Palenie tytoniu: z tym trzeba skończyć!

O szkodliwym wpływie palenia papierosów na zdrowie wiedzą nawet dzieci, wciąż jednak zbyt wiele osób nadal pali i nie jest w stanie rozstać się z nałogiem. Onkolog prof. Wojciech Rogowski, koordynator Oddziału Onkologii w Wojewódzkim Szpitalu im. Janusza Korczaka w Słupsku uważa, że od 10 lat nie odnotowujemy sukcesów w tej walce i co gorsza, nie mamy żadnej strategii jak to zmienić.

Fot. PAP/P. Werewka
Fot. PAP/P. Werewka

Dziś 31 maja – obchodzony już po raz 35 Światowy Dzień Bez Papierosa. Co chciałby powiedzieć pan wszystkim palaczom?

Że ten dzień powinien wejść na stałe do ich kalendarza. Jego symbolem są kwiaty w popielniczkach. Ciekaw jestem, w ilu miejscach dziś palacze je zobaczą. Obawiam się, że niestety, w niewielu.

W swojej praktyce lekarskiej styka się pan ze skutkami palenia: liczba nowotworów, do których przyczynia się palenie, jest długa. Tymczasem WHO podaje, że liczba palaczy na świecie maleje. Co pan na to?

To prawda, jednak nie następuje to w zadowalającym tempie. W dodatku liczby są zastraszające: na świecie dzisiaj pali 1,3 mld osób, a papierosy można kupić w ponad 180 państwach na świecie! Mówi się nawet, że mamy do czynienia z papierosową epidemią. Największy problem z paleniem jest w Europie. O ile w Stanach Zjednoczonych doszło do statystycznie znamiennych zmian i zauważalnej redukcji odsetka palaczy, to z raportu WHO European Tobacco Use wynika, że procentowo najczęściej palą Europejczycy - obecnie papierosy pali około 28 proc. ludności Starego Kontynentu, co, biorąc pod uwagę liczebność tej populacji, daje 209 milionów palaczy! To liczba, która robi wrażenie. Europa ma najwyższy odsetek osób używających tytoniu na świecie, wyższy od globalnego (22 proc.).

Jak rzucić palenie? Gumy, plastry, leki, grupy wsparcia, hipnoza

Uzależnienie od tytoniu jest bardzo silne i nie ma jednego sposobu na zaprzestanie palenia. Palacz, najlepiej z pomocą specjalisty, może dobrać najlepszą dla siebie metodę.

W tej grupie pali 18 proc. Europejek, to jest 63 mln kobiet (wobec 8 proc. palących globalnie). Europejki najwolniej ograniczają ten nałóg. To sprawia, że zdaniem WHO Europa może być jedynym kontynentem, który nie zmniejszy odsetka osób palących w tej grupie o zakładane 30 proc. Zagrożona jest zatem realizacja Celów Zrównoważonego Rozwoju, przyjętych w 2015 roku przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych.

A jak wyglądają polskie statystyki? 

Według ostatniego badania CBOS dotyczącego tej materii, w Polsce pali ok. 8 milionów osób, czyli ok. 24 proc. dorosłej populacji. Mamy najwięcej w Europie, bo aż 3 miliony palących kobiet (21 proc.), choć nadal mężczyźni przeważają w tym nałogu - pali ok. 5 milionów Polaków (31 proc.). 

Niestety, wygląda na to, że od 10 lat nie udało się w tej kwestii nic osiągnąć. Według danych Komisji Europejskiej tylko 12 proc. palących Polaków zadeklarowało rzucenie nałogu. To jeden z trzech najniższych wskaźników w Unii.  
Dla porównania, z amerykańskich badań wynika, że na 100 osób w badanej grupie, chęć rzucenia palenia deklarowało ok. 67 proc, z czego 57 proc. podjęło próbę rzucenia palenia. Jednak tylko 7 proc. się to udało - to pokazuje, jak  to jest trudne.

Czy my w ogóle mamy jakiś pomysł, jak walczyć z tym nałogiem?

Oczywiście Polska chciałaby – jak zaplanowano – do 2030 roku stać się krajem, w którym palenie papierosów jest już przeszłością. Ale obiektywnie patrząc – to jest nierealne. Szczególnie, że nie mamy nadal oficjalnej strategii walki z papierosami. O ile Ministerstwo Finansów zaprezentowało na kolejne lata tzw. Mapę Akcyzową zwiększającą podatki od wyrobów tytoniowych, o tyle Ministerstwo Zdrowia nie przedstawiło żadnego podobnego dokumentu, który wyznaczałby kompleksową strategię polskiej polityki ukierunkowanej na redukcję strat zdrowotnych spowodowanych paleniem. A te, zgodnie z danymi ministerialnej Mapy Potrzeb Zdrowotnych, są przecież olbrzymie. Więcej nawet, palenie papierosów jest dziś wskazywane jako główny czynnik utraty lat życia w zdrowiu w polskim społeczeństwie. Tak więc krótko mówiąc: w Polsce nie mamy żadnej strategii walki z tym nałogiem.

