Żebyśmy byli silną grupą zawodową

Pracodawcy zwracają uwagę nie tylko na dyplomy potwierdzające kwalifikacje, lecz także na kompetencje, czyli to, co pielęgniarki i położne potrafią w praktyce. Dlatego tak ważne jest doskonalenie umiejętności na profesjonalnych kursach. Ich ukończenie daje również pewność siebie i siłę całej grupie zawodowej – podkreślano w czasie Konferencji Okręgowych Rad Pielęgniarek i Położnych województwa kujawsko-pomorskiego w Bydgoszczy w cyklu „Kwalifikacje pielęgniarek i położnych a bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów”.

Infografika NIPIP
Infografika NIPIP

Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych prowadzi projekt „Wsparcie kształcenia podyplomowego pielęgniarek i położnych”. Jego celem jest  przeszkolenie 35 000 osób na bezpłatnych kursach specjalistycznych i kwalifikacyjnych. Projekt trwa do końca 2023 roku. Obejmuje 13 kursów specjalistycznych i 3 kwalifikacyjne. Sfinansowała je Unia Europejska w reakcji na pandemię COVID-19. Uznano bowiem, że kluczowa jest walka ze skutkami pandemii i przygotowanie się na kolejne epidemie, gdyż wirusolodzy ostrzegają, że zakażenia wirusem SARS-CoV-2 nie są ostatnim zagrożeniem epidemicznym. Wartość projektu to 112 mln zł.

- Dla mnie najistotniejsze jest przeprowadzenie projektu tak, by pielęgniarki i położne mogły i chciały z niego skorzystać. To sprawi, że staniemy się silną grupą zawodową – podkreśla Tomasz Krzysztyniak, Przewodniczący ORPiP w Toruniu. - Cieszę się z tego projektu i jednocześnie zastanawiam się, jak dotrzeć do pielęgniarek i położnych, aby zechciały z jego dobrodziejstw skorzystać. Jeśli kursy oferowałyby tylko kwalifikacje bez kompetencji, byłyby bez sensu. Dlatego tyle o tym dyskutujemy.
 
- W projekcie istotna wydaje się również integracja środowiska pielęgniarek i położnych, a nie tylko wzrost wiedzy, kompetencji i samoświadomości. Doceniamy, że za darmo możemy wzmocnić nasze kształcenie podyplomowe – mówi Beata Błaszkiewicz, Przewodnicząca ORPiP we Włocławku.
Zwraca też uwagę, jak często samorząd zawodowy odpowiedzialny za procedury i jakość bywa mylony ze związkiem zawodowym odpowiedzialnym za płace.

- Jakość kształcenia zależy od tego, jakie osoby są zaangażowane w ten proces. Na te kursy przeznaczone jest 112 milionów złotych, więc mogą one być na naprawdę wysokim poziomie – podkreśla Katarzyna Florek, Przewodnicząca ORPiP w Bydgoszczy.

Mariola Rybka, Konsultant Krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa opieki długoterminowej podkreśla, że swoje umiejętności w opiece długoterminowej zdobywała przez wiele lat.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Czy roboty zastąpią pielęgniarki i opiekunów?

Społeczeństwo się starzeje, a to oznacza, że coraz więcej osób będzie potrzebowało pomocy. To często duży problem dla i tak już nadwerężonej służby zdrowia. Wiele wskazuje na to, że ludźmi coraz częściej będą więc zajmowały się roboty. Potrafią już pomagać pielęgniarkom, dotrzymywać towarzystwa, przypominać o lekach, a nawet oferować prostą pomoc psychologiczną.

- Żeby być tu gdzie jestem, potrzebowałam wiedzy i kompetencji. Aż nabrałam pewności, że mogę się zajmować pacjentem w opiece długoterminowej, pacjentem w najcięższym stanie. Wiedzę i umiejętności wyniesione z kursów wprowadzałam do praktyki. To tak istotne zarówno w domu pacjenta, jak i w opiece stacjonarnej, gdzie nie ma lekarza i jestem zdana na siebie. Obecnie demografia dowodzi, jak bardzo ważna będzie opieka długoterminowa- społeczeństwo starzeje się – podkreśla Mariola Rybka.

