Kongo zmaga się z nową epidemią, ale służby uspokają

Główny Inspektor Sanitarny w ślad za WHO zamieścił ostrzeżenie przed nieznaną chorobą górnych dróg oddechowych, która wystąpiła w Demokratycznej Republice Konga. Specjaliści nawołują do ostrożności, ale uspokajają, że ryzyko rozprzestrzenia się choroby jest niskie.

AdobeStock
AdobeStock

Między 24 października a 5 grudnia 2024 r. w prowincji Kwango w Demokratycznej Republice Konga odnotowano 406 przypadków nierozpoznanej choroby, której towarzyszyły gorączka, kaszel, katar oraz ból głowy i ciała. Miała się ona przyczynić już do 76 zgonów. 
Większość przypadków dotyczy dzieci, szczególnie poniżej piątego roku życia. U wszystkich odnotowano także poważne niedożywienie. 

Trwają badania laboratoryjne w celu ustalenia dokładnej przyczyny zwiększonej zachorowalności. Możliwe, że w grę wchodzi więcej niż jedna choroba. Podejrzewa się, że zakażenie może wywoływać m.in. Mycoplasma pneumoniae. To rodzaj bakterii, który powoduje zakażenia dróg oddechowych i ostre zapalenie oskrzeli, a także zapalenie płuc.

„Biorąc pod uwagę zgłaszane objawy kliniczne oraz szereg powiązanych zgonów, ostre zapalenie płuc, grypa, COVID-19, odra i malaria są uważane za potencjalne czynniki przyczynowe, a niedożywienie jest czynnikiem współistniejącym” – czytamy w komunikacie WHO.

Na odprawie 5 grudnia 2024 r. Dieudonne Mwamba, szef Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego Demokratycznej Republiki Konga powiedział, że objawy wskazują na chorobę układu oddechowego, ale bez jasnej diagnozy trudno jest ustalić przyczynę. Nie wiadomo też, czy stoi za nią wirus, czy bakteria. Mwamba powiedział, że „dotknięty obszar jest «wrażliwy», a 40 proc. jego mieszkańców cierpi na niedożywienie”. Demokratyczna Republika Konga zmaga się obecnie również z epidemią MPox i sezonową grypą.

W aktualizacji z 8 grudnia WHO stwierdziła, że dotknięty obszar „odnotował pogorszenie bezpieczeństwa żywnościowego w ostatnich miesiącach, ma niski zasięg szczepień i bardzo ograniczony dostęp do diagnostyki oraz opieki medycznej wysokiej jakości”. Stwierdziła również, że wystąpił niedobór personelu medycznego, materiałów i transportu przy „bardzo ograniczonych” środkach kontroli malarii.

Archiwum prywatne Agnieszka Nowak

Polski szpital w Afryce: nie ma podziału na specjalistów i choroby

Dotarcie na miejsce i testowanie utrudniają trwająca pora deszczowa. Próbki od pacjentów zostały przetransportowane do regionalnego laboratorium w Kikwit, oddalonego ok 480 km, a także do krajowego laboratorium referencyjnego w Kinszasie, oddalonego o ponad 640 km. Drogą lądową podróż taka zajmuje dwa dni.

Jak poinformował 10 grudnia br. rzecznik WHO, „spośród 12 początkowych pobranych próbek 10 dało wynik pozytywny na malarię, chociaż możliwe jest, że zaangażowana jest więcej niż jedna choroba. Dalsze próbki zostaną pobrane i przetestowane w celu ustalenia dokładnej przyczyny lub przyczyn”.

Na poziomie całej Demokratycznej Republiki Konga ryzyko jest uważane za umiarkowane ze względu na lokalny charakter ogniska w strefie Panzi w prowincji Kwango. Jednak potencjał rozprzestrzeniania się na sąsiednie obszary, w połączeniu z lukami w systemach nadzoru i reagowania, wskazuje na potrzebę zwiększonej gotowości. 

Choć zdaniem ekspertów ryzyko globalnego rozprzestrzenienia się choroby pozostaje obecnie niskie, niepokoi bliskość dotkniętego obszaru do granicy z Angolą. Dlatego prowadzony jest stały monitoring i koordynacja transgraniczna. 

WHO ostrzega, że – w oczekiwaniu na ustalenie przyczyny epidemii – należy zachować ostrożność wobec osób przybywających z tego regionu z objawami infekcji układu oddechowego. Osoby wyjeżdżające Kongo powinny także zachować szczególną ostrożność i śledzić komunikaty władz lokalnych i WHO.

Działania profilaktyczne w postaci wzmożonego nadzorowania rozpoczęto także w gęsto zaludnionym Hongkongu, chociaż choroba jeszcze tam nie dotarła. 

– Byłam w Hongkongu, widziałam te dzikie tłumy, gęste zaludnienie i nie dziwi mnie, że oni pierwsi reagują na sygnał, że może być nowy patogen przenoszony drogą oddechową. W miejscu o takim zaludnieniu jak Hongkong to może budzić niepokój – mówi w rozmowie z serwisem Zdrowie PAP prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Ekspertka uspokaja jednak, że w Polsce na tę chwilę nie musimy się przejmować.