Ale przecież to nie jest nowy temat, od lat mówi się o tym jakie szkody wyrządza palenie i że trzeba coś z tym zrobić.

Fot. PAP

Co by było, gdyby papierosy miały mniej nikotyny?

To nikotyna powoduje uzależnienie od papierosów. Czy jeśli w papierosach będzie jej mniej, będzie też mniej uzależnionych? Eksperci twierdzą, że na pewno zmniejszy się liczba palaczy i wypalanych papierosów.

Przykro to mówić, ale kluczowy jest tu zwrot, „mówi się”. Tak, to prawda. Od lat dużo się „mówi” o walce z papierosami. Ile realnie „robi się” w tym obszarze? Niewystarczająco dużo. Proszę popatrzeć na ostatni raport GTCR autorstwa WHO, dotyczący przystępności cenowej papierosów w latach 2010-2021.

O ile w tym okresie niemal w całej Europie ta przystępność spadła, o tyle w Polsce, Rumunii czy w Hiszpanii jest trend odwrotny – przystępność cenowa papierosów wzrosła! Dalej, proszę popatrzeć na liczbę kontraktów na poziomie POZ: na 16 województw w zaledwie pięciu lekarze kontraktują dzisiaj leczenie nikotynizmu. Jeszcze w 2009 roku w województwie dolnośląskim mieliśmy 232 kontrakty – dzisiaj jest ich okrągłe zero. Mamy trzy specjalistyczne poradnie leczenia nikotynizmu i blisko 8 milionów palących. To mówi samo za siebie.

Dlatego – jeśli nie chcemy poprzestać tylko na mówieniu – równolegle do rozwijania profilaktyki, potrzebujemy wdrożenia programu redukcji szkód. To zresztą dość stary termin. W Polsce po raz pierwszy mówiło się o nim w Narodowym Programie Zdrowia na lata 1996-2005. Byliśmy wtedy jednym z państw-pionierów naszego regionu, które w ogóle podjęły ten temat w swojej polityce zdrowotnej. Ta strategia polega na ograniczaniu zdrowotnych następstw palenia papierosów u tych palaczy, którzy pomimo leczenia tego nałogu nie odnoszą sukcesu. Obecnie rekomenduje ją Krajowe Biuro Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii. Jest ona stosowana z sukcesami u pacjentów uzależnionych od opioidów czy alkoholu. Ale nie wdrażamy jej w walce z papierosami. I trudno zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Na przykładzie innych państw widzimy, że ta strategia może być skuteczna. 

A jak jest w innych państwach? 

Politykę redukcji szkód spowodowanych paleniem tytoniu stosują Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Japonia, Nowa Zelandia, Czechy, Grecja, Włochy i Holandia. Warto zaznaczyć, że w lutym bieżącego roku Parlament Europejski przegłosował przyjęcie raportu końcowego Komisji Specjalnej ds. Walki z Rakiem, w którym proponuje się pewną perspektywę redukcji szkód związanych z paleniem. Wyrażono tam silne przekonanie, że kompleksowe działanie profilaktyczne przeciwko nowotworom, uzupełnione środkami ograniczającymi szkody związane z modyfikowalnymi czynnikami ryzyka, mogą o 40 proc. zmniejszyć ryzyko  zachorowania na raka. Dlatego europosłowie domagają się, by zarówno Unia, jak i państwa członkowskie wprowadziły je do swoich strategii politycznych i programów finansowania.

Jak ocenia pan tzw. redukcję szkód w nikotynizmie jako onkolog? Polega ona na  tym, że pacjent dostarcza sobie dalej nikotynę, ale przy pomocy bezdymnych inhalatorów. Czy to Pana zdaniem  ma sens?

Fot. PAP

Uzależnienie od palenia tytoniu: trendy, problemy i dylematy

Ponad połowa europejskich palaczy tytoniu podejmowała próbę rozstania się z nałogiem – wynika z ostatniego raportu na temat postaw wobec tytoniu sporządzonego na zlecenie Komisji Europejskiej. Także w czasie pandemii. Niestety, Polska – obok Węgier i Rumunii – ma obecnie jeden z trzech najniższych w Unii Europejskiej odsetków palaczy deklarujących zaprzestanie palenia.

