Samobójstwo jest problemem społecznym

Dezintegracja norm społecznych sprzyja samobójstwom – komentuje prof. Henryk Domański, socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk

Fot. PAP
Fot. PAP

Samobójstw w Polsce szczególnie dużo było w ostatnich paru latach.  Jakie zmiany społeczne mogą sprawiać, ze ludzie targają się na własne życie?

Przypisywałbym to zjawisku anomii. Autorem tego pojęcia jest Emil Durkheim, który stworzył termin samobójstwa anomicznego, związanego z osłabieniem się wewnętrznej regulacji jednostki. Polega to na tym, ze ludzie mają coraz więcej problemów ze wskazaniem, jakimi wartościami należy się kierować i które są najbardziej właściwe. Następuje rozluźnienie norm kształtujących zachowania i podejmowanie decyzji. Społeczeństwo polskie jest w stanie umiarkowanej anomii, której podłożem jest przechodzenie na tory demokracji, systemu rynkowego i towarzyszących temu aspektów, takich jak na przykład zmniejszająca się rola religii. Człowiek religijny dokładnie wie, czym się kierować, podczas gdy w społeczeństwie konsumpcyjnym normy te ulegają rozchwianiu. Ludzie mają dużo alternatyw i ofert, np. w odniesieniu do spędzania czasu wolnego.

Niestabilność rynku pracy też ma znaczenie?

 Czynnikiem dezintegrującym role społeczne są elastyczne formy zatrudnienia, nazywane u nas umowami śmieciowymi. Ludzie wykonują różne zajęcia, w różnym rytmie pracy, przez co role zawodowe przestają być w miarę jednoznacznym wyznacznikiem  kariery życiowej, podporządkowanym określonym standardom.

Człowiek musi się nieustannie dostosowywać do zmian?

Znacznie bardziej niż kiedyś. Społeczeństwa rynkowe poddawane są coraz większym wyzwaniom, zaczynając od lat 1970. Mamy do czynienia z powtarzającymi się cyklami kryzysu gospodarczego. Wcześniejsze społeczeństwa były bardziej wyregulowane.

Obowiązywały jasne zasady. Idę do pracy, dostaję tyle pieniędzy, awansuję - ścieżka kariery była w miarę jasna.

Wiem, co robić z dziećmi, jaki tor kształcenia zapewnia sukcesy życiowe. Obowiązywały określone reguły, co należy robić, żeby zapewnić stabilność rodzinie.

Jak socjologicznie można wytłumaczyć tzw. efekt Wertera, gdy po samobójstwie kogoś sławnego ludzie częściej odbierają sobie życie?

Efekt Wertera bardziej przemawia do ludzi młodych. Stosunkowo łatwiej jest ich przekonać, że jeżeli ktoś ważny i znany popełnia samobójstwo, to jest to ścieżka właściwa, a nie jakaś dewiacja. W środowisku tym nie działają jeszcze tak silnie czynniki integrujące w postaci zobowiązań rodzinnych i pracy zawodowej.

A jak wytłumaczyć istnienie „klubów samobójców”? Kiedy ludzie pragnący odebrać sobie życie skrzykują się np. w internecie?

Żeby podjąć jakąkolwiek decyzję, trzeba się do niej przekonać. Decyzję o samobójstwie trudno podjąć samemu, więc szuka się uzasadnienia. Uzasadnienie, które płynie od innych jest bardziej skuteczne.

Jeżeli moja grupa uważa, że to właściwe rozwiązanie, to ja też tak zrobię?

Sformułowałbym hipotezę, że efekt Wertera działa silniej w grupach o wyższym statusie, a nie na przykład wśród pracowników fizycznych czy rolników. Wyższe klasy średnie (u nas inteligencja) znacznie częściej zabiegają o swoje interesy przez tworzenie korporacji i klubów. Paradoksem jest, że może to dotyczyć samobójstw.

Co można było by zrobić żeby zmniejszyć liczbę samobójstw?

Takim czynnikiem byłaby stabilizacja polityczna, ponieważ zwiększa ona przewidywalność tego, co może się stać, co z kolei zwiększa poczucie bezpieczeństwa i zachowania zgodne z normami. Drugim aspektem jest tworzenie się społeczeństwa obywatelskiego, w którym ludzie łączą się w stowarzyszenia i pomagają sobie w rozwiązywaniu problemów życiowych.

Stowarzyszenia mogą mieć różne podłoże?

Mogą to być każde stowarzyszenia, zapewniające poczucie wspólnoty, pomijając grupy przestępcze. A więc np. takie, które realizują interesy czysto ekonomiczne, ale też wspólnoty sąsiedzkie i religijne.

Czyli tworzenie klubów, na przykład dla seniorów, może być dobrym rozwiązaniem?

Tak, ale takie formy integrowania stanowią środki zastępcze. Kluczowym elementem, który zapobiega samobójstwom byłaby rekompozycja norm, które się zdezintegrowały w latach 90. XX wieku.  

A może powinny powstać nowe normy?

