Mamo, nie pij w ciąży
Co najmniej dwa procent dzieci w Polsce cierpi z powodu zaburzeń rozwoju spowodowanych piciem alkoholu przez matki podczas ciąży. To więcej niż jest maluchów chorych na autyzm.
Jedno małe piwo przy grillu, kieliszek wina przy niedzielnym obiedzie, a czasami szklaneczka radlera do kolacji… W kwestii picia alkoholu przez kobietę w ciąży, naukowcy nie mają wątpliwości, że nie istnieje coś takiego jak „bezpieczna dawka”. W zależności od zaawansowania ciąży czy indywidualnych uwarunkowań matki (na przykład, tego w jaki sposób na nią samą działa alkohol lub jej cech genetycznych) w każdym momencie może dojść do uszkodzenia płodu. Prowadzone od lat akcje edukacyjne przynoszą skutek, bo coraz mniej kobiet pije w ciąży. Zdarza się jednak, że przyszłe mamy od czasu do czasu sięgają po małe piwo czy lampkę wina.
Alkohol w ciąży i zaburzenia neurorozwojowe
Tymczasem z piciem alkoholu w ciąży wiąże się ryzyko, wystąpienia u dziecka FASD (z ang. fetal alcohol spectrum disorders, - spektrum płodowych zaburzeń alkoholowych), czyli poważnego uszkodzenia układu nerwowego prowadzącego do zaburzeń rozwoju poznawczego i zaburzeń zachowania.
Pod tym ogólnym terminem FASD, zwykle wyróżnia się:
- FAS (Fetal alcohol syndrom, płodowy zespół alkoholowy) – charakteryzuje się dysmorfiami twarzy (krótkimi szparami powiekowymi, wąską górną wargą, płytką rynienką podnosową).
- częściowy FAS - kiedy u dziecka nie ujawniły się wszystkie dysmorfie twarzy, ale są stwierdzone zaburzenia neurorozwojowe, bez zmian w wyglądzie.
Najnowsze badania przeprowadzone przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych dowodzą, że w Polsce FASD da się stwierdzić u 2 proc. dzieci w wieku 7-9 lat, a FAS u o 0,4 procenta.
– Te dwa procent to więcej niż mamy maluchów z zespołem Downa czy ze zdiagnozowanymi zaburzeniami należącymi do spektrum autyzmu – mówi współautorka badań dr Katarzyna Okulicz – Kozaryn.
Dane międzynarodowe pokazują, że picie alkoholu przez matkę w ciąży jest najczęstszą przyczyną zaburzeń neurorozwojowych u dzieci na świecie. Na tle krajów, w których badania zostały przeprowadzone według podobnej metodologii (ich wyniki można więc porównać), Polska nie wypada szczególnie źle. Na przykład w Republice Południowej Afryki FAS występuje u 5,5 proc. dzieci , a FASD u 11,3 proc. (!)
Co ciekawe, we Włoszech, gdzie kobiety częściej niż w Polsce piją alkohol w ciąży, uzyskano wyniki przypominające nasze. Warto tu jednak wspomnieć, że badań nie prowadzono np. w Rosji, gdzie spożycie wysokoprocentowych alkoholi, mimo upadku komunizmu, utrzymuje się na wysokim poziomie.
Zaburzenia ujawniają się w szkole
Naukowcy badają dzieci w wieku szkolnym, ponieważ po pierwsze - stosunkowo łatwo do nich dotrzeć, a po drugie - większość zaburzeń związanych z FASD ujawnia się, kiedy dziecko zaczyna naukę w szkole.
W Polsce zaproszenia wysłano do losowo wybranych szkół w trzech powiatach - Leżajsk, Kraków i Kielce. Badania przeprowadzono w 113 placówkach, w których uczyło się w sumie 2500 dzieci w wieku 7-9 lat. Do grupy ryzyka zaliczono dzieci z zahamowaniem wzrostu i takie, u których nauczyciele lub rodzice zauważyli infantylne zachowania, łatwość popadania w konflikty, czy kłopoty z nauką.
W następnym etapie badań naukowcy pytali matkę o przebieg ciąży, jej sytuację życiową i styl życia w tamtym okresie, a w tym kontekście – również o picie alkoholu.
- Cały proces badawczy przeszły z nami rodziny, które widziały, że rzeczywiście mają problem z dzieciakami. Dużo częściej niż te, które tego problemu nie widziały. Przy okazji projektu szukali pomocy dla dziecka – mówi dr. Okulicz-Kozaryn.
Co mówiły matki?
Bardzo lakonicznie wspominały o piciu alkoholu. - Sporadycznie przyznawały, że zdarzyło się im upić lub że regularnie piły alkohol. Raczej mówiły, że zdarzyło się im raz lub dwa napić, a tu piwo, a tu lampkę szampana – opowiada dr. Okulicz – Kozaryn.
Były też kobiety, które mówiły, że absolutnie niczego nie piły, a skądinąd było wiadomo, że piły, bo dziecko było pod opieka świetlicy socjoterapeutycznej i wychowawcy znali tę rodzinę. Wiedzieli, że jest tam problemem alkoholowy, a matka się już kilka razy leczyła.
Na koniec dziecko było badane przez specjalistów, którzy oceniali jego stan zdrowia ogólny i kondycję neuropsychologiczną.
- FASD nie da się wyleczyć. Można jedynie usprawniać funkcjonowanie chorych. Dzieje się tak podobnie jak w przypadku maluchów z innymi zaburzeniami neurorozwojowymi, np. z autyzmem, ADHD. Terapie odnoszą czasami spektakularne sukcesy. Ale to praca dla całej rodziny i specjalistów na długie lata – mówi dr Okulicz-Kozaryn.
Przy okazji badań prowadzonych przez zespół Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wyszło na jaw, że FASD nie jest wyłącznie problemem rodzin patologicznych.
– Zwykle FASD jest rozpoznawane u dzieci z rodzin adopcyjnych albo zastępczych, bo tylko takie zgłaszają się do specjalistów z prośbą o diagnozę dziecka w kierunku FASD. Okazało się, jednak że zdecydowana większość dzieci z FASD wychowuje się w rodzinach, gdzie rodzice normalnie funkcjonują. Problem jest więc duży, ale ukryty – mówi dr Okulicz- Kozaryn.
Otrzymane wyniki najlepiej więc pokazują, że w ciąży nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Co zatem zrobić, żeby dzieci z FASD było jeszcze mniej?
- Edukować. Lekarze powinni rozmawiać z kobietą o piciu alkoholu, zanim zajdzie w ciążę. Najlepiej, żeby powstrzymała się od jego spożywania na trzy miesiące przed poczęciem dziecka. FASD to jest choroba, której nie można wyleczyć, ale w 100 proc. da się jej zapobiec – podsumowuje dr. Okulicz- Kozaryn.
Więcej informacji o zaburzeniach rozwoju występujących u dzieci matek pijących alkohol można znaleźć na stronie ciazabezalkoholu.pl.
Anna Piotrowska (zdrowie.pap.pl)