Schizofrenia - odczarować mit zastrzyku

Schizofrenia to przewlekła choroba, którą trzeba leczyć. Leczyć nowocześnie. Odczarować mit, że zastrzyk to jest jakaś kara. O chorobie, jej obrazie kiedyś i dziś, opowiada dr n. med. Iwona Patejuk-Mazurek, specjalistka psychiatrii, kierująca Centrum Zdrowia Psychicznego w Pruszkowie.

zdj. AdobeStock
zdj. AdobeStock

Schizofrenia – co to za choroba?

Z medycznego punktu widzenia jest to choroba o podłożu genetycznym, ale nie ma jednego genu, który za nią odpowiada. Mówimy o podatności uwarunkowanej genetycznie, a różne czynniki środowiskowe, wpływają negatywnie na rozwój mózgu, co w konsekwencji powoduje pojawienie się objawów psychotycznych (błędnego postrzegania rzeczywistości), zaburzeń funkcji poznawczych czy zaburzeń nastroju. Jest wiele teorii próbujących wyjaśnić powstanie tej choroby. Objawy schizofrenii najczęściej pojawiają się u progu dorosłości, w wieku 18-25 lat, u kobiet trochę później. Mężczyźni zapadają na nią wcześniej, co sprawia, że rokowanie długoterminowe w ich przypadku są jest gorsze.

Dlaczego?

Bo to zależy od poziomu funkcjonowania przedchorobowego. Im ktoś później zachoruje – ma więcej czasu, by skończyć edukację, zacząć pracę, założyć rodzinę, więc lepiej sobie radzi w codziennym życiu. Częściej też mężczyźni odstawiają leki i używają różnych substancji psychoaktywnych, co pogarsza przebieg choroby. Schizofrenia to choroba, która dotyka ludzi wcześnie, zaburza ich funkcjonowanie, ma też negatywny wpływ na ich bliskich.

Jak się zaczyna?

Mamy kilka rodzajów schizofrenii (według międzynarodowej klasyfikacji ICD-10): paranoidalną (najczęstszą) katatoniczną, hebefreniczną, niezróżnicowaną, depresję poschizofreniczną. Obraz choroby jest niejednorodny i zaczyna się różnie. Może mieć początek rzekomo nerwicowy, czyli w młodym wieku pojawia się lęk, zaburzenia snu, objawy depresyjne, a dopiero później objawy wytwórcze - pacjent nie chce wychodzić z domu, izoluje się, zaciąga zasłony, bo wydaje mu się, że jest obserwowany, śledzony, a nawet truty, że inni się z niego śmieją, obgadują, nasyłają telepatycznie myśli. Mogą wystąpić też objawy ubytkowe, pojawia się blady afekt -  problemy z wyrażeniem emocji, nawiązywaniem relacji, awolicja (brak woli, chęci do działania), jak również obawy afektywne: zaburzenia nastroju, pogorszenie funkcji poznawczych (słabsza pamięć i koncentracja niemożność planowania i działania). To wszystko razem ma ogromny wpływ na funkcjonowanie chorego i jego otoczenie.

Fot. PAP/P. Werewka

Objawem schizofrenii może być apatia

Schizofrenia potocznie kojarzy się z urojeniami, których chory doświadcza w stanie psychozy. Jednak to nie są jej jedyne objawy. Apatia, wycofanie się z życia, brak chęci do podejmowania najprostszych czynności często towarzyszą tej chorobie. Nazywane objawami negatywnymi stanowią według specjalistów jedno z największych wyzwań w tej chorobie tak dla pacjenta, jak i jego bliskich i terapeutów.

Ale ten początek nerwicowy może trochę mylić, bo może wskazywać na inne zaburzenia, niekoniecznie schizofrenię…

Rzeczywiście tak może być, bo zaburzenia nastroju, objawy lękowe mogą wskazywać na przykład na depresję. Znam takie sytuacje - bo nie lubię mówić o ludziach przypadki - gdy pacjent leczony był właśnie przez 2-3 lata na depresję, a nie -  jak powinien - na schizofrenię, bo nie wszystkie objawy ujawniły się, a funkcjonowanie znacznie się pogorszyło, nastąpiło tzw. załamanie linii życiowej. 
Jeżeli jednak schizofrenia rozpoczyna się od objawów wytwórczych, np. poczucia podstawienia osób, nasyłania myśli, powoduje to zaburzenia zachowania, czasami pojawia się agresja. Pacjent może uważać, że rodzic nie jest jego rodzicem tylko właśnie osobą podstawioną. 
W ogóle trzeba wiedzieć, że schizofrenia jest chorobą przewlekłą, nawracającą, z okresami remisji (brak objawów) i nasilonych objawów. Może zaczynać się ostrym stanem, który zwraca uwagę, zaburza funkcjonowanie, potem po wdrożeniu odpowiedniego leczenia pacjent jest w remisji. Ale pomimo przyjmowania leków, może dojść do nawrotu choroby np. w przypadku nasilonego stresu lub choroby somatycznej (np. grypy).  To choroba towarzysząca przez całe życie.

