Wady postawy i efekt domina
Z wadami postawy jest tak, że jak pojawia się jeden problem, to pociąga za sobą kolejny. Paradoksalny efekt? Często to... ortodonci kierują dzieci do fizjoterapeutów, bo podejrzewają, że wada zgryzu bierze się z jakiegoś problemu niżej w sylwetce ciała. Wady postawy może mieć ma aż 90 proc. dzieci. Ministerstwo Zdrowia chce pilotażu badań stóp. Tylko czy to wystarczy?
Chodzi o sprawdzenie, czy taki program wykryje ewentualne zmiany postawy i doprowadzi do tego, że dziecko odpowiednio wcześnie zacznie fizjoterapię, rehabilitację lub leczenie. Ale zdaniem wielu fizjoterapeutów taki program to wciąż za mało.
Na czym polega efekt domina w postawie ciała?
Dobrym przykładem jest niskie napięcie mięśniowe (wiotkość) u niemowlaka, które może przekształcić się w poważny problem ortopedyczny i to w krótkim czasie. Ale tego rodzaju mechanizm kaskady obserwuje się też, kiedy wystąpią inne problemy.
- Wyobraźmy sobie na przykład dziecko z piętami płasko-koślawymi, potem stopami płasko-koślawymi. To skutkuje rotacją wewnętrzną podudzi, koślawymi kolanami, bo cóż, musiały się skoślawić, skoro pierwsze skoślawiły się stopy. Za chwilę przywiedzione są biodra, nieco skręcone do środka. Pociąga to miednicę, która pochyla się do przodu, a z kolei przodopochylenie miednicy powoduje pogłębioną lordozę lędźwiową i często hiperlordozę. Natura nie lubi takich rzeczy, więc uznaje, że trzeba taką postawę wyrównać i tworzy hiperkifozę, czyli okrągłe plecy po to tylko, by utrzymać głowę na środku – mówi Michał Kłosek, fizjoterapeuta, członek Krajowej Rady Fizjoterapeutów i Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska.
Nawiązuje też do pewnej prawidłowości, którą zaobserwował w swojej pracy zawodowej.
- Z mojego doświadczenia wynika, że najwięcej wad postawy wykrywają stomatolodzy, bo to oni interesują się zgryzem. Kalibracja aparatu na zęby wymaga niesamowitej precyzji. I jeśli widzą oni, że na dole jest coś nie tak z postawą, to proszą często rodziców o to, by to zbadali u specjalisty. Jednym słowem to stomatolodzy odczytują wady postawy często ze zgryzu. To niezbity dowód na to, że kaskada tych zmian w ciele sięga daleko i rzeczywiście nie jest to wydumane – zaznacza.
Pilotaż badania stóp: pomysł Ministerstwa Zdrowia
Środowisko fizjoterapeutów apeluje od lat, by to właśnie ta grupa zawodowa - fizjoterapeuci - byli włączeni powszechnie do diagnozowania wad postawy. Odpowiedzią, choć ich zdaniem niewystarczającą - może być program pilotażowy Ministerstwa Zdrowia dotyczący badania stóp dzieci i młodzieży w wieku od 5 do 16 lat. Rozporządzenie w tej sprawie opublikowano na początku stycznia br. w Dzienniku Ustaw. W kwietniu zakończy się etap organizacji, potem dwa lata fizjoterapeuci będą mieli na badania, a kolejne trzy miesiące przewidziano ocenę efektów leczenia.
Przewidziane w programie pilotażowym badanie dotyczy oceny stóp pod kątem ich funkcjonalności. To badanie manualne. Odbywać ma się także badanie przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Tu wkraczają dwa urządzenia – podoskop oraz bardziej zaawansowane - podobarograf.
- Podoskop to, mówiąc obrazowo, pudełko z przeszkleniem, na którym dziecko staje i odbija stopy, które my widzimy w lustrze. Natomiast podobarograf to elektroniczna platforma, która posiada czujniki reagujące na nacisk. Jest ona połączona z komputerem, który analizuje dane – tłumaczy Michał Kłosek.
Jednak, jak wskazuje, badania z użyciem zaawansowanej technologii mają zasadniczą wadę – odnoszą się wyłącznie do płaszczyzny stopy, jej odbicia, a to oznacza, że nie otrzymuje się pełnego obrazu budowy całego ciała i ewentualnych wad postawy.
Trudno jest mówić o rzetelnym badaniu przesiewowym stóp. Może bowiem zdarzyć się tak, że badanie stóp niczego nie wykaże, a dziecko ma wadę postawy, której w tym badaniu nie ma szans wychwycić. Dlatego kwalifikacja do terapii na podstawie jedynie badania stóp może nieść ze sobą ryzyko, że dziecko, u którego odbicie stopy jest prawidłowe, ale ma jakąś wadę postawy, nie będzie zakwalifikowane do pilotażu.
- Oczywiście nie negujemy samego pomysłu takiego programu. Uważamy, że jest jak najbardziej potrzebny, ale trzeba przemyśleć kryteria dostępu do niego, bo są określone nieprecyzyjnie. Obawiam się, że zgubimy po drodze trochę dzieci, którym warto by było pomóc – mówi ekspert.
Zwraca też uwagę, że w czasie samego badania pacjent może tak „zagrać” ciałem – zmienić nawet nieumyślnie nacisk stopy, że wynik badania nie będzie odzwierciedlał rzeczywistości.
- Sama fotografia czy ogląd stopy nie jest obiektywną daną. Chodzi o to, by dokładnie tak jak w naszej pracy, skupić się na konstrukcji zdrowego fundamentu – ciała, na którym wszystko wzrasta. Mamy wpływ na to wszystko, co znajduje się powyżej stóp, czyli na to, czego te rekomendowane przez resort zdrowia urządzenia w badaniu nie widzą. Chcielibyśmy w takich badaniach uwzględniać diagnostykę funkcjonalną – podsumowuje fizjoterapeuta.
W rozporządzeniu nie zdefiniowano, jakie zaburzenia w obrębie stóp u dzieci będą kwalifikowały do leczenia.
- Wchodząc w to głębiej – nie wiemy, czego mamy się uchwycić. Warto byłoby tę kwestię dopracować – radzi fizjoterapeuta.
Wady postawy: olbrzymi problem społeczny
Od kilkunastu lat statystyki dotyczące wad postawy u dzieci pogarszają się. Dotyczą one – jak wskazuje resort zdrowia - nawet 90 proc. najmłodszych. Dlatego też – zdaniem eksperta - w systemie ochrony zdrowia powinno się położyć większy nacisk na aktywny udział fizjoterapeutów w wykrywaniu nieprawidłowości związanych z rozwojem fizycznym już na etapie niemowlęctwa. Postawienie wczesnej diagnozy może zapobiegać poważniejszym wadom postawy.
- Gdy badamy niemowlęta, to zwracamy uwagę na napięcie mięśniowe, ułożenie, odruchy, a potem funkcje. Asymetria ułożenia niemowlaka może wiązać się na początku z tym, jak leży, a za kilka miesięcy dotyczy już tego, jak się przemieszcza, jak pokonuje przeszkody. Rola fizjoterapeuty może być naprawdę znacząca. Jesteśmy w stanie wyłapać już na bardzo wczesnym etapie rozwoju dziecka sygnały, które zapowiadają wadę postawy– zaznaczył fizjoterapeuta.
Klaudia Torchała, zdrowie.pap.pl