Nawet nieporadna reanimacja jest lepsza niż żadna
Nie należy obawiać się wykonywania masażu serca. Mazowiecki konsultant ds. medycyny ratunkowej dr Grzegorz Michalak podkreśla, że nawet nieporadna reanimacja jest lepsza niż żadna. A w ratowaniu życia może pomóc piosenka Bee Gees „Stayin’ Allive”.
Serwis Zdrowie przygotował cykl filmów o udzielaniu pierwszej pomocy. W tym odcinku Paweł Wiktorzak, ratownik medyczny z Wojskowego Instytutu Medycznego pokazuje, jak zrobić masaż serca połączony ze sztucznym oddychaniem. Mówi także, w jakich przypadkach wdechy ratownicze - „usta-usta” można pominąć.
Według wyników badania CBOS z 2002 roku niemal trzy czwarte badanych 72 proc. miało w swoim życiu jakieś doświadczenia związane z katastrofą drogową, 61 proc. przeżyło śmierć lub zranienie kogoś lub było ofiarą wypadku. Jednak tylko mniej niż jedna piąta badanych umiałaby w razie wypadku udzielić pierwszej pomocy medycznej. Za to niemal co drugi ankietowany (47 proc.) chciałby nauczyć się fachowego udzielania pomocy medycznej ofiarom wypadków drogowych.
O tym, że nie wiemy, jak pomóc poszkodowanej osobie, świadczą także wyniki ankiety, którą w 2012 roku przeprowadzono wśród blisko 400 studentów czterech poznańskich uczelni. 68 proc. żaków z Uczelni Medycznej oceniło swój stan wiedzy jako dobry lub bardzo dobry, a 30 proc. jako niewystarczający. Wśród studentów Uniwersytetu Ekonomicznego odsetek studentów, którzy stwierdzili, że znają zasady udzielania pierwszej pomocy na dobrym poziomie wynosił zaledwie 19 proc. 12 proc. w ogóle nie znało tych zasad, a 69 podało, że ich wiedza jest niewystarczająca.
Tłum gapiów, a nikt nie pomaga
Elżbieta Weinzieher, koordynatorka ds. ratownictwa medycznego warszawskiego pogotowia opowiada, że gdy są wzywani do wypadków, w których są osoby poszkodowane, bardzo rzadko zdarza się, że ktoś udziela pomocy, a już sporadycznie świadek wydarzenia przeprowadza masaż serca.
- Zwykle, gdy w wypadku są poszkodowani, wokół nich stoi tłum gapiów - opowiada Weinzieher. - Niestety, nikt rannym czy nieprzytomnym osobom nie pomaga. Najczęściej słyszymy, że „boją się krwi”, „nic nie robią, bo boją się, że komuś zaszkodzą”. To irracjonalne powody. Jeśli ktoś jest nieprzytomny i nie oddycha, potrzebuje pilnej pomocy.
Weinzieher podkreśla, że gdy zgromadzi się wielu przechodniów, działa psychologia tłumu i nikt nie chce zacząć działać pierwszy. – Gdy jest więcej ludzi, musi pojawić się ktoś, kto zarządzi i powie, kto co ma robić – dodaje lekarka. – Wydać dyspozycje, że pani w czerwonej kurtce ma wezwać pomoc, a pan w czarnym płaszczu pomóc sprawdzić stan poszkodowanych.
Dr Grzegorz Michalak, mazowiecki konsultant w dziedzinie medycyny ratunkowej podkreśla, że dużo więcej ludzi można byłoby uratować, gdyby postronni nie czekali jedynie na przyjazd karetki i sami podjęli próbę reanimacji poszkodowanego, któremu zatrzymało się serce.
- W razie zatrzymania krążenia w pierwszych 2-3 minutach jest jeszcze 40-60 proc. szans na uratowanie człowieka. Gdy minie dłużej niż trzy minuty, nadal możemy kogoś uratować, przywracając mu czynności życiowe, jednak mogą już wtedy wystąpić defekty neurologiczne – mówi dr Grzegorz Michalak. - Dlatego ważne jest, by natychmiast podjąć jakąkolwiek próbę ratowania człowieka, nawet jeśli nie zostaliśmy przeszkoleni w udzielaniu w pierwszej pomocy.
30 uciśnięć klatki i 2 wdechy
Paweł Wiktorzak zaznacza, że zanim zaczniemy udzielać pomocy, najpierw trzeba sprawdzić własne bezpieczeństwo w miejscu wypadku. Dlaczego to ważne? Ratownicy mają powiedzenie: „martwy ratownik to zły ratownik”. Warto także założyć jednorazowe rękawiczki.
- Gdy jesteśmy pewni, że jest bezpiecznie, podchodzimy do osoby poszkodowanej i nawiązujemy z nią kontakt – mówi Wiktorzak. – Kładziemy ręce na barki, delikatnie potrząsamy i pytamy: „Halo! Proszę Pana! Proszę otworzyć oczy!
Później trzeba udrożnić drogi oddechowe poprzez lekkie odchylenie głowy, a później sprawdzić przez dziesięć sekund metodą 3 razy P czy ktoś oddycha.
P – popatrz na klatkę piersiową, czy się unosi i opada
P - poczuj wydychane powietrze na małżowinie usznej
P – posłuchaj wydychanego powietrza
Przez 10 sekund powinniśmy zobaczyć, usłyszeć i poczuć przynajmniej dwa oddechy. Jeśli usłyszeliśmy jeden oddech lub wcale, oznacza, że ktoś jest nieprzytomny i jego serce nie pracuje. Wiktorzak podkreśla, że w tym momencie powinniśmy zadzwonić pod numer alarmowy 112 lub 999 i podać dokładny adres, co się wydarzyło, ile jest osób poszkodowanych i co się z nimi dzieje.
Gdy zespół ratownictwa medycznego jest w drodze, przystępujemy do tzw. resuscytacji krążeniowo-oddechowej, czyli sztucznego oddychania polegającego na wykonaniu 30 uciśnięć klatki piersiowej przerywanych dwoma wdechami powietrza w usta pacjenta.
Wiktorzak, podkreśla, że gdy ktoś ma urazy twarzoczaszki, jest zaśliniony, zakrwawiony, możemy tylko i wyłącznie wykonywać same uciśnięcia klatki piersiowej.
- Tlen, który jest rozpuszczony we krwi, wystarczy przynajmniej na kilka minut, żeby dotlenić nasz mózg – mówi Wiktorzak.
Ratownik podpowiada, że aby uzyskać prawidłowe tempo, można przypomnieć sobie utwory takie jak „Stayin’ alive Bee Gees czy melodię z „Gwiezdnych Wojen” – Vader.
Najlepiej szkolić się w tym, jak udzielać pierwszej pomocy, ćwicząc głębokość ucisków na fantomach. Weinzieher ma nadzieję, że ludzie z młodego pokolenia, gdy staną się świadkami wypadku, będą próbowali sami reanimować poszkodowanych, a nie tylko czekali na przyjazd karetki. Coraz więcej młodych poznaje zasady udzielania pierwszej pomocy w szkole.
- Każdy może do pogotowia pisemnie zwrócić się o to, byśmy w przedszkolu lub szkole przeprowadzili darmowy kurs z udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej – mówi lekarka z warszawskiego pogotowia. - Dzieci nie mają lęków. Nie dorabiają ideologii. Gdy ktoś leży, czują, że trzeba pomóc. Są altruistyczni. Czy to im się to zmieni? Mam nadzieję, że nie.
Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska