Alkoholik w garniturze

Wysokofunkcjonujący alkoholicy są w stanie oszukiwać świat przez wiele lat i trudno jest przekonać ich, że mają problem. Dopiero jakaś strata – relacji, stanowiska albo zdrowia - jest w stanie sprawić, że zechcą coś z tym zrobić - mówi Adam Nyk kierownik Poradni Monar Warszawa Hoża.

zdj. AdobeStock
zdj. AdobeStock

Można być alkoholikiem tak, by inni o tym nie wiedzieli?

Alkoholizm w naszym wyobrażeniu to ktoś spod śmietnika, brudny, śmierdzący, zasikany, czyli ktoś kto ma wszystkie oznaki choroby alkoholowej. Ale tylko część alkoholików pije w taki sposób i doprowadza się do takiego stanu. I co warto dodać - tacy alkoholicy rzadko trafiają do poradni. Do nas trafiają osoby, które przez wiele lat funkcjonowały w pełnym rozkwicie społecznym, tzw. wysokofunkcjonujący alkoholicy. To osoby, które często pełnią bardzo wysokie stanowiska, wyrabiają się w swoich rolach. Kiedy rozmawiamy na pierwszej wizycie często mówią, że brzydziły się alkoholami z tzw. dolnej półki, co oczywiście nie różni ich od tych, którzy sięgają po tańsze alkohole. I te osoby zawsze, jeśli spędzały czas z alkoholem, to w dobrym towarzystwie, w odpowiednim anturażu. Alkohol ma to do siebie, że nie za szybko daje pierwsze oznaki problemowe. Często więc takie osoby bardzo długo funkcjonują pozornie normalnie – mają rodziny, pieniądze które pozwalają spędzać fajnie czas, wyjeżdżać w ciekawe miejsca, robić zdjęcia i wrzucać je na różnego typu fora społecznościowe - jeśli ktoś obserwuje profil takiej osoby, to może powiedzieć: „no przecież wszystko jest w porządku”, „tam się nic złego nie dzieje”, „to, że na imprezie ktoś wypije drinka to jeszcze nic złego”. 

Fot. PAP/Jacek Turczyk

Uważaj na triki browarów – piwo to też alkohol!

Polacy coraz częściej sięgają po piwo. Browary się cieszą, bo rosną im zyski i wskazują, że piwem trudniej się upić. Nie daj się zwieść – to także alkohol, który w nadmiarze prowadzi do rozbicia życia.

Jak zorientować się, że to już picie problemowe?

Trzeba zaobserwować zachowanie takiej osoby w kontekście kontaktu z alkoholem, np. szybkość picia alkoholu, dążenie do spotkań gdzie jest alkohol, unikanie miejsc gdzie alkoholu nie ma lub tam gdzie jest negatywny stosunek do picia. Gdy zbierze się te wszystkie rzeczy razem łatwo można zauważyć, że taka osoba nie bardzo widzi swoje funkcjonowanie w przestrzeni towarzyskiej bez alkoholu. Tylko że z czasem okazuje się, że podczas imprezy ta osoba szybko wypija pierwszego drinka i zaraz bierze drugiego, żeby poczuć działanie alkoholu, znajomi zaczynają zauważać, że nie da się z nią bawić całą imprezę, bo szybko się upija, że bez alkoholu nie potrafi się bawić.

Często pomimo nadmiernego picia te osoby doskonale radzą sobie codziennych obowiązkach, wtedy najczęściej nie chcą przyjąć do wiadomości, że mają problem. Jak je o tym przekonać?