Beata Świerczyńska, dziekan ds. Pielęgniarstwa w Kolegium Nauk Medycznych w Toruniu, filii Wyższej Szkoły Gospodarki, nie ma wątpliwości, że pielęgniarki powinny edukować się, kształcić.
 
- Kształcenie podyplomowe to podbudowywanie siebie, utwierdzanie się w wiedzy i kompetencjach – przekonuje.

Zdaniem ekspertów obecnych w Bydgoszczy kształcenie podyplomowe pielęgniarek i położnych powinno być prowadzone przez samorząd i uczelnie wyższe, bo jedynie to gwarantuje odpowiedni poziom.
 
Proszę pytać lekarza

Zbigniew Kowalski, zajmujący się zawodowo komunikacją z pacjentem, podkreślał, że mimo iż to pielęgniarki są darzone przez pacjentów największym zaufaniem, pytane przez rodzinę chorego o jego stan, często odpowiadają „proszę pytać lekarza”. Wielka to szkoda, bo zdrowa komunikacja z pacjentem i jego rodziną jest bardzo istotna.

Kurs niczym torebka Louis Vuitton

Zdaniem Kowalskiego, sporym problemem jest to, że większość pielęgniarek i położnych pracuje w kilku miejscach, w żadnym nie czują się u sobie. Tymczasem najlepsze efekty pracy osiąga się w miejscu, z którym utożsamiamy się.

- Praca przebiega najlepiej, gdy mamy wysokie poczucie bezpieczeństwa psychologicznego i wysokie standardy. Szkocki eksperyment medyczny udowodnił, że danie autonomii pacjentom, pozwolenie im na wyrażenie zdania, poszukania rozwiązania, jak wyjść z problemów zdrowotnych, przyniósł doskonałe efekty. Przekładając to na oferowane w ramach projektu kursy: najwięcej skorzystają z nich ci, którzy sami znajdą w sobie motywację, by wziąć w nich udział, a nie ci, którym nakaże to przełożony. Motywujące jest bycie w pracy coraz lepszym; cel jest istotny, pieniądze w mniejszym stopniu wpływają na motywację, wyjąwszy sytuację, gdy płace są zbyt niskie - wtedy demotywują – mówi Zbigniew Kowalski.

W kontekście uczestnictwa pielęgniarek i położnych w projekcie warto przyjrzeć się danym statystycznym, które przekonują, że 84 procent ludzi nie lubi zmian. Zaledwie 2,5 procenta stanowią innowatorzy; 13,5 procent to liderzy opinii („byliśmy piersi, którzy to zrobili”). Na szczęście 68 procent to naśladowcy, 34 procent – wcześni naśladowcy (to ci, którzy od razu wezmą udział w szkoleniu, gdy tylko dowiedzą się, że ktoś już je ukończył); 34 procent to późni naśladowcy (wezmą udział w szkoleniu na końcu, gdy już wszyscy wzięli w nim udział); 16 procent to maruderzy (zawsze znajdą powód, wymówkę, żeby w szkoleniu nie wziąć udziału).

Co więc zrobić, żeby kogoś przekonać do wzięcia udziału w kursach? Skorzystać z prawa perswazji, czyli po pierwsze ze społecznego dowodu słuszności: już 15 tys. pielęgniarek i położnych wzięło udział w takim kursie. Po drugie można posłużyć się regułą konsekwencji i zaangażowania, zwaną „stopą w drzwi”. Po trzecie można skorzystać z prawa limitu, np. po 7 miejsc na ten kurs dla całego Włocławka. Wtedy szkolenie stanie się obiektem pożądania niczym torebka Louis Vuitton. Po czwarte - jest reguła autorytetu, wzoru do naśladowania. Po piąte - reguła sympatii i lubienia. I prawo do obrony wizerunku: czy chcesz być coraz lepsza w pracy, co myślisz o tym, żeby zapisać się na szkolenie?

Infografika - nadawca informacji prasowej

Większe kwalifikacje pielęgniarek i położnych = poprawa dla pacjentów

Prowadzony przez Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych projekt „Wsparcie kształcenia podyplomowego pielęgniarek i położnych” zakłada przeszkolenie 35 000 osób na bezpłatnych kursach specjalistycznych i kwalifikacyjnych. Projekt trwa do końca 2023 roku, a kursy sfinansowano w ramach reakcji Unii na pandemię COVID-19. Wartość projektu to 112 mln zł.

