Zamrożony bark, czyli tajemnica tkanki łącznej

Zespół zamrożonego barku to schorzenie mało znane, choć bardzo częste. Nawet 10 proc. ludzi może w ciągu życia doświadczyć „obkurczenia” stawu, które utrudnia jakąkolwiek aktywność. Wiele z tych osób zostanie, niestety, źle zdiagnozowanych. 

Adobe
Adobe

Zespół zamrożonego barku (ang. frozen shoulder) to schorzenie manifestujące się bólem, sztywnością i wyraźnym ograniczeniem ruchomości stawu ramiennego. Mechanizm choroby polega na zmianach zapalnych i włóknieniu torebki stawowej, co prowadzi do stopniowego „zamrożenia” barku. Utrudnia to nawet najprostsze codzienne czynności. Jak zwracają uwagę naukowcy, w praktyce medycznej zespół ten bywa mylnie utożsamiany z innymi dolegliwościami barku, takimi jak zapalenia ścięgien stożka rotatorów czy zwyrodnienia stawu.

Pierwsze opisy zespołu zamrożonego barku pojawiły się w literaturze medycznej już w pierwszej połowie XX wieku. Dopiero  w XXI wieku nauka pochyliła się jednak nad złożoność tego schorzenia i rolą w niej torebki stawowej, która w pewnym momencie – z nie do końca znanych przyczyn - zaczyna się „obkurczać” i „oblepiać staw” niczym termokurczliwa folia. W badaniu ultrasonograficznym czy rezonansie magnetyczny (MRI) widać zmiany zapalne i włókniste wewnątrz stawu. 

Od zamrożenia do rozmrożenia

W typowym przebiegu choroby pacjent przechodzi przez trzy fazy choroby, którym towarzyszy różne nasilenie bólu oraz zakres ruchomości. Najpierw pojawia się faza bólu i zamrażania. W tym okresie pojawia się narastający dyskomfort i ból w obrębie barku, często promieniujący aż do łokcia. Z czasem staw zaczyna sztywnieć, a pacjent instynktownie ogranicza jego używanie. Ta faza bywa szczególnie dokuczliwa i może trwać od kilku tygodni do kilku miesięcy.

W fazie sztywności i zamrożenia ból nierzadko nieco maleje, lecz głównym problemem staje się znaczne ograniczenie zakresu ruchu w stawie. Podniesienie ręki czy sięgnięcie po przedmiot z wyższej półki staje się wyraźnym wyzwaniem. W tej fazie dochodzi do najbardziej zaawansowanego przykurczu torebki stawowej. 

W fazie odmrażania ruchomość powoli się poprawia, zwłaszcza w przypadku rehabilitacji i prawidłowo dobranego leczenie. Ból zazwyczaj ustępuje, ale proces odzyskiwania sprawności może się ciągnąć miesiącami, a nawet latami. 

Fot. PAP/P. Werewka/Zdjęcie ilustracyjne

Dbaj o stawy. Gdy bolą, trudno funkcjonować

Stawy umożliwiają nam wykonywanie niemal wszystkich codziennych czynności: chodzenie, siedzenie, pisanie, jedzenie, robienie zakupów, uprawianie sportu. Wiesz, jak o nie dbać i co robić, gdy bolą? 


Rozpoznanie zespołu zamrożonego barku opiera się przede wszystkim na badaniu klinicznym. Kluczowa jest ocena zakresu ruchu aktywnego (wykonywanego przez pacjenta) i biernego (prowadzonego przez badającego). Jeśli pacjent podczas poruszania ręką nie jest w stanie wykonać pełnego ruchu, a jednocześnie lekarz, próbując poruszyć kończyną za pacjenta, też napotyka opór, jest to sygnał, że problemem może być patologia samej torebki stawowej. Celem wykluczenia innych przyczyn bólu zleca się RTG, USG lub MRI. Pozwalają one sprawdzić, czy przyczyną kłopotów nie są np. ostrogi kostne, zwapnienia czy poważniejsze uszkodzenia stożka rotatorów.