Leczenie schizofrenii zmienia się. Jak się ją obecnie leczy?

Do lat 90-tych ubiegłego wieku leczenie odbywało się przy pomocy tzw. klasycznych leków przeciwpsychotycznych. Niwelowały objawy psychozy, ale powodowały stygmatyzujące chorego objawy ruchowe – drżenie rąk, dziwne ruchy w obrębie ust, dreptanie. Obecnie stosujemy tzw. leki przeciwpsychotyczne II generacji, które lecząc psychozę mniej stygmatyzują, nie powodują widocznych objawów ruchowych, są skuteczniejsze wobec objawów negatywnych, poznawczych czy afektywnych w schizofrenii.  Zmiany polegają też na tym, obecnie że dla pacjenta dostępne są te nowoczesne leki w formie iniekcji o przedłużonym uwalnianiu.
W psychiatrii leczenie farmakologiczne dzielimy na okres leków klasycznych tzw. pierwszej generacji, np. haloperidol, które blokowały receptory dopaminowe, odpowiadające za powstawanie objawów psychotycznych oraz leków drugiej generacji, gdy wprowadzono na rynek risperidon, olanzapinę. Te substancje czynne nie tylko działają na receptor dopaminowy, ale również serotoninowy. To powoduje, że w pewnych strukturach mózgu dopamina jest uwalniana, a w strukturach mózgu, odpowiadających za psychozę i objawy ruchowe - blokowana. Studentom na wykładach tłumaczyłam nawet, że w erze leków pierwszej generacji, gdyby wsiedli do autobusu dojeżdżającego do Instytutu Psychiatrii i Neurologii, to mogliby zaobserwować, że wraz ze zbliżaniem się do celu więcej jest osób prezentujących dziwne ruchy w obrębie rąk, twarzy – jako objawy niepożądane po neuroleptykach klasycznych. Teraz już raczej tego nie dostrzegą. Co prawda te nowoczesne leki mogą wpływać na zaburzenia metaboliczne, ale to już tak bardzo nie stygmatyzuje, jak kiedyś objawy ruchowe.

Rys.Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Schizofrenia u dzieci i młodzieży: leki bezwzględnie konieczne

Nie ma mowy o skutecznym leczeniu schizofrenii bez przyjmowania leków. Diagnoza tej choroby zwykle stawiana jest w 3. i 4. dekadzie życia, ale u 4 proc. pacjentów objawy pojawiają się przed 15. rokiem życia. Dla rodziców leki dla ich dziecka to dodatkowy powód niepokoju - chodzi tu o wieloletnią farmakoterapię substancjami powszechnie budzącymi wiele obaw.

Eksperci mówią o tym, by odczarować pewien mit w psychiatrii – leki podawane podskórnie, to nie jest żadna kara, ale duże ułatwienie…

Trzeba jedną rzecz tutaj wyjaśnić. Osoby na przykład chore onkologicznie mają wgląd, co oznacza, że przyjmują swoją diagnozę, chcą się leczyć. Natomiast osoby pacjenci z chorobami psychicznymi często nie przyjmują jej. Uważają, że są zdrowi, a wszyscy dookoła chorują. Dlaczego więc mają jechać do szpitala i leczyć się?  W stanach nasilonych objawów psychozy takich pacjentów, gdy często stają się agresywni, trzeba po prostu zabezpieczyć, bo stają się niebezpieczni dla otoczenia i samych siebie. W takim wypadku leki iniekcyjne działają szybciej. Szybciej minimalizują objawy i jest pewność, że zostanie choremu podany. Takie leki mamy od dawna. 
W przypadku długoterminowego leczenia pozaszpitalnego, leki iniekcyjne są tak opracowane, by można je było podawać co dwa tygodnie, miesiąc czy nawet trzy miesiące. I to jest ta nowoczesność w leczeniu. Dajemy zastrzyki pacjentowi, które działają przez długi czas. Czasem przez krótki czas po podaniu pacjent może odczuwać senność, praktycznie nie ma bólu. Zaznaczę tu jednak, że nie od razu dajemy zastrzyki. Zazwyczaj na początku pacjent otrzymuje tabletki. Sprawdzamy, czy substancja czynna np. nie uczula. Jeśli stan pacjenta stabilizuje się, to mamy możliwość przejścia na iniekcję. Oczywiście pod warunkiem, że pacjent sobie tego życzy się na to zgadza. I najważniejsze jest to, że w przypadku zaprzestania przez pacjenta takiego leczenia czas do nawrotu objawów choroby jest dużo dłuższy (nawet do kilku miesięcy) niż w przypadku przyjmowanych tabletek. 

Ile osób w Polsce cierpi na schizofrenię?