Przekonanie kogoś, kto ma z tym problem jest najczęściej jest trudne, a na siłę nie da się tego zrobić. Można pokazywać jakiś rodzaj bilansów strat tego co zauważalne, mówić wprost: twoje zachowanie, twoje działania odbiegają od czegoś co znaliśmy wcześniej, są mniej przyjemne, już nie jest jak kiedyś, pokazywać konkretnie, np. „czas naszego wspólnego imprezowania skrócił się do minimum, bo ty od razu wypijasz 3 szoty 2 drinki i się kończysz”. Albo: „jak zabalujesz to następnego dnia nie da się z tobą nic sensownego zrobić”. I możemy liczyć na to, że ta osoba zastanowi się na d tym co usłyszała, może wyciągnie wnioski i po jakimś czasie podejmie jakieś działanie. Tak więc możemy dać tej osobie sygnał, że to dla nas odczuwalne, ale zrobić coś co zablokuje ją na picie – to raczej wybijmy sobie z głowy, nie ma takiej opcji. Bez woli samego alkoholika nic z tego nie będzie, nic nie zrobimy. Alkoholik w garniturze

Fot: skif/ Adobe Stock

Błędne koło uzależnienia od alkoholu

Uzależnienie i współuzależnienie tworzą błędne koło, z którego bardzo trudno się wyrwać. Dlatego nie tylko osoby z problemem alkoholowym potrzebują profesjonalnego wsparcia. Najbliżsi również powinni szukać pomocy, rozważyć terapię.

To co najczęściej sprawia, że alkoholicy podejmują leczenie?

Zazwyczaj to poczucie jakiejś straty. To nie musi to być ten przysłowiowy śmietnik, brud i smród, który towarzyszy piciu na którymś etapie. To są jakieś wydarzenia, które zawala, cierpienie bliskich, gdy ta osoba robi rzeczy, których normalnie by nie zrobiła, wstydliwe zachowania, które dzieją się po alkoholu, wyjątkowo przykre konsekwencje, które wracają. Ale chyba najczęstszym czynnikiem u wysokofunkcjonujących alkoholików jest problem zdrowotny, który pojawia się po latach picia, moment, w którym trzeba zacząć się leczyć.
Na to ludzie często reagują szybciej niż gdy bliscy czy przyjaciele mówią: „hej, chyba masz problem”. To może być bilans strat, który nie rzuca w oczy, szczególnie u osób wysokofunkcjonujących posiadających pieniądze. Bo stać ich na to, żeby zamówić do domu prywatny detoks, opłacić lekarza z kroplówką, która postawi na nogi i spowoduje, że może z powrotem wskoczyć w swój rytm czy za niemałe pieniądze zorganizować sobie pobyt w jakimś prywatnym ośrodku, w którym postawią go na nogi.
Tak alkoholik może funkcjonować bardzo długo, przez kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat jest w stanie oszukiwać świat, że wszystko jest w porządku, bo przecież dalej pełni swoje funkcję. I dopiero gdy wysiada zdrowie nie jest już w stanie zaprzeczyć, że ma problem.

Co możemy zrobić, gdy ktoś z naszego otoczenia zdaje sobie sprawę że nadużywa alkoholu?

Jeżeli powie, że chciałby coś z tym zrobić, to można zaoferować mu  wspólne pójście do poradni, zaproponować spotkanie się z kimś kto ma wiedzę na ten temat, kto wie co robić. Oczywiście nie da się pójść na terapię czy na detoks za kogoś, ale można powiedzieć: „pójdę z tobą”, „będę obok”, „zaczekam na korytarzu”. Wsparcie jest bardzo istotnym elementem terapii, choć bywa trudne, bo na sukces zazwyczaj czeka się długo. Warto też pamiętać, że wsparcie to nie jest naprawianie tego co alkoholik zawalił „żeby się nie wydało” – takie postępowanie przynosi niestety odwrotny skutek i tylko utwierdza pijącego w przekonaniu, że „jakoś to będzie”.

Ekspert

archiwum własne

Adam Nyk - Terapeuta uzależnień. Socjolog, absolwent wydziału filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, twórca Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień Monar w Warszawie, specjalista psychoterapii uzależnień, praktyk z 32 letnim stażem. Wieloletni pracownik Służby Więziennej na oddziale terapeutycznym dla osób skazanych uzależnionych od narkotyków.