Na początku zaznaczmy, że o ile natychmiastowe efekty wydają się być korzystne dla osób, którym ciężko rozstać się z nałogiem, o tyle długofalowe efekty takiego postępowania wciąż są nie do końca poznane. Wyjaśnijmy, że jest to opcja dla pacjentów opornych nawet na działanie leków hamujących głód nikotynowy. Polega na zastąpieniu tradycyjnych papierosów tzw. bezdymnymi inhalatorami nikotyny. I w tym sensie jest to mniejsze zło.

Trzeba jednak rozróżnić, co niestety nie wszyscy potrafią, że są dwa rodzaje takich inhalatorów. Jeden to tzw. e-papierosy, którego podstawą jest podgrzewanie płynu nikotynowego (tzw. „liquidu”) zawierającego nikotynę. Kłopot w tym, że na rynku dostępne są także liczne niecertyfikowane e-papierosy i płyny, w których klient sam może dokonać syntezy finalnego produktu i z internetu ściągać różnego rodzaju produkty uzupełniajace, o nie do końca znanym składzie, w efekcie tworząc mieszanki nawet bardziej szkodliwe niż klasyczne papierosy. Mamy już dowody ze Stanów Zjednoczonych, że bardzo toksycznie wpływają one na układ nerwowy i na układ oddechowy.

Drugim rodzajem inhalatorów są produkty heat-not-burn, czyli coś, co amerykańska FDA nazywa wyrobem tytoniowym zmodyfikowanego ryzyka. Taki system podgrzewa i odparowuje spreparowany tytoń, ale nie doprowadza do jego spalania, przez co emituje wyraźnie mniej toksycznych i rakotwórczych związków niż zwykły papieros. Szereg badań naukowych, jakimi dzisiaj dysponujemy – mówię oczywiście o tych niezależnych od przemysłu tytoniowego – wskazuje, że u palacza substytuującego papierosa wyrobem heat-not-burn może dojść do zmniejszenia ryzyka indukcji choroby nowotworowej czy też innych chorób typowych dla palaczy, jak choćby POCHP. 

Przeciwnicy argumentują jednak, że pojawienie się zastępczych możliwości palenia tytoniu nie dość, że nie spełnia swojej roli, to jeszcze zachęciło do sięgania po nie szczególnie młodych ludzi ...

To połowiczna prawda, która wymaga pewnego uściślenia. W przypadku e-papierosów na płyny ma Pani rację – tutaj ryzyko inicjacji nikotynowej wśród nieletnich jest wyraźnie wyższe, co widać choćby w badaniach NIZP-PZH. Natomiast w przypadku heat-not-burn, czyli systemów podgrzewania spreparowanego tytoniu, aktualne dane jakimi dysponujemy, nie wskazują na takie ryzyko. Odsetek młodych rozpoczynających swoją przygodę z nikotyną od heat-not-burn jest znikomy, w granicy błędu statystycznego. Co nie oznacza, że nie powinniśmy patrzeć na ręce firmom tytoniowym. Przeciwnie, ich działania skierowane do nieletnich powinny być uważnie i pilnie śledzone.  A kary za takie działania powinny być znaczące.

Trzeba też sobie wyraźnie odpowiedzieć na pytanie, jaki jest cel tzw. terapii pomostowej opartej o inhalatory z nikotyną. Chodzi o pomoc osobom, które są w silnym nałogu i nie potrafią się od niego uwolnić. Terapia pomostowa ma zmniejszyć szkody w organizmie pacjenta wywołane paleniem papierosów, a jej ostatecznym celem jest zawsze całkowita abstynencja nikotynowa. Oczywiście najlepiej byłoby wprowadzić całkowitą prohibicję na nikotynę, ale wszyscy wiemy, że to raczej mało realne. A w tej sytuacji wszystkie produkty, których celem jest zmniejszenie ryzyka związanego paleniem tytoniu, to po prostu mniejsze zło.
 
Z kilku niezależnych od przemysłu badań wiemy , że w Polsce i innych krajach Europy – póki co to tradycyjny papieros pozostaje główną furtką do nałogu u młodego człowieka. Więc powinniśmy pamiętać o potencjalnych zagrożeniach związanych z inicjacją nikotynową za pomocą alternatywnych produktów ale w pierwszej kolejności powinniśmy raczej rozprawić się z paleniem papierosów przez młodych? Na tę chwilę ten problem wydaje mi się o wiele bardziej palący... 

