Odra i krztusiec wracają! Szczepcie dzieci
Ponad 2,5 tysiąca osób odmówiło zaszczepienia swoich dzieci w 2017 r. w Warszawie - wynika z danych Sanepidu. Liczba nieszczepionych maluchów rośnie, dlatego stołeczny ratusz uruchamia dziś kampanię społeczną namawiającą do szczepień, by nie szerzyły się choroby zakaźne takie jak np.: odra czy krztusiec.
Od kilku lat w Polsce przybywa osób, które odmawiają szczepienia dzieci. O ile w 2012 r. w stolicy nie zaszczepiono 432 maluchów, o tyle pięć lat później, w 2017 r. już ponad 2,5 tysiąca rodziców odmówiło wykonania szczepień. By zatrzymać ten niepokojący trend, Warszawa rusza z kampanią społeczną, w której będzie namawiać rodziców do szczepień. Ratusz podkreśla, że jeśli ktoś szczepi dzieci to dba nie tylko o ich zdrowie, ale także o to, żebyśmy znowu masowo nie chorowali na choroby zakaźne. Dlaczego? Bo gdy odsetek osób zaszczepionych (tzw. wyszczepialność), spadnie poniżej określonego poziomu (w zależności od choroby: 85-95 proc.), przestaje działać tzw. ochrona populacyjna, w której jednostka nieszczepiona jest chroniona przez ludzi wokół (nie „noszą” patogenów, więc nie ma jak ich szerzyć).
Powielane plotki zamiast faktów
Włodzimierz Paszyński, zastępca prezydent Warszawy podkreśla, że w stolicy wyjątkowo dużo rodziców – na tle innych miast – odmawia szczepień. – Ma to związek z „poziomem” edukacji – podkreśla Paszyński. – Im wyższy poziom wykształcenia, tym sytuacja jest gorsza. Ludzie w sieci czytają różne nieprawdziwe rzeczy o szczepieniach i powielają plotki.
Prof. Teresa Jackowska, konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii opowiada, że nie raz rozmawiała w szpitalu z rodzicami, którzy nie zaszczepili swoich dzieci. Pediatra podkreśla, że gdy pyta ich, dlaczego nie podali obowiązkowych szczepionek, większość nie jest w stanie podać racjonalnych argumentów. – Często nie potrafią nawet powiedzieć przeciwko jakim chorobom nie zaszczepili dziecka - mówi prof. Jackowska. - Czasami odpowiadają, że nie szczepią, bo dzieci mają naturalną odporność i nie chorują. Gdy widzą na oddziale poważnie chore dzieci, zmieniają zdanie i szczepią.
Prof. Jackowska podkreśla, że aby przekonać osoby, które nie szczepią dzieci, potrzebna jest merytoryczna rozmowa z nimi ze strony lekarzy i pielęgniarek. – Trzeba podawać fakty, które świadczą o tym, że szczepienia są bezpieczne i skuteczne – podkreśla lekarka. – Powinniśmy także monitorować, dlaczego w danej poradni jest dużo dzieci, które nie są zaszczepione? Są lekarze, którzy odmawiają szczepień. Słyszałam od rodziców o recepcjonistce w przychodni, która ich zniechęcała do szczepień. To znaczy, że nie tylko rodzice, ale także personel medyczny powinien być edukowany w sprawie korzyści wynikających z takich rozwiązań.
Odra wraca!
Ewa Adam, kierownik Sekcji Szczepień Ochronnych Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie podkreśla, że z roku na rok zwiększa się liczba przypadków odry (szczepionki z nią powiązane rzekomo mają powodować autyzm). W 2010 r. było 13 przypadków zachorowań na odrę w Polsce, a w 2016 r. - 133. Ekspertka podkreśla, że z powodu spadku liczby wyszczepionych dzieci, wraca nie tylko odra, ale także krztusiec i błonica.
