Samorząd lekarski za zakazem nocnej sprzedaży alkoholu

Samorząd lekarski po raz kolejny zaapelował o wprowadzenie ogólnokrajowego zakazu nocnej sprzedaży alkoholu. Sprzeciwia się też promocji i reklamie alkoholu. W społeczeństwie pokutuje mit, że piwo to nie alkohol, a promocje sprawiają, że bywa tańszy niż woda. Trzeba na chorobę alkoholową patrzeć nie tylko przez pryzmat jednostki. Potrzebne jest wsparcie leczenia uzależnień, edukacja i odpowiedzialność za własne zdrowie – podkreślali eksperci podczas debaty w Naczelnej Izbie Lekarskiej.

Adobe Stock
Adobe Stock

Samorząd lekarski we wrześniu apelował w sprawie wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży. 

„Podkreśliliśmy, że miasta, które wprowadziły zakaz nocnej sprzedaży, odnotowały spadek liczby interwencji policji i straży miejskiej czy medycznych związanych z alkoholem” – przypomniał podczas debaty Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. 

Eksperci wskazywali, że chodzi o to, by ograniczyć dostępność alkoholu, rozumianej nie tylko jako punkty sprzedaży, ale też jako politykę cenową czy narrację budowaną wokół jego spożycia. 

Samorząd lekarski już wcześniej zwrócił się do osób znanych w przestrzeni publicznej, by nie zgadzały się na reklamowanie alkoholu, co często postrzegane jest jako przyzwolenie społeczne na szkodliwe dla zdrowia zachowanie.

„Widzimy już oddźwięk tego apelu. Kilkoro celebrytów w przestrzeni publicznej poinformowało, że odrzucają propozycje udziału w reklamach i to nie tylko wyrobów zawierających alkohol w stężeniu powyżej 2 proc., ale też wyrobów piwnych, tzw. piwa 0 proc.” – zaznaczył prezes NRL.

W Polsce pokutuje często mit, że piwo to nie alkohol. Wielu dorosłych nie widzi też nic złego, by dzieci piły podczas uroczystości bezalkoholowego szampana. 

„Nie można normalizować picia, nie można traktować tego jako zabawę” – zaznaczył prezes NRL.

P.Werewka

Codzienne picie piwa to też może być nałóg

Regularne picie piwa zwykle nie kojarzy się z uzależnieniem. Tymczasem picie piwa - tak jak każdego innego alkoholu - może być drogą do nałogu. Jest też napojem inicjacji alkoholowej, która w Polsce następuje w wieku 12-13 lat. Gdzie tak naprawdę kończy się niewinny nawyk a zaczyna nałóg?

Dr Magdalena Flaga-Łuczkiewicz, specjalistka psychiatrii, pełnomocniczka ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów Okręgowej Izby Lekarskiej  w Warszawie przypomniała, że alkohol to neurotoksyna, zabija komórki nerwowe. 

Choroba alkoholowa tworzy błędne koło, przykrywa inne choroby lub jest jedną z ich przyczyn. Osoba uzależniona traci kontrolę nad piciem. Kieruje nią impuls, a dostępność alkoholu rozkręca jeszcze nałóg.

"Choroba alkoholowa jest demokratyczna, dotyczy wszystkich i niekoniecznie jest tak, że ją widać” – podkreśla lekarka.

Osoby z chorobą alkoholową ze względu na ogólny zły stan zdrowia trafiają często do szpitali np. na oddziały internistyczne. Leżą tam wiele dni, a nawet tygodni. Wielu z nich zaprzecza wręcz, że ma problem z alkoholem. Nawet jeśli pacjenta uda się uratować, a stan jego zdrowia ulegnie poprawie, to często nie ma gdzie go dalej wysłać, tym bardziej, że sam musi chcieć wyjść z nałogu. Brakuje faktycznie wsparcia leczenia uzależnień.

„Każdy, kogo wypisuję, mówi: tak, już nie będę pił, obiecuję. Po czym trafia do nas z powrotem. To jest błędne koło” – zaznacza prof. dr hab. n. med. Leszek Czupryniak, diabetolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Fot: skif/ Adobe Stock

Błędne koło uzależnienia od alkoholu

Uzależnienie i współuzależnienie tworzą błędne koło, z którego bardzo trudno się wyrwać. Dlatego nie tylko osoby z problemem alkoholowym potrzebują profesjonalnego wsparcia. Najbliżsi również powinni szukać pomocy, rozważyć terapię.

