Leczenie SMA w Polsce: walka o każdy motoneuron
Autorka: Luiza Łuniewska
Jeszcze dziesięć lat temu pacjenci z rdzeniowym zanikiem mięśni (SMA) żyli z poczuciem nieuchronności choroby, która powoli odbierała im siłę i niezależność. Dziś Polska, jako jeden z nielicznych krajów w Europie, może mówić o realnym przełomie – 7 lat po uruchomieniu programu lekowego SMA krajowy model diagnostyki i leczenia uchodzi za wzorcowy.
Polski system leczenia rdzeniowego zaniku mięśni (SMA) stanowi dziś jeden z najbardziej kompleksowych modeli opieki nad chorobami rzadkimi w Europie. Składa się z trzech uzupełniających się filarów: badań przesiewowych noworodków, umożliwiających rozpoznanie choroby jeszcze przed wystąpieniem objawów; refundowanych terapii przyczynowych, które zatrzymują proces neurodegeneracyjny; oraz koordynowanego programu lekowego obejmującego wszystkich pacjentów z rozpoznanym SMA, niezależnie od wieku i typu choroby.
Od 2020 roku każde dziecko urodzone w Polsce jest objęte badaniem genetycznym w kierunku homozygotycznej delecji w genie SMN1. W przypadku wyniku dodatniego system w ciągu kilkunastu dni umożliwia rozpoczęcie leczenia — w praktyce często jeszcze w okresie noworodkowym. W ramach programu dostępne są trzy terapie: nusinersen podawany dokanałowo, terapia genowa onasemnogenem oraz doustny rysdyplam.
Program lekowy B.102 działa od stycznia 2019 roku. Od tego czasu wszyscy chorzy w Polsce – niezależnie od wieku, typu SMA czy stopnia zaawansowania – mają dostęp do leczenia. Już w pierwszych latach terapii programem objęto około 90 procent pacjentów, a do połowy 2025 roku leczenie rozpoczęło blisko 900 osób. To jedne z najdłuższych obserwacji rzeczywistej skuteczności terapii SMA na świecie.
– Nasze wyniki pokazały, że w czasie leczenia sięgającego 30 miesięcy nawet u pacjentów dorosłych dochodzi do stałej, stopniowej poprawy, przy czym poprawa ta jest znamienna nie tylko w odniesieniu do wartości wyjściowych, ale także poprzedniego punktu kontrolnego” – mówiła prof. Anna Kostera-Pruszczyk, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Zatrzymano postęp SMA
Z danych zebranych w Polsce wynika, że u wszystkich pacjentów leczonych nusinersenem uzyskano zatrzymanie postępu choroby, a u 72 procent – klinicznie istotną poprawę funkcji motorycznych w skali HFMSE. U dzieci z SMA typu 1 średni przyrost w skali CHOP-INTEND wynosił pięć punktów już po trzech miesiącach, a po 19 miesiącach – piętnaście punktów. To wartości, które w badaniach klinicznych były nieosiągalne jeszcze dekadę temu.
– Największą wartością tej terapii jest fakt, że chorzy nie tracą sprawności, a wielu z nich zyskuje nowe umiejętności. To coś, czego jeszcze kilka lat temu w SMA nie mogliśmy sobie wyobrazić – podkreślała prof. Kostera-Pruszczyk.
Jej obserwacje potwierdza prof. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak z Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka”, przewodnicząca Zespołu Koordynującego Program Leczenia SMA:
– Zarówno w badaniach klinicznych, jak i w coraz większej liczbie raportów z rzeczywistej praktyki klinicznej, nusinersen okazał się lekiem bezpiecznym i skutecznym we wszystkich typach SMA – nie tylko hamując rozwój choroby, ale w wielu przypadkach przynosząc poprawę stanu funkcjonalnego pacjentów.
Początkiem przełomu była decyzja o refundacji pierwszej terapii w 2019 roku. – Mało jest takich obszarów w ochronie zdrowia, które przyniosłyby tak duży sukces przy tak ograniczonych środkach. Stworzenie modelowego programu lekowego, który udźwignął cały ciężar oczekiwań, wymagało odważnych decyzji – mówił podczas konferencji Fundacji SMA Mateusz Oczkowski, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Lekowej Ministerstwa Zdrowia.
