Jakie drobne gesty pomagają starszym ludziom poradzić sobie z samotnością
Samotność doskwiera, nawet tym, którzy przyzwyczaili się do życia w pojedynkę. W czasie pandemii nie należy zakładać, że takie osoby teraz nieźle sobie radzą. Psychoterapeutka dr Mariola Kosowicz, kierowniczka Poradni Psychoonkologii w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie zwraca uwagę na trudną sytuację seniorów i podpowiada, na jakie drobne sprawy zwracać uwagę.
Autorka: Monika Grzegorowska
Ekspert: Dr Mariola Kosowicz, psychoterapeutka i psychoonkolożka
Jak epidemia wpłynęła na seniorów?
Stało się coś bardzo niedobrego - nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wcześniej tak bardzo zostało obnażone podejście świata do osób starszych. Osoby, które są chore albo są w wieku ryzyka ze względu na wiek, dostały niewyobrażalnie trudną informację , że są drugoplanowe. Mam na myśli przekaz, który na początku pandemii pojawił się wraz z informacjami ze świata, że w niektórych miejscach świata nie ratuje się osób w pewnym wieku. Z perspektywy osób starszych mogło to wyglądać jak naturalna selekcja. Rozmawiałam w ostatnim czasie sporo ze starszymi ludźmi. Mówili mi, że dotarło do nich, jak są niepotrzebni, że już czas, aby się wycofali, nie przeszkadzali tym, którzy mają ten świat pchać do przodu. Mają żal, że dla wielu osób nie mają znaczenia, że swoje już zrobili, mogą odejść. Zapewne trudno to zrozumieć kiedy jest się młodym i w sile wieku.
Ale sporo się też mówi o tym, żeby chronić seniorów, żeby o nich dbać i pamiętać. To się nie równoważy?
To prawda, ale zawsze bardziej przebijają się przekazy trudne, drastyczne, czyli w tym wypadku wybór między młodszym i starszym człowiekiem. Dla wielu starszych ludzi mogło to brzmieć jak wyrok. Cała ta sytuacja zaskoczyła nas i wniosła dużo leku i niepewności. Nie wymażemy z pamięci nas wszystkich pewnych obrazów, czy informacji.
Co jest zatem największym problemem w czasie pandemii?
Jest ich bardzo wiele i im dłużej trwa ta sytuacja, tym bardziej zmieniają się priorytety i problemy. Niemniej jednak dla wielu ludzi poważnym problemem jest samotność. Właściwie zawsze był to problem wielu osób w zaawansowanym wieku.
Gdy pracowałam w hospicjum domowym, niemal każdy pacjent opowiadał mi, że najbardziej boi się pustego domu, kiedy inni wychodzą. Dla tych osób największe znaczenie miało, aby ktoś z nimi był. Z wiekiem perspektywa samotności bardzo się zmienia i dla wielu starszych ludzi stanowi realne cierpienie. W czasie pandemii seniorzy wiedzieli, że dla własnego bezpieczeństwa muszą pozostać w domu i bardzo godnie to znosili, ale to nie znaczy, ze nie brakowało im wyjścia na spacer, rozmowy z sąsiadką, przytulenia wnuków, czyli wszystkiego, co wiąże się z byciem blisko drugiego człowieka.
Jak można pomóc seniorom? Przecież każdy ma swoje obowiązki, trudno zrezygnować z pracy, żeby siedzieć z babcią w domu.
Nie trzeba rezygnować ze swojego życia, żeby zobaczyć potrzeby drugiego człowieka. Trzeba wyjść poza swój punkt widzenia, poza świat przepełniony reklamami o życiu w dobrobycie, młodości i zobaczyć, jak naprawdę wygląda życie, skonfrontować się z przemijaniem. Zdaję sobie sprawę, że dla młodych ludzi samotność, przemijanie może wydawać się abstrakcją, a jednak w czasie pandemii wielu młodych pomagało osobom starszym w zakupach i innych ważnych potrzebach. Ważne, żeby to nie był tylko zryw chwili i tu jest zadanie dla osób dojrzałych, bardziej świadomych, żeby mówić głośno o potrzebach ludzi starszych, zapraszać młodych do pomocy.
Bardzo ważną rolę odgrywa dom i nasz stosunek do dziadków i innych starszych osób. To tam uczymy się szacunku i wrażliwości. Przede wszystkim nie należy traktować osób w zaawansowanym wieku, jakby ich potrzeby ograniczały się do jedzenia, spania i potrzeb fizjologicznych. Oczywiście, są osoby starsze z zaawansowaną demencją i ich życie jest bardzo powtarzalne, ale i oni oprócz codziennej opieki potrzebują ciepła i naszej obecności.
Duża część osób w starszym wieku, to ludzie, które mają swoje marzenia, potrzeby, ale czują, że w ich wieku nie wypada o tym mówić i powoli ograniczają swoje życie do przetrwania. A przecież oni nie stracili na ważności, nadal mają prawo do marzeń, nierzadko posiadają ogromną wiedzę życiową i chcieliby być zauważeni i docenieni.
Dlatego słuchajmy ich naprawdę, wsłuchujmy się w ich potrzeby. Nie zapominajmy zadzwonić zapytać co słychać, podrzućmy im książkę, dopytajmy o inne potrzeby. Myślmy też o zwykłych rzeczach.
