Nowotwór piersi czy jajnika to coraz częściej choroba przewlekła
Nowotwory kobiece, na przykład rak piersi, to coraz częściej schorzenia przewlekłe jak nadciśnienie czy cukrzyca. Długotrwałe leczenie i potrzeba zapewnienia pacjentkom dobrej jakości życia rodzi wiele wyzwań – wynika z dyskusji, która odbyła się w ramach projektu „Onkologia jest kobietą”, zainicjowanego przez Stowarzyszenie Kobiet Onkologii Polskiej RAKMISJA.
Spotkanie zgromadziło lekarki zajmujące się na co dzień pacjentkami cierpiącymi na nowotwory kobiece: raka piersi, jajnika czy trzonu macicy. Otworzył je film prezentujący historię pani Barbary, która od 2010 r. leczy się na raka jajnika.
„W szpitalu nikt ze mną specjalnie nie porozmawiał, trafiłam na stół i dowiedziałam się po operacji, ale nie od lekarzy, tylko od mojego męża, że była to operacja radykalna, że jestem chora na raka i nie będę miała więcej dzieci. Mój świat się zawalił. Do końca nie docierało do mnie, co się dzieje, byłam przerażona, byłam sama, nie dostałam żadnej pomocy psychologicznej” – opowiadała pani Barbara.
Od tego czasu chora jest leczona. Jak sama zauważyła, stosowane terapie są coraz lepsze, a rak to nie wyrok.
„Rzeczywiście, ostatnie 10 lat to ogromne zmiany w diagnostyce i leczeniu nowotworów kobiecych” - przyznała prof. Barbara Radecka, ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej Centrum Onkologii w Opolu.
„Ale chciałabym też zwrócić uwagę na wprowadzenie opieki skoordynowanej, które było przełomowe w naszej codziennej rzeczywistości. My, lekarze, nauczyliśmy się lepiej ze sobą współpracować – radioterapeuci, chirurdzy, onkolodzy kliniczni, patomorfolodzy. Wprowadzenie takiej opieki dało chorym możliwość interdyscyplinarnej decyzji na starcie, po to by optymalnie zaplanować ścieżkę terapeutyczną” - podkreślała prof. Barbara Radecka.
Sytuacja opowiedziana w filmie dzisiaj nie mogłaby się już zdarzyć.
„Pacjentka uczestniczy w konsylium, przekazywana jest jej diagnoza, plan leczenia. Zgadzam się, że to, iż zmieniają się metody diagnostyczne i lecznicze, jest bardzo dobre, ale to zmiany organizacyjne pozwalają nam je lepiej wykorzystać” – wskazała dr Bogumiła Czartoryska-Arłukowicz, kierownik Brest Cancer Unit Białostockiego Centrum Onkologii.
W ciągu ostatnich 10 lat zmieniło się nie tylko leczenie raka piersi.
„Pojawiły się nowe terapie w raku szyjki macicy. Wprowadzenie leków celowanych związanych z określonymi mutacjami w genach wiązało się z zastosowaniem diagnostyki molekularnej (genetycznej) u wszystkich pacjentek z rakiem jajnika pod kątem leczenia podtrzymującego i identyfikacji rodzin z grupy wysokiego ryzyka. Kolejny krok to jest immunoterapia, szczególnie w raku trzonu macicy i raku szyjki” – mówiła dr Anna Dańska-Bidzińska z Oddziału Ginekologii Onkologicznej Szpitala Klinicznego im. ks. Anny Mazowieckiej w Warszawie, prezes Stowarzyszenia RAKMISJA.
Przyznała jednocześnie, że powszechne wprowadzenie podobnych jednostek jak wykorzystywane w leczeniu raka piersi Brest Unity, pozwoliłoby efektywniej leczyć pacjentki z rakiem jajnika czy trzonu macicy.
W nowotworach kobiecych coraz większą rolę odgrywa wspomniana wcześniej rozszerzona diagnostyka, także na poziomie molekularnym (genetycznym).
„Rak piersi jest jednym z lepiej poznanych nowotworów, jeśli chodzi o budowę komórki. W ramach badania histopatologicznego jest ściśle wymagane, by określić jego typ, podtypy, receptory estrogenowe, progesteronowe, wskaźniki podziału mitotycznego. Mamy też badania molekularne, kwestie oznaczenia mutacji BRCA 1, 2 i innych. Pozyskane w ten sposób informacje dają nam możliwość zastosowania odpowiedniej terapii” – wyjaśniała dr Joanna Streb, konsultant wojewódzka w dziedzinie onkologii w województwie małopolskim.