Wyjściem z sytuacji jest edukacja, uświadamianie, czym tak naprawdę jest choroba alkoholowa, jak człowiek wpada w uzależnienie. Kluczowe jest ograniczenie do niego dostępu. Jak wskazują eksperci, alkohol nie jest substancją nielegalną, ale rzeczą zbędą w życiu. Niestety w społeczeństwie pokutuje pogląd, że wstydem nie jest picie, ale leczenie się z choroby alkoholowej. 

Marcin Karolewski, wiceprezes ORL Wielkopolskiej Izby Lekarskiej, specjalista chorób wewnętrznych, hipertensjologii i geriatrii z Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. A. Piotrowskiego „Dziekanka” w Gnieźnie opowiada, jak wygląda codzienność w jego miejscu pracy. 

„Na oddziale internistycznym miałem w zeszłym tygodniu trzy reanimacje. Trzy związane były z alkoholem. Dwie z tych osób miały poniżej 40 lat (…). W zeszłym roku mieliśmy około 400 toczeń krwi, przynajmniej jedna trzecia była związana z alkoholem. To byli pacjenci z marskością wątroby. Przywożeni są do oddziałów totalnie wyniszczeni. Ładujemy w nich tonę leków, albumin, witamin, by ich ratować” – wyjaśnia. 

Dodaje, że tacy pacjenci często muszą na nowo uczyć się chodzić. Mimo to rodzina często nie dostrzega problemu, tłumaczy, że on „tylko” pił. 

„Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu, pacjent dochodzi do siebie, pomalutku zaczyna z nami rozmawiać. Pytamy się: czy pan się chce leczyć? Załatwię pobyt na oddziale odwykowym, jest naprzeciwko. Odpowiada jednak, że on nie ma problemu z alkoholem. Pytam w takim razie, kiedy go będzie miał? (…) »Zachłysnął się pan własnymi wymiocinami, leży pan w pielusze, oddaje kał pod siebie«. Nie mogę sobie wyobrazić, że można jeszcze niżej upaść” – podkreśla ekspert ds. uzależnień. 

Jednocześnie zapewnia, że chce tym pacjentom dać szansę, z której niewielu korzysta. Mowa o 7 proc. szansy na roczną abstynencję po przebyciu stacjonarnej terapii uzależnień.

Adobe Stock

Badanie: spożycie alkoholu w populacji a samobójstwa

Na świecie statystycznie co 40 sekund ktoś odbiera sobie życie. Stoi za tym wiele czynników. Wśród nich wymienia się m.in. uzależnienie od alkoholu. Badania wskazują, że wraz ze wzrostem spożycia alkoholu w populacji rośnie śmiertelność z powodu samobójstw, niezależnie od płci. Nie można jednak zapominać, że to pewne uproszczenie zjawiska, a historia każdego człowieka pisana jest bardzo indywidualnie.

Eksperci podkreślają, że propozycje leżą na stole. Dlaczego to tak istotne? Bo łatwy dostęp do alkoholu to nie tylko konsekwencje zdrowotne, ale też ogromne koszty społeczne i ekonomiczne.

„Tego rodzaju zakazy mają służyć nie tylko ograniczaniu dostępu do alkoholu osób już uzależnionym, ale też promowania bardzo niebezpiecznych wzorców picia, które podwyższają ryzyko uzależnienia” – wyjaśnia dr Maria Libura, ekspertka ds. zdrowia publicznego z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Dodaje, że największe koszty ponoszą osoby uboższe i z niższym wykształceniem. Jej zdaniem trzeba "odkleić" alkohol od idei wolności, bo faktycznie on ją zabiera. Podobnie jak sprawczość.

Nieraz oddział szpitalny staje się substytuem pomocy społecznej, a wspóuzależnienie, zaprzeczanie lub niedostrzeganie choroby alkoholowej - problemem społecznym. 

Anna Gołębicka, ekonomistka z Centrum Adama Smitha przytoczyła liczby. Wynika z nich, że w 2024 roku przychody z akcyzy alkoholu etylowego wyniosły prawie 10 mld zł, z piwa blisko 3,7 mld zł, ale koszty leczenia choroby alkoholowej, jej konsekwencji zdrowotnych i społecznych są jeszcze większe. W 2024 roku oszacowano je na 185 mld zł. To m.in. koszt hospitalizacji czy spraw sądowych. To również kwestia utraconych korzyści, bo osoby nadużywające alkoholu zaniedbują często rodziny, obowiązki zawodowe, tracą pracę, nie płacą podatków.