Sztywność może trwać lata

Jednym z kanonicznych źródeł dotyczących przebiegu zespołu zamrożonego barku jest praca dr. Bernarda Reevesa ze Szpitala św. Jakuba w Leeds. Wynika z niej, że przeciętny czas trwania pełnego cyklu choroby – obejmującego ból, sztywność i proces „odmrażania” – sięga nawet około 30 miesięcy. To dłużej, niż często się zakłada w powszechnych wyobrażeniach o tego typu dolegliwościach. Reeves zauważył też, że u niektórych chorych po pewnym czasie może dojść do zajęcia drugiego barku: nawet do 7 lat po wyzdrowieniu z pierwszego epizodu pojawia się podobny proces zapalny i włóknienie w drugim stawie. Dlatego w przypadku diagnozy zespołu zamrożonego barku, konieczne jest odpowiednie leczenie i fizjoterapia. Zależy ono od fazy choroby. 

W początkowym etapie stosuje się farmakoterapię, w tym niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) oraz kortykosteroidy, aby złagodzić ból i stan zapalny. Fizjoterapia, ukierunkowana na stopniowe przywracanie zakresu ruchu, odgrywa kluczową rolę szczególnie w fazie odzyskiwania mobilności. Alternatywne metody, takie jak manipulacja pod narkozą czy artroskopowe uwalnianie torebki stawowej, są stosowane w ciężkich przypadkach. Hydrodylatacja, czyli wstrzyknięcie płynu do stawu w celu rozciągnięcia torebki, również może przynieść korzyści. Leczenie jest zwykle skuteczne, ale pełne odzyskanie ruchomości może potrwać miesiące.

Fot. PAP/P. Werewka

Po 50-tce czas dla każdego na specyfiki na kości i stawy?


Przez lata specjaliści toczyli spor dotyczący dwóch strategii rehabilitacji. Pierwsza polegała na „intensywnej fizjoterapii” z dużą liczbą ćwiczeń rozciągających, zaś druga – na tzw. „nadzorowanym zaniedbaniu”, zwanym też „delikatnym odmrażaniem”. To ostatnie to inaczej łagodna terapia, w której starano się nie prowokować nadmiernego bólu i zapalenia. 
W końcu przeprowadzono duże badanie. Wyniki zaskoczyły wielu klinicystów: po dwóch latach normalną lub prawie normalną sprawność barku odzyskało 89 proc. pacjentów z grupy „delikatnego odmrażania”, podczas gdy w grupie intensywnej fizjoterapii wynik ten osiągnęło 63 proc. Wyszło na to, że przesadne forsowanie ruchu w fazie zapalnej potrafi wywołać odwrotny skutek i przedłużyć proces chorobowy.

Wciąż wyzwaniem dla naukowców pozostaje wyjaśnienie mechanizmów leżących u podstaw zespołu zamrożonego barku. Wiadomo, że do nieodwracalnych deformacji włókien kolagenowych w torebce stawowej dochodzi w następstwie długotrwałego stanu zapalnego. Właśnie tzw. „bliznowacenie” i pogrubienie torebki powodują najbardziej uporczywe ograniczenie ruchu w barku. W pierwszej fazie ból bywa efektem toczącego się procesu zapalnego. Na późniejszych etapach największym problemem staje się jednak włóknista, mało elastyczna torebka, która blokuje ruchy we wszystkich kierunkach. 

Organizm atakuje sam siebie

Syndrom zamrożonego barku zalicza się do chorób autoimmunologicznych. Lekarze zwracają jednak uwagę na choroby współistniejące, takie jak cukrzyca czy schorzenia tarczycy, ponieważ u pacjentów z zaburzeniami metabolicznymi zespół zamrożonego barku występuje częściej i bywa trudniejszy w leczeniu zachowawczym. Wiąże się to z pogorszeniem ukrwienia oraz większą tendencją tkanek do bliznowacenia. 
Zespół zamrożonego barku najczęściej dotyka osoby w wieku 40–60 lat. Kobiety są bardziej narażone na to schorzenie niż mężczyźni – stosunek zachorowań wynosi 3:1. Ryzyko wzrasta u osób z cukrzycą, zwłaszcza u tych z cukrzycą typu 1 i 2, które mają nawet czterokrotnie większe prawdopodobieństwo wystąpienia tej choroby. 
Zespół zamrożonego barku może także towarzyszyć chorobom tarczycy, serca oraz występować po urazach barku. Inne czynniki ryzyka to choroby neurologiczne, jak udar mózgu, oraz unieruchomienie stawu barkowego po kontuzji. Odpowiednia diagnoza i leczenie mogą znacząco poprawić rokowania.
 

