Mała popularność szczepień przeciw HPV
W Polsce szczepienia dzieci i młodzieży przeciw wirusowi HPV, odpowiedzialnemu m.in. za zachorowania na raka szyjki macicy, są na o wiele niższym poziomie niż w innych UE. Podczas gdy m.in. w Szwecji i w Portugalii zaszczepiono już 90 proc. docelowej populacji, w Polsce jest to zaledwie 20 proc. W jaki sposób to zmienić zastanawiali się eksperci podczas debaty „Zmiany prawne niezbędne dla poprawy efektywności programu szczepień przeciwko HPV”.
Jakub Bińkowski, dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji, członek zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP,) powiedział podczas czwartkowej debaty, że zachorowania na nowotwory to osobiste dramaty tych, których choroba dotknęła, ale z punktu widzenia „bezdusznej gospodarki” są to też koszty idące w biliony dolarów w skali światowej. Dlatego państwa Unii Europejskiej, w ramach profilaktyki chorób nowotworowych, stworzyły min. plan walki z wirusem HPV, który odpowiada m.in. za zachorowanie na raka szyjki macicy oraz nowotwory głowy i szyi.
„Jesteśmy w Polsce rok po wprowadzeniu powszechnego programu bezpłatnych szczepień przeciw HPV dla nastolatków, ale rezultaty, które osiągamy w ramach tego programu, daleko odbiegają od tego, czego byśmy sobie życzyli. Okazuje się, że zaledwie co piąty uprawniony nastolatek skorzystał z takiego szczepienia i tylko 30 procent jednostek Podstawowej Opieki Zdrowotnej zdecydowało się dołączyć do programu” - powiedział dyrektor Bińkowski.
Wirusy brodawczaka ludzkiego (ang.: human papillomavirus - HPV) należą do rodziny tzw. wirusów brodawczaka. Dotychczas sklasyfikowano ich ponad 200. Z punktu widzenia zagrożenia chorobotwórczego dla człowieka największą rolę odgrywają tzw. anogenitalne genotypy HPV. Są one zaliczane do najczęściej występujących u człowieka infekcji przenoszonych drogą kontaktów płciowych przez osoby płci obojga i powodują nowotwory narządów płciowych, ale także odbytu, gardła i krtani.
Program Unii Europejskiej Beating Cancer Plan zakłada, że do 2030 r. przeciw HPV zostanie zaszczepionych 90 proc. nastoletnich dziewczynek, a w szczepieniach chłopców nastąpi „istotny wzrost”. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) obecnie blisko 90 proc. zaszczepienia docelowej populacji w krajach europejskich nastąpiło w: Niemczech, Portugalii, Hiszpanii, Szwecji oraz w Norwegii. Średnia wyszczepialność dla państw, w których funkcjonują programy takich szczepień, wynosi 44 proc.
Tymczasem w Polsce, gdzie powszechny program szczepień przeciw HPV młodzieży po ukończeniu 11. roku życia do ukończenia 14. roku życia. został wprowadzony w czerwcu 2023 r., do końca ub.r. zaczepiło się zaledwie ok. 20 proc. docelowej populacji. Program zaś realizuje obecnie zaledwie nie więcej niż 30 proc. przychodni Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ). Eksperci, którzy uczestniczyli debacie, zwracali uwagę, że tak mała liczba jednostek POZ wynika ze skomplikowanego sposobu realizacji programu, raportowania wykonanych szczepień i ich rozliczania.
Prof. Teresa Jackowska, pediatra, specjalistka onkologii i hematologii dziecięcej, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, podczas debaty podkreśliła, że Polska wobec innych krajów jest 18 lat „do tyłu”, dlatego że szczepionka została zarejestrowana i wprowadzona do stosowania na świecie w końcu 2006 r.
„Nie możemy się porównać do krajów takich jak Australia i Szwecja, które mają już plan eliminacji raka szyjki macicy. Jesteśmy w Polsce opóźnieni, a liczba kobiet, która co roku choruje na raka szyjki macicy, jest stale podobna. Jeśli kobieta zarażona wirusem rodzi dziecko, to przekazuje mu tego wirusa. Wobec planów, żeby zaszczepiło się chociaż 60 procent dzieci i młodzieży, to widać, że realizacja jest bardzo zła” - oceniła prof. Jackowska.
Dodała, że niechęć do szczepień przeciw HPV może mieć również związek z fałszywą tezą, że szczepienia przeciw temu wirusowi „promowały rozwiązłość seksualną” wśród młodzieży.
