To może być diabelski tercet: bunt nastolatka, wakacje i choroba przewlekła
Cukrzyca typu 1, padaczka, atopowe zapalenie skóry (AZS) czy inna poważna choroba przewlekła to wyzwanie dla nastolatków. Tak, można z tymi chorobami najczęściej prowadzić normalne życie, ale pod pewnymi warunkami. A tu wakacje, grupa rówieśników i pokusa, by ograniczeń nie mieć. Czasami kończy się to źle…
Fotografka, a także specjalistka pediatrii i anestezjologii dr Anna Hartman-Ksycińska, obecnie kierująca oddziałem pediatrycznym w Przeworsku wspomina, że kiedy pracowała w zakopiańskim szpitalu, w wakacje trafiały na oddział nieprzytomne dzieci z cukrzycą typu 1 – wskutek zaprzestania brania insuliny lub innych błędów terapeutycznych.
- W miejscowościach wypoczynkowych bywa, że dzieci są przywożone nieprzytomne do szpitala ze stężeniem glukozy w surowicy na przykład 1000 mg/dl i wysoką kwasicą – opowiada.
Wyjaśnia, że nastolatki z chorobami przewlekłymi, jak cukrzyca typu 1, padaczka czy astma, mogą mieć tendencję do negowania swojego problemu i zachowań wypierających.
- Wiek nastoletni to często okres mniejszej stabilności emocjonalnej, a tu trzeba na przykład brać insulinę, przestrzegać diety i odpowiedniej dawki ruchu. W cukrzycy typu 1 często bardzo ułatwiają życie pompy insulinowe, ale nie zastąpią one mądrego zarządzania leczeniem. Lekarzom zdarza się być świadkami ekstremalnych form zachowań buntowniczych - podkreśla.
W padaczce czy cukrzycy niezwykle istotne dla kontroli choroby jest na przykład sen. A tu wakacje i nocna dyskoteka czy późne rozmowy przy ognisku… Pojawiają się próby skosztowania alkoholu – tego napoju żaden nastolatek nie powinien tykać właśnie ze względów zdrowotnych, a chory na cukrzycę czy padaczkę ryzykuje tu zdecydowanie więcej niż jego zdrowy rówieśnik. Mecz siatkówki? Nie ma problemu, żeby diabetyk go rozegrał, ale musi go zaplanować, przyjąć wcześniej odpowiedni posiłek i porcję insuliny. Tego rodzaju przykładów jest mnóstwo.
- Trzeba uważać zwłaszcza na obozach, koloniach, kiedy młodzi ludzie są pozbawieni rutyny z domu rodzinnego – znajdują się w nowej sytuacji, na wakacjach, wśród zdrowych rówieśników. Czasem ta sytuacja staje się tak trudna emocjonalnie, że choć dzieci z nową diagnozą przechodzą edukację w tzw. szkołach cukrzycowych w oddziałach diabetologii, w nowym otoczeniu próbują zaprzeczyć rzeczywistości i udowodnić, że nie są chore i nie mają ograniczeń wynikających z choroby – mówi lekarka.
I wskazuje, że niektóre nastolatki z cukrzycą przestają przestrzegać diety, uważając, że mogą jeść wszystko, pić alkohol i będą sobie to kompensować podawaniem większych dawek insuliny.
- To tak nie działa. Wywoływanie dużych wahań stężenia cukru w surowicy jest szkodliwe. W konsekwencji może to powodować uszkodzenia zwłaszcza małych naczyń krwionośnych - siatkówki, nerek, kończyn dolnych oraz wiele innych powikłań. A to i tak najłagodniejsza forma buntu. Druga to zaprzestanie podawania sobie insuliny. Młodzi ludzie próbują udowodnić w ten sposób, że wszystko z nimi jest ok. W zależności od nasilenia cukrzycy może się to skończyć śpiączką cukrzycową, najczęściej ketonową. Zdarzają się też bezpośrednie próby samobójcze – opowiada dr Hartman-Ksicińska.
Jej zdaniem każde dziecko z poważną chorobą przewlekłą powinno być pod opieką psychologa, podobnie jak i rodzina takiego dziecka, by sprawnie zarządzać chorobą.
- Te dzieci mogą żyć normalnie, ale z ograniczeniami wynikającymi z leczenia – przyjmować leki, spać, odpowiednio dawkować ruch, stosować odpowiednią dietę – podkreśla specjalistka.
Wydaje się niewiele, ale dla nastolatka, który chce być taki jak kolega czy koleżanka bez tej choroby, jest to po prostu trudne. I nie należy się temu dziwić.
Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl