Nastolatek i nikotyna
Autorka: Klaudia Torchała
Ekspert: Filip Hornik
Zakazany owoc zawsze smakuje najlepiej. Polityka zakazów do niczego nie prowadzi, a antynikotynowe kampanie społeczne szybko stają się memami. I trudno się dziwić. Brakuje dialogu z młodymi – zwraca uwagę Filip Hornik z Akcji Uczniowskiej.

Jak się zaczął twój nałóg nikotynowy?
Zaczęło się w pierwszej klasie liceum, gdy ludzie zaczęli się poznawać. Niektórzy palili już w ósmej klasie. W pierwszej klasie pojawiło się wychodzenie na „fajkę”. To był moment na zawierania znajomości. Ale to działo się nie tylko ze względu na czynnik natury międzyludzkiej, ale też z powodu pojawienia się presji szkolnej, masy obowiązków, których wcześniej nie znałem. Kompletnie inne realia. No i to się skończyło tym, że wziąłem może na siebie za dużo po prostu obowiązków. Przybyło stresu i papieros go redukował. Ale na początku ten pierwszy papieros, to była moja świadoma decyzja, by spróbować. Wynikała bardziej z ciekawości. Chciałem spróbować, jak smakuje papieros.
To był tradycyjny papieros?
Tak.
Nałóg zaczynał się od tego u ciebie i znajomych?
Raczej tak. Potem niektórzy przechodzili na elektroniczne papierosy. Inni palili je równolegle. Jak zaczynałem to był jeszcze dość nowoczesny wynalazek.
W ciągu tych trzech lat stałeś się nałogowcem?
Myślę, że tak, choć to słowo brzmi mocno…
Zdobycie papierosa to nie problem dla osoby niepełnoletniej?
Przy szkole był sklep i można było spokojnie kupić tam nie tylko papierosy, ale wszystkie wybory nikotynowe. Sprzedawali je bez problemu uczniom. Jeśli na każdej przerwie przychodzi uczeń i kupuje paczkę papierosów, to kto by ich nie sprzedawał? Chodzi przecież o zysk.
Nikt nie prosił o dowód?
Nie. Poza tym w liceum już w pewnym momencie ciężko odróżnić, czy ktoś ma osiemnaście lat czy nie. Tak naprawdę nigdy nikt nie prosił mnie o dowód osobisty.
Teraz często sięgasz po papierosa? Jesteś już pełnoletni.
Używam saszetek nikotynowych. Można powiedzieć, że ich popularność wzrosła po debacie prezydenckiej. Wolę je od zwykłych papierosów. Taka paczka, która zawiera 18 saszetek, wystarcza mi teraz na tydzień.
Czynnik ekonomiczny odgrywa chyba rolę szczególnie w przypadku młodych?
Wydaje się, że tak. W liceum niektórzy odmawiali sobie nawet drugiego śniadania, by kupić papierosy. Ten głód nikotynowy był silniejszy niż ssanie w żołądku.
Nie próbowałeś rzucić?
Próbowałem.
I?
Jak widać z marnym skutkiem. Ale powiem szczerze, że teraz, gdy ktoś obok pali, ten zapach mnie odrzuca. Tradycyjnego papierosa rzadko palę.
Kiedy palisz?
Najczęściej przy okazji imprez. Ma to walor towarzyski. Jeśli nie palę, mam trochę poczucie, że coś tracę. Palenie to pretekst, by poznać nowych ludzi. Na papierosie ludzie się poznają. Od zawsze ten papieros działał integrująco.
Czy edukacja zdrowotna ma szansę stać się choć tym pomarańczowym światłem, które zapali się przy sięganiu po pierwszego papierosa?
To nie mogą być kolejne suche lekcje. Niestety słabością jest to, że to nie są obowiązkowe zajęcia. Będą pewnie prowadzone na pierwszej lub ostatniej lekcji, więc obawiam się, że młody człowiek nie będzie skupiony. To powinny być praktyczne zajęcia, np. prowadzone przez samych uczniów. Różnego rodzaju prezentacje, ale też prelekcje, na przykład z ekspertami, lekarzami. Byłoby super, gdyby nauczyciel rzucał zadanie, by za tydzień np. przygotować mini konferencję. Powinno się oddać trochę inicjatywy młodzieży, by sama musiała się najpierw dowiedzieć, zgłębić zagadnienie. Chodzi o to, by młodzi, jeśli mają taką możliwość, choć na chwilę wyszli z tego pruskiego kieratu. Naprawdę trzeba im uwierzyć, że to dobrze wykorzystają.
Na rynku wyrobów nikotynowych zatrzęsienie...
