Naturalne środki na odporność – kiedy mogą zaszkodzić?
Autorka: Luiza Łuniewska
Czosnek, imbir, kurkuma i miód od lat uchodzą za sprzymierzeńców odporności. W sezonie przeziębień dodajemy je do herbaty lub mleka bądź zażywamy w formie syropów i suplementów, których producenci chętnie podkreślają ich działanie przeciwzapalne czy przeciwwirusowe. Jednak – jak pokazują badania – nie zawsze są one bezpieczne, a w pewnych sytuacjach mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Prof. Jarosław Woroń, farmakolog kliniczny z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwraca uwagę, że nawet naturalne produkty mają dawki graniczne. „Czosnek w dużych ilościach może wywoływać krwawienia, szczególnie u osób przyjmujących leki przeciwzakrzepowe” – mówił w rozmowie z Medycyną Praktyczną. Zjawisko to potwierdzają badania opublikowane w „Journal of Clinical Pharmacy and Therapeutics” (2014), które wykazały, że suplementacja czosnkiem nasila działanie warfaryny i zwiększa ryzyko krwotoków.
Podobne obawy dotyczą imbiru, często stosowanego w przeziębieniach. Choć uchodzi za łagodny środek wspomagający, badania w „International Journal of Preventive Medicine” pokazują, że w dużych dawkach może nasilać refluks żołądkowo-przełykowy i powodować dolegliwości gastryczne. U pacjentów z nadciśnieniem i chorobami serca imbir może także wchodzić w interakcje z lekami obniżającymi ciśnienie. Dr hab. n. med. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, podkreśla, że „produkty roślinne mogą wzmagać lub osłabiać działanie farmaceutyków i to jest realny problem kliniczny, który wciąż bywa bagatelizowany”.
Kurkuma, chętnie dodawana do suplementów „na odporność”, również nie jest wolna od skutków ubocznych. Badania z „Journal of Medicinal Food” (2016) wskazują, że wysokie dawki kurkuminy mogą powodować uszkodzenia wątroby u osób z chorobami tego narządu. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) ostrzega, że nadmierna suplementacja kurkumą, zwłaszcza w postaci ekstraktów, może prowadzić do hepatotoksyczności. Z kolei badania włoskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego odnotowały przypadki ostrych zapaleń wątroby powiązanych z przyjmowaniem preparatów zawierających kurkuminę.
Nieco inaczej wygląda sytuacja z miodem, którego właściwości przeciwbakteryjne opisywane są od wieków. Problem pojawia się jednak u najmłodszych. Miód może zawierać przetrwalniki bakterii Clostridium botulinum. U osób dorosłych i starszych dzieci układ pokarmowy – dzięki rozwiniętej florze bakteryjnej i kwaśnemu pH żołądka – neutralizuje je skutecznie, zanim zdążą się namnożyć. U niemowląt jednak bariera ochronna jelit jest jeszcze niedojrzała. To sprawia, że bakterie mogą kolonizować jelito i wytwarzać toksynę botulinową (jad kiełbasiany), jedną z najsilniejszych znanych trucizn biologicznych. Objawy botulizmu niemowlęcego obejmują osłabienie mięśni, trudności z ssaniem, połykaniem i oddychaniem, zaparcia, senność czy wiotkość ciała. Choroba jest rzadka, ale potencjalnie śmiertelna. Amerykańska Akademia Pediatrii konsekwentnie odradza podawanie miodu dzieciom poniżej pierwszego roku życia ze względu na ryzyko zatrucia jadem kiełbasianym. Również osoby chore na cukrzycę powinny zachować ostrożność – badania w „Nutrition Research” (2017) pokazują, że regularne spożywanie miodu może prowadzić do wahań poziomu glukozy i pogarszać kontrolę metaboliczną.
Eksperci zgodnie podkreślają, że największym zagrożeniem jest przekonanie o całkowitej nieszkodliwości „naturalnych” środków. Dr hab. n. med. Anna Paczkowska z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi podkreślała w wywiadzie dla PAP, że roślinne preparaty nie przechodzą tak rygorystycznych badań klinicznych jak leki, a ich interakcje z farmaceutykami bywają nieprzewidywalne. „Pacjenci często nie informują lekarza o tym, że przyjmują suplementy czy zioła, a to może mieć kluczowe znaczenie przy leczeniu chorób przewlekłych” – dodaje.
Oczywiście czosnek, imbir, kurkuma czy miód mogą pełnić rolę wsparcia w diecie, ale należy je stosować, uwzględniając stan zdrowia, przyjmowane leki i wiek. U zdrowych dorosłych, w rozsądnych ilościach, nie stanowią istotnego zagrożenia. Jednak u osób starszych, przewlekle chorych lub najmłodszych mogą wywoływać poważne powikłania. Właśnie dlatego lekarze powtarzają, że najlepszą profilaktyką nie jest kolejna porcja „naturalnego antybiotyku”, lecz zbilansowana dieta, ruch i zasięgnięta w porę porada medyczna.