Rozmawiała Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Ekspert

For. Archiwum prof. Rogowskiego

Prof. nadzw. dr n. med Wojciech Rogowski, onkolog, - Koordynator Oddziału Onkologii w Wojewódzkim Szpitalu im. Janusza Korczaka w Słupsku, profesor Akademii Pomorskiej, absolwent Akademii Medycznej w Gdańsku, obronił doktorat na temat raka piersi. Ordynator Oddziału Onkologicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Zaangażowany w rozwój onkologii w Olsztynie. Współtwórca prywatnego szpitala onkologicznego Lux Med w Warszawie. Nauczyciel akademicki. Pomysłodawca Warmińsko-Mazurskich Warsztatów Onkologicznych. Członek licznych paneli eksperckich i organów doradczych.

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • PAP/P. Werewka

    Uzależnienia u dzieci i młodzieży – na co należy zwrócić uwagę?

    Za występowanie uzależnień wśród dzieci i młodzieży w dużej mierze odpowiadają czynniki środowiskowe, czyli to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu tych dzieci. Nastolatki przyznają, że sięgają po substancje psychoaktywne albo z ciekawości albo dlatego, że nie radzą sobie ze stresem, z wyzwaniami, że czują się samotni, przeciążeni presją wywieraną przez osoby dorosłe. O tym jakie są objawy uzależnienia u dziecka czy nastolatka - wyjaśnia dr n. med. Aleksandra Lewandowska, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Łodzi, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.

  • AdobeStock

    Życie wielu alkoholików to umiejętność zachowania pozorów

    Nie każdy alkoholik to osoba upadła, spod przysłowiowej budki z piwem. Rośnie liczba tzw. wysokofunkcjonujących alkoholików, którzy pozornie prowadzą normalne życie, a nawet osiągają sukcesy, realizują codzienne obowiązki, mają znajomych i rodzinę. Tyle tylko, że bez alkoholu nie potrafią normalnie funkcjonować. Nieustannie myślą o tym, kiedy będą mogli się napić i jak to ukryć przed otoczeniem. O subtelnych sygnałach uzależnienia od alkoholu opowiada Adam Nyk, Kierownik Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Warszawie.

  • Adobe Stock

    Wapowanie - „sport” nastolatków

    Co czwarty nastolatek pali tradycyjne papierosy, większość sięga jednak po e-papierosy - kolorowe, smakowe i nieprzebadane. Największe urządzenie potrafi pomieścić w sobie tyle nikotyny co 30 paczek papierosów. Są i takie, które jej nie zawierają, ale – jak pokazują badania – zawierają analogi nikotyny, które trzy razy mocniej uzależniają – ostrzega prof. Marcin Wojnar, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

  • zdj. AdobeStock

    Uzależnienia u dzieci i młodzieży coraz większym problemem

    Liczba dzieci i nastolatków, które wymagają specjalistycznej pomocy w zakresie uzależnień rośnie. Nastolatki upijają się, sięgają po coraz mocniejsze alkohole, spożywają leki nasenne i godzinami przesiadują w internecie. A przecież używki mają destrukcyjny wpływ na rozwijający się układ nerwowy - alarmuje dr n. med. Aleksandra Lewandowska krajowa konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Łodzi.

NAJNOWSZE

  • Kongres Zdrowie Polaków

    6. edycja Kongresu „Zdrowie Polaków” już w najbliższy poniedziałek

    Patronat Serwisu Zdrowie

    Tegoroczna edycja Kongresu „Zdrowie Polaków odbędzie się pod hasłem „Nauka dla zdrowia społeczeństwa”. Serwis Zdrowie jest patronem medialnym wydarzenia. Wśród zaproszonych gości przedstawiciele świata medycyny, nauki, polityki.

  • Cukrzyca typu 1 – przyczyny i objawy

  • Uzależnienia u dzieci i młodzieży – na co należy zwrócić uwagę?

  • Sprawdź, czy nie tracisz wzroku – prosty test

  • Kiedy zacząć myć zęby dziecku?

  • Adobe Stock

    Operacja bariatryczna to coś więcej niż zmiana budowy przewodu pokarmowego

    W operacji bariatrycznej chodzi naprawdę o coś więcej niż zmniejszenie rozmiaru ciała, do którego pacjent przez lata potrafi się przyzwyczaić. Otyłość to choroba, którą bezwzględnie należy leczyć wszystkimi dostępnymi metodami, bo szerzy spustoszenie w organizmie. To nie jest wybór chorego – zaznacza prof. Wojciech Lisik chirurg bariatra, transplantolog. Wyjaśnia, na czym polega zabieg i jakiej recepty osobie z otyłością absolutnie wystawić nie można.

  • CRM – zespół sercowo-nerkowo-metaboliczny. Nowe spojrzenie na szereg schorzeń

  • HIV: kiedyś drżeliśmy, dziś ignorujemy