Jak mówić o uzależnieniach?

Słowa mogą ranić, ale też wspierać. Dlatego ważne jest, jakich zwrotów używamy, szczególnie gdy dotykamy wrażliwych obszarów. Uzależnienia do takich należą. Język ma tutaj znaczenie – przekonuje dr hab. n. med. i n. o zdr. Justyna Klingemann z Zakładu Socjologii, Zdrowia i Badań nad Uzależnieniami Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Adobe Stock
Adobe Stock

– Język kształtuje naszą rzeczywistość, współtworzy interpretację zdarzeń, sugeruje sposób myślenia i postępowania. Decydując się na jakieś słowo, wpływamy na to, jak postrzegać będą to zjawisko inni. Właściwie każda wypowiedź publiczna dotycząca uzależnień wpływa na obraz społeczny. Może mieć znaczenie zarówna dla osób chorych, jak i dla ich rodzin. Może decydować o życiu konkretnej osoby, o tym, jakie wsparcie otrzyma w swoim otoczeniu. Tym samym może ją zachęcać albo zniechęcać do poszukiwania specjalistycznej pomocy – wyjaśniła dr Justyna Klingemann podczas webinaru zatytułowanego „Język ma znaczenie – jak wspierać osoby z uzależnieniem?” zorganizowanego przez Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom wraz z Naczelną Izbą Pielęgniarek i Położnych.

Ekspertka zwróciła uwagę, że w języku polskim mamy wiele nacechowanych negatywnie określeń – zarówno potocznych, jak i specjalistycznych – dotyczących uzależnienia i doświadczających go osób. Są to niejednokrotnie wyrazy lekceważące, szufladkujące, czasem upokarzające.

– Chcemy to zmienić – zapewniła, przedstawiając wyniki ogólnopolskiego projektu naukowego JUST2021 dotyczące terminologii w odniesieniu do osób doświadczających uzależnień. Głos zabrali nie tylko eksperci na co dzień zajmujący się uzależnieniami, ale też sami pacjenci. Na kanwie badań opracowano słownik uzależnień. Ukaże się on niebawem.

Alkohol – substancja psychoaktywna

Alkohol to również substancja psychoaktywna i tak powinno się go określać w przekazach medialnych, profilaktyce, leczeniu, polityce zdrowotnej – wyliczała ekspertka. Jeden z cytowanych przez nią specjalistów podkreślił, że „nie widzi uzasadnienia dla tworzenia opozycji alkohol – substancja psychoaktywna”. Natomiast pacjenci placówek leczenia uzależnień zasugerowali, że jest to pojęcie zbyt ogólne i wielu z nas nie rozumie, co się pod nim kryje, dlatego też bardziej adekwatne byłoby stosowanie w kontekście alkoholu określenia „substancja uzależniająca”.

Jeśli chodzi o substancje psychoaktywne, to wyróżnia się wśród nich: alkohol, opiaty (np. środki przeciwbólowe, takie jak morfina, fentanyl czy oksykodon, a także heroina), leki uspokajające i nasenne (w tym m.in. benzodiazepiny), kanabinole (m.in. marihuana) i inne substancje halucynogenne, lotne rozpuszczalniki (powodujące głównie omamy, urojenia, euforię), kokainę i inne substancje psychostymulujące, wyroby tytoniowe, a także substancje lotne (pobudzające, podwyższające nastrój). Wszystkie te substancje wpływają na ośrodkowy układ nerwowy i mogą prowadzić do zaburzeń zachowania, postrzegania, funkcji poznawczych, odczuwanych emocji, zmiany nastroju, świadomości.

Alkohol i stopnie 

W kontekście alkoholu powinno się mówić, stopniując, o jego używaniu, konsumpcji lub spożywaniu. Jak wyjaśniła ekspertka, można używać alkoholu ryzykownie, szkodliwie czy ostatecznie stać się uzależnionym od alkoholu. Ta granica bywa bardzo płynna. Terminów „nadmierne picie” czy „nadużywanie alkoholu” nie powinno się stosować, bo odwołują się do norm, które nie istnieją – nawet niewielkie ilości alkoholu są szkodliwe dla zdrowia.

– Postulujemy także, by zrezygnować z pojęcia „alkoholizm”, „narkomania”, wszystkich „manii” i „izmów” ze względu na to, że stygmatyzują – wyjaśniła.

W kontekście tych, którzy używają substancji psychoaktywnych, powinno pojawić się słowo „osoba”. Jeden z ekspertów zauważa: „osoba to kosmos, szereg poziomów, różnych funkcji, ról”. Rezygnujmy z terminów „alkoholik” czy „narkoman”, bo są negatywnie nacechowane. 