Odnosząc się do wypowiedzi swojej poprzedniczki prof. Maria Małgorzata Litwiniuk, konsultant wojewódzka w dziedzinie onkologii klinicznej z Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu, zauważyła, że w dziedzinie badań molekularnych (genetycznych) jest jeszcze wiele do zrobienia.
„Do niedawna oznaczanie mutacji BRCA nie było czynnikiem decydującym o doborze leczenia. Dzisiaj jest inaczej. Jeżeli u pacjentki występuje mutacja, możemy w leczeniu uzupełniającym, pooperacyjnym, zastosować leki zmniejszające ryzyko nawrotu. W związku z tym ta informacja jest niezwykle ważna i musi być dostarczona na samym początku leczenia. A nie we wszystkich ośrodkach takie badanie jest możliwe” – zaznaczyła prof. Maria Małgorzata Litwiniuk.
W leczeniu raka jajnika badania molekularne (genetyczne) są równie ważne.
„Mówimy tu o oznaczaniu BRCA 1 i 2, a w ginekologii poszło to już dalej. Badane są dodatkowe mutacje, które pozwalają nam na zastosowanie leczenia skojarzonego. Tu mamy problem, bo pojedyncze ośrodki zaczęły je oznaczać i czekamy na możliwość refundacji, żeby wszystkie pacjentki badać w ten sposób” – tłumaczyła dr hab. Dagmara Klasa-Mazurkiewicz z Oddziału Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Medycyna odnotowała również duży postęp w dziedzinie diagnostyki raka trzonu macicy.
„Kiedyś wydawało się, że mamy go rozłożonego na czynniki pierwsze, ale okazało się, iż były to >>grube<< czynniki pierwsze. Od 10 lat są znane cztery typy genetyczne raka trzonu. Każdy charakteryzuje się inną biologią, innym typem klinicznym, wskazaniami do leczenia i rokowaniami – mówiła dr Anna Dańska-Bidzińska. Badanie genetyczne można wykonać już na poziomie biopsji endometrium. - Pozwala to zastosować dopasowane leczenie. Drugi moment, kiedy się te badania wykonuje, to operacja, bo wtedy decydujemy o leczeniu uzupełniającym – mamy tu dużo możliwości” – podkreśliła.
Planowanie leczenia jest zależne nie tylko od samej choroby, ale i samej pacjentki.
„Każdy chory jest inny i każdy rak jest inny. Dlatego doświadczenie lekarza, umiejętność zebrania wywiadu, nawiązania dobrego kontaktu z pacjentem - to też są elementy, które wpływają na takie decyzje” – zauważyła prof. Barbara Radecka.
Dlatego też i sami lekarze potrzebują wsparcia.
„Potrzebujemy wiedzy, jak rozmawiać z pacjentką, jak planować leczenie, w zależności od tego, z jakim typem psychologicznym mamy do czynienia. Nie każdej można powiedzieć wszystko na początku. To są często panie w wieku 65-70 lat, przerażone rozpoznaniem, często z zaawansowanym procesem nowotworowym. Ale w przypadku raka jajnika u 20-30 proc. chorych nawet z takim rakiem, po leczeniu obserwujemy trwałe remisje” – zaznaczyła dr hab. Dagmara Klasa-Mazurkiewicz.
Dyskusji zgromadzonych na sali ekspertek przysłuchiwał się Krzysztof Manthey z Fundacji Rozwoju Przez Całe Życie, zajmującej się m.in. wsparciem psychologicznym dla lekarzy.
„To rozmowa o zmianie modelu medycyny z interwencyjnej na towarzyszącą. Zmieniło się wiele: czas trwania terapii, długość życia, konteksty społeczne, aspiracje życiowe pacjentów. Proces leczenia może być rozciągnięty w czasie, w tym czasie zmienia się wiedza, medycyna, ale też człowiek, który jest w terapii. To też trochę jest dyskusja o tym, kim będzie lekarz przyszłości. A jak rozmawiać z pacjentką? Ta odpowiedź już dzisiaj padła – za każdym razem inaczej” – powiedział Krzysztof Manthey.
Źródło informacji prasowej: PAP MediaRoom