Czy dieta wpływa na ADHD?

Choć nadal brakuje jednoznacznych naukowych dowodów łączących zespół nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD) ze sposobem odżywiania, coraz więcej przesłanek skłania badaczy do uważniejszego przyglądania się temu zagadnieniu.

Adobe
Adobe

W latach 70. ubiegłego wieku amerykański alergolog dr Benjamin Feingold zasłynął hipotezą, że dodatki do żywności i naturalnie występujące w niektórych owocach i warzywach salicylany mogą wywoływać nadpobudliwość. Dieta Feingolda – eliminująca sztuczne barwniki, konserwanty i właśnie salicylany – przyniosła poprawę zachowania u ponad połowy dzieci w jego obserwacjach, co rozpaliło nadzieje wielu rodziców. Jednak kolejne dekady badań przyniosły sprzeczne wyniki i środowisko medyczne długo pozostawało sceptyczne.

Oficjalnie – według wytycznych towarzystw naukowych – od lat wskazuje się na brak jednoznacznych dowodów na to, by rutynowo zalecać eliminację cukrów, dodatków czy określonych pokarmów w terapii ADHD. Mimo to rodzice często obserwowali u swoich dzieci zależność między dietą a zachowaniem. I tym tropem wciąż podążają naukowcy.

Fot. Kuba Kamiński/PAP

ADHD – z tym można nauczyć się żyć!


Przełom w naukowym zainteresowaniu związków między dietą a ADHD nastąpił wraz z badaniem opublikowanym na łamach prestiżowego czasopisma „The Lancet” w 2011 roku. Holenderscy badacze pod kierunkiem dr Lidy Pelsser poddali grupę 100 dzieci z ADHD radykalnej diecie eliminacyjnej na 5 tygodni. Dzieci jadły wyłącznie kilka hipoalergicznych produktów (m.in. ryż, mięso indycze lub jagnięce, wybrane warzywa, gruszki i wodę), eliminując wszystkie potencjalnie uczulające pokarmy – pszenicę, nabiał, jajka, soję, kukurydzę, sztuczne dodatki. Druga, kontrolna grupa 50 dzieci nie wprowadziła eliminacji, otrzymała jedynie porady dotyczące zdrowego odżywiania i prowadziła dzienniczek spożycia. Wyniki były zdumiewające: u 78 proc. dzieci na restrykcyjnej diecie nastąpiła wyraźna poprawa – zmniejszenie nasilenia objawów ADHD według obiektywnych skali oceny.

Co interesujące, dzieci reagowały na „zakazane” jedzenie zarówno wtedy, gdy testy wykazywały u nich wysoki poziom przeciwciał IgG na dany pokarm, jak i wtedy, gdy takiego poziomu nie stwierdzono. Autorzy badania wyciągnęli z tego wniosek, że o ile wrażliwość na pokarmy odgrywa rolę u wielu dzieci z ADHD, to mechanizm nie wydaje się typową alergią w klasycznym rozumieniu (z udziałem układu immunologicznego i przeciwciał IgE czy nawet IgG). Mówimy raczej o nadwrażliwości pokarmowej lub nieznanej jeszcze interakcji dieta-mózg, niż o prostej reakcji alergicznej. 

"Interwencji dietetycznej" warto spróbować

Publikacja Holendrów wywołała poruszenie. „Uważamy, że interwencję dietetyczną należy rozważyć u wszystkich dzieci z ADHD – pod warunkiem, że rodzice są gotowi przestrzegać przez 5 tygodni restrykcyjnej diety eliminacyjnej pod fachowym nadzorem” – stwierdzili w komentarzu do wyników prof. Jan Buitelaar z Uniwersytetu w Nijmegen i dr Lidy Pelsser z ADHD Research Centre w Eindhoven. Ich zdaniem dzieci, u których dzięki diecie uzyskano znaczącą poprawę, należałoby zakwalifikować wręcz do odrębnej kategorii: „ADHD indukowane pokarmami” – i stopniowo rozszerzać ich dietę, testując, które konkretne produkty wywołują nawrót objawów. Z kolei w przypadkach braku poprawy – kontynuowali badacze – należałoby po prostu wrócić do standardowego leczenia, czyli farmakoterapii i terapii behawioralnej. 

