Śmierć w maratonie. Czy sport może być niebezpieczny?
Najczęściej do śmierci podczas maratonów dochodzi z powodu niewykrytej wady serca. W 9 na 10 przypadkach można taką wykryć, ale trzeba pójść na badania. Zachęcają do nich lekarze i mistrz olimpijski Robert Korzeniowski.
Na konsultację lekarską powinien pójść każdy, kto chce uprawiać sporty ekstremalne, w tym – biegi długodystansowe. Uczestnicy maratonów za granicą muszą mieć zaświadczenie potwierdzające ich dobry stan zdrowia; w Polsce nie ma takich wymagań.
Z badań przeprowadzonych u 10,9 mln maratończyków w latach 2000-2010 r. wynika, że podczas maratonu i godzinę po jego zakończeniu umiera jedna osoba na 259 tys. uczestników. Dla porównania: w triathlonie umiera jedna osoba na 52 630 uczestników.
Zdarzają się takie sytuacje, jak w 2009 roku, gdy w czasie maratonu i półmaratonu w Detroit zmarło trzech mężczyzn w wieku 26, 29 i 65 lat.
W Polsce biegów organizowanych jest coraz więcej i cieszą się coraz większą popularnością. Niestety, co jakiś czas także w Polsce umiera na nich uczestnik. W październiku zmarł biegacz maratonu w Poznaniu. We wrześniu 2017 r. umarł uczestnik PZU Maratonu Warszawskiego, a Kenijka zasłabła 800 metrów przed metą, po przebiegnięciu ponad 41 km. Była tak wyczerpana, że nie była w stanie się podnieść. W kwietniu 2007 r. zmarł 38-letni biegacz w trakcie ORLEN Warsaw Marathon.
Korzeniowski zachęca do badań
Każdy uczestnik maratonu czy ultramaratonu w Polsce składa oświadczenie o tym, że jest zdrowy. Czynią to w dobrej wierze; wielu z nich nie wie, że mogą mieć jakieś patologie i schorzenia związane z pracą serca, ponieważ nigdy się nie diagnozowali, a tego typu choroby mogą nie dawać żadnych objawów.
- W Polsce ludzie na ogół w ciemno podpisują oświadczenie, że zgadzają się wziąć udział w biegu długodystansowym, nie znając dobrze swojego stanu zdrowia - mówi Robert Korzeniowski, chodziarz, wielokrotny mistrz olimpijski. - W naszym kraju nie ma regulacji, które osobom, które chcą wziąć udział w maratonie czy ultramaratonie, nakazywałyby sprawdzić swój stan zdrowia i przedstawić zaświadczenie od lekarza, że nie mają przeciwwskazań. W innych krajach jest to już normą. Moi koledzy, którzy chcą wziąć udział w biegu w Rzymie, Paryżu czy Grodnie, muszą mieć zaświadczenie od lekarza. Dzięki temu mają gwarancję, że tak duży wysiłek fizyczny będzie dla nich bezpieczny. We Francji ponad 20 lat temu wprowadzono taki wymóg. Myśleli, że przez to spadnie liczba uczestników, ale tak się nie stało. W maratonie paryskim bierze udział 43 tysiące uczestników. Każdy ma certyfikat. Dzięki temu parę żyć zostało uratowanych.
Sporty ekstremalne - ogromny wysiłek dla serca
Kardiolog Bartosz Szafran podkreśla, że sporty ekstremalne, czyli biegi długodystansowe takie jak maratony, ultramaratony, biegi trwające całą dobę, to duże wyzwanie dla mięśnia sercowego.
Nadwaga groźna dla maratończyka
Wyliczono, że jeśli zawodnik ma tylko 1 kilogram nadwagi, to w czasie biegu maratońskiego przenosi dodatkowo ponad 56 ton. Tak duże dodatkowe obciążenie wiąże się z szybkim wyczerpaniem glikogenu mięśniowego i dynamicznie narastającym zmęczeniem. Zatem przed startem w maratonie w pierwszej kolejności należy zadbać o właściwą masę ciała.
