BBN i MON mówią jednym głosem w kwestii rządowego programu rozwoju produkcji leków
Podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Dzieci, poświęconego bezpieczeństwu lekowemu najmłodszych pacjentów w trakcie pokoju i wojny, minister Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, oraz płk dr n. med. Arkadiusz Kosowski, dyrektor Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia w Ministerstwie Obrony Narodowej, zgodzili się, że musi powstać lista leków krytycznych oraz rządowy program rozwoju produkcji leków.
Spotkanie odbyło się w Sejmie 25 czerwca br. i oprócz przedstawicieli BBN i MON brali w nim udział posłowie, przedstawiciele Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, Ministerstw Zdrowia, Rozwoju i Technologii oraz krajowego przemysłu farmaceutycznego.
Minister Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, zwrócił uwagę, że trzeba opracować scenariusz na wypadek kryzysu i wojny. W kontekście bezpieczeństwa lekowego należy stworzyć odpowiednie rezerwy leków, ale przede wszystkim doprowadzić do takiej sytuacji, gdy krajowy przemysł farmaceutyczny jest niezależny od zewnętrznych dostawców i pracuje w ścisłym kontakcie z rządem.
Podkreślił, że kraj, który ma rodzimy przemysł farmaceutyczny i produkuje niezbędne leki, w momencie kryzysu jest w stanie odbudować własne rezerwy. Natomiast jeśli tego nie robi, to pojawiają się ofiary, których nie widać w mediach, ale których jest bardzo dużo.
„Ci ludzie wówczas nie giną od bomb i tych śmierci nie widać w międzynarodowych stacjach telewizyjnych, ale umierają w szpitalach. Widać ich jedynie w statystyce, zatrważającej statystyce nadmiarowych zgonów” - powiedział szef BBN.
Dodał, że istotną kwestią jest również zabezpieczenie dostaw pewnej buforowej rezerwy leków, od których pacjenci są uzależnieni.
„W trakcie jednej z wizyt na Ukrainie rozmawiałem z przedstawicielami resortu zdrowia i nie pozostawiali oni żadnych złudzeń. W skali wszystkich strat w populacji dzieci olbrzymia większość ofiar wojny, dwukrotnie więcej poniosło śmierć w wyniku braku dostępu do leków niż w wyniku działań bojowych” - zaznaczył szef BBN.
O konieczności wypracowania listy leków krytycznych mówił również płk dr n. med. Arkadiusz Kosowski, dyrektor Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia w Ministerstwie Obrony Narodowej.
„W pierwszej kolejności powinniśmy rozstrzygnąć kwestię listy leków krytycznych, bo to jest baza do dalszego w miarę bezpiecznego funkcjonowania (...). To musi być program rządowy, który będzie potem realizował RARS. Jesteśmy częścią całego procesu i jesteśmy w gotowości, żeby w tym procesie uczestniczyć” - zapewnił płk Arkadiusz Kosowski.
W Polsce, zdaniem ekspertów, powinny być produkowane leki wspomagające układ krążenia: adrenalina, noradrenalina, wybrane antybiotyki, bo bez nich nie jesteśmy w stanie walczyć z infekcjami. Ale też leki przeciwcukrzycowe, przeciwastmatyczne, onkologiczne i wiele innych, bez których pacjenci zginą.
Problem dotyczący uzależnienia od zagranicznych producentów leków jest ogromny. I wcale nie powstał dzisiaj - wyjaśniali obecni na sali przedstawiciele Polpharmy. Obecnie na 2 tys. substancji czynnych (część leku, która ma działanie terapeutyczne) dostępnych na rynku polskim jest tylko 3 proc. produkowanych w naszym kraju. Jesteśmy uzależnieni od importu. Tylko trochę lepiej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o refundację, bo na 400 leków refundowanych w Polsce tylko 100 jest w u nas produkowana.
Nieporównywalnie jednak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o leki pediatryczne. Spośród 100 najczęściej stosowanych leków dla dzieci w Polsce nie ma ani jednej substancji czynnej wytwarzanej w naszym kraju.
Z kolei Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, podkreślił, że trzeba tworzyć zachęty do inwestowania, tym bardziej że w Krajowym Planie Odbudowy zrezygnowano z blisko 140 mln euro na wsparcie produkcji substancji czynnych na rzecz elektromobilności. Podkreślił, że wartość inwestycji w krajowy przemysł farmaceutyczny, który jest strategiczny dla bezpieczeństwa państwa, nie musi być wcale przytłaczająca.
„Fabryka na 100 substancji czynnych kosztuje tyle samo co 50 km autostrady. Nie mówimy o pieniądzach, które rujnują budżet. Podobnie jeśli mówimy o fabryce produkującej leki gotowe. To koszt 0,5 mld zł. To 14-15 km autostrady” - zaznaczył Krzysztof Kopeć.
Agnieszka Gutowska, dyrektor Biura Rezerw Medycznych w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS), podkreśliła, że trzeba przeanalizować, co powinno znaleźć się w rezerwach strategicznych w najbliższych latach.
Swoje wsparcie dla zapewnienia bezpieczeństwa lekowego zadeklarował w imieniu środowiska lekarskiego przedstawiciel Naczelnej Rady Lekarskiej Damian Patecki.
„Jako przedstawiciel Naczelnej Rady Lekarskiej postaram się przekonać koleżanki i kolegów, byśmy w tej sprawie przyjęli stanowisko i pomogli ten temat rozpropagować” - zaznaczył.
Źródło informacji: PAP MediaRoom