Młody człowiek uzależnia się szybciej
Autorka: Klaudia Torchała
Ekspertka: Maja Herman
Dojrzałość neurologiczna zaczyna się później niż metrykalna. Do czasu jej osiągnięcia mózg jest bardziej podatny na uzależnienie, bo nie wykształcił do końca struktury odpowiedzialnej m.in. za kontrolę impulsów. Nie oznacza to jednak, że młodych nie można przekonać do tego, by nie palili. Trzeba jednak mówić ich językiem i traktować ich poważnie – tłumaczy Maja Herman, psychiatrka i psychoterapeutka.

Czy młody człowiek uzależnia się od nikotyny szybciej niż dorosły?
Młody człowiek szybciej uzależnia się absolutnie od wszystkiego. Dlatego musi być chroniony specjalnymi przepisami. Młodzi funkcjonują inaczej niż my – dorośli, a może bardziej dojrzali ludzie. Tutaj w ogóle powinno się zacząć od definicji osoby pełnoletniej w neurobiologicznym rozumieniu, bo różni się ona od przyjętej definicji prawnej.
Człowiek staje się tak naprawdę dojrzały, gdy kończy się kształtować jego ośrodkowy układ nerwowy, a to kończy się około 25. roku życia. To jest neurobiologiczna prawda. Wtedy ten proces faktycznie się domyka. Umownie jednak przyjęliśmy, że dorosła jest osoba w wieku 18 lat.
Tymczasem w rozumieniu neurobiologicznym taka podstawowa odporność na substancje psychoaktywne, czyli m.in. nikotynę, występuje dopiero po 25. roku życia.
Jakie mechanizmy uzależnienia tutaj działają?
Wraz z nikotyną wydziela się neurohormon – dopamina. Czujemy przyjemność. Strukturą mózgu odpowiadającą za to jest podwzgórze. To ośrodek odpowiedzialny za popęd, czyli za to, co nam się chce. Chcemy spać, jeść, siku, uprawiać seks. To podwzgórze u młodych prężnie działa. Jest bardzo aktywne. U dorosłych jednak przykryte jest inną strukturą, tzw. moralnym centrum mózgu, czyli płatami czołowymi. To one odpowiadają za to, że dzisiaj nie pójdziemy na imprezę, bo jutro rano mamy ważne spotkanie. I dlatego osoba dojrzała nie wybiera rozrywki wieczornej. Zostaje w domu.
To samo dzieje się z nikotyną?
Podwzgórze mówi: daj mi jej, bo potem jest fajnie, czuję się zrelaksowany, wyluzowany, jest mi łatwiej, przyjemniej – ale płaty czołowe u dojrzałej osoby odpowiadają: lepiej nie, bo w dymie papierosowym są substancje, które zabijają. Dwie siły ścierają się, ale u nastolatka wygrywa najczęściej ta ciemniejsza, odpowiedzialna za popęd, zaspokojenie poczucia szczęścia. Dlatego dzieci i młodzież są na przegranej pozycji. U nich popęd jest silniejszy zawsze niż racjonalność. Mówiąc językiem młodzieży, one mają poczucie włączonej „nieśmiertelności”. Nikotyna aktywuje mózg, ale świadomości nie zmienia. Nie ma tzw. odlotu – w przeciwieństwie do tego jak działają opioidy, które też wśród młodych są bardzo powszechne.
U młodych obok biologicznego warunkowania jest jeszcze społeczne…
Oddziaływanie środowiska jest bardzo istotne. Odgrywa rolę szczególnie w okresie rozwojowym, między 11. a 18. rokiem życia. Tak naprawdę zaczyna się ono między 7. a 12. rokiem życia, ale wtedy jeszcze rodzice mają coś do powiedzenia.
Jak sobie radzić ze stresem, napięciem w wieku nastu lat? Jaki jest inny sposób niż nikotyna?
Problem polega na tym, że każdy z nas jest trochę inny i inaczej radzi sobie z napięciem. Trzeba przede wszystkim odpowiedzieć sobie, jakie jest podłoże tego stresu. Jakie są przyczyny głównego napięcia. Znaleźć ten moment, kiedy ono pojawia się i zastanowić, w jaki sposób można zastąpić je innym, mniej szkodliwym działaniem. Najkorzystniejszym rozwiązaniem, w szczególności dla osób młodych, jest zmiana sposobu stymulacji układu nagrody w mózgu, czyli zamiana substancji psychoaktywnej, jaką jest nikotyna, na aerobową aktywność fizyczną, która również powoduje uwolnienie dopaminy w śródmózgowiu. To właśnie prowadzi do odczuwania dużej przyjemności po intensywnym treningu. W przypadku osób dorosłych stosujemy nikotynową terapię zastępczą i farmakoterapię lekami na receptę. Jeśli to nie zadziała, wykorzystujemy redukcję szkód, aby za wszelką cenę pacjent zaprzestał palenia papierosów.
Zamiast 10 papierosów, 5 papierosów?
Tak. Zamiast papierosów tradycyjnych – elektroniczne, lub produkty HnB. Zamiast elektronicznych – saszetki nikotynowe albo dostępne w aptece produkty z nikotyną, i stopniowo redukujemy częstotliwość używania. Takie podejście rekomenduje również National Comprehensive Cancer Network – najbardziej znana amerykańska organizacja onkologiczna. Chodzi o stopniowe odchodzenie od substancji, która wywołała uzależnienie. Nikt, kto ćwiczył ostatni raz lata temu, nie przebiegnie od razu maratonu. To go zabije. Najpierw musi wstać od biurka, zrobić 3 tys. kroków, potem następne 5 tys. Przeprowadzić trening siłowy, wysiłkowy. I w końcu dojdzie do maratonu.