- Z badań wiemy, że w trakcie ekstremalnego wysiłku u części biegaczy dochodzi do uszkodzenia mięśnia sercowego, czyli do martwicy komórek mięśnia sercowego podobnie jak w zawale – opowiada lekarz. - Nie jest ono tak rozległe jak w zawale, ale mechanizm uszkodzenia komórek mięśnia sercowego jest podobny. To dlatego tak bardzo ważne jest, by każdy, kto chce ćwiczyć sporty ekstremalne, wcześniej zbadał swoje serce. By wykryć większość wad serca, które mogą stwarzać zagrożenie w czasie intensywnego wysiłku, warto zrobić elektrokardiogram spoczynkowy, czyli EKG.
Najczęściej do nagłej śmierci w sporcie dochodzi z powodu kardiomiopatii, czyli wady, najczęściej genetycznie uwarunkowanej, w mięśniu sercowym. Może ona prowadzić do poważnych zaburzeń rytmu z tzw. nagłym zgonem sercowym włącznie. Niestety, często ta choroba nie daje poważnych objawów, za to mogą wystąpić dopiero podczas ekstremalnego wysiłku takiego jak maraton. Dlatego właśnie potencjalnie zdrowy, młody człowiek, który bez wykonania dobrej diagnostyki wstępnej zaczyna ostro i wyczynowo trenować, może tragicznie umrzeć na trasie biegu lub murawie boiska piłkarskiego.
Bóle serca, duszności, czyli kiedy trzeba przerwać trening
Dr Szafran podkreśla, że jeśli ktoś w trakcie wysiłku fizycznego czuje bóle w klatce piersiowej czy duszność, zdarzyło mu się zasłabnąć lub stracić przytomność, powinien przerwać trening i bezwzględnie zgłosić się do lekarza. W takim przypadku konieczne może być także wykonanie dodatkowych badań np.: elektrokardiograficznego testu wysiłkowego.
- Bóle w klatce mogą mieć podłoże sercowe, ale mogą być także spowodowane nadwyrężeniem mięśni, urazem, zapaleniem płuc, opłucnej, zapaleniem chrząstek międzyżebrowych czy hiperwentylacją. Nie powinno się ich lekceważyć – opowiada dr Szafran.
Hipertermia – za gorąco
Dla sportowców niebezpieczna jest także wysoka temperatura otoczenia. Gdy biegają w gorące dni, organizm musi usunąć nie tylko ciepło wewnętrzne wyprodukowane w wyniku produkcji energii w trakcie biegu, lecz także to pozyskiwane z zewnątrz poprzez promieniowanie słoneczne. To dlatego w upale dochodzi do kumulowania ciepła i wzrostu temperatury wewnętrznej ciała.
Nadmiar ciepła eliminowany jest głównie przez parowanie potu z powierzchni skóry. Odparowanie potu pozwala nam się schłodzić, jednak mimo to, organizm może się przegrzać, ponieważ w czasie biegu maratońskiego produkcja ciepła wzrasta prawie 10-krotnie w porównaniu ze spoczynkiem. Jeżeli organizm sam nie jest w stanie odprowadzić nadmiaru ciepła, wówczas temperatura wewnętrzna ciała wzrasta nawet do 40,5°C. W tej sytuacji zawodnik najczęściej zmuszony jest przerwać bieg z powodu narastającego zmęczenia, a w przypadku jego kontynuacji musi się liczyć z niebezpiecznym dla zdrowia przegrzaniem organizmu i naruszenia funkcji fizjologicznych oraz ekstremalnego wyczerpania organizmu.
Większość nagłych śmierci w sporcie wiąże się właśnie z incydentami kardiologicznymi, które wynikają np.: z nierozpoznanej wcześniej poważnej choroby serca lub jej zlekceważenia przez biegaczy. U osób powyżej 55. r.ż. najczęstszą przyczyną tych incydentów jest choroba niedokrwienna serca, która ma podłoże miażdżycowe.
- Warto, zanim zacznie się intensywnie uprawiać sport, sprawdzić, czy np.: nasz mięsień sercowy nie jest powiększony, pogrubiony i mniej elastyczny, bo przez to sercu trudniej pompować krew. Przy takim schorzeniu podejmowanie intensywnego treningu stanowi dodatkowe obciążenie – mówi dr Szafran.
