Gen inteligencji nie istnieje

Domniemanie dziedziczności inteligencji od dawna rozpala wyobraźnię, jednak nie istnieje jeden „gen IQ”. Współczesna nauka pokazuje zupełnie inny obraz: inteligencja wynika z działania tysięcy genów w skomplikowanej interakcji z wpływem środowiska. Kolejne odkrycia genetyki nie upraszczają, lecz komplikują odpowiedź na pytanie o naturę naszych zdolności poznawczych. 

Adobe
Adobe

Genetycy od dawna wiedzą, że inteligencja jest w pewnej mierze dziedziczna, ale nie ma mowy o prostym, deterministycznym zapisie w jednym genie. Już klasyczne badania rodzin, bliźniąt i adopcji dowiodły, że około połowę wariacji ilorazu inteligencji (IQ) między ludźmi można przypisać wpływom genetycznym. Zarazem żadne złożone ludzkie cechy nie są dziedziczne w 100 proc. – biologia to nie przeznaczenie, a środowisko zawsze odgrywa ogromną rolę. 

Genetyczny potencjał trzeba rozwinąć

Wpływ genów na IQ nie jest stały – rośnie z wiekiem i zależy od środowiska. W metaanalizie 45 badań Briley i Tucker-Drob (2013) wykazali, że dziedziczność IQ wzrasta od 20 proc. w niemowlęctwie do 70 proc. w dorosłości. Plomin i von Stumm (2018) tłumaczą to „genetyczną amplifikacją” – z wiekiem ludzie samodzielnie wybierają życiowe ścieżki, które wzmacniają ich predyspozycje. W sprzyjających warunkach dzieci częściej rozwijają swój biologiczny potencjał, a genetyczne różnice ujawniają się wyraźniej. 

Co więcej, im bardziej wyrównane i wspierające warunki, tym większą „przestrzeń” dostają geny, aby wpływać na nasze zdolności. Jak ujęła to psycholog Elsbeth Stern, „inteligencja musi się rozwinąć – i rozwija się tylko w środowisku, gdzie każdy ma dobrą edukację, dobre warunki, itd”.

Na tropie genów inteligencji

Skoro jednak inteligencja jest częściowo dziedziczna, naukowcy podjęli tytaniczny wysiłek, by zidentyfikować konkretne genetyczne czynniki stojące za różnicami w IQ. W dobie badań całogenomowych (GWAS) przetestowano miliony wariantów DNA u setek tysięcy ludzi, szukając statystycznych powiązań z wynikami testów poznawczych. Rezultat? Znaleziono setki, a nawet tysiące genów powiązanych z inteligencją – lecz żaden o wielkim, decydującym wpływie. Przykładowo, w 2018 r. międzynarodowy zespół przeanalizował DNA 269 867 osób, wykrywając 205 regionów genomu związanych ze zdolnościami poznawczymi. Rok później kolejne badanie (Hill i in., 2019) rozszerzyło tę listę do 187 niezależnych loci genetycznych powiązanych z inteligencją, obejmujących ponad 500 genów.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Muzyka Mozarta stymuluje rozwój inteligencji u niemowląt?


To imponująca liczba, ale kluczowe jest co innego: efekt każdego pojedynczego wariantu okazał się znikomy. Jak obrazowo pisze James Lee (autor największego GWAS dotyczącego edukacji na próbie ponad miliona osób), „wzięty z osobna wpływ każdej mutacji jest maleńki; dopiero sumując te drobne efekty razem, można uzyskać wynik dający się zauważyć”.

Nowa genetyka inteligencji

Okazuje się więc, że do uformowania inteligencji przyczynia się nie jeden „gen mądrości”, lecz wiele drobnych zmian rozsianych po całym genomie. Genetyk Robert Plomin podkreśla, że żeby wyjaśnić odziedziczalność IQ, „potrzeba tysięcy polimorfizmów SNP, bo każdy z nich ma znikomo mały wpływ”. Ten właśnie fakt stanowi sedno „nowej genetyki inteligencji” – nauki, która bada sumaryczny efekt tysięcy wariantów zamiast szukać pojedynczej „iskry geniuszu” w DNA. 

Nie ma zatem jednego genu na inteligencję – podobnie jak nie ma jednego genu na większość złożonych cech człowieka, takich jak np. orientacja. Analogicznie ogromne badanie genetyczne z 2019 r., obejmujące prawie pół miliona osób, potwierdziło, że nie istnieje pojedynczy „gen homoseksualizmu”: orientacja seksualna okazała się zależeć od „złożonej mieszaniny genów i środowiska”, przy udziale tysięcy wariantów DNA, z których każdy ma minimalny efekt. Biolog Andrea Ganna, współautor tych badań, podsumował to krótko: „żaden pojedynczy gen nie decyduje o tym, czy ktoś będzie mieć partnerów tej samej płci”.

Poligeniczne indeksy inteligencji

Paradoksalnie, im więcej odkrywamy genów związanych z inteligencją, tym bardziej uświadamiamy sobie złożoność umysłu. Owszem, dzięki najnowszym badaniom genetycznym potrafimy już w pewnym stopniu przewidywać wyniki testów inteligencji na podstawie genomu – ale są to przewidywania statystyczne, obarczone dużą niepewnością i zależne od kontekstu.

 Tworzone tzw. poligeniczne indeksy inteligencji (PGS) sumują efekty tysięcy znanych wariantów DNA. Nawet najlepsze wskaźniki genetyczne potrafią przewidzieć wynik testu IQ tylko w bardzo ograniczonym stopniu – zaledwie w około 6 proc. Osoby z bardzo wysokim „genetycznym wynikiem IQ” mają przeciętnie zaledwie o kilka punktów wyższy iloraz inteligencji niż osoba z niskim wynikiem – różnica rzędu 4 punktów IQ.

„To naprawdę niewiele”– komentuje na łamach PsyPost Florence Oxley, badaczka z University of York zajmująca się poligeniczną prognostyką zdolności poznawczych. Co więcej, trafność takich przewidywań bywa zmienna: w jednych grupach genetyczne prognozy wypadają nieco trafniej, w innych słabiej – i nie do końca wiadomo dlaczego. „Dopóki nie wyjaśnimy, czemu genetyczne przewidywania inteligencji są czasem silniejsze, a czasem słabsze, nie będziemy mogli użyć poligenicznych skali do zrozumienia różnic indywidualnych na poziomie jednostki” – przyznaje Oxley.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Inteligencja i życiowy sukces to sprawka genów czy środowiska?

Geny czy środowisko? Co w większym stopniu wpływa na to, jakimi ludźmi się stajemy? Oto pytanie, którego może nie zadał Shakespeare, ale zadają je naukowcy, lekarze, psycholodzy i wielu zwykłych ludzi. W końcu od odpowiedzi na to pytanie zależy w dużej mierze jakość życia, ścieżka kariery, związki z ludźmi, a w szerszym ujęciu – funkcjonowanie całych społeczeństw.


Zatem obecny stan wiedzy pozwala nam dostrzec pewne statystyczne prawidłowości w dużych populacjach, ale nie daje podstaw, by na podstawie DNA prorokować sukces danej osoby. I nic dziwnego – wszak umysł kształtuje się w ciągłej interakcji genów z środowiskiem. Jak ujął to Plomin, „osobowość każdego człowieka to zawsze coś więcej niż suma jego genów i wyników IQ”. 

Związki inteligencji z chorobami psychicznymi

Okazuje się w dodatku, że genetyczne podstawy inteligencji nachodzą na podłoże innych cech, nieraz w zaskakujący sposób. Przykładowo, badania wykazały znaczną genetyczną korelacje między inteligencją a ryzykiem chorób psychicznych. W 2020 r. norweski badacz Olav Smeland dowiódł, że wiele wariantów DNA zwiększających ryzyko schizofrenii czy choroby dwubiegunowej jednocześnie wpływa na zdolności poznawcze. Spośród kilkudziesięciu wspólnych loci dla schizofrenii i inteligencji aż 81 proc. niosło allel powiązany z obniżeniem wyników poznawczych. Z kolei niektóre geny sprzyjające chorobie dwubiegunowej korelowały z wyższą inteligencją. Czyli jedna kombinacja genów może równocześnie sprzyjać świetnej pamięci i zwiększać ryzyko zaburzeń, inna odwrotnie. 


Nie istnieją geny wyizolowane od reszty – podkreślają naukowcy – każdy tkwi w sieci zależności, wpływając na wiele cech. To kolejny cios dla uproszczonych wizji rodem z science fiction, gdzie modyfikacja jednego „genu IQ” mogłaby stworzyć superinteligencję bez skutków ubocznych. Mając świadomość tych wszystkich ograniczeń, naukowcy coraz głośniej przestrzegają przed nadużyciami i nadmiernymi uproszczeniami w zastosowaniu genetyki inteligencji.
 

