Obraz ludzkiego ciała w nowoczesnej ramie, czyli o roli radiologów
Autorka: Klaudia Torchała
Ekspertka: prof. Katarzyna Karmelita-Katulska
Często radiolog jest tym pierwszym lekarzem rozpoznającym zmiany w tkankach, ale jego rola wcale się na tym nie kończy. Diagnostyka obrazowa to dziedzina prężnie rozwijająca się i zyskująca na znaczeniu – zaznaczyła prof. Katarzyna Karmelita-Katulska, prezeska Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego przy okazji obchodów jubileuszu stulecia jego istnienia.
Radiologia ma już długą historię, ale nadal się rozwija?
Ostatnie lata to rzeczywiście ogromny postęp technologiczny. To są nowe technologie łączące ze sobą różne dziedziny medycyny, także poza diagnostyką obrazową, choć najczęściej z nią jest kojarzona. To nie tylko techniki, które wykorzystują promieniowanie rentgenowskie. To również rezonans magnetyczny, ultrasonografia czy techniki molekularne, łączące ze sobą poszczególne narzędzia. Często radiolog jest tym pierwszym lekarzem, który rozpoznaje chorobę. Coraz więcej dyscyplin medycznych wykorzystuje diagnostykę obrazową.
Gdzie najczęściej się ją wykorzystuje?
Radiologia na szpitalnym oddziale ratunkowym to stany nagłe. To też niezbędne badanie, by lekarz wiedział, jak dalej postępować z pacjentem. Ale radiologia obecna jest także powszechnie w onkologii. Tutaj rozwija się bardzo prężnie. Wykorzystywana jest do monitorowania leczenia, już nie wspomnę o istotnym udziale w rozpoznaniu samej choroby. Dzięki badaniom obrazowym można również sprawdzić, czy pacjent reaguje na terapię. Oczywiście nie możemy zapomnieć także o planowaniu leczenia: zachowawczego, zabiegowago, a także każdej radioterapii.
Od jakości badania obrazowego, a potem szybkości wykonania opisu, zależy nieraz trafność diagnozy, ale też skuteczność leczenia. To radiolog jest na tej pierwszej linii?
Badanie pacjenta w większości przypadków zaczyna się właśnie od „obrazówki”. Coraz częściej lekarze, klinicyści, a nawet lekarze pierwszego kontaktu nie mogą obyć się bez tego badania. Profilaktyka wielu chorób opiera się na diagnostyce obrazowej, np. w chorobach serca, układu pokarmowego, prostaty, piersi. Długo by wymieniać…
Aparaty do ultrasonografii stoją w różnych gabinetach i wcale się nie kurzą: u ortopedy, ginekologa itd.
Tak jest.
Czyli to staje się, kolokwialnie mówiąc, „must have” współczesnego lekarza?
Ultrasonografia to narzędzie dla wielu lekarzy, wykorzystywane w codziennej pracy. Radiolodzy wykorzystują je bardziej na etapie eksperckim, gdy lekarze mają na przykład jakieś wątpliwości. Wtedy kierują już bezpośrednio do nas pacjenta, choć rzeczywiście obecnie można powiedzieć, że praca radiologa opiera się o tomografię komputerową i rezonans magnetyczny, gdy trzeba na przykład postawić ostateczną diagnozę. Jednocześnie musimy pamiętać, że radiolodzy opisują ogromną liczbę badań radiologicznych klasycznych: zdjęć klatki piersiowej, zdjęć kostnych itp.
Pacjenci, a także wielu specjalistów twierdzi, że na opis badania czeka się za długo. Skąd ten zator?
Staramy się poprawić sytuację. Wydaje się, że już jest lepiej. Mamy coraz więcej radiologów, ale to kształcenie to bardzo długi proces. To sześć lat studiów medycznych, potem dwuletni staż lekarski i rezydentura, która została skrócona do 4,5 roku. To też dla nas jest wyzwanie, bo to ogrom wiedzy, którą nasi adepci muszą zdobyć. Na pewno nie jesteśmy jeszcze w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o liczbę radiologów. Zarejestrowanych jest około 4 tys. To nie jest dużo.
Ale i tak w porównaniu z psychiatrami dziecięcymi to robi wrażenie.
Być może. W porównaniu z poprzednią dekadą podwoiliśmy liczbę radiologów, ale kij ma dwa końce. Radiolodzy są po jednej stronie, po drugiej jest system, który generuje bardzo dużą liczbę badań. To nie są badania tylko onkologiczne, choć te są, można powiedzieć, dla nas priorytetowe.
Kim jest statystyczny pacjent u radiologa?
To najczęściej pacjent, który czuje jakiś dyskomfort. Ma ból. Kierowany jest wtedy na diagnostykę obrazową. Wykluczamy patologie. Poza tym bardzo często diagnozujemy układ kostno-stawowy, bo społeczeństwo się starzeje. Żyjemy dłużej i w związku z tym pacjentów, którzy wymagają diagnostyki, jest coraz więcej. Dochodzą też nowe technologie. Musimy nadążać za potrzebami. Badania radiologiczne od jakiegoś czasu są nielimitowane, czyli za wszystkie wykonane badania NFZ nam płaci. Staramy się oczywiście nadążyć za tym, ale to nie jest proste.
Radiologia pozwala podejrzeć człowieka…
Tak, wiemy, co pacjent ma w środku. Na konsyliach inni specjaliści pytają nas, jak daleko sięga proces chorobowy. Podejmowana jest decyzja o tym, czy pacjenta operować, czy stosować alternatywną terapię, jeśli jest dostępna. Wspólnie zastanawiamy się, na jaki rodzaj leczenia się zdecydować. To chirurg wykonuje zabieg operacyjny pacjenta, ale to my przewidujemy, co może w środku zastać. Dla chirurgów diagnostyka obrazowa jest obowiązkowa, zanim zdecydują się na operowanie.
Jakie rozpoznania dominują?
Onkologia, czyli zmiany nowotworowe. Ale pacjenci mają wiele patologii: choroby płuc, procesy zwyrodnieniowe, choroby przewodu pokarmowego, patologie ośrodkowego układu nerwowego.
Jakie jest największe wyzwanie stojące przed radiologią?
Wyzwaniem w tej chwili jest sztuczna inteligencja. Nowe technologie, nowy rodzaj pracy, z którym się spotykamy. Musimy ją wdrażać. Ma ona nam pomóc, ale musimy się jej uczyć. To wymaga od radiologów większej inicjatywy, wiedzy, tego, by sięgali głębiej i bardziej precyzyjnie diagnozowali. Oprócz tego musimy zadbać o kształcenie, by radiolodzy byli dobrze wyedukowani. Nie ma lekarza, który nie ma wątpliwości, ale wiedza jest tutaj fundamentem.