Lekarze uzależniają się tak samo jak każdy inny człowiek

Mechanizm uzależnienia bazuje na ucieczce od negatywnych uczuć, takich jak stres, lęk czy smutek. U lekarzy działa to tak samo, jak u każdego innego człowieka. Wykształcenie i wiedza medyczna o mechanizmach uzależnienia nie chronią przed tą chorobą - mówi dr n. med. Bohdan Woronowicz, specjalista psychiatra oraz specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień, który od dziesięcioleci próbuje znaleźć rozwiązanie problemu uzależnień w środowisku medycznym.

AdobeStock/Yura Yarema
AdobeStock/Yura Yarema

Czy lekarze mają problem z alkoholem?

Nie większy niż reszta społeczeństwa, chociaż zawód lekarza należy do grupy najbardziej stresujących zawodów. Problem nadużywania alkoholu i innych substancji psychoaktywnych dotyczy 8–10 proc. lekarzy. 

Jak to możliwe – przecież lekarze to ludzie wykształceni, świadomi...

To nie ma nic do rzeczy. Chociaż wielu osobom może się wydawać, że ukończenie studiów medycznych i zdobyta w ich trakcie wiedza zabezpiecza nas, lekarzy, przed uzależnieniami czy innymi chorobami i ułatwia radzenie sobie z nimi, to tak nie jest. Wiem to z własnego doświadczenia, bo dokładnie pamiętam, jak oglądałem na sekcjach zwłok płuca palacza i nowotwory płuc u nich. Widząc skutki palenia, nawet przez chwilę nie pomyślałem, że to może dotknąć również mnie. Dopiero świadomość zniewolenia przez uzależnienie i jednocześnie wstyd przed pacjentami (po wykładzie nt. uzależnień wychodziłem wraz z nimi „na dymka”) po latach uświadomiły mi problem i pomogły w podjęciu skutecznej decyzji o zaprzestaniu palenia 40 lat temu. 

Jak działa mechanizm uzależnienia?

Bazuje on m.in. na ucieczce od negatywnych uczuć, takich jak stres, lęk, smutek, poczucie pustki. Każdy z nas lubi czuć się dobrze, więc kiedy pozna jakiś sposób na poprawienie swojego samopoczucia, będzie z niego korzystać, najczęściej nie zastanawiając się nad konsekwencjami. W procesie uzależnienia ważną rolę odgrywa zlokalizowany w naszym mózgu tzw. układ nagrody („ośrodek przyjemności”). Alkohol czy inne substancje psychoaktywne pobudzają u niektórych osób ten ośrodek i dają ulgę, przez co człowiek czuje się lepiej. Gdy to odkryje, robi to coraz częściej, przez długi czas przekonując siebie, że nic w tym złego. I tak zaczyna to wchodzić w zakres sposobów poprawiania samopoczucia. Nim się obejrzy, już ma problem. U lekarzy działa to tak samo, jak u każdego innego człowieka.

P.Werewka

Codzienne picie piwa to też może być nałóg

Regularne picie piwa zwykle nie kojarzy się z uzależnieniem. Tymczasem picie piwa - tak jak każdego innego alkoholu - może być drogą do nałogu. Jest też napojem inicjacji alkoholowej, która w Polsce następuje w wieku 12-13 lat. Gdzie tak naprawdę kończy się niewinny nawyk a zaczyna nałóg?

Częstym argumentem jest, że zawód lekarza to ogromny stres. Jakoś trzeba odreagować…