Zderzenie pokoleń – jak w muzeum

Mariola Głowacka, dr hab. nauk o zdrowiu, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika z Katedry Podstaw Umiejętności Klinicznych i Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek i Położnych zwraca uwagę na zakres samodzielności i odpowiedzialności pielęgniarek i położnych.

- To nie opasłość segregatorów z dokumentami i certyfikatami potwierdzającymi ukończenie kolejnych kursów i świadczą o naszej kompetencji, lecz praktyczne umiejętności – podkreśla prof. Głowacka.

Zdaniem ekspertki, dziś obserwujemy w zawodzie pielęgniarek i położnych zderzenie kilku pokoleń. Kiedyś był problem z dotarciem do informacji, np. były trzy atlasy anatomiczne na wszystkie specjalizacje. Dziś jest łatwy dostęp wiedzy i trzeba umieć podejść do źródeł selektywnie. W Internecie warto korzystać z profesjonalnych platform dyskusyjnych, których istnienie opiera się na dowodach naukowych. Obecne pokolenie ma problem ze słuchaniem długich wypowiedzi, chcą mieć krótki, konkretny przekaz.

- Pamiętajcie, wy też jesteście nauczycielami. Wdrożenie młodych adeptów do pracy zawodowej jest zapisane w naszym kodeksie etycznym – zwraca się prof. Mariola Głowacka do słuchaczy. – Gdyby obecna studentka pielęgniarstwa znalazła się w sali operacyjnej sprzed 50 lat, poczułaby się jak w muzeum. Nawet stetoskopy bardzo się zmieniły - teraz mamy takie z odczytem EKG. Mamy wózki inwalidzkie działające na Bluetooth, mamy nauczanie za pomocą okularów VR. Są aparaty da Vinci, a druk 3D umożliwia już wydrukowanie rogówki do przeszczepu. Obserwujemy na co dzień specjalne wózki rozwożące w szpitalu leki z sali do sali - wystarczy je odpowiednio zaprogramować. Istnieją opaski senioralne, KTG pacjentka może wykonać sama w domu, pozostając z położną w zdalnym kontakcie. Istnieją zegarki życia, z których korzystają pacjenci kardiologiczni oraz okulary mierzące tętno w czasie pływania na basenie, a wyniki są transmitowane. Są rozruszniki serca z transmisją zdalną - w razie kłopotów, kardiolog może odpowiednio zareagować. Medycyna poszła niesłychanie do przodu – mówi prof. Głowacka.

Podkreśla jednocześnie, że zawody pielęgniarki i położnej są uregulowane i że opiekun medyczny nie zabierze im pracy. Po prostu zwolni je np. z poprawiania pacjentowi łózka.

- Ogromna w naszym zawodzie jest rola autorytetów, np. organizacyjnych, jakim jest samorząd. Sama jestem jego członkiem i jestem ogromnie dumna, gdy coś dobrego zrobię dla środowiska. Pewna jestem, że roboty długo nie zastąpią pielęgniarek. Robot Flo żyła 73 godziny i spaliła się. Wciąż musi być ktoś, kto wciska właściwy guzik. Nawet guzik „sztucznego wnuczka”, czyli pielęgniarki cyfrowej. Jedna z nich „Helenka” ma pracować na SOR, odpowiadając na pytania zniecierpliwionych pacjentów. Technologie mogą nas wspierać w pracy. Mam będzie łatwej, pacjentom lepiej – podsumowuje prof. Głowacka.

Fot. Adobe Stock

Jak wybrać OC w zawodzie lekarza, pielęgniarki, położnej i fizjoterapeuty?

Lekarze, pielęgniarki, położne oraz fizjoterapeuci wykonujący swój zawód w formie praktyki są zobligowani do zawarcia obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Taki wymóg nakładają na nich przepisy zawarte w Ustawie z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej. Mogą oni ponadto wykupić dobrowolną polisę OC.

