Niedoceniane badania laboratoryjne
Badania laboratoryjne są nieodzowne w procesie monitorowania chorób, ocenie odpowiedzi na leczenie; w oparciu o nie modyfikuje się postępowanie terapeutyczne i prognozuje potencjalne ryzyko rozwoju choroby – wyniki badań diagnostycznych wpływają na ok. 60–70 proc. wszystkich decyzji klinicznych. Tymczasem przeznacza się na nie zaledwie kilka procent ogólnych wydatków na leczenie.

W Polsce zarejestrowano ok. 2600 medycznych laboratoriów diagnostycznych, co oznacza, że na tysiąc mieszkańców przypada mniej niż siedem laboratoriów. 85 proc. badań laboratoryjnych przeprowadzane jest w ramach leczenia szpitalnego.
Polska znajduje się na ostatnim, 32. miejscu w rankingu innowacyjności w ochronie zdrowia – World Index of Healthcare Innovation 2022 opublikowanym przez Fundację FREOPP. Autorzy raportu wskazują między innymi na braki infrastrukturalne, wyjątkowo niską liczbę lekarzy podstawowej opieki i pielęgniarek, a także niepokojąco niski (najniższy wśród badanych krajów) wskaźnik przeżywalności w chorobach nowotworowych. Kiepsko jest także pod względem rozwoju innowacji medycznych i naukowych w obszarze medycyny.
Jak wynika z kolei z raportu NIK, sektor diagnostyki laboratoryjnej jest niewystarczająco doceniany, a nakłady na dostarczanie produktów do laboratoriów są stosunkowo niskie w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej. W Polsce to 13 euro na jednego mieszkańca, podczas gdy średnia dla krajów Wspólnoty to 39 euro.
– Laboratoria oraz same testy diagnostyczne często są postrzegane jako źródło kosztów, a nie jako narzędzie wspierające skuteczną diagnostykę, leczenie i monitorowanie – zwraca uwagę prof. Szczepan Cofta, kierownik Katedry i Kliniki Pulmonologii, Alergologii i Onkologii Pulmonologicznej UM w Poznaniu.
Tymczasem szacuje się, że ich udział w kosztach świadczeń opieki zdrowotnej kształtuje się na poziomie 3,3 proc.
Korzyści z diagnostyki laboratoryjnej
W medycynie prewencyjnej diagnostyka stosowana jest w celu oceny ryzyka wystąpienia choroby lub wykrycia jej we wczesnej, bezobjawowej fazie – na przykład poprzez testy przesiewowe noworodków. W medycynie naprawczej odgrywa natomiast kluczową rolę w podejmowania decyzji klinicznych dotyczących rozpoznawania chorób, rokowania, leczenia, monitorowania oraz przewidywania dalszego przebiegu leczenia.
Dokładna i postawiona w odpowiednim czasie diagnoza daje szanse na uzyskanie lepszych wyników leczenia, umożliwia bowiem podjęcie decyzji adekwatnych do problemów zdrowotnych. Np. szybka diagnostyka, która pozwala na potwierdzenie lub wykluczenie infekcji bakteryjnej, może prowadzić do decyzji o rezygnacji z antybiotyków lub przeciwnie – o wdrożeniu odpowiednio dobranej antybiotykoterapii, co prowadzi do zmniejszenia zużycia innych leków czy ograniczenia zjawiska antybiotykooporności oraz skrócenia czasu hospitalizacji.
Innym przykładem jest możliwość szybkiej, prawidłowej weryfikacji rozpoznania zawału serca u pacjenta z bólem w klatce piersiowej, dzięki oznaczeniu poziomu troponiny sercowej, czyli biomarkeru uszkodzenia mięśnia sercowego. W takich przypadkach czas do rozpoczęcia terapii odgrywa pierwszoplanową rolę.
Opóźniona diagnostyka prowadzi do zbyt późnego rozpoczęcia leczenia, a w konsekwencji naraża pacjentów na utratę zdrowia lub nawet życia, a system ochrony zdrowia – na niepotrzebnie wyższe koszty opieki.