Autorka

Luiza Łuniewska - Dziennikarka, reportażystka, redaktorka. Pisuje o wielkich triumfach medycyny i jej wstydliwych sekretach. Lubi nowinki z dziedziny genetyki. Była dziennikarką Życia Warszawy i Newsweeka, pracowała też w TVN i Superstacji. Jest absolwentką Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Wielbicielka kotów dachowych i psów ras północnych.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • AdobeStock

    Sektor zdrowia wzywa do pilnej zmiany regulacji w sprawie chemikaliów

    Materiał promocyjny

    Health and Environment Alliance (HEAL), wspólnie z przedstawicielami środowisk medycznych, naukowych oraz organizacji społecznych, apeluje do decydentów o opracowanie krajowego planu działania na rzecz ograniczenia wpływu szkodliwych chemikaliów na zdrowie oraz o rewizję unijnych przepisów. Apel został zaprezentowany 10 czerwca w Warszawie podczas „I Międzynarodowej Konferencji: Profilaktyka chorób przez ograniczenie narażenia na szkodliwe chemikalia”.

  • Adobe

    Anafilaksja – gdy życie zależy od adrenaliny

    W ciągu ostatnich kilku dekad pojęcie anafilaksji przestało być znane wyłącznie medykom. Obecnie coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej. O wstrząsie anafilaktycznym można usłyszeć w wiadomościach, przeczytać na etykietach produktów spożywczych, a nawet w regulaminach bhp. Powodem tej zmiany jest nie tylko wzrost liczby przypadków, ale też większa świadomość i lepsze mechanizmy rozpoznawania tego rodzaju reakcji.

  • zdj. AdobeStock

    Dziecko bezpieczne w tropikach

    Materiał promocyjny

    Wybierając się z małym dzieckiem w tropiki musimy pamiętać, że układ odpornościowy dziecka w pełni rozwija się dopiero około 12. roku życia. To powoduje, że mają one niekiedy bardziej burzliwy przebieg chorób. Czyli biegunka, z którą dorosły poradzi sobie sam, u dziecka może spowodować ogromne problemy. Proces chorobowy, ze względu na ich masę może przebiegać znaczeni szybciej niż u dorosłego. Dlatego do takiej podróży trzeba się dobrze przygotować - mówi pediatra dr Dagmara Pokorna-Kałwak z Zakład Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu.

  • Adobe Stock

    RSV – szczególnie niebezpieczny po 60. roku życia, nowe dane potwierdzają niewystarczającą świadomość w grupie ryzyka

    Materiał promocyjny

    RSV to jeden z najczęstszych i najbardziej zaraźliwych wirusów atakujących drogi oddechowe, szczególnie niebezpieczny dla seniorów po 60. roku życia. Tymczasem, jak wynika z badania przeprowadzonego w ramach ogólnopolskiej kampanii edukacyjnej „Wygraj z RSV. Zaszczep się”, aż 50 proc. osób w grupie wiekowej 65+ nigdy nie słyszało o RSV, a 38 proc. nie ma szczegółowej wiedzy na temat przebiegu infekcji. Jednocześnie niemal jedna trzecia badanych ocenia swój stan zdrowia jako zły, podczas gdy choroby przewlekłe dodatkowo zwiększają ryzyko ciężkiego przebiegu zakażenia.

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Naukowcy o mineralnym panaceum stosowanym w medycynie alternatywnej

    Chloryn sodu stosowany w medycynie alternatywnej doustnie jako „mineralne panaceum” (MMS) w kontakcie m.in. z kwasem żołądkowym uwalnia silnie żrący tlenek chloru, w przemyśle wykorzystywany do uzdatniania wody pitnej i wybielania tkanin. W efekcie niszczy komórki organizmu i uszkadza błony śluzowe. Jest zagrożeniem dla zdrowia, a nawet życia – wynika z publikacji polskich naukowców w czasopiśmie „Scientific Reports”.

  • Przemoc relacyjna u dziewcząt to uderzenie w splot słoneczny

  • Młode influencerki na TikToku promują szkodliwą pielęgnację skóry

  • Bruceloza groźna nie tylko dla bydła

  • Choroby przyzębia infekują cały organizm

  • Adobe Stock

    Współczesne wyroby tytoniowe i nikotynowe – nowe, ale czy lepsze?

    Nowe wyroby nikotynowe i tytoniowe są szkodliwe – nie dajmy się zwieść pozorom. Choć różnią się mechanizmem działania od tradycyjnych papierosów, nadal niosą poważne zagrożenia dla zdrowia – podkreśla prof. Paweł Koczkodaj z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie.

  • Anafilaksja – gdy życie zależy od adrenaliny

  • Taniec jest dobry dla mózgu

Serwisy ogólnodostępne PAP