Kradną, bo muszą - czym jest kleptomania i jak działa?

Człowiek z kleptomanią czuje trudne do opanowania napięcie, które każe mu ukraść nawet zupełnie nieprzydatną rzecz. Występek daje ogromną satysfakcję, choć później pojawia się wstyd, poczucie winy i strach. Zaburzenie nie jest do końca zrozumiane, ale cierpiące na nie osoby mogą szukać pomocy.

Fot. PAP
Fot. PAP

Złodziei nikt nie lubi - to powszechnie wiadomo. Jednak nie każdego, kto przywłaszcza sobie cudzą rzecz, można tak z czystym sumieniem nazwać. Są ludzie, za których niejako kradnie ich zaburzenie. Nosi ono nazwę kleptomanii. Człowiek z tą przypadłością kradnie notorycznie, choć zwykle są to drobiazgi. Dlaczego więc je zabiera? Sam nie wie, po prostu czuje taką potrzebę, której nie jest w stanie się oprzeć. Przypomina to trochę stan osoby uzależnionej, która nie może się powstrzymać od kieliszka, dawki narkotyku czy kolejnej hazardowej gry. Taki człowiek często czuje się fatalnie z tym, co robi. Skutki dotykają nauki lub kariery, relacji towarzyskich i osobistych, cierpią bliscy. Niejedną ofiarę kleptomania zaprowadziła do więzienia. 

Napięcie - satysfakcja - wstyd

Jak tłumaczą fachowcy, kleptomania to jedno z zaburzeń kontroli emocji i zachowań, czy też zaburzeń kontroli impulsów. W takich problemach pojawiają się różnego rodzaju, silne, nagłe przymusy którym ciężko jest sprostać. Typowych cech kleptomanii jest kilka. U jego ofiary pojawia się narastające napięcie, a nawet ekscytacja związana z potencjalnym występkiem. Wie ona, że kradzież będzie czymś złym i pozbawionym sensu, ale w końcu nie może już dłużej tamować napięcia i dopuszcza się je. W trakcie pojawia się z kolei satysfakcja. Nie trwa jednak długo, bo po wszystkim pojawia się silne poczucie winy, żal, wstyd, strach przed konsekwencjami. Za jakiś czas cykl się powtarza. Zwykle kradzieże pojawiają się przypadkowo i nagle, bez planowania. Osobę z kleptomanią od złodzieja odróżnia m.in. to, że nie szuka korzyści materialnej, nie chce też innym zaszkodzić.

Fot. PAP/P. Werewka

Akceptujmy wszystkie emocje, ale nie każde ich wyrażanie

W przeciwieństwie do zwykłego złodzieja, ofiara kleptomanii ukradzionych przedmiotów zwykle nawet nie potrzebuje i nierzadko się ich pozbywa - oddaje komuś albo po prostu wyrzuca. Większość takich osób dokonuje kradzieży w miejscach publicznych, np. w sklepach, na wystawach czy przyjęciach. Nie zawsze ludzie z tą przypadłością są przez cały czas kuszeni z taką samą siłą - to się zmienia, przymusy, zależnie od okresu raz  przychodzą częściej, kiedy indziej - rzadziej.

Niejasne przyczyny

Kleptomania jest relatywnie rzadka - dotyka od 0,3 do 0,6 proc. ludzkiej populacji. Aż 2/3 cierpiących na nią osób to kobiety. Taka przewaga jest nietypowa, bo inne zaburzenia związane z impulsywnym zachowaniem dotyczą częściej mężczyzn. Znaczna część przypadków kleptomanii nigdy nie jest jednak diagnozowana. Niektórzy, z różnych powodów nie szukają bowiem pomocy  - np. wstydzą się lub mają obawy, że spotkają ich konsekwencje prawne za wcześniejsze przestępstwa czy wykroczenia.

Pierwsze kradzieże pojawiają się zwykle w latach młodzieńczych. Przyczyny poznane są słabo. Eksperci mówią tutaj o zmianach w mózgu, mechanizmach typowych dla uzależnień, nierównowadze w stężeniach neuroprzekaźników. Ryzyko pojawienia się kleptomanii jest zwiększone u osób, które mają krewnych z tą przypadłością lub cierpią na inne zaburzenia psychiczne. Niektóre badania wskazują również, że zdolność do kontroli zachowań może zostać zaburzona przez silny stres doświadczany na wczesnych etapach życia.

Pomoc jest dostępna

Jeśli kogoś taki problem dotyczy, warto aby przełamał lęk i wstyd, bo, jak przekonują specjaliści, trudno jest poradzić sobie samemu. Choć medycyna nie zna, niestety sposobów wyleczenia kleptomanii, to jest w stanie zaoferować pomoc.

