Zmienia się podejście do domów opieki
Decyzja o przeniesieniu bliskiego do domu opieki najczęściej zapada ze względu na wypadek albo nagłą lub przewlekłą chorobę, która utrudnia funkcjonowanie całej rodziny. To błąd – o jesieni życia powinniśmy rozmawiać wcześniej ze starzejącymi się rodzicami albo z dziećmi, gdy sami się starzejemy. To pozwoliłoby odczarować te miejsca – uważa psycholożka Dorota Minta.
Zmieniają się uwarunkowania społeczne. Odchodzimy od modelu rodzin wielodzietnych i wielopokoleniowych, z wieloma krewnymi mieszkającymi blisko siebie, a nawet w jednym domu, dzięki czemu mogą się nawzajem wspierać.
– Europa otworzyła nam drzwi do tego, abyśmy myśleli o swoim życiu nie tylko w granicach miasta czy województwa, ale też zupełnie innego kraju. Co raz więcej osób deklaruje potrzebę sięgnięcia po inne rozwiązania niż tylko opiekę rodziny, bowiem ta rodzina zmieniła swoje możliwości.
Musimy zdawać sobie też sprawę, że wariant, który dotychczas najczęściej braliśmy pod uwagę, czyli opieka w domu, jest obecne bardzo trudny do zabezpieczenia z powodu niedoboru kadr. Nakładając na to wskaźniki demograficzne oraz fakt, że nasze społeczeństwo nie przyjmuje aktywnej postawy względem profilaktyki, za chwilę możemy mieć olbrzymi problem – ostrzega dr n. ekon. Małgorzata Gałązka-Sobotka z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
Jej zdaniem lekceważąca postawa do własnego zdrowia (np. niechęć do szczepień czy badań profilaktycznych) sprawia, że potrzeby na rynku opiekuńczym z roku na rok narastają, a wyzwania, z którymi będziemy się mierzyli będą rosły.
– Opieka środowiskowa nie funkcjonuje, rodzina rozrzucona jest po świecie, do tego poziom niesamodzielności osób starszych pogłębia się i rodzina mimo najlepszych chęci nie ma możliwości, by się nimi zająć. A jeżeli mamy coraz większą liczbę osób, które wymagają opieki, i nie jesteśmy w stanie zapewnić im opieki indywidualnej, to takie ośrodki stają się koniecznością. I choć deinstytucjonalizacja, do której dążymy, zakłada, że coraz więcej osób będzie pod opieką indywidualną, to musimy przecież wziąć pod uwagę, że zawsze będą osoby, które wymagają specjalistycznej opieki ciągłej. W związku z tym domy opieki, niezależnie od tego, jak są finansowane i przez kogo prowadzone, będą niezbędne – uważa prof. dr hab. Piotr Błędowski z Instytutu Gospodarstwa Społecznego Szkoły Głównej Handlowej.
Ekspert zwraca uwagę, że opieka nad osobą niesamodzielną w domu ma sens jedynie wtedy, gdy będzie lepsza niż w placówce. Czasami chcemy jeszcze jak najdłużej być z mamą czy babcią i nie zważamy na to, jakie są potrzeby tej osoby – zbyt egoistycznie chcielibyśmy zatrzymać czas.
– Jeśli ma tak być tylko dlatego, żeby sąsiedzi nas nie obgadali, to będzie działo się to kosztem seniora i to jest nieetyczne – ocenia profesor.
Odczarowane domy opieki długoterminowej
Zdaniem specjalistów niestety wciąż nie umiemy rozmawiać o chorobach, starości, umieraniu – czyli czymś, co czeka każdego z nas. Dlatego powinniśmy zadbać o to, aby takie rozmowy odbyły się, kiedy jesteśmy zdrowi i młodsi. Kiedy jeszcze nie zaczęło się dziać nic, co utrudnia nam komunikację można to zrobić spokojnie, bez emocji, presji. Można też spróbować zawczasu razem z seniorem wybrać miejsce, gdzie mu się spodoba, gdzie poczuje się dobrze.