Równocześnie jednak inni eksperci tonowali nastroje. „Naukowo rzecz biorąc, ta praca dostarcza znakomitych dowodów na kolejny możliwy mechanizm ADHD, ale byłoby przedwczesne uznać, że taka interwencja dietetyczna przyniesie realną korzyść kliniczną” – ostrzegał prof. David Daley z Uniwersytetu Nottingham.

Mimo tych zastrzeżeń badanie Pelsser i in. zapoczątkowało nowy nurt w leczeniu ADHD – podejście spersonalizowane, starające się identyfikować indywidualne nadwrażliwości pokarmowe u dzieci z tym zaburzeniem. Kolejne próby kliniczne potwierdzały, że u części pacjentów wykluczenie określonych produktów może skutkować poprawą zachowania. Przegląd badań nad restrykcyjną dietą oligoantygenową (eliminującą typowe alergeny pokarmowe) wykazał poprawę objawów o ponad 40 proc. u około 30 proc. dzieci, co uznano za wynik obiecujący. Niestety, u pozostałych niemal 70 proc. dzieci dieta nie przyniosła istotnej zmiany, a często obserwowano nawroty objawów po ponownym wprowadzeniu wykluczonych pokarmów. 

Oznacza to, że tylko pewna podgrupa młodych pacjentów faktycznie zyskuje na takiej interwencji – być może właśnie ci, u których ADHD jest wyzwalane przez specyficzne produkty. Kluczowym wyzwaniem stało się więc, jak rozpoznać tych pacjentów z góry, aby nie narażać wszystkich dzieci z ADHD na uciążliwą dietę „w ciemno”. Szukając rozwiązania, część badaczy – mimo istniejących zastrzeżeń – zwróciła się ku testom na tzw. utajone nadwrażliwości pokarmowe, oznaczającym poziomy swoistych przeciwciał IgG przeciw różnym składnikom pożywienia.

Dieta oparta na testach IgG – nadzieje i wątpliwości

Testy IgG, popularnie oferowane przez niektóre laboratoria jako badanie „nietolerancji pokarmowych”, budzą duże kontrowersje. Idea wydaje się kusząca: jeśli organizm wytwarza podwyższone IgG wobec jakiegoś pokarmu, to znak, że źle nań reaguje – wyeliminujmy więc te produkty, a poprawimy zdrowie. W kontekście ADHD założono, że dieta eliminacyjna dobierana na podstawie profilu IgG zmniejszy ukryty stan zapalny w organizmie, uzdrowi „przeciekające” jelita i dzięki temu złagodzi objawy neurologiczne u dziecka. Rzeczywiście, pierwsze doniesienia opisywały przypadki dzieci z ADHD (często współwystępującym ze spektrum autyzmu), u których po zastosowaniu diety wykluczającej pokarmy o wysokim poziomie IgG nastąpiła poprawa koncentracji i zmniejszenie nadpobudliwości.

W 2025 roku ukazała się praca przeglądowa analizująca zastosowanie diet opartych na IgG w ADHD. Autorzy wskazali, że dieta eliminacyjna dobrana pod wyniki testów na przeciwciała IgG może potencjalnie przynieść pewne korzyści – zaobserwowano m.in. obniżenie nasilenia objawów i poprawę funkcji behawioralnych oraz poznawczych u części dzieci, prawdopodobnie dzięki mechanizmom związanym z osią jelita–mózg. Tego typu interwencja mieści się zatem w nurcie traktującym ADHD jako zaburzenie, na które wpływ ma ogólny stan organizmu, mikrobiota jelitowa i przewlekłe mikrozapalenie. 

Pomimo tych obiecujących sygnałów, podejście IgG pozostaje – zdaniem wielu ekspertów – nieuzasadnione. Już wyniki holenderskiego badania w „The Lancet” pokazały, że poziomy IgG nie korelowały z reakcjami dzieci – maluchy „cofające się” po danym pokarmie czyniły to niezależnie od tego, czy wcześniej wykryto u nich wysokie IgG na ten produkt, czy nie. Autorzy tamtej pracy wręcz odradzali poleganie na testach IgG jako metodzie identyfikacji sprawców nadpobudliwości. Także analiza z 2025 r. podkreśla, że brak standaryzacji w oznaczeniach IgG i niejasna jest ich rzeczywista rola – podwyższone IgG mogą po prostu oznaczać częsty kontakt z danym jedzeniem, a niekoniecznie szkodliwą nadwrażliwość. 
 