Jedną ze stosowanych metod psychologicznych jest np. terapia poznawczo-behawioralna, która nie tylko pomaga zwiększyć kontrolę nad kłopotliwymi przymusami, ale także pozwala zmienić różnego typu myśli i przekonania z destrukcyjnych na zdrowe - wspierające.

Fot. PAP/P. Werewka

Nie piętnujmy osób z zaburzeniami psychicznymi

Nie utożsamiajmy zbrodni z zaburzeniami psychicznymi – apelują psychiatrzy, wskazując, że to krzywdząca droga na skróty. Z kolei Fundacja eF Kropka działająca na rzecz zniesienia stygmatyzacji osób z doświadczeniem zaburzeń psychicznych ma nadzieję, że zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza nie przełoży się na zwiększenie piętna tych chorób.

Psycholodzy mają w swojej ofercie też inne podejścia, a ich skuteczność w niemałej mierze zależy od sytuacji danej osoby. Niekiedy włączane są również leki. Istotna też jest samopomoc. Na przykład zdobywanie wiedzy na temat zaburzenia pomaga lepiej je zrozumieć i nad nim zapanować. Techniki redukcji stresu pomagają zmniejszyć napięcie. Nie bez znaczenia jest także uczciwość względem bliskich, którzy także mogą zaoferować wsparcie. Dobrze, aby wiedzę na temat problemu zdobyła także rodzina czy przyjaciele.

Zdarza się, że bliska osoba uczestniczy w pierwszych sesjach z terapeutą, aby lepiej zrozumieć, z czym ma do czynienia. Czasami wskazane jest, żeby najbliżsi sami skorzystali z pomocy psychologa, by mogli lepiej radzić sobie z trudną sytuacją. Dodatkowej pomocy mogą udzielić także grupy wsparcia, choć o te może być trudniej, niż w przypadku np. uzależnienia od alkoholu czy hazardu. W Polsce dostępne są już, jednak ośrodki, które zajmują się terapią kleptomanii. Z łatwością można je znaleźć w internetowych wyszukiwarkach.

Na pewno warto sobie pomóc - podobnie jak w wielu innych przypadkach - im szybciej, tym lepiej, aby nie pozwolić kleptomanii ukraść kolejnych miesięcy czy lat życia. 

Źródła:

https://www.mayoclinic.org/diseases-conditions/kleptomania/symptoms-causes/syc-20364732

https://www.psychiatry.org/news-room/apa-blogs/apa-blog/2019/06/kleptomania

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK562279/#article-42339.s3

https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fpsyg.2012.00608/full

Marek Matacz

Autor

Marek Matacz

Marek Matacz - Od ponad 15 lat pisze o medycynie, nauce i nowych technologiach. Jego publikacje znalazły się w znanych miesięcznikach, tygodnikach i serwisach internetowych. Od ponad pięciu lat współpracuje serwisem "Zdrowie" oraz serwisem naukowym Polskiej Agencji Prasowej. Absolwent Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

ZOBACZ TEKSTY AUTORA

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

  • Fot. PetitNuage/Adobe Stock

    Nikt nie odda wzroku skradzionego przez jaskrę

    Jaskry nie można wyleczyć. Kradnie nam wzrok i wcale nie jest przypisana starości. Nowe okulary na nosie, po badaniu jedynie ostrości widzenia, nie świadczą o tym, że na dnie oka nie czai się ta podstępna choroba, którą ma około milion Polaków, a połowa z nich o tym nie wie. O diagnostyce i leczeniu jaskry opowiada prof. dr hab. n. med. Iwona Grabska-Liberek, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Pierwsza pomoc emocjonalna w kryzysie – zasada czterech „Z”

    Pierwszej pomocy emocjonalnej może udzielić każdy, kto dostrzeże u innej osoby niepokojące objawy, które mogą być sygnałem kryzysu psychicznego. Obowiązuje tutaj zasada czterech „Z”. Na czym ona polega — wyjaśnia Lucyna Kicińska, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Samobójstwom w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

  • Profil hazardzisty

  • Sauna – sposób na zdrowie

  • Ludzkie kamienie: barwy, kształty i tajemnice

  • Próby samobójcze częstsze u dziewczyn

  • Dwie twarze eteru

    Eter to substancja o dwóch twarzach: z jednej strony przyczynił się do rewolucji w chirurgii, otwierając erę bezbolesnych operacji; z drugiej szybko stał się używką, a nawet, jak to miało miejsce w Polsce międzywojennej, prawdziwą plagą społeczną. Mimo to do dziś jest w medycynie ceniony. 

  • Brak łóżek i specjalistów – największe wyzwania polskiej geriatrii

  • Mleko kobiece to nie tylko pokarm