To prawda. Na liście 100 najbardziej stresogennych zawodów w Polsce zawód lekarza zajmuje dziewiąte miejsce. Lekarze doświadczają nie tylko „typowych” stresów związanych z długotrwałą relacją z przewlekle chorymi, z warunkami pracy czy relacjami interpersonalnymi, ale także narażeni są na działanie specyficznych stresorów związanych z odpowiedzialnością za stan zdrowia i funkcjonowanie pacjenta, ze schorzeniami, które mają charakter postępujący, są nieuleczalne i prowadzą do śmierci: współtowarzyszą w nieuleczalnej chorobie, a często także w umieraniu i żałobie. Niejednokrotnie odczuwają żal i frustrację, które towarzyszą niemożności wyleczenia pacjenta, a tym samym brakowi sukcesu w pracy zawodowej. 
Dodatkowym obciążeniem jest świadomość skutków stresu, który prowadzi do poważnych problemów zdrowotnych, w tym do obniżenia sprawności fizycznej i intelektualnej. To wszystko zwiększa ryzyko wystąpienia wypalenia zawodowego. 
No i to wszystko trzeba odreagować. Można to robić na różne sposoby, są grupy wsparcia – to naprawdę pomaga, ale wtedy trzeba opowiedzieć innym, że ma się problem. Przy tej okazji dowiedzieć się, że nie tylko ja, że inni także. Jednak większość z nas nie lubi się do tego przyznawać. Wstydzimy się „słabości”, bo tak to postrzegamy, a od lekarza wymaga się, żeby był silny, bo ma być wsparciem.

Po jakie używki najczęściej sięgają lekarze?

Po alkohol, bo to najłatwiej dostępny i legalny sposób na „radzenie sobie” ze złym samopoczuciem czy stresem. Ale lekarze nadużywają też leków i narkotyków – a do tych mają lepszy dostęp niż przeciętny obywatel. Znane są przypadki, gdy lekarz wypisywał recepty na swoich pacjentów. Do tego lekarze znają specyfikę działania tych preparatów, więc łatwiej im wymyślić wiarygodne wytłumaczenie, co mogło wywołać konkretne objawy.
Są zawody, gdzie nie ma to tak istotnego znaczenia, ale są i takie, gdzie wpływ substancji może być wyjątkowo niebezpieczny, a nawet zagrażać życiu wielu osób. Jeśli „pod wpływem” jest ktoś, kto kopie rowy albo układa paczki, raczej nikomu to nie zagraża. Ale jeżeli lekarz przesunie rękę o 5 milimetrów, może się to zakończyć nieszczęściem. Zawód lekarza, podobnie jak pilota samolotów pasażerskich, wiąże się z ogromną odpowiedzialnością za zdrowie i za życie wielu osób. 

Adobe Stock

Seks, hazard, zakupy – od wielu zachowań można się uzależnić

Jeśli dla dziecka internet i komputer jest ważniejszy niż realni przyjaciele albo ktoś ma poczucie, że poszukiwanie doświadczeń seksualnych wymyka mu się spod kontroli, bo seks przestał był przyjemnością, a stał się wewnętrznym przymusem, wtedy warto szukać pomocy specjalisty. To może być uzależnienie behawioralne.


Tu szczególną rolę odgrywa postawa najbliższych współpracowników, a w przypadku lekarzy – kierowników oddziałów, klinik, przychodni czy dyrektorów szpitali. Niestety zbyt rzadko nadmiernie tolerancyjna postawa osób odpowiedzialnych za dopuszczanie do wykonywania obowiązków zawodowych jest piętnowana czy karana, a konsekwencje ponoszą główne osoby uzależnione. Nigdy nie uwierzę, że wspomniani kierownicy nie są zorientowani, kto z ich podwładnych boryka się z problemem uzależnienia. To oni powinni być karani znacznie ostrzej niż osoby uzależnione, które często nie mają świadomości swojej choroby i do czasu podjęcia terapii są często wobec niej bezradne. 
Trzeba też pamiętać, że błędem jest zwalnianie osoby uzależnionej z pracy bez dania jej szansy na podjęcie terapii. Osoba zwolniona znajduje sobie bowiem kolejną pracę i nadal korzysta z substancji psychoaktywnych do czasu kolejnej „wsypy”.

Co więc robić?

Uzależnienie to choroba zaprzeczeń, najczęściej więc chory, a w tym także i lekarz, nie zdaje sprawy ze swojego uzależnienia, wypiera to, bardzo długo wydaje mu się, że poradzi sobie sam. A to jest niestety mało realne. Cały problem polega na tym, żeby te osoby zmobilizować, czy wręcz wymusić na nich poważne i odpowiedzialne zajęcie się leczeniem swojego uzależnienia. Tyle, że obowiązujące zapisy prawne pozwalają to omijać.

