Córeczka tatusia – cienka granica między miłością a uwikłaniem

Gdy dziewczynka dostaje od ojca bardzo dużo komunikatów nagradzających, wprost ją chwalących, ale jednocześnie oceniających, często nie ma szansy rozwinąć swojego własnego potencjału. Jedną z reperkusji w dorosłym może być przymus dopasowywania się do swojego partnera, czy do szefa w pracy, bo tak została nauczona – mówi psycholożka Anna Mackiewicz-Garbiec z Centrum Terapii Dialog.

AdobeStock
AdobeStock

Kiedy mówimy, że dziewczynka czy kobieta jest „córeczką tatusia”?

Określenie jest co do zasady potoczne, natomiast niebezpodstawne, jeśli chodzi o świat psychologii, o naukę. Relacją z ojcem, tzw. archetypem ojca, zajmował się już Carl Jung, czyli uczeń Freuda. I to on zaczął tworzyć teorie na temat tzw. kompleksu ojca, który rzutuje na dorosłe życie. 
Zacznijmy może od tego, że psychologowie wyróżniają kilka postaw wśród ojców. I tak mówimy o ojcu nieobecnym, dominującym, rozpieszczającym – i tutaj zaklasyfikowalibyśmy „naszą” córeczkę tatusia. Może być też ojciec uzależniony, bierny, uwodzący, idealizujący – i tutaj też częściowo „załapuje” się córeczka tatusia. 

Relacja z ojcem rzutuje na dorosłe życie córki. Dlaczego ten „układ” jest taki ważny?

Jakby nie było, tata to pierwszy mężczyzna w życiu małej dziewczynki, a małe dziewczynki (i mali chłopcy zresztą też) przeglądają się w oczach swoich rodziców. Wręcz przyjmują jako prawdę objawioną i oczywistą to, co rodzice do nich mówią, jak ich traktują. I to jest w dzieciństwie zupełnie normalne. Miłość ojca do córki jest jednym z najważniejszych czynników kształtujących jej poczucie własnej wartości, bezpieczeństwa i granic w relacjach z innymi. Ojciec, który okazuje czułość i wspiera emocjonalnie – buduje w niej wewnętrzne przekonania „jestem godna miłości, mogę ufać mężczyznom, mogę być sobą”. Ale jak w każdej relacji można przekroczyć cienką granicę między miłością a nadopiekuńczością. W tym kontekście tak zwana „córeczka tatusia” ma bardzo silną więź z ojcem.

Fot. PAP/Kuba Kamiński

Jak wychować pewnego siebie człowieka?

Czy to sformułowanie kojarzymy z małą, ukochaną dziewczynką, czy bardziej z rozpieszczonym dzieckiem, któremu ojciec na wszystko pozwala?

Myślę, że to się nie wyklucza – na pierwszy rzut oka widzimy tatę wpatrzonego w swoją córkę, darzącego ją miłością. I to jest w porządku. Jednak czasem tatusiowie, zazwyczaj kompletnie nieświadomie, wykraczają poza te granice.

Kiedy więc ta więź zaczyna wykraczać poza zdrowe granice? 

Zdarza się, że ojciec nieświadomie czyni z córki „oczko w głowie” w sposób, który zaczyna ją ograniczać. Kiedy cała jego uwaga, potrzeby, emocje skupiają się na dziecku może dojść do tzw. uwikłania emocjonalnego. Wtedy córka staje się dla ojca kimś więcej niż tylko dzieckiem: powierniczką, partnerką emocjonalną. A to zaburza emocjonalny rozwój dziecka. Córka uczy się, że musi być „dla taty”, że jego uczucia są ważniejsze niż jej własne granice. Kiedy ojciec szczególnie ceni w córce te cechy, które są mu bliskie i dla niego mają znaczenie. Gdy dziewczynka dostaje od ojca bardzo dużo komunikatów nagradzających, wprost ją chwalących, ale jednocześnie oceniających. A pamiętajmy, że taka mała dziewczynka ma przecież swoją osobowość, swoje potrzeby, więc wobec takich zachowań taty często nie ma szansy rozwinąć swojego własnego potencjału. Jej rozwój idzie według wzoru tatusia. 

Czyli?

Jeśli tatuś chwali ją za to, że jest przedsiębiorcza, to nawet jeśli w środku jest bardzo nieśmiała, nie zastanawia się nad tym, tylko za wszelką cenę stara się realizować zadania, które wymagają przedsiębiorczości. W sklepie pobiegnie do pani zapytać, gdzie leży coś, czego szukają, bo tacie to się spodoba. Co z tego, jeśli potem będzie to mocno odchorowywać, np. potężnym bólem brzucha. Najważniejsze, że tatuś jest zachwycony. Jeśli jest introwertyczna i najchętniej schowałaby się przed ludźmi, przełamie się, ale to zrobi – często kosztem siebie.

zdj. AdobeStock

Ojciec nie do zastąpienia

Zdrowa relacja z ojcem chroni potomstwo przed depresją, ryzykownymi zachowaniami seksualnymi oraz innymi problemami. Jak pokazują badania, stanowi też jedną z najważniejszych podstaw rozwoju osobowości. Kiedy ojca zabraknie, cierpi nawet materiał genetyczny.


