Jak cukrzyca typu 1 może wpływać na funkcjonowanie ucznia
Autorka: Klaudia Torchała
Ekspertka: dr Anna Jeznach-Steinhagen
Przekonanie, że dziecko z cukrzycą typu 1 jest już zdrowe, bo ma monitorowany poziom glukozy, jest z założenia niewłaściwe. Hiperglikemia, czyli cukier powyżej normy, może powodować rozdrażnienie, słabszą koncentrację, hipoglikemia (poniżej normy) – drżenie rąk, zaburzenia mowy, a nawet utratę przytomności. Nie oznacza to jednak, że osoby insulinozależne nie mają prawa normalnie funkcjonować w społeczeństwie, także w szkole – podkreśla dr hab. n. med. Anna Jeznach-Steinhagen, specjalistka chorób wewnętrznych i diabetologii z Instytutu Matki i Dziecka.
Jak wygląda opieka nad dzieckiem insulinozależnym?
Diagnostyka tej choroby jest bardzo dobra w Polsce, choć pewnie nadal można by wiele elementów usprawnić np. diagnostykę stanów przedcukrzycowych (prediabetes). Większość pacjentów otrzymuje właściwą opiekę. Dziecko po rozpoznaniu cukrzycy typu 1, dla którego insulina stanowi ratunek życia, trafia do kliniki diabetologicznej. Przypadki, które trafiają do szpitala, to zazwyczaj rozpoznania w ciężkim stanie. Dziecko często ma wtedy kwasicę ketonową, silne odwodnienie, zaburzenia elektrolitowe, często zakażenie, infekcje. W takim wypadku przekazywane jest dość szybko do ośrodka wysokospecjalistycznego i tam rozpoczyna się cały proces terapii i szkolenia. Po pierwsze trzeba ten ciężki stan opanować, a następnie przeprowadzić edukację rodziców i dziecka, bo ta choroba wymaga odpowiedniego postępowania i wiedzy.
Dzieci są dość dobrze zaopatrzone. Otrzymują nowe rozwiązania technologiczne: systemy do ciągłego monitorowania glikemii (CGM), pompy insulinowe, które są refundowane tylko do 26. roku życia, ale też peny do podawania insuliny w formie zastrzyków. Opieka jest naprawdę na wysokim poziomie, choć oczywiście brakuje psychologów i edukatorów. Diagnoza choroby to przecież ogromny szok dla całej rodziny. Potem dziecko wraca do szkoły, przedszkola…
I tu zaczynają się schody?
Tu może być różnie, bo nie zawsze wszystkie placówki są otwarte na edukację i przyjęcie takiego dziecka. Staramy się to robić, by takich sytuacji było jak najmniej, ale dwa lata temu byłam zmuszona napisać interwencję do jednej z ursynowskich szkół, która nalegała, by dziewczynka z powodu rozpoznania cukrzycy typu 1 zmieniła placówkę, bo szkoła, do której uczęszcza, nie jest w stanie zapewnić jej opieki.
To jest błędne myślenie. Dzieci z cukrzycą typu 1 mają funkcjonować w społeczeństwie całkowicie normalnie. Wiele fundacji prowadzi edukację personelu szkolnego i przedszkolnego. W gruncie rzeczy wystarczy na początku jedna przeszkolona osoba, która pracuje w szkole i podejmie się opieki nad dziećmi. Poza tym są przecież pielęgniarki szkolne. W wielu szkołach w tej chwili jest kilkoro dzieci z cukrzycą typu 1, to nie tylko jedno dziecko. Tym bardziej warto zadbać o to, by poznać tę chorobę.
Pomimo tak zawansowanych technologicznie rozwiązań, u ucznia w czasie pobytu w szkole zdarzają się spore wahania glikemii. Wpływa na to stres, brak czasu na zjedzenie wartościowego posiłku, intensywny wysiłek fizyczny. Jak hipoglikemia i hiperglikemia wpływają na funkcjonowanie nastolatka w szkole?
Zarówno wysoki, jak i niski cukier wpływa na nasze zdolności poznawcze. Niski, czyli hipoglikemia, oczywiście bardzo dramatycznie, bo może nawet bezpośrednio zagrażać życiu. To wartości poniżej 70 mg/dl. Objawy hipoglikemii to nie tylko pocenie się, drżenie rąk, zaburzenia mowy, chłód, ale czasem objawy neurologiczne, aż do utraty przytomności i śpiączki włącznie. Wiadomo, że w takim stanie dziecku czy nastolatkowi ciężko się myśli, mózg jest zresztą takim krytycznym narządem, który wymaga glukozy do funkcjonowania.
Z kolei wysoki cukier, czyli hiperglikemia, mniej zagraża życiu, ale daje senność, zmęczenie, gorszą koncentrację, to co pacjenci często nazywają mgłą mózgową. Przewlekła hiperglikemia niesie ryzyko rozwoju powikłań, a mówimy tu o młodych osobach, dzieciach, wiec trzeba myśleć o tym, co będzie za kilka lat.
Od tej choroby nie ma wakacji. Dziecko może w każdym momencie w szkole gorzej się poczuć – nawet gdy jest „znakomicie wyrównane”?
Przekonanie po jakimś czasie, że dziecko z cukrzycą typu 1 jest już zdrowe, bo ma monitorowany poziom glukozy, jest z założenia nieprawdziwe. Są oczywiście zamknięte systemy, automatyczne, hybrydowe pompy insulinowe, które bardzo wspierają i coraz bardziej imitują działanie trzustki, ale ta choroba jest na zawsze, nie przemija. Życie ciągle ją weryfikuje, bo zdarzają się infekcje, przychodzi okres dojrzewania, zmiany hormonalne, które wpływają na poziom glikemii. Dziecko uprawia sport, również wyczynowo, pojawiają się używki. Życie przynosi nowe rzeczy, które mają wpływ na poziom glukozy w każdym momencie.
Tych czynników jest kilkadziesiąt, ale mówi się głównie o trzech: podaż insuliny, dieta i aktywność fizyczna…
Do tego dochodzi stres, gospodarka hormonalna, nieprzespana noc, przyjmowane leki, infekcje. Ale pamiętajmy, że poziom glukozy generalnie w największym stopniu zależy od diety, od węglowodanów spożytych w diecie. To jest ten najsilniejszy czynnik podnoszący glikemię, a neutralizuje lub obniża ją podana zewnętrznie insulina.
Jeszcze raz tylko podkreślę, że choroba nie mija po 26. roku życia. Zostaje z pacjentem na całe życie i to jest naprawdę niechwalebne, że w Polsce mamy zakończenie refundacji pompy insulinowej po osiągnięciu tego wieku przez pacjenta. Apelujemy razem z pacjentami jako środowisko lekarskie, aby zmienić kryterium refundacyjne, bo wiek nie może stanowić cezury, gdy kończy się dostęp do nowoczesnego leczenia. A w tym wypadku odmawia się go młodym ludziom u progu życia, kończącym studia, zakładającym rodziny, zaczynającym pracę. Stają oni wtedy przed dylematem, czy wydać na zakup pompy insulinowej ogromne pieniądze, których często przy wchodzeniu w zawodowe życie nie mają. Jeśli nie damy im nowoczesnego leczenia, które mają młodsi pacjenci, to zobaczymy ich wkrótce w gabinetach z poważnymi powikłaniami.