– Ile zrozumienia ma w sobie słowo „alkoholiczka”? – stawia pytanie dr Justyna Klingemann. 

Wyjaśnia też, żeby nie używać określenia „osoba uzależniona”, ale „osoba z uzależnieniem”. 

Z kolei tych, którzy zwracają się o pomoc do placówek, można nazywać wymiennie:


•    osobą w trakcie leczenia uzależnienia/uczestniczącą w terapii uzależnień; 
•    pacjentką/pacjentem placówek leczenia uzależnień/w leczeniu substytucyjnym; 
•    uczestniczką/uczestnikiem programu redukcji szkód. 

Eksperci i pacjenci prowadzili też dyskusję, w jaki sposób określać osobę w trakcie leczenia uzależnienia. Czy jest to „pacjent”, „klient”, „uczestnik”? Według nich zależy to m.in. od filozofii pomagania, typu programu, postrzegania postawy tej osoby wobec terapii. Np. „uczestnik” sugeruje aktywną postawę i dobrowolność, a także leczenie oparte głównie na psychoterapii. Jest bardziej naturalnym słowem. Pojawiły się jednocześnie głosy, że „pacjent” to słowo kojarzące się bardziej z chorobą, leczeniem, „z łóżkiem”. 

Dr Klingemann zwróciła uwagę, że niechęć niektórych osób do słowa „pacjent” może wiązać się z mylną interpretacją tego słowa, które pochodzi z łaciny i oznacza osobę cierpiącą, potrzebującą pomocy. Światowa Organizacja Zdrowia definiuje, że pacjentem jest osoba, która korzysta ze świadczeń opieki zdrowotnej – niezależnie od tego czy jest zdrowa, czy chora.

Dzieci, rodzice, partnerzy

Ekspertka zaznaczyła też, że wybrano termin „bliscy” w odniesieniu do osób „w znaczącej, choć nierzadko traumatycznej relacji z osobą z uzależnieniem”. I nie chodzi tutaj o jakość relacji, ale o fakt wspólnego życia. To mogą być rodzice, partnerzy, dzieci.

– W przypadku problemów dotykających partnerów i partnerki osób z uzależnieniem wielu ekspertów postulowało rezygnację z takich terminów, jak „koalkoholizm” czy „współuzależnienie”. Wskazywali, że jest to określenie nieadekwatne, stygmatyzujące, szkodliwe. Określenie, które odbiera sprawczość i przypisuje współodpowiedzialność – wyjaśniła ekspertka. Pomimo tego, że termin „współuzależnienie” pojawia się często w literaturze fachowej, nie ma – jak kontynuowała – wystarczających podstaw teoretycznych i naukowych do jego używania. Co więcej, nie znajduje odzwierciedlenia w klasyfikacjach medycznych.

Odniosła się również do terminów: Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) i Dorosłe Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych (DDD). Zaznaczyła, że postrzegane są jako najbardziej stygmatyzujące. 

Stawiają bowiem – jak zauważyła – na jednej szali problemy osoby z uzależnieniem i jego bliskich. Jednocześnie podkreśliła wagę profesjonalnego wsparcia również dla nich.

– Eksperci mówią, że sam fakt, że ktoś wychował się w rodzinie z problemem alkoholowym, oznacza, że ma problem w funkcjonowaniu, a etykietka DDA sugeruje, że jest coś, z czym sobie nie radzi w życiu – powiedziała. W takim wypadku należałoby raczej używać pojęć: „członek rodziny/partner osoby z uzależnieniem” czy „osoba dorosła z rodzin z problemem uzależnienia”, czy „wychowana w rodzinie z problemem uzależnienia”.

Alkohol i przemoc

Uczestnicy dyskusji postulowali ponadto, by zrezygnować z określenia „ofiara przemocy”, mimo że przez wiele lat było wyrazem troski i empatii. 

– „Ofiara przemocy” jest potwornie stygmatyzujące, podwójnie: nie dość, że osoba doświadczyła przemocy, to jeszcze jest stygmatyzowana. „Ofiara przemocy” niesie ze sobą negatywne konotacje: „ty ofiaro jedna”, „jesteś ofiarą losu”. Gdy pracuję z osobami, to mówię: „doświadczyła pani przemocy”, „sprawca stosował wobec pani przemoc”. Nie używam słowa „ofiara” – wyjaśnia ekspert biorący udział w dyskusji.

Zatem „osoba doświadczająca przemocy” zamiast „ofiara przemocy”. Jest to neutralne i sugeruje, że to doświadczenie może przeminąć. Jednocześnie uczestnicy podzieleni byli, jeśli chodzi o termin „sprawca przemocy”, bo część uznała, że takie sformułowanie nie daje tej osobie szansy na zmianę zachowania. Wskazywano równocześnie, że „ofiara przemocy” i „sprawca przemocy” to terminy prawne. 