– Problemem jest zarówno długi czas oczekiwania na specjalistyczne badania, jak i niewystarczająca diagnostyka, szczególnie na oddziałach innych niż kardiologiczne. W leczeniu niewydolności serca szczególnie ważne jest, aby wykonywać diagnostykę natychmiast, jak tylko pojawi się podejrzenie niewydolności serca – podkreśla prof. Agnieszka Pawlak z Kliniki Kardiologii Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA w Warszawie.
– Dzięki diagnostyce możliwe staje się szybkie rozpoczęcie leczenia. Ponieważ rozpoznanie 60-80 proc. przypadków niewydolności serca następuje na SOR, ważne jest wykonywanie tam nowoczesnych testów, oznaczania markerów i zapobieganie opóźnieniom, które znacznie pogarszają rokowania pacjentów z incydentami sercowo-naczyniowymi. Szybkie zdiagnozowanie oszczędza koszty, ponieważ eliminuje potrzebę wykonywania niepotrzebnych badań w poszukiwaniu choroby – wyjaśnia prof. Pawlak.
Wciąż zbyt późno diagnozowane są także zakażenia dróg oddechowych.
– Szybka diagnostyka chorób infekcyjnych dróg oddechowych z wykorzystaniem odpowiednich testów diagnostycznych ma duże znaczenie także z perspektywy zdrowia publicznego – zwraca uwagę prof. Tomasz Dzięciołowski z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej WUM.
– Rozpoznanie patogenu pozwala w razie potrzeby wdrożyć odpowiednią prewencję dalszych zakażeń, a wykluczenie bakteryjnej etiologii zakażenia zapobiega nieuzasadnionemu stosowaniu antybiotyków, będącemu jedną z głównych przyczyn zjawiska antybiotykooporności – dodaje specjalista.
Liczy się czas – diagnostyka pozwala go skrócić
Informacje dostarczane dzięki diagnostyce pozwalają w odpowiednim czasie wdrożyć leczenie, zmniejszając ryzyko i tempo progresji choroby. Mogą również skutkować wcześniejszym trafnym rozpoznaniem stanów nagłych, takich jak sepsa czy zawał serca, lub pozwalają zidentyfikować pacjentów o najwyższym ryzyku ciężkiego przebiegu choroby lub powikłań, a w konsekwencji – zmniejszać zagrożenie przez szybkie wdrożenie odpowiedniego leczenia.
– Rozpoznanie sepsy na wczesnym etapie choroby zwiększa szanse pacjenta, ale jest trudne, ponieważ sepsa ma objawy nieswoiste – mówi prof. Barbara Adamik z Katedry i Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii UM we Wrocławiu.
Właśnie z uwagi na trudności w rozpoznaniu tak wielkie znaczenie ma nowoczesna diagnostyka i równoczesny skrining wielu patogenów.
– Istotne jest skracanie czasu oczekiwania na wyniki badań. Na szczęście nowe technologie pozwalają już po kilku godzinach określić patogeny i ich wrażliwość na antybiotyki. Przy użyciu starszych metod trwało to nawet kilka dni – dodaje specjalistka.
Przykładem inne realnej zmiany w podejściu do leczenia, którą zawdzięczamy rozwojowi diagnostyki – w tym przypadku technologii sekwencjonowania następnej generacji – jest możliwość wykorzystania tumor-agnostycznego podejścia do leczenia przeciwnowotworowego. Oznacza to, że nie stosujemy leków w rozpoznaniu określonego typu nowotworu, tylko przy określonej zmianie molekularnej w każdym nowotworze, w którym zostanie ona wykryta.
Obecnie coraz więcej leków dopuszczanych jest do stosowania w nowotworach charakteryzujących się określonymi biomarkerami molekularnymi – BRCA1 w raku piersi, a zgodnie z ostatnimi doniesieniami, także w raku prostaty czy raku trzustki. W tradycyjnym podejściu leczenie ukierunkowane było na rodzaj nowotworu definiowany ze względu na jego pierwotne umiejscowienie.
