Toksoplazma – pierwotniak, który zawojował świat
Toksoplasma gondii to chorobotwórczy pierwotniak, który potrafi manipulować swoim nosicielem, czyli przynajmniej ćwiercią ludzkości. Jego szczytowym dokonaniem wydaje się być fakt, że przebycie zakażenia toksoplazmozą bardziej nas cieszy niż martwi.
Toksoplazmę nosi w sobie przynajmniej co czwarty człowiek na świecie, choć bardziej wiarygodne wydają się szacunki mówiące o zakażeniu połowy ludzkości. Ten pierwotniak występuje praktycznie na całym świecie, choć w różnym nasileniu – od 9 proc. zakażonych w Stanach Zjednoczonych do niemal 100 proc. w niektórych społecznościach w Brazylii. W Polsce to ok. 30–60 proc. ludności. Mimo wysokiego odsetka zakażonych, niewielka liczba osób choruje. Większość nosicieli jest zwykle nieświadoma. Z tego powodu przez niemal sto lat toksoplazmozą zajmowano się przede wszystkim w kontekście ciężarnych i płodów.
Jeśli pierwotniak po raz pierwszy zaatakuje podczas ciąży, skutki mogą być tragiczne. Efektem mogą być poronienia bądź wady wrodzone – np. zwapnienia śródczaszkowe, wodogłowie lub małogłowie oraz tzw. późne następstwa, przede wszystkim dotyczące narządu wzroku. Szczęśliwie zagrożenie dla płodu największe jest na początku ciąży, gdy prawdopodobieństwo przedostania się toksoplazmy do jego krwioobiegu jest najmniejsze. Najbezpieczniejsza dla nienarodzonego dziecka jest jednak sytuacja, gdy kobieta przeszła zakażenie wcześniej i ma we krwi przeciwciała chroniące ją i potomstwo. Stąd u wielu kobiet radość z przebytego zakażenia. Jednak kolejne, odkrywane przez naukowców „mroczne tajemnice” toksoplazmy sprawiają, że ta radość może być nieuzasadniona.
Pasożyt nie tylko koci
„Mimo bardzo intensywnych badań ani aspekty biologiczne, ani medyczne inwazji tego pasożyta nie zostały dostatecznie wyjaśnione” – napisała prof. Henryka Długońska z Zakładu Immunoparazytologii Uniwersytet Łódzki, podsumowując stulecie badań nad toksoplazmą.
Pierwotniaka tego po raz pierwszy opisali w 1908 roku dwaj francuscy badacze – Charles Nicolle i Louis Manceaux – w organizmie północnoafrykańskiego gryzonia: gundii zwyczajnej (Ctenodactylus gundi). Żywicielami ostatecznymi toksoplazmozy są koty domowe i niektóre inne kotowate, a pośrednimi – ogromna liczba innych gatunków, od człowieka poczynając, poprzez inne ssaki (zwłaszcza gryzonie), a także ptaki, a nawet – prawdopodobnie – małże. Transmisja toksoplazmozy w wodach morskich i oceanicznych nie została jeszcze do końca wyjaśniano, ale z całą pewnością istnieje.
Zakażone koty mogą wydalać z kałem oocysty Toxoplasma gondii, które w piasku czy ziemi mogą przeżyć nawet dwa lata. Mimo dużej populacji kocich nosicieli, oocysty stwierdza się w kale mniej niż 1 proc., przede wszystkim młodych osobników. Żeby wydobyć się z oocysty, pierwotniak potrzebuje 24 godzin – dopiero po tym czasie kocie odchody stają się niebezpieczne.
Z obecnego stanu wiedzy wynika, że 70 proc. zachorowań na toksoplazmozę jest spowodowane spożywaniem surowego lub niedogotowanego mięsa. W takim przypadku źródłem zakażenia są żywe cysty tkankowe pasożyta. Czyli tak koty zarażają się, zjadając mięso myszy czy szczurów, tak ludzie „łapią” toksoplazmę np. z wieprzowiny.
W badaniach udało się ustalić, że pierwotniak ginie po głębokim zamrożeniu, gotowaniu lub po ponad 20 minutach w temp. 60 stopni Celsjusza. Dlatego zachowywanie higieny podczas przygotowywania posiłków – zarówno z mięsa, jak i z warzyw, które mogą być zanieczyszczone oocystami z ziemi – to podstawowa profilaktyka toksoplazmozy.