Kwalifikacje a kompetencje

Prof. dr hab. n. med. Maria Kózka z Zakładu Pielęgniarstwa Klinicznego, Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum podkreśla, że podnoszenie kwalifikacji pielęgniarek to zwiększenie ich kompetencji. Przy czym ważne jest, żeby te kompetencje podnosić w ścisłym odniesieniu do stanowiska pracy. Jeśli kompetencje nie będą codziennie wykorzystywane, jest to marnowanie pieniędzy. Kompetencje zawodowe to innymi słowy uprawnienia, pełnomocnictwa zapisane w przepisach prawa. Prawidłowo powinno się używać określenia „kwalifikacje i kompetencje”. To właśnie kwalifikacje są podstawą mistrzostwa w swojej dziedzinie. 
Jak ogromne znaczenie ma wykształcenie w przypadku pielęgniarki i położnej, niech posłuży praca naukowa opublikowana w „Lancet”. Otóż poziom wykształcenia ma wpływ na śmiertelność pacjentów w szpitalu i 30-dniowa przeżywalność po hospitalizacji oraz zadowolenie z oferowanej opieki. Poziom wykształcenia wpływa też na integrację z grupą zawodową. Programy szkoleń powinny przynieść: pewność siebie, wiedzę, zdolność krytycznego myślenia, poprawę jakości interwencji medycznych. I co nie do przecenienia – kompetencje chronią przed zespołem wypalenia zawodowego.

- Przedstawiony program kursów zawiera kursy specjalistyczne, m.in „Pacjent wentylowany mechanicznie”. Po takim szkoleniu można zyskać różne kompetencje: odzwyczajenie pacjenta od respiratora, opieka nad pacjentem chorym na covid i long covid, kwalifikacje do wykonywania szczepień ochronnych. Wcześniej żaden program szkoleń nie obejmował tematu „Opieka nad pacjentem z chorobami zakaźnymi”. Są także kursy: „Opieka nad pacjentem wymagającym wysoko przetworzonej terapii tlenem”; „Opieka nad pacjentem z chorobami układu oddechowego (astma, POChP). I wreszcie bardzo ważny kurs: „Edukator w chorobach układu krążenia” – wylicza zalety oferowanych kursów profesor Kózka.

Jej zdaniem, w zawodzie pielęgniarki istotne są kompetencje społeczne. Osoba chcąca wykonywać ten zawód powinna ocenić, czy ma do niego predyspozycje.

Fot.PAP

Położna na medal o porodach domowych

To samo inaczej nazwane
Dr hab. n. o zdr. Grażyna Iwanowicz-Palus z Zakładu Opieki Specjalistycznej w Położnictwie Collegium Maximum Uniwersytetu Medycznego w Lublinie zastanawia się, czy wszystkie rodzaje kształcenia podyplomowego pielęgniarek i położnych mają obecnie uzasadnienie i pyta, w jakim kierunku powinny podążać. Ekspertka podaje przykłady kursów, w przypadku których zmieniła się jedynie nazwa, a oferują to samo meritum. Np. „Monitorowanie dobrostanu płodu” jest obecne w standardach kształcenia od 2012 roku. „Podstawy diagnostyczne USG  w położnictwie i ginekologii w skali kraju ukończyło łącznie… 39 położnych. To bardzo smutne. Ale już kurs oferujący szerszą wiedzę „Monitorowanie dobrostanu płodu w czasie ciąży i podczas porodu” ukończyło 3450 położnych. Ćwiczenia odbywały się w warunkach naturalnych lub symulowanych – 20 godzin. Ukończenie kursu dawało kompetencje do oceny przebiegu ciąży w badaniu USG, oceny, kiedy ciąża niskiego ryzyka potrzebuje interwencji specjalisty.

- Ze swej strony mogę zapewnić, że materiały do oferowanych w ramach projektu kursów są świetne, ale… trzeba taki kurs ukończyć. Jeśli zdobyte umiejętności będzie się potrafiło wykorzystać w praktyce, zyskamy kompetencje. Ze smutkiem odnotowuję, że kurs „Komunikowanie interpersonalne w pielęgniarstwie” ukończyło tylko 550 osób w skali kraju, a w województwie kujawsko-pomorskim - 0. Szkoda, bo znam przypadek pielęgniarki, w wypadku której po ukończeniu tego kursu poprawiły się relacje i w zespole, i w rodzinie. Kurs skierowany i dla pielęgniarek i dla położnych to także „Wsparcie pacjenta i jego rodziny w zakresie potrzeb psychicznych”. Pamiętajmy, że pracodawcy coraz częściej zwracają uwagę nie tylko na dyplomy, lecz także na kompetencje - podkreśla prof. Grażyna Iwanowicz-Palus.