To około 1 proc. populacji. I to się nie zmienia na przestrzeni lat. Owszem przybywa osób z zaburzeniami depresyjnymi, lękowymi, nerwicowymi, czyli tymi bardziej związanymi ze stresem, ale osób ze schizofrenią nie. To stały procent w społeczeństwie.
Schizofrenia to pewna specyficzna forma psychozy, która – nie można zapominać – bywa też śmiertelna. Próby samobójcze podejmuje ok. 10 proc. osób ze schizofrenią. Pamiętajmy jednak, że zarówno depresję i schizofrenię da się leczyć!

Ekspertka

zdj. Archiwum prywatne

Dr n. med. Iwona Patejuk-Mazurek - Specjalista psychiatra, specjalista terapii środowiskowej, psychoterapeuta. Kierownik Centrum Zdrowia Psychicznego w Pruszkowie, przy Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia. Przez wiele lat była pracownikiem naukowo-dydaktycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, prowadziła oddział ogólnopsychiatryczny w MSCZ w Pruszkowie. Zajmuje się diagnozowaniem i leczeniem zaburzeń nastroju, psychoz, zaburzeń lękowych. Jest autorką i współautorką artykułów z dziedziny psychiatrii, materiałów edukacyjnych dla pacjentów i ich bliskich.

ZOBACZ TEKSTY EKSPERTKI

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Adobe

    Zanurz się w lesie, odzyskaj zdrowie

    „Leśne kąpiele” polegają na świadomym przebywaniu w lesie i zanurzeniu się w doznaniach, jakie oferuje natura. Praktyka ta nie wymaga intensywnego wysiłku fizycznego – służy relaksacji i doświadczaniu świata wszystkimi zmysłami. W badaniach naukowych wykazano, że korzyści, jakie niesie dla zdrowia, są zaskakujące duże jak na tak niewielki wysiłek.

  • AdobeStock/Pituk

    Nie bądźmy obojętni

    Reagujmy, jeśli widzimy, że z kimś dzieje się coś niedobrego. Jeśli nie czujemy się na tyle silni, by wziąć na siebie te historie wystarczy pokazać: widzę, że coś się dzieje i powiedzieć, że może warto porozmawiać z kimś kto pomoże. Nie oceniajmy, nawet jeśli nam wydaje się to błahe, może z jego perspektywy to jest ważna sprawa, dlatego i ty potraktuj ją poważnie - namawia prof. dr hab. n. o zdr. Ewa Mojs, psycholog, kierownik Katedry i Zakładu Psychologii Klinicznej UM w Poznaniu, współautorka „Kodeksu Wrażliwości w mediach społecznościowych”, którego pomysłodawcą jest Fundacja Zdrowego Postępu.

  • Adobe

    Co się dzieje w ciele, gdy czujemy ból

    Ból jest najważniejszym mechanizmem chroniącym nasze zdrowie i życie. Zmusza nas, byśmy unikali niebezpieczeństw, dostarcza informacji o chorobie i o tym, co nam nie służy. Dlatego przesyłanie bodźców bólowych i odczuwanie cierpienia to złożony proces w który zaangażowany jest cały układ nerwowy.

  • AdobeStock/Rajtar photography

    Czy rodzice mają ulubione dziecko? Oto, co mówią nowe badania.

    Rodzice mają tendencję do faworyzowania młodszego rodzeństwa, córek i osób bardziej uległych, nawet nie nie zdając sobie z tego sprawy – wynika z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Brighama Younga.

NAJNOWSZE

  • Kiełki cenniejsze nie tylko od ziarna

    Jednym z najlepszych źródeł witamin i mikroelementów, zwłaszcza zimą i wczesną wiosną, są kiełki.  W tej pierwszej fazie rozwoju rośliny zawierają skoncentrowane ilości witamin, minerałów oraz antyoksydantów. W dodatku, w przeciwieństwie do wielu warzyw i owoców, nie zdążyły jeszcze wchłonąć zanieczyszczeń ze środowiska. 

  • Zanurz się w lesie, odzyskaj zdrowie

  • Każdy lekarz wypisze już dziecku i seniorowi darmowy lek

  • Recepta transgraniczna – brać czy nie brać?

  • Nie bądźmy obojętni

  • Adobe Stock

    Świat bez „jedynki”? Zbadaj dziecku krew

    Szacuje się, że 1 na 200 dzieci choruje na cukrzycę typu 1. Dlaczego warto wykryć ją jak najwcześniej, gdy jeszcze nie daje objawów klinicznych? Chodzi o to, by odwlec maksymalnie czas, gdy dochodzi do nieodwracalnego wyniszczenia komórek produkujących insulinę oraz uniknąć stanu zagrożenia życia – kwasicy ketonowej. Im szybciej choroba będzie zdiagnozowana, tym większe szanse na optymalnie leczenie. Do badania wystarczy kilka kropli krwi pobranej z opuszki palca.