Trzeba się przygotować do dużego wysiłku
Prof. Jan Chmura, fizjolog z Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, który sam jest maratończykiem, podkreśla, że jeśli do długotrwałego wysiłku nie jesteśmy dobrze przygotowani, to może prowadzić do wielu zagrożeń.
Hipotermia – za zimno też źle
Równie niebezpieczne jak przegrzanie, jest także spadek temperatury wewnętrznej ciała poniżej 35°C. Wtedy może dojść nawet do zaburzeń rytmu serca.
Gdy biegacz dłuższy czas jest narażony na: zimno, wilgotność i wiatr, może to doprowadzić do zaburzenia funkcji motorycznych, koordynacji ruchowej oraz ograniczyć funkcje odruchowe i poznawcze. Pojawia się wtedy nie tylko ryzyko wystąpienia odmrożeń i obrzęków, ale także zaburzenia rytmu serca. Najlepszą obroną jest odpowiedni sposób ubierania się, korzystanie z odzieży oddychającej oraz wierzchniego okrycia, które chroni przed wiatrem i deszczem. Obniżanie się temperatury wewnętrznej ciała potęguje porywisty wiatr i wilgotna, przepocona odzież sportowa.
Gdy biegacz zaczyna mieć dreszcze i silne drżenie mięśni, czuje skostniałe palce nóg i rąk, trzęsie się coraz bardziej z zimna, wtedy nie pomoże trzywarstwowa odzież sportowa. Głęboka, narastająca hipotermia doprowadza do zaburzenia funkcji motorycznych, koordynacji ruchowej. Mogą się wtedy zdarzyć upadki. Z powodu skrajnego wyczerpania zawodnik może stracić kontakt z rzeczywistością.
Zdaniem fizjologa osoby po 50 r. ż., które chcą intensywnie biegać, powinny zrobić próbę wysiłkową, by skontrolować pracę mięśnia sercowego w czasie biegu i dopasować treningi do możliwości swojego organizmu.
– Próba wysiłkowa pozwala optymalnie zaplanować treningi tak, by nie dochodziło do nadmiernego wysiłku – podkreśla fizjolog. - Dla osoby 50-letniej optymalna ilość uderzeń serca kształtuje się w graniach od 145 do 170 uderzeń na minutę. Jeśli ktoś biega stosując za duże obciążenia, może dojść do przetrenowania, a nawet do migotania przedsionków lub przerostu lewej komory serca. Wtedy też mogą się ujawnić ukryte wady mięśnia sercowego.
Prof. Chmura sam zaczął brać udział w maratonach, gdy miał 63 lata.
”Trenuję co drugi dzień i pokonuję dystans od 18-22 do 30-35 km – pisze prof. Chmura w artykule w „Medical Tribune” i podkreśla, że bieganie jako długotrwały umiarkowany wysiłek fizyczny obniża ryzyko chorób serca i naczyń krwionośnych, zmniejsza występowanie chorób metabolicznych – otyłości, cukrzycy typu 2 oraz chorób nowotworowych. Wzmacnia także działanie systemu immunologicznego, wzmaga tolerancję na narastające zmęczenie ośrodkowe i obwodowe. Poprawia koordynację ruchową, sprawność psychofizyczną i zdolności wysiłkowe”.
Fizjolog podkreśla, że dzięki treningom schudł prawie o 15 kg i waży teraz tyle ile wtedy, kiedy był studentem.
Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska (zdrowie.pap.pl)
Źródła:
“Cardiac Risks Associated With Marathon Running”, National Institutes of Health, 2010 r.
“Trening i bieg maratoński po pięćdziesiątce”, prof. Jan Chmura, artykuł opublikowany w „Medical Tribune”, styczeń 2017 r.
Prof. Jan Chmura, „Droga do sukcesu w maratonie według fizjologa”, wroclawmaraton.pl
„Medical problems of marathon runners”, Leon Sanchez, Brian Corwell, David Berkoff, „The American Journal of Emergency Medicine”.