Jak to? Wydaje się, że to powinno być w interesie wszystkich?

Lekarze wstydzą się tego tematu. Wzbraniają się, by zapisać to w ustawie, jakby to miało być przyznaniem, że taki problem istnieje. Obecnie są dwie ustawy: o zawodzie lekarza i o izbach lekarskich, w których jest zapis, w jakich sytuacjach lekarz może zostać zawieszony. I jest uchwała Naczelnej Rady Lekarskiej z 2007 r., której byłem współinicjatorem i która zobowiązuje „okręgowe rady lekarskie do zorganizowania systemu pomocy lekarzom i lekarzom dentystom, których stan zdrowia uniemożliwia wykonywanie zawodu, a w szczególności do powołania pełnomocnika do spraw zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów”. To jednak przepis zbyt ogólny. Poza tym uchwała to za mało – to nie akt prawny, lekarz ma prawo się odwołać, nie zgodzić się na proponowane rozwiązania. Czym innym jest prawo zapisane ustawowo. Ale wciąż nie udaje się do tego doprowadzić. 

Fot: skif/ Adobe Stock

Błędne koło uzależnienia od alkoholu

Uzależnienie i współuzależnienie tworzą błędne koło, z którego bardzo trudno się wyrwać. Dlatego nie tylko osoby z problemem alkoholowym potrzebują profesjonalnego wsparcia. Najbliżsi również powinni szukać pomocy, rozważyć terapię.

Zapis o „zorganizowaniu systemu pomocy lekarzom” to za mało?

Nic z takiego sformułowania nie wynika. Trzeba doprowadzić do sytuacji, żeby osoba uzależniona podjęła terapię, a po jej zakończeniu poddała się monitorowaniu przez pięć lat, bo dopiero wtedy człowiek ma szansę na ustabilizowanie się. Tymczasem u nas zbyt często nikt nie interesuje się tym, co dzieje się dalej, nie weryfikuje relacji uzależnionego lekarza. I nawet jeżeli pobyt w ośrodku terapii uzależnień pomógł, to wiele osób z uzależnieniem powraca do swoich starych zachowań, bo nie kontynuuje terapii, lekarze też tak postępują. 

Jest na to przyzwolenie?

Oficjalnie nie. Ale przysłowiowe zamiatanie pod dywan już tak, a układy koleżeńskie ułatwiają ukrywanie problemu albo krycie, gdy coś zawali. Wciąż nie ma wystarczającej woli, by rozwiązać ten problem – w przeszłości próbowałem przenieść na polski grunt rozwiązanie, które od lat 70. sprawdza się w Stanach Zjednoczonych. To program, który polega na leczeniu uzależnionych lekarzy i objęciu ich pięcioletnim programem monitoringu, podczas którego taka osoba tak, jak wyczynowy sportowiec – musi informować o wszystkich swoich ruchach i być gotowa na pobranie płynów ustrojowych czy włosa do badania na obecność substancji psychoaktywnych. Jeśli nie chce się leczyć, nie może leczyć ludzi. W USA dzięki tej metodzie 75–90 proc. uzależnionych lekarzy wychodzi z nałogu. Niestety, choć minęło już wiele lat, w Polsce program nie doczekał się dopracowania i realizacji.

Aż trudno uwierzyć…

Było nawet początkowe zainteresowanie, ale w międzyczasie zmienił się samorząd i projekt „umarł śmiercią naturalną”. A przecież właśnie lekarze, realizujący zawodowo misję ratowania zdrowia i życia innych osób, mogliby zacząć od siebie, dając innym osobisty przykład – bo to problem wielu środowisk, nie tylko lekarskiego. 

Adobe Stock

Na stres są sposoby

Przeciągający się stres rujnuje zdrowie. Są sposoby, by mu zaradzić. Może warto traktować trudności jak zadania do rozwiązania? „Wybiegać” negatywne emocje? Porozmawiać z kimś życzliwym o tym, co nas gnębi?