Ewa Adam podaje przykład Ukrainy, gdzie szaleje odra. Oficjalne dane WHO dowodzą, że w ubiegłym roku zanotowano tam ponad 4,7 tysiąca przypadków tej choroby. Prof. Jackowska ostrzega, że te informacje mogą być niewiarygodne. – Matki dzieci z Ukrainy, które zgłaszają się do szpitala, mówią, że mają pieczątkę w dokumentacji medycznej, ale dziecko wcale nie było szczepione i ja im wierzę, że mówią prawdę – mówi prof. Jackowska.
W wielu krajach Unii Europejskiej odsetek osób zaszczepionych przeciwko odrze wynosi mniej niż 95 proc. – oznacza to, że jest niewystarczający, aby zapewnić tzw. odporność populacyjną (zbiorowiskową) i przerwanie transmisji wirusa.
Rumunia jest jednym z krajów europejskich najbardziej narażonych na rozprzestrzenianie się wirusa odry (w 2017 r. zanotowano tam 4494 przypadki zachorowań na tę chorobę). Wśród pozostałych krajów potencjalnie obarczonych takim ryzykiem Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób wymienia Belgię, Francję, Niemcy, Włochy i Polskę.
- Choroby zakaźne wracają, bo w innych krajach też jest problem ze wyszczepianiem dzieci – podkreśla Ewa Adam. - Podróżując po świecie, jesteśmy w stanie przywlec choroby zakaźne. W innych krajach od lat nie było przypadków błonicy, a teraz się zdarzają. W 2016 r. w Belgii zachorowało i zmarło jedno dziecko. Nie było szczepione. Rok wcześniej w Hiszpanii był taki sam przypadek.
Krztusiec - po latach spokoju wraca
Ataki kaszlu, charakterystyczne dla krztuśca, mogą powodować pękanie naczyń krwionośnych, wylewów i wybroczyn do spojówek oraz skóry, krwawień z nosa. U niemowląt przy końcu napadu kaszlu może dojść do bezdechu, a następnie do drgawek.
W Polsce w latach 60. XX wieku wprowadzono w Polsce masowe szczepienia i liczba zachorowań zmniejszyła się z kilkudziesięciu tysięcy do kilkuset przypadków rocznie. Dzięki wprowadzeniu szczepień małe dzieci przestały umierać z powodu tej choroby. Jednak liczba przypadków osób chorych na krztusiec od kilku lat znów rośnie. W 2010 r. w stolicy zachorowało na krztusiec 59 osób, a w 2016 r. – 359.
Ospa prawdziwa tylko w laboratorium
Prof. Jackowska przypomina, że dzięki szczepieniom ospa prawdziwa została już całkowicie wyeliminowana na świecie. Jej wirusy przechowywane są w laboratoriach.
Także dzięki powszechnym szczepieniom w Europie nie widać już młodych osób po przechorowaniu polio (inaczej choroba Heinego-Medina). Natomiast w kilku krajach ciągle są rodzime zakażenia wywoływane dzikimi szczepami tego wirusa np.: w Afganistanie, Indiach, Nigerii, Pakistanie. Poliowirusy mogą być zawleczone z tych terenów do innych krajów, a to może być niebezpieczne, jeśli populacja tego kraju nie będzie zaszczepiona. Przykład? Ukraińskie Ministerstwo Zdrowia w oficjalnym komunikacie poinformowało o dwóch przypadkach zachorowań na poliomyelitis u dzieci (10 miesięcy i 4 lata) wywołanych przez wirusa polio. Dzieci te nie były szczepione. Są to pierwsze przypadki zachorowań w Europie od 2010 roku.
Zgodnie z danymi za 2014 rok, jedynie 49 proc. dzieci na Ukrainie zostało zaszczepionych przeciwko poliomyelitis. Zbyt mały odsetek zaszczepionej populacji sprzyja powstawaniu zmutowanych szczepów mogących wywołać polio.
Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska (zdrowie.pap.pl)