Suplementy i witaminy: czy forma ma znaczenie?
Autorka: Luiza Łuniewska
Na początku września w życie wchodzą nowe przepisy, które pozwalają na wprowadzenie do sprzedaży w Polsce kolejnych form chemicznych witamin i minerałów. W unijnym wykazie tzw. nowej żywności znalazły się między innymi monohydrat kalcydiolu, czyli nowa postać witaminy D, a także winian adypinian wodorotlenku żelaza (IHAT) i kazeinian żelaza.

Nowelizacji rozporządzenia dotyczącego składu i oznakowania preparatów farmaceutycznych może wydawać się techniczną ciekawostką prawną, jednak w praktyce dotyczy kwestii, która od lat zajmuje naukowców i lekarzy: czy forma chemiczna suplementu ma realne znaczenie dla jego skuteczności? Odpowiedź brzmi – to zależy.
Żelazo, witamina D, B12 – forma a skuteczność
Witamina D jest jednym z przykładów, w których poszukiwanie nowych form przyniosło rzeczywisty przełom. Klasycznie suplementuje się ją w postaci cholekalcyferolu (D3), który musi zostać przekształcony w wątrobie do 25-hydroksywitaminy D. Monohydrat kalcydiolu, zatwierdzony przez EFSA w 2021 roku jako bezpieczny i skuteczny, omija część tego procesu i jest szybciej przyswajany. Badania przeprowadzone przez zespół prof. Kevina Cashmana z University College Cork wskazują, że kalcydiol podnosi poziom witaminy D w surowicy skuteczniej niż tradycyjne formy, co może być szczególnie ważne w populacjach z nasilonym niedoborem – czyli między innymi w Polsce.
Podobnie w przypadku żelaza – minerału niezbędnego, a zarazem trudnego do suplementacji. Klasyczne sole żelaza, takie jak siarczan czy fumaran, powodują częste działania niepożądane ze strony przewodu pokarmowego. Dlatego naukowcy od lat poszukują bezpieczniejszych i lepiej tolerowanych form. Wprowadzenie na rynek winianu adypinianu wodorotlenku żelaza oraz kazeinianu żelaza to wynik wieloletnich badań nad biodostępnością i tolerancją. „To kierunek niezwykle obiecujący, bo tradycyjne preparaty żelaza mają ograniczoną skuteczność w realnych warunkach klinicznych” – komentuje prof. Dora Pereira z London School of Hygiene & Tropical Medicine, która pracowała nad innowacyjnym związkiem IHAT (Iron Hydroxide Adipate Tartrate).
Także witamina B12 jest przykładem, gdzie forma suplementu ma znaczenie praktyczne. Metaanalizy Cochrane wykazały, że doustna suplementacja cyjanokobalaminą może być równie skuteczna jak tradycyjne iniekcje, pod warunkiem stosowania wysokich dawek. Jednak coraz większą popularność zdobywają metylokobalamina czy hydroksykobalamina, postacie uznawane za bardziej fizjologiczne i lepiej wykorzystywane przez organizm, choć dane kliniczne wciąż są ograniczone.
Forma suplementacji nie zawsze jest kluczowa
Nie zawsze jednak nowa forma oznacza wyraźną przewagę. Dobrym przykładem jest witamina C. Od lat dostępna w różnych wariantach – od zwykłego kwasu askorbinowego, przez askorbinian sodu, aż po liposomalne preparaty reklamowane jako „przełomowe”. Rzeczywiście, pojedyncze badania sugerują, że witamina C zamknięta w liposomach może osiągać nieco wyższe stężenia we krwi. Jednak w codziennej suplementacji większość ekspertów podkreśla, że klasyczny kwas askorbinowy w dawkach pokrywających zapotrzebowanie jest w pełni wystarczający. „Różnice zaczynają mieć znaczenie dopiero przy bardzo wysokich dawkach, które nie są konieczne dla zdrowych osób” – zaznacza prof. Anitra Carr z University of Otago, zajmująca się badaniami nad witaminą C.
Podobnie jest w przypadku magnezu. Apteczne półki uginają się od preparatów – cytrynian, mleczan, diglicynian, tlenek czy wodoroasparaginian. Różnice w biodostępności istnieją, ale nie są dramatyczne. Badania pokazują, że cytrynian magnezu wchłania się lepiej niż tlenek, ale w praktyce klinicznej obie formy mogą korygować niedobory. „Najważniejsze, by magnez był przyjmowany regularnie i w dawce dostosowanej do potrzeb pacjenta. Wybór formy często zależy bardziej od tolerancji przewodu pokarmowego niż od faktycznej biodostępności” – podkreśla dr Andrea Rosanoff z Magnesium Research Institute.
Suplementy a badania nad biodostępnością
Niektóre mikroelementy nadal stanowią wyzwanie dla nauki. Przykładem jest cynk – minerał kluczowy dla odporności. Dostępny w postaci glukonianu, siarczanu czy pikolinianu, ale badania nie dają jednoznacznej odpowiedzi, która forma jest najlepsza. Podobnie w przypadku kwasu foliowego – coraz częściej poleca się suplementację jego aktywnej postaci, 5-MTHF, zwłaszcza u osób z mutacją MTHFR, ale jak zauważają autorzy przeglądu Cochrane – u większości populacji klasyczny kwas foliowy wciąż działa skutecznie.
Trudnym przypadkiem są też kwasy omega-3. Dostępne w formie trójglicerydów, estrów etylowych czy fosfolipidów, wykazują różnice w biodostępności. Badania duńskich naukowców sugerują, że naturalne trójglicerydy są wchłaniane najlepiej, jednak suplementy w formie estrów etylowych wciąż dominują na rynku, m.in. z powodu stabilności technologicznej.
Wapń to minerał, którego biodostępność długo budziła kontrowersje. Badania prof. Roberta Heaneya z Creighton University wykazały, że cytrynian wapnia wchłania się nieco lepiej niż węglan, szczególnie u osób starszych i z obniżonym wydzielaniem kwasu żołądkowego. To doprowadziło do szerokiego wykorzystania cytrynianu w suplementach dla seniorów. Podobny przełom nastąpił w przypadku selenu – selametionina, organiczna forma obecna w drożdżach, jest lepiej przyswajalna i skuteczniejsza w podnoszeniu poziomu selenu niż nieorganiczny selenian sodu.
Historia suplementów pokazuje, że czasami nowa forma chemiczna rzeczywiście rozwiązuje realne problemy – jak w przypadku kalcydiolu czy nowych preparatów żelaza, które poprawiają biodostępność i ograniczają skutki uboczne. Innym razem różnice są niewielkie, a kluczowe pozostaje po prostu regularne uzupełnianie niedoborów. „Nie każda nowinka oznacza rewolucję. Ale niektóre – jak choćby IHAT w suplementacji żelaza – mogą realnie zmienić praktykę kliniczną” – podsumowuje prof. Dora Pereira.