Psychika w dobie epidemii: gdzie po pomoc

Epidemia wywołuje lęk o życie swoje i bliskich oraz niepewność jutra. To sytuacja, która może doprowadzić do większej liczby i zaostrzenia istniejących zaburzeń psychicznych. Jest jednak wiele miejsc, do których można się zgłosić po pomoc – najlepiej najpierw telefonicznie. Możliwy jest też w uzasadnionych przypadkach kontakt osobisty.

Czy są powody do niepokoju?

– Jeżeli to jest jakiś nowy wariant patogenu przenoszonego drogą oddechową, to oczywiście istnieje ryzyko przeniesienia, stąd wzmożony monitoring, diagnozowanie, obserwowanie – wyjaśnia.

W Polsce mamy obecnie tzw. nadzór synchroniczny osób, które przyjeżdżają z zagranicy.

– To oznacza, że wszyscy inspektorzy sanitarni są wyczuleni na osoby, które wracają z podróży z biegunką, infekcją górnych dróg oddechowych czy gorączką krwotoczną. W obecnej sytuacji wszystkie osoby, które przyjeżdżają z Kongo, na pewno będą uważnie obserwowane.

Jej zdaniem nie ma co straszyć ludzi nową epidemią.

– Po to mamy służby, żeby przyglądały się sytuacji i wydały odpowiednie komunikaty, które będą nas uczulały na zagrożenie. To jest wystarczające – podsumowuje prof. Zajkowska.

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe

    Liszaje – wspólna nazwa, odmienne mechanizmy

    Liszaj nie jest jedną chorobą. Pod tą nazwą kryją się różne schorzenia skóry i błon śluzowych, od autoimmunologicznych po wynikające z przewlekłego świądu. Nauka coraz lepiej rozumie ich mechanizmy. 

  • AdobeStock/gpointstudio

    Tej zimy grypa ma być groźniejsza niż w poprzednich sezonach

    W wielu krajach Europy grypa pojawiła się tej zimy wcześniej, a eksperci przewidują, że może to być wyjątkowo trudny sezon ze względu na krążącą zmutowaną wersję wirusa. Choć początkowe dane dla Polski nie są jeszcze alarmujące, lekarze POZ już obserwują więcej przypadków zachorowań. Jest jeszcze czas, żeby się zaszczepić i uniknąć ciężkiego przebiegu tej groźnej choroby.

  • Adobe

    Trąd powraca?

    Informacje o nowych przypadkach trądu w Rumunii i Chorwacji zwróciły uwagę Europy na chorobę, którą zwykło się uważać za należącą do przeszłości. Służby sanitarne w obu krajach uspokajają: nie ma zagrożenia epidemią. Jednocześnie eksperci przypominają, że trąd – dziś określany jako choroba Hansena – nigdy nie zniknął, a jego obecność w Europie jest konsekwencją globalnej mobilności i wieloletniego okresu wylęgania.

  • Adobe

    Nosiciele Li-Fraumeni: skazani na nowotwór

    Zespół Li‑Fraumeni to predyspozycja genetyczna, która sprawia, że u dzieci mogą rozwijać się rzadkie i agresywne nowotwory, często we wczesnym wieku, a standardowe leczenie wymaga szczególnej ostrożności. Prawdopodobieństwo zachorowania na raka szacuje się na 80 proc. 

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Fizjoterapeuci – niewykorzystany potencjał

    Już w pierwszych tygodniach życia dziecka w ciele pojawia się fizjologiczna asymetria, która niekontrolowana może się utrwalić, a niewychwycona prowadzić do powstania wad postawy, zmiany wzorców ruchowych, a nawet wpływać na jakość wymowy. Dlatego profilaktyka powinna zaczynać się od narodzin. Fizjoterapeuci posiadają unikalną wiedzę w zakresie profilaktyki, ale wciąż czują się pomijani. Można zacząć od włączenia ich w wizyty domowe u kobiety po porodzie, w bilans zdrowotny lub coroczną ocenę postawy ciała w szkołach – przekonuje dr hab. Agnieszka Stępień, prezeska Krajowej Rady Fizjoterapeutów.

  • Antybiotyk to nie lek na przeziębienie

  • Bunt nastolatka może przykrywać jego problemy

  • Liszaje – wspólna nazwa, odmienne mechanizmy

  • Tej zimy grypa ma być groźniejsza niż w poprzednich sezonach

  • Od opiatów do makowca

    Wigilijny makowiec to symbol świąt i nieodłączny element rodzinnych spotkań, ale makowa masa skrywa tajemnicę, która może zaskoczyć – spożycie większej porcji nasion maku bywa przyczyną fałszywie dodatnich wyników testów na opioidy. Mak jest bowiem niezwykłą rośliną. To z jego soku wyizolowano jedne z najważniejszych leków przeciwbólowych, a jednocześnie to on odpowiada za jeden z najpoważniejszych problemów zdrowia publicznego - epidemię uzależnień.

  • Od czego zależy, kto doznaje stresu pourazowego?

  • Odżywianie a indeks studencki

Serwisy ogólnodostępne PAP