Córka przesadnie hołubiona, przeglądając się w oczach ojca, będzie szukała pochlebstw. I potem w dorosłym życiu wciąż będzie chciała dopasowywać się do swojego partnera, czy do swojego szefa w pracy, bo tak została nauczona – całe życie w dzieciństwie starała się zasłużyć na pozytywne komunikaty, na to chwalenie od taty. 
Kłopot w tym, że są ojcowie, którzy uniemożliwiają swobodę ekspresji córki, swoją osobą zagarniają całą jej przestrzeń. Mówimy trochę wręcz o zlewaniu się tych dwóch postaci, taty i córki, w jedną. Do tego wielu mężczyzn nie okazuje emocji, bo one są dla nich trudne, i w związku z tym córka też odcina się od tych emocji.

Proszę powiedzieć, jak relacja z ojcem wpływa na nasze dorosłe życie?

Wpływa przede wszystkim na nasze związki partnerskie. Dzieci po pierwsze budują relacje z rodzicem płci przeciwnej, a po drugie obserwują relacje pomiędzy matką i ojcem. Czasem zdarza się, że ojcowie miewają lepszą relację z dorastającą dziewczynką niż z jej matką, matka jest odcinana od kontaktów z córką, spychana na dalszy plan, dziecko ze wszystkim zwraca się do ojca – jak do wyroczni, bo tata wie lepiej, a w dodatku zawsze pochwali, nigdy nie skrytykuje. W efekcie w dorosłym życiu te już młode kobiety niespecjalnie potrafią samodzielnie funkcjonować w swoich związkach. Może być też tak, że będą nadmiernie łase na pochwały i wieczną adorację od swoich potencjalnych partnerów. A mało który mężczyzna będzie w stanie dorównać takiej atencji, jaką dziewczyna dostawała od ojca.

Czyli można przesadzić z uczuciami do córki?

Z uczuciami nie. To wspaniale, jeśli ojciec bardzo kocha swoją córkę. Przesadzić można z presją, jaką nieświadomie można córce narzucić. Bo komunikat „jesteś najważniejsza, nikt ani nic innego nie ma dla mnie znaczenia, zrobię wszystko (często wbrew sobie i tobie), aby ci było jak najlepiej”, jest mocno obciążający dla córki. I niestety uczy ją niezwracania uwagi na własne granice. Można przesadzić z okazywaniem uczuć, jeśli miłość nie idzie w parze z szacunkiem dla odrębności dziecka.

Ilustracja miłości/Fot. PAP/P. Werewka

Kiedy miłość staje się chorobą

Miłość wydaje się cudownym uczuciem: dodaje sił i sprawia, że całymi dniami bujamy w obłokach. Czasami jednak można kochać za bardzo, co prowadzi do zaniedbywania siebie, swoich spraw, bliskich. Niektórzy odrzuceni mogą być nawet agresywni. Można uzależnić się od miłości?

A coś dobrego wynika z takiej nadmiernej miłości?

Oczywiście! Na przykład takie kobiety, które są w bliskiej emocjonalnej relacji z ojcem bardzo często wytwarzają w sobie wysoką samoocenę. Jeśli to hołubienie nie jest przesadzone, to mają takie poczucie, że są fajne, że są coś warte, bo tatuś całe życie im to pokazywał. Zdrowa, pełna miłości i szacunku relacja z ojcem to fundament na całe życie. Ojciec, który kocha, ale nie zawłaszcza, staje się dla córki pierwszym mężczyzną, który pokazuje, że można być blisko bez przemocy, manipulacji czy wstydu. Ojciec, który wierzy w kompetencje córki, wzmacnia jej niezależność. Dziewczynka dorasta z przekonaniem „mogę sięgać po więcej”.

To jednak sprawia, że z takich dziewczynek wyrastają kobiety o bardzo silnych osobowościach, żeby nie powiedzieć o trudnych charakterach...

Dokładnie tak. Mogą mieć później wobec własnych partnerów bardzo wysokie oczekiwania. A trudno znaleźć kogoś, kto będzie odwzorowywał zachowania taty: chwalącego i zachwycającego się wszystkim. Na tym polu może dochodzić do konfliktów w relacjach, a niektóre kobiety mogą mieć trudności w utworzeniu zdrowych, partnerskich relacji.

Jak to zrobić, żeby chwalić i budować wiarę w siebie u małej dziewczynki, a jednocześnie nie spowodować tego, że będzie miała wygórowane oczekiwania wobec świata i wszystkich wokół?