Jedna z pań opowiadała mi, że kiedy po długiej przerwie jej bliscy poszli do fryzjera, nikt nie zapytał, czy ona ma taka potrzebę. Rozumiała, że jest w grupie ryzyka, ale kiedy powiedziała o tym wnuczce, ta przywiozła fryzjerkę do domu i zorganizowała wizytę tak, aby było bezpiecznie. Pani była przeszczęśliwa, choć przecież nawet nie wychodziła z domu, więc można pomyśleć: po co jej nowa fryzura? Tymczasem takie rzeczy mają ogromne znaczenie: nawet w takiej sytuacji i w takim wieku.
Warto przestać patrzeć na świat i potrzeby innych ludzi przez pryzmat własnych przekonań i otworzyć się na różnorodność potrzeb. Pamiętajmy, że wielu starszych ludzi nie ma odwagi realizować swoich potrzeb, tak jakby świat zrzucił ich z piedestału i sprowadził do poziomu potrzeb fizjologicznych. Dziwimy się, jak w „tym” wieku można myśleć o pięknym ubraniu, fryzjerze, kosmetyczce, a nawet randce. Tak na marginesie, kiedy na wykładach mówię o seksualności osób chorych i pokazuję, że na świecie powstają poradniki dotyczące seksualności osób w podeszłym wieku, a nawet w okresie paliatywnym, to widzę w oczach słuchaczy zdziwienie. Jak to? Po co mówić o intymniej bliskości kiedy ktoś jest stary i bardzo chory? To zdziwienie mówi dużo o naszych czasach! Niestety, stworzyliśmy świat, w którym ludzie w podeszłym wieku są przezroczyści. Nie widzimy ich w pełni, skupiamy się na powłoce, która jest już bardzo wysłużona. Tak jakby do pewnego wieku człowiek miał przywilej realizacji potrzeb, a w innym nie.
Ale to nie pandemia stworzyła takie problemy?
Oczywiście że nie, ale ona je pogłębiła. To co musimy zrobić jako społeczeństwo, to dać wszystkim ludziom poczucie, że są ważni. Zacznijmy ich szanować. I najlepiej zacząć od własnego domu. Nie krzyczmy na nich, nie pouczajmy, nie wkurzajmy się na nich. Nam też zdarza się mówić za dużo lub nie do końca na temat, bądźmy wyrozumiali. Proponujmy wyjście poza ramy, w których żyje osoba starsza. Zabierzmy ją gdzieś, gdzie nigdy lub dawno nie była. Zadbajmy o ubiór, fryzurę, nawilżenie ciała, a nawet o delikatny zapach. Kiedyś rodziny były wielopokoleniowe, więc nawet seniorzy mało aktywni byli częścią społeczności, zawsze ktoś obok nich był. Teraz to się bardzo zmieniło.
Jak to się przekłada na relacje?
Kiedyś szukało się w starszych ludziach mądrości, byli jak biblioteka wiedzy. Teraz to już zdarza się rzadko. Bardzo duża część młodych ludzi jest wychowywana w kulcie swojej nieomylności, wszystko wiedzą lepiej i nie widzą ograniczeń. Niestety rodzica, który się starzeje, czy dziadków staruszków traktują często jak niedorozwiniętych. To brzmi strasznie, ale tak często jest. A oni może i nie nadążają za technologią, nie potrafią połączyć się ze skypem, nie obsługują smartfona, ale mają ogólną wiedzę na temat świata, doświadczenie życiowe, potrafią przewidzieć konsekwencje pewnych decyzji lub ich braku. Młodym to wydaje się nieważne, nie rozumieją, że mądrość polega na czerpaniu z doświadczeń innych, a nie deptaniu wszystkiego. Na szczęście są też młodzi ludzie, dla których czas z dziadkami jest bardzo wartościowy i nie traktują tego jako obowiązku.
Czy pandemia zmieni coś w naszym podejścia do seniorów, jest na to szansa?
Pewnych rzeczy nie cofniemy. Znowu wrócę do tego nieszczęsnego przekazu ratowania młodszych w razie potrzeby, ale naprawdę miałam złamane serce, gdy starsi skarżyli się jak przykro im było tego słuchać. I uważam, że tego nie da się wymazać.
Ale działo się też wiele pozytywnych rzeczy, które może by się nie zadziały, gdyby nie pandemia i przymusowa izolacja. Pewna pani opowiadała mi, że kiedyś jej wnuczka przyjechała do niej i z zachowaniem wszelkich środków reżimu sanitarnego nastawiła jej w komputerze koncert. To było dla niej przeżycie, które zmieniło jej świat. Teraz wnuczka wysyła jej linki do ciekawych wydarzeń, a ona opowiada mi: „Nie wiedziałam, że tak można, nigdy nie byłam na prawdziwym koncercie, nigdy nie zwiedzałam światowych muzeów, a teraz dwa razy w tygodniu mam duchową ucztę”. Jest zachwycona.
Warto czasem namówić seniora, aby zaczął korzystać z technologii i pomóc mu w tym – przygotować sprzęt, napisać instrukcję jak włączyć, kontrolować czy wszystko działa, podrzucać pomysły, gdzie znajdzie coś ciekawego. Dzięki temu będzie mógł utrzymywać kontakt z rodziną na odległość, poznawać świat, oglądać przedstawienia. Warto podrzucić dziadkowi gazety, zamówić nowe książki w księgarni, które potem kurier mu dostarczy.
Teraz jest tak wiele możliwości. My korzystamy z nich na co dzień, wciągnijmy w to seniorów, nie pozwólmy, by czuli się zapomniani i niepotrzebni. Przede wszystkim jednak pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy sobie potrzebni, i że każdy z nas wnosi do życia coś niepowtarzalnego.
Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl