwko personelowi medycznemu, który bezpośrednio zagraża zdrowiu lub życiu takiej osoby, będzie odtąd zagrożony karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Do tej pory to zagrożenie było niższe – za naruszenie nietykalności cielesnej groziła kara pozbawienia wolności do trzech lat – przypomniał Lachowicz, dodając, że na żądanie pokrzywdzonego sąd będzie mógł zarządzić publikację wyroku skazującego.
Komendant stołeczny policji insp. Dariusz Walichnowski podkreślił, że zmiany w prawie były od lat oczekiwane nie tylko przez środowisko medyczne, lecz także przez funkcjonariuszy policji, którzy często interweniują w takich zdarzeniach.
– Mam nadzieję, że przyniosą oczekiwany efekt, gdyż szybkość reakcji bardzo często świadczy o nieuchronności – stwierdził.
Jak z agresją w szpitalach radzą sobie inne kraje
Z narastającą agresją pacjentów wobec personelu medycznego mierzą się też inne kraje. W Hiszpanii w ubiegłym roku 115 osób zostało aresztowanych w związku z atakami na pracowników ochrony zdrowia. Sprawcy dopuścili się przemocy fizycznej i werbalnej. We Włoszech odnotowano 16 tys. przypadków agresji wobec personelu medycznego, z których 26 proc. stanowiła przemoc fizyczna. W Wielkiej Brytanii odnotowano 22 tys. przypadków przemocy, agresji i nadużyć wobec personelu medycznego, szczególnie pogotowia ratunkowego, co stanowi wzrost o 15 proc. w stosunku do 2023 roku. W Libanie 47 proc. ataków na personel medyczny zakończyło się śmiercią pracownika lub pacjenta.
– To może być szokująca statystyka. Choć dotyczy kraju spoza Europy, pokazuje, do czego może prowadzić bierność wobec tego zjawiska – zaznaczył szef samorządu lekarskiego.
Metody walki ze zjawiskiem przemocy są różne.
- W USA to jest kontrola dostępu do placówek medycznych, powszechnie stosowane są tam bramki. W Turcji na szpitalnych oddziałach ratunkowych pojawia się wojsko jako dodatkowa ochrona. Niektóre państwa prowadzą rejestry agresji, co pozwala precyzyjnie oceniać skalę zjawiska, opierając się na danych, a nie jedynie na szacunkach – wymieniał Łukasz Jankowski.
Jakie działania są podejmowane w innych krajach?
– Turcja wprowadza wojsko na SOR-y. Kanada implementuje surowe przepisy prawne z karą pozbawienia wolności do lat 10 za każde zastraszanie pracowników ochrony zdrowia lub utrudnienie dostępu do placówek medycznych. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zwiększają się kary za ataki na medyków – przypomniał szef samorządu lekarskiego.
Zmiana wytycznych ws. agresji względem medyków
Po serii ataków na medyków w lipcu br. odbyło się spotkanie z lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych z przedstawicielami Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Ministerstwa Zdrowia, po którym 14 lipca Prokurator Generalny wydał „Wytyczne w sprawie prowadzenia postępowań o przestępstwa popełniane na szkodę osób udzielających świadczeń zdrowotnych, pierwszej pomocy, czynności ratunkowych, a także innych osób wykonujących obowiązki służbowe i zawodowe, które na mocy przepisów szczególnych korzystają z ochrony przewidzianej w kodeksie karnym dla funkcjonariuszy publicznych”. Zastępują one dotychczasowe wytyczne obowiązujące od 2018 r.