To trudne, ale na szczęście możliwe. Warto towarzyszyć córce w dorastaniu, odpowiadać na jej naturalny potencjał i potrzeby, a nie jedynie budować tę relację w oparciu o zachwyt i własne potrzeby emocjonalne. Dziecko, które jest nie tylko podziwiane, ale także realnie rozumiane uczy się odróżniać pewność siebie od egocentryzmu, a ambicję od presji. Poza tym na szczęście w życiu córek obecny jest zazwyczaj nie tylko ojciec. I chciałabym uspokoić współczesnych rodziców, którzy często sięgają do mądrych poradników, gdzie naczytają o własnej odpowiedzialności, że nie są bogami.
Ich córeczki mają swój rozwój, oprócz tatusiów mają też mamusie, rówieśników rodzeństwo, i mają też wreszcie wrodzony temperament czy w ogóle osobowość.
I to wszystko razem wpływa na to, kim taka córeczka tatusia się stanie.

Niebawem druga cześć rozmowy z Anną Mackiewicz-Garbiec z Centrum Terapii Dialog

Ekspertka

arch. własne

Anna Mackiewicz-Garbiec - Pracuje w Centrum Terapii Dialog jako psycholog, psychodietetyk oraz terapeuta TSR (Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach). To specjalistka z ponad 20-letnim doświadczeniem zawodowym w pracy z pacjentami. Ukończyła studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim oraz studia podyplomowe z psychodietetyki na SWPS. Specjalizuje się w pracy z pacjentami doświadczającymi zaburzeń lękowych, depresyjnych, zaburzeń odżywiania, wypalenia zawodowego oraz z osobami w kryzysie (np. okołorozwodowym, żałoby). Pomaga również osobom z zaburzeniami osobowości (borderline), CHAD oraz LGBTIQ.

ZOBACZ TEKSTY EKSPERTKI

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • AdobeStock

    Muzeum na receptę

    Muzeum może stać się ważnym elementem wsparcia psychologicznego i społecznego, jeśli tylko powstające w nim działania będą tworzone wspólnie przez specjalistów różnych dziedzin – powiedziała PAP kuratorka projektów interdyscyplinarnych w Muzeum Śląskim dr Dagmara Stanosz.

  • AdobeStock

    Medycyna kosmiczna nie tylko dla astronautów

    Gdy mówimy o medycynie kosmicznej, sądzimy, że to dziedzina związana z wysłaniem astronautów w Kosmos. Tymczasem to duże szersze pojęcie, obejmujące np. wynalazki, które trafiły do przestrzeni kosmicznej, albo te które poleciały wraz ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) i teraz mogą być wykorzystane przez naszych pilotów – mówi ppłk lek. Magdalena Kozak, prezes Polskiego Towarzystwa Astromedycznego.

  • Adobe Stock

    Żałoba to kryzys, po którym może nastąpić odrodzenie

    Żałoba najczęściej kojarzy się z ostateczną stratą najbliższej osoby. W rzeczywistości kryzys ten może przyjść nie tylko w obliczu śmierci. Czy można coś zrobić, by strata mniej bolała? Na ten temat w kontekście książek Julii Samuel „Sposób na żałobę” i „To też przeminie” dyskutowały: lekarka w trakcie specjalizacji z medycyny paliatywnej Agata Malenda, psycholożka Katarzyna Kucewicz oraz aktorka Marieta Żukowska.

  • Jak neurobiologia tłumaczy kłamanie przez dzieci

    To co my, dorośli odbieramy jako kłamanie, z perspektywy dziecka często wcale nim nie jest. Ono tworzy fałszywe historie, bo mózg, który nie znosi luk w pamięci, w ten sposób je wypełnia, wierząc, że są prawdziwe. To etap rozwoju – co nie znaczy, że dzieci nigdy nie kłamią.

NAJNOWSZE

  • Adobe

    Leczenie żywieniowe warto zacząć przed diagnozą onkologiczną

    Odpowiednio zaplanowane leczenie żywieniowe, najlepiej rozpoczęte jeszcze przed postawieniem ostatecznej diagnozy onkologicznej, może istotnie poprawić efekty terapii oraz rokowania pacjentów - powiedziała PAP dietetyczka kliniczna i profesor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego dr Agnieszka Białek-Dratwa.

  • Muzeum na receptę

  • Nieprzewidywalne enterowirusy

  • Męska tarczyca - zjada mięśnie, niszczy płodność

  • Medycyna kosmiczna nie tylko dla astronautów

  • AdobeStock

    Czy witamina D chroni przed zawałem?

    Odpowiedni poziom witaminy D może ograniczać ryzyko zawału u osób z chorobą wieńcową – wskazuje nowe badanie. Według tych wyników wystarczy unikać niedoboru i unormować poziom witaminy w organizmie. Dobrze to jednak robić pod kontrolą lekarza i przy regularnym sprawdzaniu stężenia witaminy D we krwi, gdyż jej przedawkowanie może być niebezpiecznie.

  • Kiedy elektroniczna karta DiLO?

  • Ekspert: publiczna stomatologia na równi pochyłej

Serwisy ogólnodostępne PAP