„Jeżeli ktoś, kto nadużył alkoholu, powoduje wypadek, to on i poszkodowany ma zwolnienie lekarskie, w najlepszym wypadku nie idzie do pracy, pobiera uposażenie z państwa. Jest leczony. Robi się pajęczyna różnego rodzaju kosztów społecznych, łącznie z tym, że ktoś się nim opiekuje” – wylicza ekonomistka. 

Ograniczenie dostępu do alkoholu jest wielowymiarową inwestycją, która przynosi efekty po dłuższym czasie. Musi iść w parze z edukacją, odpowiedzialnością za zdrowie, poprawą opieki państwa nad osobami uzależnionymi, ale też zakazem promocji i reklamy alkoholu.


 

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe Stock

    Eksperci: trzeba ograniczyć dostęp do alkoholu

    Od alkoholu może uzależnić się każdy. Dlatego nie można uławiać do niego dostępu, wręcz przeciwnie. Trzeba edukować o jego szkodliwości i ograniczyć nocną możliwość impulsywnych zakupów alkoholu „na wynos”. Zakazać promocji, pamiętając jednocześnie, że nadmierne zakazy, jak pokazuje historia, mogą rodzić inne patologie. Dlatego należy szukać rozsądnych rozwiązań – podkreślają eksperci.

  • AdobeStock/Yura Yarema

    Lekarze uzależniają się tak samo jak każdy inny człowiek

    Mechanizm uzależnienia bazuje na ucieczce od negatywnych uczuć, takich jak stres, lęk czy smutek. U lekarzy działa to tak samo, jak u każdego innego człowieka. Wykształcenie i wiedza medyczna o mechanizmach uzależnienia nie chronią przed tą chorobą - mówi dr n. med. Bohdan Woronowicz, specjalista psychiatra oraz specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień, który od dziesięcioleci próbuje znaleźć rozwiązanie problemu uzależnień w środowisku medycznym.

  • Adobe Stock

    Młody człowiek uzależnia się szybciej

    Dojrzałość neurologiczna zaczyna się później niż metrykalna. Do czasu jej osiągnięcia mózg jest bardziej podatny na uzależnienie, bo nie wykształcił do końca struktury odpowiedzialnej m.in. za kontrolę impulsów. Nie oznacza to jednak, że młodych nie można przekonać do tego, by nie palili. Trzeba jednak mówić ich językiem i traktować ich poważnie – tłumaczy Maja Herman, psychiatrka i psychoterapeutka.

  • Adobe Stock

    Badanie: spożycie alkoholu w populacji a samobójstwa

    Na świecie statystycznie co 40 sekund ktoś odbiera sobie życie. Stoi za tym wiele czynników. Wśród nich wymienia się m.in. uzależnienie od alkoholu. Badania wskazują, że wraz ze wzrostem spożycia alkoholu w populacji rośnie śmiertelność z powodu samobójstw, niezależnie od płci. Nie można jednak zapominać, że to pewne uproszczenie zjawiska, a historia każdego człowieka pisana jest bardzo indywidualnie.

NAJNOWSZE

  • Adobe

    Addio pomidory, witaj likopenie

    Koniec sezonu na świeże pomidory nie oznacza, że przestajemy korzystać z dobrodziejstw tego warzywa. Przeciwnie – jesień i zima to najlepszy czas, by sięgnąć po przetwory pomidorowe, które mają do zaoferowania nawet więcej niż świeży owoc prosto z krzaka. To właśnie w sosach, przecierach i koncentratach kryje się największe stężenie likopenu – jednego z najsilniejszych antyoksydantów, jakie zna nauka.

  • Dieta a ryzyko demencji

  • Śmiertelnie niebezpieczne powikłania chorób wieku dziecięcego

  • Prędkość chodzenia a ryzyko zachorowania na raka

  • Zakrzepica zabija po cichu

  • AdobeStock

    Bezpłatne narzędzie wspomaga w ocenie, czy dziecko rozwija się prawidłowo

    Naukowcy z Uniwersytetu La Trobe z Melbourne stworzyli mobilną aplikację ASDetect, która ma wspierać rodziców w obserwacji rozwoju dziecka m.in. pod kątem objawów spektrum autyzmu u dzieci w wieku 11–30 miesięcy. Dzięki specjalistom z Fundacji Alpha dostępna jest już jej polska wersja.

  • Eksperci: trzeba ograniczyć dostęp do alkoholu

  • Płat czołowy mózgu – tam mieszka nasze "ja"

Serwisy ogólnodostępne PAP