– Problemem wielu rodzin jest to, że nie rozmawiamy ze sobą o przyszłości. Nie rozmawiamy ze starzejącymi się rodzicami, albo starzejąc się, nie rozmawiamy z dziećmi o tym, co będzie, gdy starsza osoba straci sprawność. Mój 84-letni ojciec, który notabene od trzech lat jest w nowym związku z koleżanką z liceum, robi sobie wycieczki po pensjonatach. Szuka właściwego miejsca dla siebie i swojej „dziewczyny” – opowiada psycholożka Dorota Minta.
Jak podkreśla, takie rozmowy wymagają odwagi, ale zapewnia, że warto to robić.
– Moja babcia miała taki obyczaj, gdy byłam małą dziewczynką, że w każde urodziny wyciągała pudełko, w którym miała przygotowane ubranie do trumny. Przymierzała, czy dobrze leży a my z siostrą dobierałyśmy broszkę i inne dodatki. Potem odświeżała je i chowała z powrotem, przyczepiając karteczkę ze świeżą datą. Ale robiąc to, nie myślała wcale o śmierci, tylko chciała być przygotowana, gdyby nagle coś się wydarzyło.
I tak przez 40 lat. Zmarła, gdy miała prawie 100 lat – opowiada Minta.
Domy opieki jak pensjonaty
Eksperci zwracają także uwagę, że dla osób starszych z niepełnosprawnościami najdotkliwsza jest samotność. A biorąc pod uwagę, że nie mamy włoskiego czy hiszpańskiego stylu życia, nasi siedemdziesięciolatkowie nie wychodzą na espresso czy tapasy, raczej siedzą zamknięci w domu. W dodatku mieszkamy w kraju, w którym przez większą część roku brakuje słońca. Dlatego – przekonują – domy opieki powinny być dla seniorów jak pensjonaty, w których jest dobra opieka medyczna, ale oprócz fizjoterapeuty jest manikiurzystka czy fryzjer, bo istotną rolą tego typu miejsc jest życie społeczne.
– Wiele osób zaczyna tu odżywać, mają życie towarzyskie, romanse, grają w brydża, w planszówki. Mam przyjaciółkę, która prowadzi w domu opieki zajęcia plastyczne dla seniorów, którzy odkrywają, że malowanie to ich pasja. Nie robiliby tego, gdyby siedzieli sami w domu – opowiada psycholożka.
Zdaniem specjalistów dobrym rozwiązaniem dla seniorów, którzy nie wymagają jeszcze specjalistycznej opieki medycznej, mogłyby być placówki dziennego pobytu.
Ile kosztuje pobyt w domu opieki?
Wiele wskazuje na to, że powoli wychodzimy ze stanu stygmatyzowania tej formy opieki. Jak wynika z badania opinii na temat ośrodków opieki długoterminowej przeprowadzonego w dniach 6–13 marca 2024 r. przez agencję badawczą ARC Rynek i Opinia na zlecenie Emeis Polska, 18 proc. z badanych wybrałoby dom opieki dla swoich bliskich i 30 proc. dla siebie samych. To znaczący wzrost względem poprzednich ankiet.
Kłopot w tym, że w zależności od miejsca miesięczny pobyt w prywatnym domu opieki kosztuje między 7–15 tys. zł. Niewiele osób na to stać. Problem z refundacją polega zaś na tym, że opieka hospicyjna jest zagwarantowana jedynie dla osób, które zachorowały na określone choroby. Taka konstrukcja sprawia, że system nie odpowiada na potrzeby wielu pacjentów, np. neurologicznych.
– Z hospicjów domowych czy stacjonarnych nie może skorzystać pacjent ciężko chory po udarze czy z alzheimerem. A to oznacza łamanie konstytucyjnej zasady równości. Nie do końca znajduje uzasadnienie, dlaczego tylko wybrani chorzy mogą z takiej opieki skorzystać – twierdzi dr Małgorzata Gałązka-Sobotka.