Wyniki badania przeprowadzonego przed laty przez prof. Czapińskiego wykazały, że problemem alkoholowym dotknięci są najczęściej twórcy, artyści, pisarze i dziennikarze (22 proc. „nadużywających alkoholu”). Przedstawiciele tych zawodów przyznali bowiem, że „w minionym roku spożywali za dużo alkoholu”, podczas gdy wśród lekarzy przyznało się do tego wyraźnie mniej osób, bo 12,6 proc. ankietowanych (Diagnoza społeczna, 2015). 
Mam świadomość, że poruszając ten temat, narażam się części środowiska lekarskiego, ale jednocześnie wierzę, że grupa tych osób nie jest zbyt liczna i chyba ogranicza się głównie do osób zupełnie niezorientowanych w sytuacji albo też skrzętnie ukrywających problem własnego uzależnienia. Ciągle liczę na to, że uda się w końcu wprowadzić ustawowe zmiany, które wyjdą na korzyść zarówno pacjentom, jak i samym lekarzom. Nie wystarczy bowiem sam zapis art. 72 Kodeksu Etyki Lekarskiej („Lekarz w trakcie wykonywania swojej pracy nie może podlegać działaniu środków zaburzających jego zdolności psychofizyczne, w tym alkoholu, środków odurzających i innych substancji wywołujących takie skutki”), jeśli nie uzyska on wsparcia ustawowego. Lekarz powinien mieć wybór, a jednocześnie pełną świadomość, że w przypadku odmowy podjęcia leczenia swojego uzależnienia musi pożegnać się z wykonywaniem zawodu, bo będzie stwarzał zagrożenie dla zdrowia, a nawet dla życia swoich pacjentów. W okresie mojej ponad 50-letniej pracy z osobami uzależnionymi wielu pacjentów miało mi za złe i życzyło mi wszystkiego co najgorsze, kiedy postawiłem diagnozę uzależnienia oraz konsekwentnie wymagałem tego, co miało im pomóc w powrocie do zdrowia. Wielu z nich odnajdywało mnie po latach, przepraszało za swoje ówczesne „życzenia” i dziękowało za moją zdecydowaną postawę, bo jak twierdzili, uratowało im to życie.

Ekspert

Archiwum prywatne

dr Bohdan Woronowicz - Psychiatra i seksuolog, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. Utworzył i przez 35 lat kierował Ośrodkiem Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Inicjator uchwały NRL nr 7/07/V z 13 kwietnia 2007 roku „w sprawie organizacji systemu pomocy lekarzom i lekarzom dentystom, których stan zdrowia ogranicza lub uniemożliwia wykonywanie zawodu” oraz autor Programu Zdrowotnego dla Lekarzy i Lekarzy Dentystów. Jeden z dwójki fundatorów Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce oraz pierwszy Powiernik klasy A (niealkoholik) w polskiej Wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Fundator i wieloletni prezes Fundacji Zależni Niezależni. Wraz z grupą specjalistów ze Stanów Zjednoczonych, z którymi kładł wspólnie podwaliny pod dzisiejszy system lecznictwa uzależnień w Polsce, został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, w uznaniu „za wybitne zasługi i zaangażowanie w działalności na rzecz ludzi uzależnionych”. Przez ministra zdrowia wyróżniony odznaką honorową „Za zasługi dla ochrony zdrowia”. Otrzymał też nagrodę miasta stołecznego Warszawy „w uznaniu zasług dla Stolicy Rzeczypospolitej Polskiej”. Laureat Nagrody Pelikana przyznawanej osobom znacząco zaangażowanym w pomoc osobom uzależnionym przez Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, honorowy członek Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Autor ponad 250 artykułów naukowych i popularnonaukowych oraz książek poświęconych problematyce uzależnień.