Autorka

Luiza Łuniewska - Dziennikarka, reportażystka, redaktorka. Pisuje o wielkich triumfach medycyny i jej wstydliwych sekretach. Lubi nowinki z dziedziny genetyki. Była dziennikarką Życia Warszawy i Newsweeka, pracowała też w TVN i Superstacji. Jest absolwentką Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Wielbicielka kotów dachowych i psów ras północnych.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • AdobeStock/Halfpoint

    Operacje bariatryczne w większości dają dobre wyniki

    Jednym ze sposobów pomocy osobom z poważną otyłością są operacje bariatryczne, które polegają na zmniejszeniu objętości żołądka lub zmianie przebiegu przewodu pokarmowego. Stosowane metody są coraz lepsze, a naukowcy coraz dokładniej analizują długotrwałe skutki takich zabiegów. W większości efekty są pozytywne – wynika z badań.

  • AdobeStock

    Dieta planetarna wydłuża życie

    Coraz więcej badań potwierdza, że sposób, w jaki się żywimy, może znacząco wpływać na tempo starzenia się organizmu oraz na jakość życia w starszym wieku. W kontekście starzejącego się społeczeństwa naukowcy zwracają szczególną uwagę na tzw. zdrowe starzenie się, czyli takie, które pozwala jak najdłużej zachować sprawność fizyczną, psychiczną i poznawczą, przy jednoczesnym braku poważnych chorób przewlekłych - mówi dr Katarzyna Wolnicka, ekspertka think tanku Żywność dla Przyszłości Interdyscyplinarnego Centrum Analiz i Współpracy.

  • Adobe

    Czarny bez – superfood czy toksyczna pułapka?

    Czarny bez (Sambucus nigra) rośnie na obrzeżach pól, w parkach i w żywopłotach, a jego białe kwiaty i ciemne jagody od dawna trafiają do domowych spiżarni. W ostatnich latach krzew przyciąga również uwagę naukowców, którzy dokładniej opisują zarówno jego wartość odżywczą, jak i toksyczne pułapki. 

  • Adobe

    Dlaczego tak bardzo lubimy bób?

    Pierwszy bób w sezonie to coś w rodzaju małego święta. Na tę kulinarną przyjemność czeka wielu Polaków. Wystarczy kilka minut, by ziarna wylądowały we wrzątku, a cała kuchnia wypełniła się intensywną, bulionową wonią. Ten charakterystyczny aromat to pierwsza podpowiedź, że bób ma w sobie coś, co nasz mózg koduje jako czystą przyjemność.

NAJNOWSZE

  • AdobeStock

    Polskie dzieci z szansą na refundację ultranowoczesnego leczenia białaczki

    W leczeniu białaczek limfoblastycznych immunoterapia zwiększa szanse na wyzdrowienie także dzieciom z grupy wysokiego ryzyka nawrotu choroby. Daje też mniej toksycznych skutków ubocznych i nie wymaga hospitalizacji. Staramy się, aby była dostępna w ramach programu lekowego – mówi prof. dr hab. n. med. Wojciech Młynarski, kierownik Kliniki Pediatrii, Onkologii i Hematologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

  • Zanim kupisz przeczytaj skład

  • Proste sposoby na upały

  • Kiedy rozpocząć ćwiczenia po porodzie?

  • Lex Szarlatan uderza w pseudoterapie

  • Adobe Stock

    Jak rzucić palenie

    Wychodzenie z nałogu nikotynowego bywa długotrwałe, ponieważ nikotyna silnie uzależnia – pobudza mózgowy układ nagrody, wyzwalając dopaminę, czyli tzw. hormon szczęścia. To sprawia, że organizm zaczyna kojarzyć palenie z przyjemnością i ulgą, a zerwanie z tym mechanizmem wymaga czasu i zmiany nawyków. Trzeba nauczyć się zajmować i mózg, i ręce czymś innym oraz radzić sobie w sytuacjach, które uruchamiają odruch sięgania po nikotynę. O sposobach wychodzenia z nikotynizmu opowiada dr n. med. Magdalena Cedzyńska z Narodowego Instytutu Onkologii – PIB.

  • Afazja – odbiera język, zostawia rozum

  • Lato z komarami, swędzące lato

Serwisy ogólnodostępne PAP