W medycynie dwa plus dwa nie zawsze równa się cztery

„Wyniki badań – interpretacja” – to dość popularny wątek pojawiający się na szeregu forów internetowych. Dr Google nie śpi i z pomocą wiernych pomocników – internautów – posłusznie interpretuje. To może być pułapka!

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki
Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Jedną z przyczyn wpadania w tę pułapkę jest zapewne naturalny sposób funkcjonowania człowieka w świecie. W skrócie uogólniamy zasady stosowane w wielu dziedzinach naszego życia do innych, w tym medycyny.

Bo na przykład w geometrii wystarczy wiedzieć, jakiej długości jest bok kwadratu, a szybko obliczymy sobie jego pole. Chyba każdy pamięta wzór na pole kwadratu: P= a2. Albo twierdzenie Pitagorasa: a2 +b2 = c2. Jeśli znamy długości przyprostokątnych, obliczymy bez trudu długość przeciwprostokątnej. Proste jak konstrukcja cepa. 

Jednak nie tylko algorytmy matematyki na poziomie podstawowym dostarczają nam możliwości wysnuwania łatwych wniosków. Cała nasza codzienność się na nich opiera. Jeśli mamy brudne naczynia, wystarczy je umyć ciepłą wodą z dodatkiem płynu i będą czyste. Jeśli chcesz przeczytać tekst, najpierw musisz przyjąć, że dany znak graficzny odpowiada wybranej głosce i nauczyć się składania liter. I tak dalej. 

Podobnie, korzystając ze zdobyczy rozwoju medycyny, coraz częściej poddajemy się rozmaitym badaniom diagnostycznym oczekując, że powinny one wyraźnie wskazywać na chorobę lub jej brak. W końcu często w jednej kolumnie rezultatów naszego badania (na przykład morfologii krwi) mamy nasz indywidualny wynik, a w drugiej - zakresy norm dla danego wskaźnika. Jeśli nasz wynik się w tym zakresie nie mieści – rozumujemy – jest choroba. Jaka – to już podpowie dr Google za pomocą internautów.

Mało tego, jeśli idziemy do lekarza, oczekujemy, że podstawi pod wzór (jakiego go chyba nauczyli w końcu na tej medycynie) poszczególne objawy, dorzuci do niego wyniki naszych badań i otrzymamy diagnozę. 

Cóż, nie zawsze jest to takie proste.

Bo na przykład można mieć prawidłowe EKG i jednocześnie toczący się zawał serca. Możemy mieć podwyższone wartości przeciwciał charakterystycznych dla boreliozy i nie mieć boreliozy. Co gorsza, możemy mieć prawidłowy wynik densytometrii, a mieć osteoporozę. Możemy mieć prawidłowy wynik zawartości żelaza w surowicy krwi i jednocześnie borykać się z anemią. Podwyższony marker nowotworu bynajmniej nie musi wcale świadczyć o nowotworze. I tak dalej.

Są oczywiście badania, które dają stuprocentową odpowiedź co do choroby, jej typu czy też jej braku – na przykład w wielu przypadkach ocena histopatologiczna wycinka tkanki z biopsji. Ale i tu może się zdarzyć, że wycinek pobrano z miejsca, które akurat nie ma patologicznych zmian (to może, ale nie musi być błąd pobierającego!). Tym niemniej duża część badań nazywanych diagnostycznymi, ma nieprzypadkowo dodatkowe określenie w podręcznikach medycznych – „pomocnicze”. Mają bowiem pomóc lekarzowi postawić diagnozę, z czego wynika, że diagnozy tej wcale nie muszą przesądzać.

Królem diagnozy pozostaje bowiem – także w czasach dr. Google’a, pozytonowych tomografii komputerowych, rezonansów i badań laboratoryjnych – dokładny wywiad lekarski, połączony z badaniem przedmiotowym pacjenta czyli inaczej fizykalnym, które polega m.in. na osłuchaniu, opukaniu, obejrzeniu, a także uciskaniu.

Faktem jest, że medycyna posługuje się mnóstwem algorytmów, a także – rachunkiem prawdopodobieństwa. Jednak – jak podkreśla profesor Wiesław Jędrzejczak, lekarz leczy pacjenta, a nie – statystykę. Bywa, że przebieg choroby jest typowy - czyli zarówno objawy, rezultat badania podmiotowego i przedmiotowego oraz ewentualnych badań pomocniczych odpowiada obrazowi zdecydowanej większości przypadków tego schorzenia. Gorzej, gdy typowy nie jest i proste algorytmy zawodzą. By interpretować wyniki badań pomocniczych, dr Google nie wystarczy. Niezmiennie, w trosce o swoje zdrowie, trzeba więc po interpretację wybrać się do dobrego lekarza.

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl
 

Ekspert

Justyna Wojteczek

Autorka

Justyna Wojteczek

Justyna Wojteczek - Pracę dziennikarską rozpoczęła w Polskiej Agencji Prasowej w latach 90-tych. Związana z redakcją społeczną i zagraniczną. Zajmowała się szeroko rozumianą tematyką społeczną m.in. zdrowiem, a także polityką międzynarodową, również w Brukseli. Była też m.in. redaktor naczelną Medical Tribune, a później także redaktor prowadzącą Serwis Zdrowie. Obecnie pełni funkcję zastępczyni redaktora naczelnego PAP. Jest autorką książki o znanym hematologu prof. Wiesławie Jędrzejczaku.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Kiedy wybrać się po raz pierwszy z córką do ginekologa?

    Pierwsza wizyta dziewczynki u ginekologa to duże przeżycie, ale lepiej jej nie odkładać. Jeśli nic niepokojącego się nie dzieje, to można pojawić się w gabinecie po roku od pierwszego krwawienia, nie później jednak niż do ukończenia przez młodą pacjentkę 15 lat. Przed wizytą warto porozmawiać o tym, co czeka ją w gabinecie – radzi dr n. med. Ewa Kuś, konsultant ds. ginekologii i położnictwa Grupy Luxmed.

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

NAJNOWSZE

  • AdobeStock/ JFontan

    Limit na żywienie

    Żywienie medyczne wspiera chorego w trakcie leczenia, ale ma zastosowanie także przed rozpoczęciem terapii oraz podczas rekonwalescencji, a w niektórych chorobach istnieje konieczność stałego wspierania chorego. Jak więc to możliwe, że to procedura limitowana?

  • Żelazo – toksyczne, ale niezbędne

  • Wyzwania medycyny: choroby neuronu ruchowego

  • Czy da się uchronić dziecko przed uzależnieniem?

  • Schizofrenia - odczarować mit zastrzyku

  • Adobe

    Medycyna uczy się na swoich błędach

    Współczesna medycyna wyrosła na historii wielu spektakularnych pomyłek. Do dziś są one analizowane przez naukowców i podawane studentom ku przestrodze. Niestety dawne teorie mogą też inspirować szarlatanów doby internetu, którzy wciąż próbują „leczyć” lewatywami, oczyszczającymi miksturami, pestkami moreli czy nawet ropuszym jadem.

  • Nauka kontra łysienie – mecz wciąż trwa

  • Późniejsze przejście menopauzy wiąże się ze zdrowszymi naczyniami krwionośnymi