Co jeszcze stoi za uzależnieniem? Mózg lubi rytuały?
No właśnie, mózg lubi rytuały, a palenie to rytuał. Lubi też przyjemności. Noworodek, jak się rodzi, bardzo szybko uczy się, że gdy będzie płakać, dostanie jedzenie. To jedzenie dla niego jest formą nagrody, podobnie jak przytulanie. Jest formą dostarczania endogennej substancji psychoaktywnej, ale tej nieszkodzącej. To mechanizm uzależniania od przyjemności.
Czasem wolimy czymś zająć ręce, dlatego biegną one do paczki papierosów…
Redukujemy napięcie dzięki różnego rodzaju nawykom. Ludzie mają takie coś, co w psychiatrii nazywa się niepokojem psychomanipulacyjnym. W chwili, gdy denerwujemy się, zawsze nasze ciało to pokazuje. Pstrykamy palcami, ruszamy nogą, poprawiamy włosy, wycieramy nos, sięgamy po szklankę w czasie przemówienia. To wszystko redukuje napięcie. I niestety ten rytuał palenia jest też taką redukcją napięcia. Poza tym nikotyna powoduje zjawisko, które nazywa się głodem nikotynowym. Czyli jak przestaję dostarczać substancję psychoaktywną, to niestety ciało fizycznie bardzo daje o sobie znać. Nie mogę się skupić, jestem rozdrażniona, wściekła, zdenerwowana, boję się, mam dreszcze, serce mi szybko bije, pocę się. To są wszystko objawy, które człowiek automatycznie chce sobie załagodzić.
Uzależnienie to choroba?
To bardzo ciężka choroba i wieloczynnikowa. Mówimy, jak już wspomniałam, o uwarunkowaniu biologicznym, społecznym, psychologicznym. Gdy przychodzi do mnie pacjent uzależniony od wielu substancji, to mówię, że szkodzą, ale nie powiem, że na następnej wizycie ma już absolutnie niczego nie brać. Nie palić, nie pić, nie zażywać, bo wiem, że wtedy zacznie mnie okłamywać, więc po co ta terapia? Chodzi o to, by wychodzić z nałogu małymi krokami, utrzymując szczerą komunikację z pacjentem.
Ale młodzi uzależnieni nie mają prawa skorzystać sami ze specjalistycznej pomocy, a często przed rodzicami boją się przyznać, że mają problem…
Z młodymi ludźmi też trzeba uczciwie rozmawiać. Oni są bardzo mądrzy, a rodzice często tego nie doceniają. Oni często sami chcą coś z tym zrobić, przyznają się do uzależnienia.
Jak im pomagać?
Państwo powinno zapewniać zdecydowanie lepsze programy profilaktyczne, kampanie informacyjne powstające przy konsultacji z młodymi, i być może refundować niektóre leki. Poza tym edukacja zdrowotna powinna być obowiązkowa. I na niej powinno się uczyć, czym tak naprawdę jest uzależnienie, bo temat jest często pomijany. W ogóle nie traktuje się go jako choroby. W wywiadzie medycznym na przykład zadaje się pytanie: pali pani/pan? No tak, palę. I idzie się dalej bez zastanowienia nawet nad tym, że to ogromny problem zdrowotny. Nikt nie kojarzy terapii palaczy, tak jak na przykład terapii osób uzależnionych od alkoholu. Konieczne są też programy redukcji szkód. Te produkty dostępne na rynku muszą być zbadane przez niezależne laboratorium pod kątem ilości, jakości, ale też sposobu oddziaływania. A takich badań obecnie w Polsce nie prowadzi się, nawet jeśli produkt pochodzi spoza Unii Europejskiej. Resort zdrowia nie bada tego, co dopuszcza do sprzedaży.
Poza tym, gdy weszła w życie ustawa o zakazie palenia w miejscach publicznych, to był 2015 rok, powstał problem w placówkach, w których przebywały osoby w kryzysie zdrowia psychicznego. Większość z nich była uzależniona od nikotyny. Musieliśmy zlikwidować palarnie w szpitalach psychiatrycznych. Jasne, to był dobry krok, ale państwo nie dało nic w zamian. Na oddziałach szpitalnych nie mieliśmy i nadal nie mamy żadnych leków redukujących głód nikotynowy i wspomagających zaprzestanie palenia. Miałam moim pacjentom mówić: proszę zagryźć zęby? Nikt nas wtedy nie słuchał.
Polityka zakazów to niewłaściwy kierunek?
Zakazy niczego nie zmieniają tak naprawdę. Nie było niczego w zamian. Nagłe odstawienie nikotyny u pacjenta psychiatrycznego to są dramatyczne objawy. Fizyczne i psychiczne.
A wracając do nastolatka, czy można do niego dotrzeć i przekonać, że nie powinien palić?
Można. Tylko trzeba podejść uczciwie i zbudować do siebie zaufanie. Rozmawiać jego językiem, ale jak z dorosłym. Bo on chce być traktowany poważnie. On nie znosi obchodzenia tematu. Lubi, gdy mówi się wprost, bez owijania w bawełnę. Wtedy jest w stanie wiele zrozumieć.