Myślę, że trudno znaleźć nowe normy w życiu ludzi, oprócz tych które już mamy. Rodzina, dzieci, małżeństwo. Otwartość, równość szans. To są normy mające dość jednolite definicje. Hierarchizacja według pewnych reguł - to się nigdy nie zmieni.

 Rozmawiała Anna Piotrowska

Ekspert

Fot. PAP

Prof. Henryk Domański - Socjolog, kierownik Zespołu Badań Struktury Społecznej, kierownik Zespołu Studiów nad Metodami i Technikami Badań Socjologicznych w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Zajmuje się badaniem uwarstwienia społecznego, ruchliwości społecznej, metodologią badań społecznych i międzynarodowymi badaniami porównawczymi. Autor lub współautor wielu książek, m.in. „Zadowolony niewolnik. Studium o nierównościach społecznych między mężczyznami i kobietami w Polsce” (1992), „Społeczeństwa klasy średniej” (1994), „Prestiż” (1999), „Hierarchie i bariery społeczne w latach 90-tych” (2000), „O ruchliwości społecznej” (2004), „Struktura społeczna” (2007), „Społeczeństwa europejskie” (2009), „Sprawiedliwe nierówności zarobków w odczuciu społecznym” (2013).

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe Stock

    Żałoba to kryzys, po którym może nastąpić odrodzenie

    Żałoba najczęściej kojarzy się z ostateczną stratą najbliższej osoby. W rzeczywistości kryzys ten może przyjść nie tylko w obliczu śmierci. Czy można coś zrobić, by strata mniej bolała? Na ten temat w kontekście książek Julii Samuel „Sposób na żałobę” i „To też przeminie” dyskutowały: lekarka w trakcie specjalizacji z medycyny paliatywnej Agata Malenda, psycholożka Katarzyna Kucewicz oraz aktorka Marieta Żukowska.

  • Jak neurobiologia tłumaczy kłamanie przez dzieci

    To co my, dorośli odbieramy jako kłamanie, z perspektywy dziecka często wcale nim nie jest. Ono tworzy fałszywe historie, bo mózg, który nie znosi luk w pamięci, w ten sposób je wypełnia, wierząc, że są prawdziwe. To etap rozwoju – co nie znaczy, że dzieci nigdy nie kłamią.

  • Adobe Stock

    Socjolożki: nie szukajmy winy tylko w świecie wirtualnym

    Świat wirtualny i rzeczywisty dla nastolatków to już jeden świat, inaczej niż dla dorosłych. Dlatego nie szukajmy problemu tylko w jednym z nich. Rozmawiajmy, bądźmy ciekawi, co robią nastolatki w sieci. Większości dorosłych wydaje się, że mają nad tym kontrolę. Tymczasem to często błędne założenie – podkreślają Dorota Peretiatkowicz i Katarzyna Krzywicka-Zdunek z zespołu Socjolożki.pl, wraz z IRCenter autorki badania „Bez Tabu: O czym (nie) rozmawiamy w domach”.

  • Adobe

    Światło w nocy szkodzi sercu

    Ekspozycja na światło w ciągu nocy zwiększa ryzyko różnych problemów z sercem i układem krążenia – w tym zawałów czy niewydolności – wskazują badania. Niekorzystnie działa również brak światła w ciągu dnia.

NAJNOWSZE

  • zdj. Campaign for TobaccoFree Kids

    Młodzi nie chcą być pionkami w rękach przemysłu tytoniowego

    Narastająca fala uzależnienia od nikotyny, szczególnie wśród młodych ludzi, nielegalny handel oraz nowe zasady dotyczące produktów nikotynowych - to wiodące tematy obrad, które odbędą się w ciągu najbliższych dni w Genewie podczas trwającej właśnie 11. sesji Konferencji Stron Ramowej Konwencji WHO o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (COP11). Pokolenie młodych reprezentuje Julia Nowicka-Janik z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

  • W onkologii integracyjnej leczymy też psychikę

  • Chirurdzy bez skalpela

  • Coraz więcej dzieci ma cukrzycę typu 2

  • Żałoba to kryzys, po którym może nastąpić odrodzenie

  • Adobe Stock

    Ekspert: publiczna stomatologia na równi pochyłej

    Stomatologia w Polsce jest w kryzysie. Dostęp do leczenia na NFZ jest mocno ograniczony, a będzie jeszcze gorzej, bo publiczne leczenie przestaje w ogóle się opłacać. Lekarz otrzymuje średnio 50 zł za leczenie zęba u pacjenta. To nie pokrywa kosztów materiału i sprzętu. Więcej z funduszu otrzyma higienistka stomatologiczna za usuwanie kamienia nazębnego – podkreśla wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej ds. stomatologii Paweł Barucha. Dodaje, że środowisko nie czuje się od lat wysłuchane, a stomatologia publiczna znajduje się na równi pochyłej.

  • Potrzeby polskich seniorów

  • Niedowaga u dzieci też jest groźna

Serwisy ogólnodostępne PAP