Przybywa pacjentów przez badania przesiewowe
Jednocześnie wprowadzono badania przesiewowe noworodków, które dziś obejmują wszystkie dzieci urodzone w Polsce. Test genetyczny pozwala zidentyfikować homozygotyczną delecję w genie SMN1 jeszcze przed wystąpieniem objawów.
– Od kwietnia 2020 roku wszystkie noworodki w Polsce są badane w kierunku SMA, niezależnie od miejsca urodzenia. Dzięki temu możemy rozpocząć leczenie w trzecim tygodniu życia, a w wyjątkowych sytuacjach nawet w pierwszej dobie po narodzinach – relacjonował przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia.
Ten system przynosi efekty. W ciągu pięciu lat przebadano ponad 100 tysięcy noworodków, wykrywając SMA u 149 z nich – średnio jedno dziecko na 7,5 tysiąca urodzeń.
– Najmłodszy pacjent rozpoczął terapię genową w 23 godzinie życia. To niewyobrażalny sukces – podkreślano w czasie debaty.
Polska nie tylko dogoniła, ale w wielu aspektach wyprzedziła europejskich partnerów.
– Z punktu widzenia SMA Europe Polska jest dziś jednym z najlepiej zorganizowanych krajów pod względem diagnostyki i dostępu do leczenia – mówiła dr Nicole Gusset, prezes SMA Europe.
Podkreśliła jednak, że obraz w Europie pozostaje niejednorodny: – Wiele krajów wdrożyło już ogólnokrajowe programy przesiewowe, które umożliwiają wczesne rozpoznanie i leczenie. Jednak w niektórych krajach – w tym w Finlandii, Grecji, Wielkiej Brytanii, Rumunii oraz w części regionów Włoch i Hiszpanii – programy te są dopiero w fazie wdrażania. Zapewnienie, by każde nowo narodzone dziecko w Europie było objęte badaniem przesiewowym w kierunku SMA, pozostaje naszym kluczowym priorytetem.
Wskazała również na różnice w dostępie do terapii: – W niektórych krajach refundacja jest tylko częściowa lub ograniczona przez kryteria wiekowe czy typ SMA. W innych leczenie odbywa się wyłącznie w ramach indywidualnych programów pacjenckich. To sprawia, że miejsce urodzenia nadal decyduje o szansach chorego na terminowe leczenie.
W jej ocenie polski model jest przykładem, jak współpraca państwa, środowiska naukowego i organizacji pacjenckich może zmienić paradygmat opieki nad chorobami rzadkimi.
Choć dostęp do leczenia i diagnostyki jest już niemal powszechny, przed systemem stoją nowe zadania. Coraz więcej pacjentów dorosłych wymaga kompleksowej opieki, w tym rehabilitacji i wsparcia społecznego.
Wyzwanie: rehabilitacja i nowe terapie
– Naszym celem jest poprawa dostępu do fizjoterapii, zwłaszcza dla dorosłych pacjentów. To nie dodatek, ale integralny element terapii – mówili uczestnicy konferencji.
Wiele uwagi poświęcono także przyszłości terapii.
– Na horyzoncie mamy co najmniej kilka nowych leków przyczynowych. W przypadku terapii dokanałowych planowane są badania nad wyższą dawką, a także nad schematem z bardzo małą częstotliwością podawania – być może nawet raz w roku – wskazywała prof. Kostera-Pruszczyk.
Z kolei prof. Marcin Czech zwrócił uwagę na elastyczność programu: – Doprecyzowanie zapisów B.102, które pozwala na zmianę terapii w wyniku przeciwwskazań, nietolerancji lub utraty skuteczności, odzwierciedla realne potrzeby pacjentów. To nie tylko kwestia medycyny, ale i jakości życia.
Perspektywa naukowa i systemowa to jedno, ale o sile programu świadczą przede wszystkim historie pacjentów.
– Mogłam spełniać swoje marzenia. Otworzyłam własny gabinet psychologiczny, wróciłam do podróży, pracuję i mogę wspierać innych – mówiła podczas konferencji Aneta Olkowska, leczona od sześciu lat.
Jej słowa stały się symbolicznym podsumowaniem siedmiu lat programu: terapii, która pozwala nie tylko przeżyć, ale żyć – pełnią sił i planów. Siedem lat doświadczeń z programem SMA pokazało, że nauka, decyzje administracyjne i głos pacjentów mogą razem zmienić bieg historii choroby uznawanej kiedyś za nieuleczalną.