Aromaterapia na pewno przyjemna
Inhalacje z olejków eterycznych znane są od wieków, a i we współczesnych czasach mają wielu zwolenników. Na temat aromaterapii prowadzi się badania naukowe, ale często są one bardzo słabej jakości metodologicznej, a zatem nie można z nich wyciągać kategorycznego wniosku, że „działa” lub „nie działa”. Pewne jest zaś to, że o ile nie mamy alergii na jakiś olejek, aromaterapia nam nie zaszkodzi, a mamy duże szanse, że poprawi nam samopoczucie. To już coś.
Pierwszym grzechem przytaczanych poniżej badań na temat aromaterapii jest to, że obejmują one bardzo małą liczbę uczestników. O ile w razie badań nad lekiem, który ma być stosowany w powszechnych chorobach (nadciśnienie, substancja do znieczulenia, infekcja bakteryjna) jego działanie sprawdza się na tysiącach pacjentów, tu grupy są zaledwie kilkudziesięcioosobowe. Dlaczego liczba badanych jest tak istotna? M.in. dlatego, że przy małej grupie określony efekt zastosowanej interwencji wynikać może z nieprzewidzianych/niedostrzeżonych przez badaczy wspólnych cech badanej grupy ludzi. Im większa zatem grupa, tym większa szansa na to, że wykryjemy faktyczną prawidłowość dla gatunku ludzkiego, a nie przypadkową cechę wspólną niewielkiej grupie ludzi. Ale to nie wszystko.
„W badaniach biomedycznych ogromną rolę przypisuje się kwestii wykluczenia przypadkowości otrzymanych wyników. W wielu sytuacjach sprowadza się to do konieczności powtórzenia próby, najlepiej przez inny zespół badawczy, i otrzymania takich samych lub co najmniej podobnych wyników” – podkreślał w tekście dla Serwisu Zdrowie dr Wojciech Masełbas, ekspert w dziedzinie badań klinicznych.
Ważne jest też to, w jaki sposób mierzymy efekt interwencji – najwyższą jakość zapewniają najczęściej tzw. twarde dane (np. czy jakiś biomarker się obniżył lub nie). Zwykle twardą daną nie są wyłącznie odpowiedzi na pytania w ankiecie, która na dodatek nie została „zwalidowana” w toku różnych testów, by wykluczyć „zakłócenia” w odpowiedziach.
Tego rodzaju metodologicznych elementów jest mnóstwo i mają one kapitalne znaczenie w określeniu, czy dana interwencja działa, a jeśli tak, to jak. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie zaszkodzi jednak sprawdzić, czego ostatnio dowiedzieliśmy się o aromaterapii dzięki niewielkim badaniom grup naukowców z różnych stron świata.
Aromaterapia na sen, ból i mdłości
I tak, na początku sierpnia naukowcy z Uniwersytetu Nauk Medycznych w Kashan donieśli, że miętowy olejek może zmniejszać ból i poprawiać jakość snu, nawet po operacji na otwartym sercu. Dlaczego badali działanie wdychania aromatu olejku miętowego po takich operacjach? Konieczność otwarcia mostka i mechaniczne wsparcie oddychania powodują zwykle silny ból i natężony stres, a skuteczne zmniejszenie bólu nie tylko poprawia komfort, ale przyspiesza dochodzenie do zdrowia. Standardowo używa się w tym celu określonych leków, ale lekarze woleliby mieć metody, które nie obciążają i tak schorowanych organizmów pacjentów dodatkowymi substancjami, bo zawsze mogą mieć one jakieś działania uboczne. Nawet zmniejszenie dawek silnych leków jest już zatem korzystne.
Badacze z Kashan przeprowadzili więc eksperyment: po operacji 30 ochotników otrzymało olejek miętowy, a 29 – czystą wodę. Po dwóch dniach osoby z grupy „leczonej” olejkiem informowały o znacząco mniejszym bólu, niż te z grupy kontrolnej. Wyraźne korzyści pojawiły się też, jeśli chodzi o jakość snu.
Badacze nie wykluczają, że tak korzystnie zadziałać mógł m.in. mentol - przywołują wcześniejsze badania, które sugerują relaksujące i usypiające działanie miętowego olejku.
„Wyniki pokazują, że wdychanie olejku eterycznego z mięty pieprzowej może zmniejszyć intensywność bólu u pacjentów po operacji otwartego serca i w konsekwencji zredukować ilość leków przeciwbólowych” – podsumowują badacze. - „Ponadto, stosowanie tego ziołowego produktu może poprawić jakość snu pacjentów w pierwszych nocach po operacji i zwiększyć ich komfort. Biorąc pod uwagę wpływ inhalacji olejku eterycznego z mięty pieprzowej na ból i jakość snu, można stwierdzić, że może on być bezpiecznie stosowany w ramach terapii uzupełniającej w łagodzeniu bólu i zapewnianiu większego pacjentom komfortu po operacji serca” – dodają.