– Kiedy zaczynałam pracować w naszym ośrodku, mieliśmy ok. 30 miejsc odpłatnych, resztę na NFZ. Obecnie po raz pierwszy mamy kolejkę oczekujących na miejsce odpłatne. To pokazuje, że jest potrzeba – przekonuje prezes zarządu Emeis Polska Sp. z o.o. Beata Leszczyńska.
Podobnie jest w systemie państwowym – choć nakłady na opiekę długoterminową systematycznie rosną, to nie rozwiązuje to problemu, bo wciąż brak odpowiedniej infrastruktury.
– Mamy nadmiar łóżek „ostrych”, które konsumują dużo środków publicznych. Konieczna jest alokacja środków na osoby starsze, które przekazywane są oddziałom internistycznym, choć wielu z nich powinno być zaopiekowanych w środowisku lokalnym. Nie powinniśmy odrywać opieki długoterminowej od reformy opieki zdrowotnej i lecznictwa szpitalnego – ocenia dr Gałązka-Sobotka.
Jej zdaniem na bazie szpitali powiatowych powinniśmy zbudować centra, które będą świadczyły kompleksowe, wielowariantowe usługi łącznie z opieką środowiskową, bo wielu seniorów potrzebuje przede wszystkim wsparcia w aktywizacji.
– Zmarnowano wiele lat, bo choć dużo mówi się o demografii, nie przygotowano infrastruktury, niewiele robi się, aby przygotować społeczeństwo na zmiany, jakie niesie ze sobą starzejące się społeczeństwo, nie zadbano o zabezpieczenie odpowiedniej opieki medycznej – uważa specjalistka z Uczelni Łazarskiego.
Wspólne posiłki
Zmniejsza się odsetek wierzących w to, że to dom jest najlepszym i najbezpieczniejszym miejscem dla osób starszych z ograniczoną mobilnością. Codzienne czynności, takie jak zmiana pościeli czy transfer z łóżka na krzesło często są ponad siły domowników. Zmienia się przez to podejście do domów opieki, które oprócz tego mogą mieć też dodatkowe zalety.
Specjaliści zwracają uwagę, że wspólne spędzanie czasu, posiłki, podczas których seniorzy spotykają się, rozmawiają, powodują, że wraca im apetyt, chęć życia.
– Oczywiście, że najlepiej byłoby spędzić starość w domu rodzinnym, wśród bliskich. Obraz babci na bujanym fotelu w otoczeniu wnuków to piękny idealny obrazek, ale niestety coraz mniej realny. W domu opieki zazwyczaj są osoby, które wymagają profesjonalnych czynności, do których rodzina nie jest przygotowana. A często nie wystarczy po prostu wpaść kilka razy w tygodniu po pracy – mówi Beata Leszczyńska.
Dlatego coraz częściej specjaliści zalecają, aby myśleć o zorganizowaniu opieki na „stare lata” wcześniej. Może to być pobyt na kilka tygodni czy miesięcy, który podkuruje chorego, zrehabilituje, by nabrał sił i wrócił do domu. To pozwoli odetchnąć rodzinie i pokazać choremu, jak i jego bliskim, że dom opieki to nie samo zło i ostateczność.
– Od lat postulujemy, by edukować i rozmawiać ze swoimi dziećmi i rodzicami, jak to widzimy, co byśmy chcieli. Trzeba odczarować seniorom to miejsce, przywieźć ich na pobyt na tydzień czy dwa, żeby mogli zobaczyć, jak to wygląda. Kiedy będą mieli wyobrażenie, jak tam jest, okaże się, że nie jest to takie złe. Widzimy rodziny, które przywożą swoich bliskich, np. jadąc na wakacje, by odpocząć, i w którymś momencie to już sam senior mówi: ja już tu zostanę. I to nie dlatego, by odciążyć rodzinę, ale dlatego, że mi tu dobrze, to zaspokaja moje potrzeby – opowiada Leszczyńska.
Monika Grzegorowska, zdrowie.pap.pl
Źródło: Konferencja prasowa pt.: „Jak Polacy postrzegają Domy opieki?”, która odbyła się 17 maja 2024 r.