– Jednak w pracy terapeutycznej bardziej adekwatne wydaje się używanie terminu „osoba stosująca przemoc”. Terapeuci wskazali, że czasem w pracy z osobą, która doświadczyła przemocy, by udzielić jej wsparcia celowo używają terminu „sprawca przemocy” – zaznaczyła ekspertka.

Zaapelowała, by zrywać etykiety, bo pod nimi jest człowiek. Podsumowała, że słowa nie tylko niosą informację, ale też emocje. Mogą dodawać otuchy, ale też ranić, budzić lęk, powodować odrzucenie, i dlatego język ma znaczenie. 

– Zrezygnujmy ze słów, które stygmatyzują osobę z uzależnieniami i definiują poprzez pryzmat choroby – wezwała.

 

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • PAP/P. Werewka

    Uzależnienia u dzieci i młodzieży – na co należy zwrócić uwagę?

    Za występowanie uzależnień wśród dzieci i młodzieży w dużej mierze odpowiadają czynniki środowiskowe, czyli to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu tych dzieci. Nastolatki przyznają, że sięgają po substancje psychoaktywne albo z ciekawości albo dlatego, że nie radzą sobie ze stresem, z wyzwaniami, że czują się samotni, przeciążeni presją wywieraną przez osoby dorosłe. O tym jakie są objawy uzależnienia u dziecka czy nastolatka - wyjaśnia dr n. med. Aleksandra Lewandowska, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Łodzi, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.

  • AdobeStock

    Życie wielu alkoholików to umiejętność zachowania pozorów

    Nie każdy alkoholik to osoba upadła, spod przysłowiowej budki z piwem. Rośnie liczba tzw. wysokofunkcjonujących alkoholików, którzy pozornie prowadzą normalne życie, a nawet osiągają sukcesy, realizują codzienne obowiązki, mają znajomych i rodzinę. Tyle tylko, że bez alkoholu nie potrafią normalnie funkcjonować. Nieustannie myślą o tym, kiedy będą mogli się napić i jak to ukryć przed otoczeniem. O subtelnych sygnałach uzależnienia od alkoholu opowiada Adam Nyk, Kierownik Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Warszawie.

  • Adobe Stock

    Wapowanie - „sport” nastolatków

    Co czwarty nastolatek pali tradycyjne papierosy, większość sięga jednak po e-papierosy - kolorowe, smakowe i nieprzebadane. Największe urządzenie potrafi pomieścić w sobie tyle nikotyny co 30 paczek papierosów. Są i takie, które jej nie zawierają, ale – jak pokazują badania – zawierają analogi nikotyny, które trzy razy mocniej uzależniają – ostrzega prof. Marcin Wojnar, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

  • zdj. AdobeStock

    Uzależnienia u dzieci i młodzieży coraz większym problemem

    Liczba dzieci i nastolatków, które wymagają specjalistycznej pomocy w zakresie uzależnień rośnie. Nastolatki upijają się, sięgają po coraz mocniejsze alkohole, spożywają leki nasenne i godzinami przesiadują w internecie. A przecież używki mają destrukcyjny wpływ na rozwijający się układ nerwowy - alarmuje dr n. med. Aleksandra Lewandowska krajowa konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Łodzi.

NAJNOWSZE

  • zdj. AdobeStock/GordonGrand

    Sztuczna inteligencja pomaga w operacjach oczu

    31-letnia pacjentka niekwalifikująca się wcześniej do zabiegu odzyskała doskonały wzrok dzięki wspartej przez sztuczną inteligencję operacji LASIK. Jednak technologia SI ma dużo większy potencjał we wspieraniu diagnostyki i chirurgii oka.

  • Mięśnie, ścięgna i więzadła w sporcie

    Patronat Serwisu Zdrowie
  • Farmakoterapia pomoże osobom ze spektrum autyzmu?

  • Szykują się zmiany w szczepieniach dla dorosłych

  • Diagnoza cukrzycy – jedna kropla krwi wystarczy!

  • PAP

    Enzybiotyki – następcy antybiotyków?

    Enzybiotyki to alternatywa dla coraz mniej skutecznych antybiotyków. Te białka pochodzące od bakteriofagów niszczą ściany komórkowe chorobotwórczych bakterii, co w efekcie prowadzi do ich rozpadu. Działają przy tym wyłącznie na patogeny, nie niszcząc korzystnej mikroflory organizmu.

  • Kongo zmaga się z nową epidemią, ale służby uspokają

  • Malaria – wcale nie tak odległa choroba