Luki w diagnostyce raka płuca
Skierowanie pacjenta z podejrzeniem raka płuca jednocześnie na badanie patomorfologiczne i genetyczne przyspieszyłoby dobór odpowiedniej terapii. Tego rozwiązania wciąż brakuje w mniejszych placówkach. Natomiast w centrach kompetencji, nad którymi prace są finalizowane – powinny być generowane automatycznie i obejmować panel biomarkerów przydatnych w programie lekowym B.6. – zaznaczyli specjaliści podczas konferencji pt. „Nowoczesna diagnostyka i innowacyjne terapie w raku płuca – gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy?”.

Ścieżka diagnostyczna w raku płuca
Szybka diagnoza raka płuca jest kluczem do dobrania odpowiedniej metody leczenia. Nowoczesnych terapii wciąż przybywa, ale w wielu przypadkach rozciągnięta w czasie diagnostyka zmniejsza do nich dostęp.
„Pacjenci nadal borykają się zwłaszcza z tym początkowym okresem, by trafić do odpowiedniej placówki, która pobierze materiał, postawi rozpoznanie. Potem oczekują na wyniki badań, w tym obrazowych” – relacjonuje Aleksandra Wilk, dyrektorka Sekcji Raka Płuca z Fundacji To Się Leczy.
Jak dodaje, wyniki tomografii komputerowej ważne są 28 dni, ale na opis pacjent nieraz czeka tak długo, że trzeba badanie zlecić ponownie. To wszystko wydłuża ścieżkę pacjenta, a czas przekłada się na rokowania.
Luki w diagnostyce raka płuc
Równocześnie istnieją pewne luki w diagnostyce, które należy wypełnić, by zoptymalizować decyzje terapeutyczne. W Polsce pacjent trafia albo do dużego ośrodka referencyjnego, w którym otrzymuje kompleksową diagnostykę, bo jest ona „pod jednym dachem”, albo do mniejszego, w którym nie ma zakładu patomorfologii i genetyki. Oznacza to jedno – pobrany od pacjenta materiał do badań „zaczyna krążyć pomiędzy jednostkami”.
Ten problem, zdaniem ekspertów, można by w dość prosty sposób rozwiązać. Wystarczy jednoczesne wystawienie przez specjalistę skierowania na diagnostykę histopatologiczną i diagnostykę genetyczną. Do tego powinna być dołączona świadoma zgoda pacjenta na badanie genetyczne.
„Jeżeli te dokumenty są wystawione jednoczasowo, to wtedy nie ma potrzeby uzupełniania ich w trakcie całej ścieżki diagnostycznej” – podkreśla dr n. med. Andrzej Tysarowski, prezes Polskiej Koalicji Medycyny Personalizowanej, kierownik Zakładu Diagnostyki Genetycznej i Molekularnej Nowotworów.
Specjalista wyjaśnia, że w małej jednostce w momencie rozpoznania niedrobnokomórkowego raka płuca patomorfolog może od razu przekierować materiał do zakładu genetyki.
Prof. dr hab. n. med. Maciej Krzakowski – konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej kierujący również Kliniką Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego im. Marii Skłodowskiej-Curie – uważa, że kwestia skierowań leży w gestii klinicystów.
„Np. w Instytucie Onkologii w Warszawie, uzyskując materiał tkankowy i kierując go do badania patomorfologicznego, automatycznie kierujemy go – w zależności oczywiście od typu histologicznego, bo inaczej jest w raku płaskonabłonkowym i gruczołowym – na badania molekularne, genetyczne plus ekspresję PD-L1 (podstawa kwalifikacji do immunoterapii – red.). To jest niezbędny w tej chwili ruch diagnostyczny” – opowiada prof. Krzakowski.
Przyznaje, że jest to możliwe, bo w jednej lokalizacji znajduje się pracownia patomorfologii i genetyki. Zaznacza, że w wymaganiach formalnych dla centrów kompetencji nowotworów klatki piersiowej (Lung Cancer Unit), które mają powstać już wkrótce w Polsce, uwzględnić należy automatyczne generowanie skierowań, które obejmować powinny cały panel biomarkerów przydatnych w programie lekowym B.6.
„To musi być rzetelny system konsorcyjny na zasadzie wiarygodnych umów i z wiarygodnymi pracowniami, bo (…) chałupnictwo tutaj nie popłaca” – twierdzi ekspert.
Równocześnie zauważa, że koordynacja ścieżki pacjenta w ośrodkach, które są prototypem centrum kompetencji, przynosi pierwsze efekty – zwiększyła się liczba pacjentów poddawanych leczeniu radykalnemu (resekcji miąższu płucnego). To metoda, która daje realną szansę na całkowite wyleczenie. Kiedyś odsetek pacjentów poddawany takiej terapii wynosił kilkanaście procent, teraz średnia to 21,5 proc.
„I to jest bardzo optymistyczna rzecz. Ale tu nie tylko chodzi tylko o resekcję miąższu płucnego, ale wykorzystanie tych wszystkich możliwości leczenia przedoperacyjnego, okołooperacyjnego, pooperacyjnego, które w tej chwili w programie lekowym B.6. już posiadamy. Od 1 lipca będzie ich jeszcze więcej” – dodaje prof. Krzakowski.
Projekt centrum kompetencji – Lung Cancer Unit, w skrócie LCU – jest właśnie finalizowany. W zamyśle chodzi o to, by zapewnić kompleksową opiekę onkologiczną pacjentom z nowotworem płuca oraz innymi nowotworami klatki piersiowej.
„LCU integruje różne formy leczenia, obejmując zabiegi chirurgiczne, terapię systemową oraz radioterapię, a także kompleksową diagnostykę (w tym – obrazową, patomorfologiczną i molekularną). Ważną częścią jest także rehabilitacja (całościowe wsparcie chorych po zakończonym leczeniu) oraz poradnictwo przeciwnikotynowe” – wyjaśnia Narodowy Instytut Onkologiczny na swojej stronie internetowej.
Epidemiologia raka płuca
Mimo że w ostatnich latach nie obserwuje się znaczącego wzrostu zachorowań na raka płuca (rocznie to 21-23 tys. nowych przypadków), to u kobiet stał się najczęściej występującym nowotworem. Przesunął się w statystykach ponad raka piersi. W Polsce u ponad połowy pacjentów wciąż rozpoznaje się go w zaawansowanym stadium, gdy rokowania są zdecydowanie gorsze.
„To, co jest jeszcze istotne w tym obrazie epidemiologicznym, to że wśród chorych, którzy są rozpoznawani w stadium uogólnienia, u istotnej części z nich proces diagnostyczny trwa tak długo, że przestają być kandydatami do jakiegokolwiek leczenia przyczynowego z powodu bardzo znacznego zaawansowania, chorób współwystępujących” – zaznacza prof. Krzakowski.