Autorka

Beata Igielska

Beata Igielska - Dziennikarka z wieloletnim doświadczeniem w mediach ogólnopolskich, gdzie zajmowała się tematyką społeczną. Pisała publicystykę, wywiady, reportaże - za jeden z nich została nagrodzona w 2007 r. W Serwisie Zdrowie publikuje od roku 2022. Laureatka nagród dziennikarskich w kategorii medycyna. Prywatnie wielbicielka dobrej literatury, muzyki, sztuki. Jej konikiem jest teatr – ukończyła oprócz polonistyki, także teatrologię.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP - kadr z filmu

    Sanofi: w ciągu ostatnich 50 lat szczepionki ocaliły ponad 150 milionów ludzi

    Materiał promocyjny

    „Kluczowe jest przyjęcie proaktywnego podejścia w ramach systemu opieki zdrowotnej, koncentrując się na zapobieganiu chorobom, a nie czekaniu na leczenie po ich wystąpieniu. ” - powiedziała Goze Umurhan, General Manager Vaccines, Central & South Europe MCO, Sanofi.

  • zdj.AdobeStock

    Świat wspiera Afrykę w walce z małpią ospą

    Epidemia mpox w Afryce to stan zagrożenia zdrowia publicznego o znaczeniu międzynarodowym (PHEIC) – ogłosiła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). To najwyższy poziom alarmu zgodnie z Międzynarodowymi Przepisami Zdrowotnymi (IHR). Aby wesprzeć kraje afrykańskie w walce z epidemią, Komisja Europejska koordynuje zakup i darowiznę 215 tys. dawek szczepionki.

  • zdj. pexels

    Co może oznaczać ból żeber przy dotyku?

    Materiał promocyjny

    Żebra to istotna część układu szkieletowego człowieka. Ich głównym zadaniem jest ochrona narządów klatki piersiowej, takich jak serce i płuca. Odgrywają też rolę w procesie oddychania – stanowią miejsce przyczepu mięśni odpowiedzialnych za ruchy oddechowe, a także umożliwiają zmiany objętości klatki piersiowej.

  • zdj.P.Werewka

    Techniki wspomaganego rozrodu nie wywołują raka u dzieci

    Wokół technik wspomaganego rozrodu (assisted reproductive technology, ART) narosło wiele mitów. Z jednym z nich, dotyczącym zwiększonej zapadalności na nowotwory dzieci urodzonych z ich pomocą, rozprawili się francuscy badacze. 

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Szkorbut – czy na pewno choroba przeszłości? Pamiętajmy o witaminach

    Szkorbut wywoływał dawniej potworne cierpienia, a wystarczyłby choćby sok z cytryn, aby się przed nim uchronić. Dzięki postępowi nauki i większej dostępności świeżych warzyw i owoców dzisiaj choroba jest już bardzo rzadka, chociaż nadal zdarzają się jej przypadki. Szczególnie wyczuleni na to ryzyko powinni być pacjenci dializowani oraz po operacji bariatrycznej.

  • Robot Rosa pomógł naprawić kolano 75-latka

  • Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

  • Apiterapia: pszczoły i leczenie nowotworów

    Patronat Serwisu Zdrowie
  • Przezroczyste nakładki zamiast aparatu

  • AdobeStock, Seventyfour

    Wysokie dawki witaminy D3 nie poprawiają wyników leczenia raka jelita grubego

    Od wielu lat toczą się dyskusje nad wpływem witaminy D3 na wyniki leczenia raka jelita grubego. Ostatnie ustalenia naukowe gaszą entuzjazm wywołany wcześniejszymi doniesieniami. Wyniki badania SOLARIS wskazują, że dużej dawki witaminy D3 nie można zalecać jako leczenia pacjentów z nieleczonym przerzutowym rakiem jelita grubego.

  • Pacjent, lekarz i nauka – razem czy obok siebie?

    Patronat Serwisu Zdrowie