ZOBACZ TEKSTY EKSPERTA

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe Stock

    Eksperci: trzeba ograniczyć dostęp do alkoholu

    Od alkoholu może uzależnić się każdy. Dlatego nie można uławiać do niego dostępu, wręcz przeciwnie. Trzeba edukować o jego szkodliwości i ograniczyć nocną możliwość impulsywnych zakupów alkoholu „na wynos”. Zakazać promocji, pamiętając jednocześnie, że nadmierne zakazy, jak pokazuje historia, mogą rodzić inne patologie. Dlatego należy szukać rozsądnych rozwiązań – podkreślają eksperci.

  • Adobe Stock

    Samorząd lekarski za zakazem nocnej sprzedaży alkoholu

    Samorząd lekarski po raz kolejny zaapelował o wprowadzenie ogólnokrajowego zakazu nocnej sprzedaży alkoholu. Sprzeciwia się też promocji i reklamie alkoholu. W społeczeństwie pokutuje mit, że piwo to nie alkohol, a promocje sprawiają, że bywa tańszy niż woda. Trzeba na chorobę alkoholową patrzeć nie tylko przez pryzmat jednostki. Potrzebne jest wsparcie leczenia uzależnień, edukacja i odpowiedzialność za własne zdrowie – podkreślali eksperci podczas debaty w Naczelnej Izbie Lekarskiej.

  • Adobe Stock

    Młody człowiek uzależnia się szybciej

    Dojrzałość neurologiczna zaczyna się później niż metrykalna. Do czasu jej osiągnięcia mózg jest bardziej podatny na uzależnienie, bo nie wykształcił do końca struktury odpowiedzialnej m.in. za kontrolę impulsów. Nie oznacza to jednak, że młodych nie można przekonać do tego, by nie palili. Trzeba jednak mówić ich językiem i traktować ich poważnie – tłumaczy Maja Herman, psychiatrka i psychoterapeutka.

  • Adobe Stock

    Badanie: spożycie alkoholu w populacji a samobójstwa

    Na świecie statystycznie co 40 sekund ktoś odbiera sobie życie. Stoi za tym wiele czynników. Wśród nich wymienia się m.in. uzależnienie od alkoholu. Badania wskazują, że wraz ze wzrostem spożycia alkoholu w populacji rośnie śmiertelność z powodu samobójstw, niezależnie od płci. Nie można jednak zapominać, że to pewne uproszczenie zjawiska, a historia każdego człowieka pisana jest bardzo indywidualnie.

NAJNOWSZE

  • Adobe

    Warto rozciągać mięśnie

    Kiedy myślimy o ćwiczeniach, pierwsze skojarzenia to bieganie, podnoszenie ciężarów lub zajęcia fitness, które podkręcają tętno. Rozciąganie i joga często pozostają na marginesie tych rozmów — traktowane bywają jako dodatki do treningu, coś, co robi się „dla relaksu”. Tymczasem badania naukowe dowodzą, że systematyczne rozciąganie mięśni i praktyki opierające się na kontroli oddechu i uważności niosą realne, mierzalne korzyści nie tylko dla umysłu, ale i dla ciała.

  • Choroby reumatyczne nie są w Polsce priorytetowo traktowane

  • Samorząd lekarski za zakazem nocnej sprzedaży alkoholu

  • Bezpłatne narzędzie wspomaga w ocenie, czy dziecko rozwija się prawidłowo

  • Dieta a ryzyko demencji

  • AdobeStock

    Relacja dziewczynki z ojcem rzutuje na życie dorosłej kobiety

    Niekiedy ojciec hołubi córkę w sposób, który zaczyna ją ograniczać. Może wówczas dochodzić do tzw. uwikłania emocjonalnego. Potocznie mówimy o „córeczce tatusia”. Z drugiej strony możliwy jest rozwój tzw. syndromu tatusia (ang. daddy issues) wynikający z nieprzepracowanych relacji z ojcem – opowiada psycholożka Anna Mackiewicz-Garbiec z Centrum Terapii Dialog.

  • Eksperci: trzeba ograniczyć dostęp do alkoholu

  • Addio pomidory, witaj likopenie

Serwisy ogólnodostępne PAP