Prof. Tomasz Sobierajski, socjolog, kierownik Ośrodka Badań Socjometrycznych Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że podczas przeprowadzonego badania najpierw 30 proc. respondentów - rodziców - deklarowało chęć zaszczepienia dziecka przeciw HPV, ale kiedy w kolejnym punkcie badania wyjaśniono, jakie choroby powoduje ten wirus, gotowość zaszczepienia dziecka zadeklarowało już 60 proc. badanych.
„To pokazuje, jak znikoma wśród rodziców jest wiedza na temat tego wirusa” - dodał profesor.
Prof. Sobierajski zaznaczył, że częstotliwość występowania nowotworów nosa i gardła pochodzących od wirusa HPV u osób do 40. roku życia w czasie ostatniej dekady wzrosła o 30 proc.
„To są zatrważające dane” - zaznaczył.
ZPP postuluje więc wprowadzenie zmian, które spowodowałyby poprawę tego stanu rzeczy. Chodzi m.in. o zmianę stanu prawnego, zgodnie z którym zalecane szczepienia przeprowadzają tylko ci świadczeniodawcy, z którymi Narodowy Fundusz Zdrowia zawarł umowy na te świadczenia. ZPP proponuje, aby istniał obowiązek lekarzy POZ realizacji szczepienia przeciw HPV. W efekcie chętny na zaszczepienie mógłby to zrobić w dowolnym ośrodku POZ.
„Jeżeli chcemy, żeby szczepienie było masowe, to taką szczepionkę musi zakontraktować rząd. Mamy taką szansę, rząd zamówił szczepionki. Ale kiedy zaczynamy kampanię na rzecz szczepień, musimy zapewnić chętnym możliwość, aby się takie szczepienia odbyły. W wypadku szczepień przeciw grypie udało się doprowadzić do tego, żeby także szczepiono w aptekach. W wypadku covidu szczepiono dosłownie wszędzie” - zauważyła Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”.
Kolejna zmiana postulowana przez ZPP dotyczy sprawozdań składanych przez POZ - obecnie muszą być raportowane zdarzenia medyczne oraz dane rozliczeniowe. Nowe rozwiązanie proponowane przez resort zdrowia zakłada połączenie tych dwóch systemów dopiero do 2027 r. ZPP proponuje przyspieszenie tego rozwiązania tak, aby funkcjonowało już w II kwartale 2025 r.
ZPP postuluje również wprowadzenie systemów motywacyjnych dla tych POZ, które prowadziłyby szczepienia przeciw HPV np. poprzez zwiększenie wyceny świadczenia.
Kolejne postulaty dotyczą uregulowania możliwości przeprowadzania szczepień w szkołach, a także uregulowania kwestii dotyczącej zgody rodzica lub opiekuna na dokonanie takiego szczepienia.
„Jestem zwolenniczką tego, aby te szczepienia były przeprowadzane w szkołach, tam, gdzie jest to możliwe. Może to nie jest dobry przykład na polskie warunki szkolne i tego nie proponujemy, ale według danych z USA sprawdza się mechanizm, który polega na tym, że wydanie świadectwa jest uzależnione od zaszczepienia dziecka. W Europie najlepsza wyszczepialność jest w tych krajach, które wprowadziły szczepienia w szkołach” - zaznaczyła prof. Jackowska.
Adwokat Katarzyna Bondaryk z kancelarii prawnej Katarzyna Bondaryk, powiedziała, że jej zdaniem Ministerstwo Zdrowia, jeśli chodzi o szczepienia przeciw HPV nie zamierza przeprowadzać zmian legislacyjnych, ale wykorzystać istniejące rozwiązania, interpretując je w inny sposób niż dotychczas.
„Mówimy o szczepieniach w szkołach, ale nie będzie tego robiła pielęgniarka szkolna, tylko lekarz POZ. Szkoła stanie się tylko miejscem wykonania szczepienia, nie będzie tego organizować. Jak włączyć dyrekcję do współpracy z POZ? Z drugiej strony POZ musi być zainteresowane przeprowadzaniem takich szczepień. Jak finansowo ma być to rozwiązane? Kto ma wypełniać dokumentację” - pytała Katarzyna Bondaryk.
Edyta Książek, członek zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego zaznaczyła, że w szkołach, w programach nauczania, znajdują się informacje o różnych szczepieniach i należałoby je poszerzyć o informacje o szczepieniach przeciw wirusowi HPV jako o szczepieniach przeciwko stanom przednowotworowym.
„Powinniśmy edukować zarówno uczniów, jak i rodziców. Ważne jest, aby do takiej edukacji przygotować także nauczycieli” - dodała Edyta Książek.
Źródło informacji: PAP Mediaroom