I twardziele panikują
Guido – melancholijny adwokat, bohater książki Gianrico Carofiglio „Świadek mimo woli” rozstaje się z żoną Sarą, a ściślej mówiąc, to ona rozstaje się z nim. Rozpacz? Smutek? Nic podobnego, bo na początku Guido czuje się z decyzją żony bardzo dobrze: „Przez pierwsze miesiące odczuwałem wręcz ulgę i niemal wdzięczność dla Sary. Z powodu odwagi, którą wykazała, a której mnie zawsze brakowało. Krótko mówiąc, wykonała za mnie, jak to się mówi, brudną robotę”.
Potem jako świeżo upieczony singiel, Guido rzuca się w wir życia „pozbawionego wszelkich reguł”. „Tak zwane życie światowe” – konstatuje. Kobiety, papierosy, nocne balangi i tak dalej.
Czasem tylko odczuwa Guido ukłucia serca, kiedy myśli, co przy rozstaniu powiedziała mu Sara. Wymyśla wtedy nasz adwokat różne cięte riposty. Przy czym para, choć włoska, „po włosku” się nie rozstawała. Ot, Sara spokojnie mu wyjaśniła, że nie jest w stanie znieść jego niewierności, braku szacunku dla niej i nie chce dalej tak żyć. „Była spokojna i bezlitosna” – relacjonuje Guido.
Dramat Guida rozpoczyna się, kiedy para otrzymuje rozwód – także w spokojnej atmosferze i bez jakichkolwiek kłótni. Po rozprawie Sara całuje Guida w policzek i kilkuletnie małżeństwo przestaje istnieć.
A bolesne ukłucia w sercu zdarzają się częściej. Co gorsza, Guida dręczą koszmarne napady paniki: poci się wtedy obficie i dyszy, nie mogąc złapać tchu, a przede wszystkim potwornie się wtedy boi. Ponieważ pierwszy napad paniki przydarza się w windzie, Guido przestaje jej używać. Ale potwór czai się wszędzie: na ulicy, w kancelarii, w sklepie. I dopada adwokata, zawsze znienacka, który, kiedy ktoś pyta troskliwie, czy dobrze się czuje (trudno nie zauważyć, że dzieje się z nim coś niedobrego), odpowiada, że tak, trochę zasłabł, ale wszystko w porządku.
Tymczasem nic nie jest w porządku. Bo lęk podczas ataków paniki, a przede wszystkim lęk przed tymi napadami, skutecznie paraliżują życie tego bohatera.
To literacki opis ataków lęku, które znane są doskonale psychiatrom z praktyki klinicznej, a studentom medycyny z podręczników psychiatrii. W klasyfikacji chorób mają nazwę „zaburzeń lękowych z napadami lęku”. Często pacjenci ci trafiają na SOR, bo są przekonani, że mają zawał. Boleć też może brzuch – na ostro. Pechowcy mogą przeżywać katusze ataku paniki nawet kilka razy na dobę. Tego rodzaju zaburzenia nie są czymś rzadkim: przynajmniej raz w życiu ataku panicznego lęku może doświadczać aż 15 proc. populacji.
Często tego rodzaju zaburzenia lękowe mają towarzyszy: depresję, zaburzenia osobowości czy uzależnienie od alkoholu. Ale bywa, że pojawiają się samodzielnie. Jeśli pacjent jest przekonany, że szwankuje mu serce, będzie pielgrzymował po kolejnych kardiologach. Jeśli będzie obawiał się stygmatu nienormalnego, konsekwentnie będzie odrzucał sugestie kardiologów (potrafią sprawdzić, czy z sercem wszystko w porządku), że właściwy lekarz dla niego to psychiatra. Tymczasem napadów paniki będzie więcej i będą coraz trudniejsze do zniesienia, a serce będzie coraz szybciej biło, bolało, coraz trudniej będzie złapać oddech. Co gorsza, im później zabierze się za leczenie właściwy specjalista, tym trudniejsze będzie leczenie.
Guido wzbraniał się przed pójściem do psychiatry, choć w końcu uległ namowom swojego kolegi internisty i wybrał się na konsultację. Adwokat jednak nie polubił tego psychiatry, a otrzymane przez niego leki wyrzucił tego samego dnia, gdy je kupił. Guido znajdzie jednak pewne remedium: przestanie pić dużo alkoholu i zacznie regularnie trenować boks, a potem trafi mu się ciekawa sprawa, którą skutecznie się zajmie. To fikcyjny bohater i licencia poetica autora powieści. W realnym życiu może być trudniej w ten sposób pozbyć się paraliżującego strachu.
Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl
Źródła:
Gianrico Carofiglio: Świadek mimo woli, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2008
P. Gałecki, A. Szulc: Psychiatria, Edra & Partners, 2018