Informacje z diagnostyki – ważne dla pacjenta
Nie do przecenienia jest także świadomość diagnozy dla pacjenta – dzięki niej oni lub ich bliscy mogą uzyskać informacje na temat stanu zdrowia i choroby, poznać rokowanie. To zaś może pomóc w podejmowaniu świadomych decyzji życiowych, w tym tych dotyczących możliwości samoopieki czy wsparcia rodzinnego.
– Niestety pacjenci często, aby skrócić czas oczekiwania na postawienie diagnozy, muszą korzystać z usług prywatnych. Zdarza się jednak, że prywatne wydatki są ponoszone niepotrzebnie. Brakuje wiedzy i świadomości pacjentów, jakie metody i technologie są dostępne w ramach świadczeń finansowanych przez NFZ – zwraca uwagę Magdalena Kołodziej, prezeska Fundacji MY Pacjenci.
Decyzja o wykonaniu danego testu diagnostycznego może mieć szereg konsekwencji, np. zmianę procesu diagnostycznego, samych decyzji terapeutycznych, skrócenie lub wydłużenie czasu do rozpoczęcia terapii, wpływ na jakość życia pacjentów itd.
Istotną rolę w procesie diagnostycznym odgrywa czas od momentu zgłoszenia się pacjenta do placówki medycznej do momentu wdrożenia leczenia. Jest on zależny od jednostki chorobowej, jej przebiegu oraz możliwości diagnostycznych w danym przypadku. Może jednak zależeć również od dostępności i właściwego wdrożenia konkretnych rozwiązań diagnostycznych o odpowiednim standardzie.
Diagnostyka laboratoryjna to oszczędność dla systemu
Specjaliści zwracają uwagę, że informacje zdobyte dzięki diagnostyce laboratoryjnej mogą mieć istotny wpływ na ograniczenie wydatków w ochronie zdrowia, zwiększają bowiem wykrywalność choroby w jej wczesnym stadium, a co za tym idzie – wpływają na ograniczenie wydatków na terapię stanów zaawansowanych oraz na skrócenie czasu leczenia.
Dobrze zorganizowana diagnostyka pozwala także na optymalizację na poziomie placówki, np. poprzez zmniejszenie liczby dodatkowych zbędnych testów, umożliwienie wcześniejszego zwolnienia pacjenta do domu lub szybką i skuteczną izolację w przypadku podejrzenia choroby zakaźnej. Efekty procesu diagnostycznego zależą od organizacji opieki zdrowotnej oraz czynników związanych ze specyfiką danego podmiotu leczniczego lub współpracy pomiędzy innymi. Korzyści uzyskiwane przez konkretnych świadczeniodawców przekładają się natomiast w szerszej perspektywie na wydajność całego systemu.
„Choć za sprawą pandemii COVID-19 zaczęto dostrzegać, że bez skutecznej diagnostyki nie ma mowy o efektywnej ochronie zdrowia, nadal jednak w polskim systemie opieki zdrowotnej nie nadano diagnostyce laboratoryjnej odpowiedniego priorytetu. Skutkuje to niedofinansowaniem tego sektora oraz ograniczoną dostępnością innowacyjnych rozwiązań w porównaniu do innych krajów” – czytamy w raporcie.
Zdaniem prof. Piotra Rozentryta ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego po rozwiązaniach dotyczących diagnostyki widać, jak bardzo nasz system ochrony zdrowia jest reaktywny, skoncentrowany na leczeniu zaawansowanych chorób, zamiast na zapobieganiu i wczesnym wykrywaniu. Jego zdaniem nawet objęcie finansowaniem najnowocześniejszej diagnostyki nie wystarczy, jeśli nie będzie poprawy w edukacji zdrowotnej i świadomości społecznej.