Są jednorazówki dostępne praktycznie w sklepie na rogu każdej ulicy. Weszły wymieniane wkłady. Są one dostępne niemalże w każdym smaku. To wielka machina. Liquid można dokupić albo nawet samemu zrobić, jeśli ktoś zna się na chemii. Są saszetki nikotynowe w różnych smakach. Popularne stały się podgrzewacze tytoniu, które mają zbliżone działanie do tradycyjnego papierosa, tylko bez dymu. Z kulką smakową lub bez, czyli z klikiem. Można je kupić taniej lub drożej. Firmy wprowadzają programy lojalnościowe. Kup jedną paczkę wkładów, a trzy otrzymasz gratis. Te podgrzewacze mniej lub bardziej się świecą, mają pokrowce ze skóry lub logo luksusowych marek. Rynek nie znosi próżni. To są już prawdziwe gadżety.
Atrybuty, które definiują młodych?
Trochę tak. Ma się ten gadżet cały czas w ręce. Często jak się siada w restauracji, kładzie się na stole telefon i podgrzewacz w jakimś etui. Są specjalne przestrzenie, kanapy, strefy chilloutu, gdzie można ich spróbować. Tradycyjne papierosy cały czas pozostają gdzieś wśród młodzieży i są takim popkulturowym symbolem, kiedyś atrybutem artystów. Młodzi ludzie lubią teraz wracać do estetyki np. lat dwudziestych XX wieku. Powraca się też coraz częściej do kręcenia tytoniu. To jest jakiś rytuał. Łączy się trochę z epoką hippisowską.
Palenie jest słabością?
Nie, no absolutnie.
Nie jest to traktowane w ten sposób?
Nie. Ale są grupy, które oczywiście traktują to jako wstyd, ale niektórzy uważają to za rytuał. Poza tym jestem daleki od mówienia, że młodzież jest taka albo inna. To jest dla nas krzywdzące. Jest oczywiście masa młodych ludzi, którzy robią wszystko, by żyć zdrowo bez żadnych używek. Dbają o dietę, kondycję, ale niektórzy, jak ja, mają taką rysę. Młodzież jest tą grupą, u której sprawdza się słynna maksyma, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Ten bunt młodzieńczy jest obecny w różnych postaciach i na różnych etapach rozwoju, a jego wyrazem jest właśnie papieros.
Jest szansa na młodych wolnych od nikotyny? Nie zakazy, zatem co do was trafi?
Do młodego pokolenia może przemówić edukowanie i kampanie. To jest ta droga, by stworzyć świadome społeczeństwo. Ale warto tu wspomnieć o tym, że problem uzależnienia od nikotyny łączy się mocno z alkoholem. A w Polsce od reklam piwa, które przysłaniają przestrzeń publiczną, nie można uciec. Przyzwolenie na tę używkę usprawiedliwia to bardzo silne przyzwolenie w społeczeństwie na palenie. To problem pokoleniowy, systemowy. Niezwykle ciężki do rozwiązania. Poza tym młodzież będzie sięgała po używki, bo jest przytłoczona bardzo wieloma problemami, o których starsi nie wiedzą. Problemami relacji międzyludzkich, samoakceptacji, braku pewności siebie, wszechobecnie zmieniających się trendów i oczekiwań ze strony rówieśników i mediów. Przy tym wszystkim ten papieros wydaje się tylko niewielką słabością. Na młodych ludzi czekają o wiele gorsze niebezpieczeństwa. Chociaż oczywiście nie zwalnia nas to z bagatelizowania problemu, że nikotyna i palenie powoduje masę chorób.
Jak mówić, by młodych przekonać do rzucenia nikotyny? Jakich środków przekazu używać?
Mam wrażenie niestety, że każda kampania społeczna dotycząca szkodliwości narkotyków, alkoholu, nikotyny kierowana do młodzieży po pewnym czasie stawała się memem, z którego młodzież po prostu otwarcie się śmieje. Nie dziwię się temu kompletnie, bo ten przekaz najczęściej jest nieprzystosowany do młodzieży. To nie nasz język.
___________________________________________________________________________________
Z raportu przygotowanego przez Polskie Towarzystwo Postępów Medycyny – MEDYCYNA XXI wynika, że wśród 2500 nastolatków między 16. a 19. rokiem życia aż 58 proc. używało już produktów z tytoniem lub z nikotyną. Pierwszym produktem z nikotyną, po który sięgnęli był e-papieros (63 proc.) lub zwykły papieros (31 proc.). Ci, którzy mają już inicjację za sobą palą głównie e-papierosy (62,8 proc.), papierosy (7,7 proc.). Z kolei podgrzewaczy tytoniu używa 3,9 proc., saszetek z nikotyną 3,6 proc.