Gastroenterolożka Giulia Enders w swojej książce „Historia wewnętrzna. Jelito najbardziej fascynujący organ naszego ciała” opisuje, że podejście do toksoplazmozy zmieniło się za sprawą szczurów badanych w latach 90. XX w. w Oksfordzie przez Joanne Webster. Przeprowadziła ona prosty eksperyment: na niewielkiej ogrodzonej przestrzeni umieściła cztery otwarte klatki. W rogu każdej z nich znajdowała się miseczka z innym płynem. Raz był to mocz szczura, innym razem woda, mocz królika czy mocz kota. Okazało się, że nawet szczury, które jeszcze nigdy w życiu nie widziały kota, wiedzione instynktem miseczkę z kocim moczem omijały szerokim łukiem. Pojawiły się jednak wyjątki. Niektóre szczury wbiegały do klatki z kocim moczem. Webster wykryła tylko jedną różnicę pomiędzy tymi osobnikami a pozostałymi – były zarażone toksoplazmą.
Mroczne tajemnice pierwotniaka
Badając pośrednich żywicieli Toxoplasma gondii stwierdzono, że uśpione pierwotniaki zagnieżdżają się przede wszystkim w mięśniach i mózgu. W tym ostatnim można je odkryć w trzech miejscach: w odpowiadającym za odczuwanie lęku ciele migdałowatym, w ośrodku węchu oraz w rejonie położonym bezpośrednio za czołem, odpowiadającym w uproszczeniu za nasze wybory. Takie lokalizacje dają olbrzymie możliwości manipulacji.
W kolejnych badaniach i obserwacjach – na gryzoniach, drapieżnikach i ludziach – potwierdzono, że osobniki zarażone mają większą skłonność do ryzykownych zachowań. Naukowcy zasadniczo byli zgodni, że niezależnie od tego, czy chodziło bezczelne zachowanie szczurów wobec kota, czy o szybszą jazdę samochodem w przypadku kierowców, miało to doprowadzić do szybszego zgonu nosiciela. Strategia pierwotniaka prawdopodobnie zakłada, że ciało nosiciela zostanie zjedzone, co umożliwi toksoplazmie dalszą inwazję. W kilku badaniach na dużych grupach, przede wszystkim kobiet (gdyż to one głównie, ze względu na ciążę, poddają się badaniom na obecność przeciwciał toksoplazmy) potwierdzono, że prawdopodobieństwo śmierci samobójczej u zarażonych jest półtorakrotnie wyższe niż w grupie kontrolnej.
Niestety, to był tylko początek złych nowin a propos pierwotniaka. Naukowcy wiążą także zakażenie toksoplazmą u ludzi ze schizofrenią i epizodami psychotycznymi – czyli zaburzeniami psychicznymi, które zaczynają się nagle i mają szybki przebieg, niosąc urojenia i omamy – a nawet z epidemią glejaków mózgu. Mało tego. Na podstawie obserwacji urodzeń w trzech praskich klinikach odkryto, że toksoplazma ma wpływ na proporcję płci noworodków. W grupie matek o największym stężeniu przeciwciał przeciwko pierwotniakowi na 100 urodzonych dziewczynek przypadało aż 260 chłopców.
Toxoplasma gondii ma też – jak ustalili badacze z Turku tym razem – manipulować cechami fenotypowymi, takimi jak wzrost, kolor włosów, kolor oczu oraz grupa krwi swoich żywicieli pośrednich. Obserwacje na zwierzętach potwierdziły ponadto, że osobniki zarażone toksoplazmą mają kilkukrotnie większe prawdopodobieństwo objęcia przywództwa w stadzie.
Zjadliwe szczepy z Ameryki Południowej
Na koniec naukowcy podali złą nowinę dla kobiet planujących ciążę – mimo przebytego zakażenia możliwa jest inwazja toksoplazmy z innej linii genetycznej. Dotychczas zidentyfikowano różne szczepy T. gondii, w tym 3 główne określane jako typ I, II i III oraz nietypowe, o różnej zjadliwości i epidemiologii. W Europie 95 proc. inwazji u ludzi wywołuje szczep T. gondii typu II, natomiast w Ameryce Północnej za 43,9 proc. inwazji odpowiada typ II, za 18,2 proc. typ III, a za pozostałe – szczepy nietypowe. Genotyp pasożyta może istotnie warunkować nasilenie choroby: szczepy występujące w Ameryce Południowej charakteryzują się większą zmiennością genetyczną i są zwykle znacznie bardziej zjadliwe.
Warto też pamiętać, że nosiciele toksoplazmy w przypadku obniżenia odporności narażeni są zmasowany atak pierwotniaków. Obserwowano to u chorych na AIDS, osób poddawanych intensywnej terapii lub podczas transplantacji. W takim przypadku choroba często prowadzi do uszkodzenia mózgu, a nawet śmierci osób zarażonych.
Nic dziwnego, że w laboratoriach na całym świecie, także w Polsce, trwają prace nad bezpiecznym lekiem umożliwiającym całkowitą eliminację toksoplazmy z organizmu. Dotychczas stosowane leki tylko zmniejszają uszkodzenia podczas intensywnego namnażania się pierwotniaków i mają szereg skutków ubocznych.