ZOBACZ TEKSTY EKSPERTA

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe Stock

    Eksperci: trzeba ograniczyć dostęp do alkoholu

    Od alkoholu może uzależnić się każdy. Dlatego nie można uławiać do niego dostępu, wręcz przeciwnie. Trzeba edukować o jego szkodliwości i ograniczyć nocną możliwość impulsywnych zakupów alkoholu „na wynos”. Zakazać promocji, pamiętając jednocześnie, że nadmierne zakazy, jak pokazuje historia, mogą rodzić inne patologie. Dlatego należy szukać rozsądnych rozwiązań – podkreślają eksperci.

  • Adobe Stock

    Samorząd lekarski za zakazem nocnej sprzedaży alkoholu

    Samorząd lekarski po raz kolejny zaapelował o wprowadzenie ogólnokrajowego zakazu nocnej sprzedaży alkoholu. Sprzeciwia się też promocji i reklamie alkoholu. W społeczeństwie pokutuje mit, że piwo to nie alkohol, a promocje sprawiają, że bywa tańszy niż woda. Trzeba na chorobę alkoholową patrzeć nie tylko przez pryzmat jednostki. Potrzebne jest wsparcie leczenia uzależnień, edukacja i odpowiedzialność za własne zdrowie – podkreślali eksperci podczas debaty w Naczelnej Izbie Lekarskiej.

  • AdobeStock/Yura Yarema

    Lekarze uzależniają się tak samo jak każdy inny człowiek

    Mechanizm uzależnienia bazuje na ucieczce od negatywnych uczuć, takich jak stres, lęk czy smutek. U lekarzy działa to tak samo, jak u każdego innego człowieka. Wykształcenie i wiedza medyczna o mechanizmach uzależnienia nie chronią przed tą chorobą - mówi dr n. med. Bohdan Woronowicz, specjalista psychiatra oraz specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień, który od dziesięcioleci próbuje znaleźć rozwiązanie problemu uzależnień w środowisku medycznym.

  • Adobe Stock

    Młody człowiek uzależnia się szybciej

    Dojrzałość neurologiczna zaczyna się później niż metrykalna. Do czasu jej osiągnięcia mózg jest bardziej podatny na uzależnienie, bo nie wykształcił do końca struktury odpowiedzialnej m.in. za kontrolę impulsów. Nie oznacza to jednak, że młodych nie można przekonać do tego, by nie palili. Trzeba jednak mówić ich językiem i traktować ich poważnie – tłumaczy Maja Herman, psychiatrka i psychoterapeutka.

NAJNOWSZE

  • Adobe

    Warto rozciągać mięśnie

    Kiedy myślimy o ćwiczeniach, pierwsze skojarzenia to bieganie, podnoszenie ciężarów lub zajęcia fitness, które podkręcają tętno. Rozciąganie i joga często pozostają na marginesie tych rozmów — traktowane bywają jako dodatki do treningu, coś, co robi się „dla relaksu”. Tymczasem badania naukowe dowodzą, że systematyczne rozciąganie mięśni i praktyki opierające się na kontroli oddechu i uważności niosą realne, mierzalne korzyści nie tylko dla umysłu, ale i dla ciała.

  • Choroby reumatyczne nie są w Polsce priorytetowo traktowane

  • Samorząd lekarski za zakazem nocnej sprzedaży alkoholu

  • Bezpłatne narzędzie wspomaga w ocenie, czy dziecko rozwija się prawidłowo

  • Dieta a ryzyko demencji

  • AdobeStock

    Relacja dziewczynki z ojcem rzutuje na życie dorosłej kobiety

    Niekiedy ojciec hołubi córkę w sposób, który zaczyna ją ograniczać. Może wówczas dochodzić do tzw. uwikłania emocjonalnego. Potocznie mówimy o „córeczce tatusia”. Z drugiej strony możliwy jest rozwój tzw. syndromu tatusia (ang. daddy issues) wynikający z nieprzepracowanych relacji z ojcem – opowiada psycholożka Anna Mackiewicz-Garbiec z Centrum Terapii Dialog.

  • Eksperci: trzeba ograniczyć dostęp do alkoholu

  • Addio pomidory, witaj likopenie

Serwisy ogólnodostępne PAP