Choć nie należy wykluczyć, że w badanej grupie zadziałał znany z wielu badań efekt placebo albo znalazły się w niej osoby o wyższej odporności na ból.
W tym kontekście ciekawe jest kolejne doniesienie. Zespół z University of Pittsburgh przedstawił wyniki eksperymentu, w którym dzięki aromaterapii udało się aż o połowę zmniejszyć ilość leków opioidowych podawanych po zabiegu wszczepienia sztucznego stawu biodrowego. Naukowcy wyjaśniają, że lęki, depresja i katastrofizacja (np. strach przed śmiercią w trakcie zabiegu) doświadczane już przed zabiegiem zwiększają nawet o 50 proc. konieczność stosowania leków opioidowych po zabiegu.
Właśnie dlatego miętowy lub lawendowy olejek był stosowany przed operacją i po niej. Według wstępnych wyników dotyczących niestety, tylko 25 pacjentów, w wieku średnio 61 lat, lęk przed operacją był podobny u osób stosujących olejki i placebo. Jednak 48 godzin po operacji spadek lęku był wyraźnie silniejszy u osób z grupy poddanej aromaterapii. Wśród tych osób można było też o połowę zmniejszyć ilość przepisywanych opioidów.
"Nasze wyniki sugerują, że poprzez zmniejszenie lęku aromaterapia może pomóc w kontrolowaniu bólu i redukcji spożycia opioidów” – piszą badacze.
Aby jednak wprowadzić aromaterapię w celu zmniejszenia skali stosowania opioidów, taki eksperyment musiałby być powtórzony na znacznie większej liczbie chorych i przez inne zespoły badawcze. Na razie stosowanie olejku jako paneceum na ból po operacji to ciekawa hipoteza.
Z kolei badacze z San Antonio Uniformed Services Health Education Consortium w Teksasie twierdzą, że za pomocą chusteczek nasączonych alkoholem izopropylowym, które podali do wąchania pacjentom oddziału ratunkowego, zmniejszyli mdłości u chorych. Mdłości malały średnio o połowę w ciągu 10 minut.
- Chusteczki alkoholowe są bezpieczne i nie zaobserwowano żadnych niepożądanych efektów. Konieczne są dalsze testy, aby sprawdzić długość trwania uzyskiwanego efektu i skuteczność metody w porównaniu z tradycyjnymi lekami przeciwwymiotnymi. Niemniej jednak wyniki sugerują, że chusteczki alkoholowe mogą być skutecznym narzędziem do łagodzenia nudności i poprawy zadowolenia naszych pacjentów na oddziale ratunkowym – informuje dr Kenneth Beadle, główny autor eksperymentu.
Jednak naukowcy z Ohio State University twierdzą, że „aromaterapia pomaga się lepiej poczuć, ale nie poprawia stanu organizmu”. Po podaniu grupie zdrowych ochotników olejku cytrynowego oraz lawendowego, ten pierwszy rzeczywiście, wyraźnie poprawiał nastrój. Jednak żadna z substancji nie zmieniała wykrywanych we krwi markerów związanych z bólem, stresem czy działaniem układu odpornościowego.
Tu badana grupa była również bardzo mała, natomiast tzw. punkty końcowe badania, czyli zmierzenie efektów interwencji, zasługują na uwagę, bo są „twarde” – np. nie bazują jedynie na subiektywnych odczuciach badanych (wykazano, że te różnić się mogą w zależności od bardzo wielu czynników, od tego, czy badany chce się przypodobać badaczowi, po zły nastrój badanego danego dnia).
- Nie udało nam się znaleźć żadnego ilościowego markera wskazującego, że te olejki wywołują jakikolwiek efekt fizjologiczny – wyniki podsumowuje prof. William Malarkey, autor badania.
Generalnie, o ile ktoś nie jest uczulony na substancje w olejkach eterycznych, nie ma przeciwskazań do stosowania aromaterapii. Nie ma też twardych wskazań. A jeśli tylko poprawiają samopoczucie, to czemu ich nie zastosować?
- Jeśli jakiś pacjent używa tych olejków i czuje się lepiej, nie ma możliwości udowodnienia, że nie poprawia to jego stanu zdrowia – mówi prof. William Malarkey.