Autorka

PAP

Luiza Łuniewska - Dziennikarka, reportażystka, redaktorka. Pisuje o wielkich triumfach medycyny i jej wstydliwych sekretach. Lubi nowinki z dziedziny genetyki. Była dziennikarką Życia Warszawy i Newsweeka, pracowała też w TVN i Superstacji. Jest absolwentką Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Wielbicielka kotów dachowych i psów ras północnych.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe

    Męska tarczyca - zjada mięśnie, niszczy płodność

    Choroby tarczycy w powszechnej świadomości pozostają przypadłością kobiecą. Tymczasem mężczyźni również chorują – tylko gorzej, później i często z poważniejszymi konsekwencjami. Zaburzenia hormonalne u panów potrafią długo przebiegać bezobjawowo, a gdy wreszcie dają o sobie znać, uderzają w libido, serce, metabolizm i płodność. 

  • AdobeStock

    W onkologii integracyjnej leczymy też psychikę

    Onkologia integracyjna to praca nad psychiką pacjenta, która pomaga wyeliminować lęk i stres u osób w trakcie leczenia. Drugim ważnym elementem jest zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna. W oparciu o sprawdzone naukowo metody ma poprawiać jakość życia pacjenta w trakcie i po leczeniu onkologicznym – tłumaczy dr hab. n. med. Bogdan Michalski, ginekolog onkolog, przewodniczący Rady Fundacji i Przewodniczący Rady Programowej Fundacji Onkologicznej Różowa Konwalia.

  • Adobe Stock

    Chirurdzy bez skalpela

    Radiologia interwencyjna to małoinwazyjna metoda leczenia m.in. chorób onkologicznych czy udarów. Obraz na żywo i mikronarzędzia to zestaw chirurga bez skalpela. O tej niszowej dziedzinie opowiada dr hab. n. med. Grzegorz Rosiak, radiolog interwencyjny z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (UCK WUM), członek Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego.

  • Adobe Stock

    Obraz ludzkiego ciała w nowoczesnej ramie, czyli o roli radiologów

    Często radiolog jest tym pierwszym lekarzem rozpoznającym zmiany w tkankach, ale jego rola wcale się na tym nie kończy. Diagnostyka obrazowa to dziedzina prężnie rozwijająca się i zyskująca na znaczeniu – zaznaczyła prof. Katarzyna Karmelita-Katulska, prezeska Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego przy okazji obchodów jubileuszu stulecia jego istnienia.

NAJNOWSZE

  • Adobe

    Męska tarczyca - zjada mięśnie, niszczy płodność

    Choroby tarczycy w powszechnej świadomości pozostają przypadłością kobiecą. Tymczasem mężczyźni również chorują – tylko gorzej, później i często z poważniejszymi konsekwencjami. Zaburzenia hormonalne u panów potrafią długo przebiegać bezobjawowo, a gdy wreszcie dają o sobie znać, uderzają w libido, serce, metabolizm i płodność. 

  • Ekspert: publiczna stomatologia na równi pochyłej

  • Młodzi nie chcą być pionkami w rękach przemysłu tytoniowego

  • Chirurdzy bez skalpela

  • Coraz więcej dzieci ma cukrzycę typu 2

  • AdobeStock

    Medycyna kosmiczna nie tylko dla astronautów

    Gdy mówimy o medycynie kosmicznej, sądzimy, że to dziedzina związana z wysłaniem astronautów w Kosmos. Tymczasem to duże szersze pojęcie, obejmujące np. wynalazki, które trafiły do przestrzeni kosmicznej, albo te które poleciały wraz ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) i teraz mogą być wykorzystane przez naszych pilotów – mówi ppłk lek. Magdalena Kozak, prezes Polskiego Towarzystwa Astromedycznego.

  • W onkologii integracyjnej leczymy też psychikę

  • Potrzeby polskich seniorów

Serwisy ogólnodostępne PAP